OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Och, olbrzymie czerwie! To wiele tłumaczyło. Istniało jeszcze wiele stworzeń, o których Veir nie wiedziała, a jednymi z nich były wcześniej wspomniane insektoidy o gigantycznych rozmiarach. Prawie kusiło byłą piastunkę, żeby pozwiedzać pustynie, czyli najmniej znane przez nią tereny. Może za jakiś czas, na pewno nie podczas lata. Zależało jej na tym głównie ze względu na czerwone kryształy.– Rozumiem, dziękuję za rady. Jeżeli zdecyduję się tam wybrać, będę pamiętała o ogniu i zabraniu większej ilości osób. – Odparła na słowa Powiernika. Kusiło stanąć z taką do walki samodzielnie, Veir trochę brakowało wyzwań po pokonaniu demona na arenie, ale pewnie nie byłaby taka szalona, żeby to zrobić. Chociaż... kto wie.
– Interesująca jest kwestia unikalnej flory niektórych obszarów... w Horgifell mieliśmy górskie trolle i demony, które nie istnieją tutaj, chociażby huldry. – Aż kusiło ją zapisywać takie rzeczy w archiwach, ale miała jeszcze za mało informacji. Może to bardzo licznej listy zainteresowań dopisałaby sobie zajmowanie się katalogowaniem gatunków stworzeń?
– Żeby zrozumieć Kharta, musisz przede wszystkim poznać jego zasady. Było ich ponad dwieście. Jedna mówiła o tym, by niczego nie ujawniać... dlatego nie dowiesz się na pewno zbyt wielu rzeczy. Pierwsza i chyba najważniejsza polegała na posiadaniu przyjaciół. Pamiętam także o takiej, która kazała oddzielić się od emocji. Miał z tym problem, tak samo jak ja we wczesnym etapie przebywania w Wolnych Stadach. W obu naszych kulturach uczono pozbywania się niektórych emocji i surowo karano za ich stosowanie. W naszym przypadku liczyła się wierność Wybrańcowi i bogom Horgifell, zaś u Kharta chodziło przede wszystkim o trzymanie się zasad, nic innego nie miało znaczenia. – Te trzy chyba najbardziej zapadły jej w pamięć, gdyż próbowała niegdyś udowodnić Mrocznej Nowinie, że część z nich nie ma sensu, albo stoi w sprzeczności z kodeksem Mgieł. Nadal pamiętała argumenty, których wtedy używała.
– Był bardzo zaangażowany w kwestię inwazji. Wyruszył kiedyś do siedlisk Łowców Smoków i infiltrował ich obozy. Zakładam, że tam właśnie zginął, wyruszając ponownie. – Dodała, gdyż i to było wartę uwagi. Akurat typowała, że w ten sposób zginął, ale równie dobrze mogła się mylić. Miała nadzieję, że chociaż trochę zaspokoi ciekawość Yulo. Przez kilka nieporozumień nie miała zbyt głębokiej relacji z Khartem, zapewne Erlyn wiedziałaby o nim więcej, ale już jej nie było.
– Tak jak mówiłam, istnieje dużo run. Czy byłbyś w porządku z rozwiązaniem, gdybym na przestrzeni kilku dni zawarła to wszystko w notatkach? Miałbyś wtedy wgląd na całość. A przynajmniej wszystkie, które ja znałam. – Zaproponowała. Tak będzie najwygodniej, przy okazji nie będzie musiała zapisywać każdej na ziemi, a Yulo uniknie zapamiętywania każdej tu i teraz.
– Korona ze szkła, niech pomyślę. – Powiedziała i dotykając lekko pazurem najwyżej znajdującej się obręczy na szyi, zaczęła zastanawiać się, jaki byłby najlepszy sposób wykonania takowej.
– Kolor na pewno uzyskałbyś z siarki. Możesz użyć próbki kryształu na testowym kawałku szkła i w ten sposób sprawdzić jego wytrzymałość, przywódcy na pewno przydałoby się coś mocnego. Mogłaby być wysadzana jakimiś kamieniami szlachetnymi, ale to kwestia tego, czy Arel się to spodoba. Ja właściwie też pracuję dla niej nad pewnym... projektem, dlatego tym bardziej mogłabym pomóc ci stworzyć najznakomitszą koronę. – Normalnie zapewne tylko rzuciłaby kilkoma radami, bo co ją interesuje przywódca słońca? Ale akurat urzędowała Arel, a była to przecież przyjaciółka Veir! Smoczyca zatem miała dodatkową motywację do rzemieślniczej pracy.
Powiernik Pieśni




























