Eteryczna Łuska
Ano, miała w sumie rację, nie musiała mówić nic. Kwarc posłusznie błysnął oślepiającym światłem, przenosząc samicę na sam środek polany. Chciała być w stanie dogonić zwierzynę? Proszę bardzo! Widziała jak gdzieś w oddali biegnie sobie stado jeleni. Musiała je tylko dogonić i złapać. Mogła nawet polecieć! No to chyba jeszcze lepiej, prawda? Była po części wywerną, więc było to chyba prostsze. Wzbiła się więc w powietrze i zaczęła już doganiać zwierzynę kiedy nagle, tak po prawdzie nie wiadomo skąd, na jej drodze pojawiła się kłoda. Po prostu była zawieszona w powietrzu. Samica musiała szybko wykonać nagły unik, żeby nie zderzyć się z przeszkodą. Chwilę później, wspomniane wcześniej przeszkody zaczęły pojawiać się i pojawiać, skutecznie przeszkadzając samicy w dogonieniu zwierzyny, zmuszając ją do nagłych zwrotów w ostatniej chwili. Chwilę jej to zajęło, ale dostrzegła że zwierzęta biedną zataczając olbrzymie koło, a przeszkody pojawiają się w określonym schemacie. Dzięki temu, wiedząc czego się spodziewać i zręcznie unikając przeszkód, dopadła swoje ofiary iiii… Zanim zatopiła swe zęby w ich szyjach, błysnęło jasne światło i jej kłapnęły w powietrzu. Znowu znalazła się tam gdzie wcześniej. Jelenie zamieniły się na żubry i, kiedy poleciała upolować swoją zwierzynę, tor przeszkód również się zmienił!
No i w zasadzie jej trening polegał na ciągłym lataniu po polanie i zręcznym unikaniu pojawiających się nagle przeszkód. Czasem zwierzęta wbiegały na chwilę w okoliczny las i za przeszkody służyły same drzewa(nie były jakoś gęsto rozstawione) oraz zawieszone w powietrzu przeszkody. A nie były to zwykłe, nudne kłody! Czasem były to pseudo obręcze przez które musiała przelecieć składając tymczasowo skrzydła, czasem sekwencje przeszkód zmuszające do slalomu i tak dalej.
No ale dobra, w końcu, po pokonaniu znacznej liczby torów, gonieniu za różnego rodzaju zwierzyną, jasny błysk zabrał ją w powrotem przed Kwarc. Po zapłacie nie było absolutnie śladu.
Odebrany Oddech
O! Była gotowa! No dobra! Kwarc usłuchał jej prośby i błysnął posłusznie oślepiającym światłem. Znalazła się… W lesie! Akurat okropnie padało, a ona sama czuła jak grunt lekko osuwa jej się spod łap. Tak, stała na błocie… Chciała byś zwinniejsza i lepiej radzić sobie na polowaniach? Nic jej tego nie nauczy tak dobrze, jak błotna przeprawa! No dobra, a co miała właściwie zrobić? Po prostu przejść się przez ten odcinek bez upadku! Co było trochę trudne, bo podłoże było niezwykle śliskie i ciężko było jakkolwiek chociaż spróbować utrzymać równowagę. Nie pomagało nawet zaczepienie się pazurami o podłoże, bo to zwyczajnie jej uciekało. No ale dobra, spróbowała postawić pierwszy krok, drugi i już jej się łapa omsknęła i kiedy tylko wylądowała łbem w błocie, została oślepiona i przeniesiona na początek. Nie będzie to zbyt przyjemne… Przynajmniej została z tego błota wyczyszczona.
No i tak próbowała pokonać ten krótki odcinek! Stawiała łapy ostrożnie, balansowała cały czas ciałem i powoli, powolutku robiła postępy! A kiedy dotarła już do celu, została znowu oślepiona iiii… Znalazła się w innym miejscu! Dalej błotnistym, nawet chyba bardziej niż wtedy. Trasa też była nieznacznie dłuższa i jak przedtem było całkiem płytko, tak tutaj mogła czasem nieźle ugrząźć, więc musiała ostrożnie stawiać łapy i badać grunt.
Po naprawdę niezliczonych przeprawach, upadkach i różnych trasach, w końcu jej trening się skończył. Znalazła się na powrót przed Kwarcem i na szczęście po błocie nie było nawet śladu.
Naprężony Kolec
Kwarc błysnął jasnym światłem i przeniósł samca do ciemnej jaskini. Dosłownie, nie widział tutaj praktycznie niczego. Jakie miał zadanie? Obronić się. Przed czym? No właśnie… Poczuł delikatne zawirowanie maddary z prawej strony i chwilę po tym, coś go zakuło w prawy bok. Chyba bez czarów się nie obejdzie, prawda? Magiczne światło pomogło i rozświetliło grotę. Dzięki niemu Vunnud widział, co do niego leci, tym razem zza niego. Był to zwykły sopel. Adept szybko wyobraził sobie obronę przed tym atakiem, tylko, no, jego światło zniknęło natychmiast i powróciły ciemności. Tyle dobrego, że tym razem się wybronił! Zanim jednak nadszedł następny atak, smok ledwo zdążył oświetlić grotę, musiał się więc na nowo bronić.
No i tak sobie w tej ciemności siedział, czasem dawał radę zidentyfikować atak przy pomocy światła, innym razem potrzebował stworzyć magiczną sondę, żeby poznać dokładny kształt wrogiego tworu(było to szybsze niż stworzenie światła). Czasem obrywał, ale ogólnie… Siedział tu i siedział, a ataki stawały się coraz różniejsze. Raz nadchodziły szybciej po sygnale, innym razem później. Nie zawsze były to proste, magiczne pociski! Czasem nawet wymykały się nieumiejętnym próbom obrony!
No ale dobra, bo czego tak właściwie nauczył się tutaj Vunnud? Ano, podzielności uwagi! Czasem utrzymywanie światła i stworzenie obrony szło mu lepiej, innym razem gorzej. No i wciąż musiał wymyślać coś nowego, oryginalnego!
Minęła chyba wieczność, nim nadszedł oślepiający błysk, przenoszący Vunnuda przed Kwarce. Nareszcie, świeże powietrze! Po zapłacie, tradycyjnie, nie było nawet najmniejszego śladu.
Eteryczna Łuska
– 4x bursztyn, 4x cytryn, 4x diament, malachit
+ Zręczność II i III
Odebrany Oddech
– ametyst
– 1/4 roślin
– 47/4 mięsa
+ Zręczność II i III
Naprężony Kolec
– 24/4 mięsa
– cytryn, 2x akwamaryn, topaz, szmaragd, ametyst, diament
+ Moc II i III
Licznik słów: 822
Jeśli Ci się spieszy z zaakceptowaniem czegoś, coś jest niejasne, chcesz coś konkretnego na Kwarcu dla fabuły albo błąd został przeze mnie gdzieś popełniony – proszę napisz forumowe PW. Staram się wchodzić chociaż 1 raz dziennie
