A: S: 3| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,O,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,MA: 2| MO,A: 3
Atuty: Regeneracja; Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios; Przeciążony
Kalectwa: +1st do akcji magicznych [uraz łba]
– Wierzysz w równowagę? Że musi być tyle samo dobra, co zła? – Kiwnęła głową na kwestię wypełnienia pustki i odpowiedziała na część jej słów. – Jak długo żył Aneglos? Być może widział wszystko, znudził się wszystkim. Jego bliscy umierali, on zaś pozostawał taki sam, nie mógł wyleczyć wszystkich ran świata i to zepchnęło go na złą ścieżkę. To, co z niego zostało, to zgorzkniałość, żal i złość. Znam jednego smoka, który tak skończył. Historia zatacza koło, a wąż Uroboros gryzie własny ogon... – Uroboros, węże, feniksy, to wszystko było bardzo popularnym motywem w Horgifell, oznaczało nieskończoność, wieczny cykl, nieśmiertelność, odrodzenie. Wszystkie najważniejsze filary wiary w państwie. Niektórzy mieli dar zaglądania w utkane już przez Ognvara nici przyszłości, jej przepowiedziano właśnie to. Powtórzenie cyklu, podzielenie losu matki.
– Na ratunek dla Aneglosa już za późno, ale można przebaczyć tym, którzy w najgorszym momencie uwierzyli w jego słowa. Przebaczenie można okazywać różnie. Co nie znaczy, że nie można ich powstrzymać. – Powiedziała, dosyć zagadkowo. Chciała już nawiązać do kryształowego wiertła, narzędzia wielu egzekucji i takich procesów "przebaczania", chciała jednak ostatecznie oszczędzić wyobrażania sobie tych obrazów Laryssie. Veir nie chciałaby, żeby ktokolwiek inny to widział. Horgifellczycy byli skazani na niektóre widoki. Dobre i złe, cuda światów, budowle niemal niemożliwe do stworzenia, objawienia bogów, ale też najciemniejsze zakamarki wiary.
– Widziałam jednego podejrzanego smoka, wyglądającego na takiego kapłana, ale już się nim zajęłam. Teraz powinien być spokojniejszy i zostawić w spokoju... cudze kapliczki. – Wytłumaczyła i chociaż nie zdradziła tożsamości tego osobnika, to lekko do niego nawiązała.
– Słyszałam o gaju entów na południu, który odwiedzała moja przyjaciółka. Może wiedziałaby coś więcej o nasionku, które mi podarowałaś. Na północy znajduje się natomiast przyjazny klan orków, jeżeli wspomnisz im o mnie, na pewno przyjmą cię do siebie na jakiś czas. Możesz im się odwdzięczyć polując razem z nimi. Są podobnie jak moje państwo... kulturą nastawioną na walkę. – Niestety, gaj entów, o którym wspominała przeniósł się w inne miejsce, o czym Veir nie wiedziała. Po ich dawnym gaju i przyjaznej wiosce ludzi obok, zostały jedynie zgliszcza i śmierć, a na miasto przyszła zagłada. – A gdzieś na północy, nieco na zachód, widziałam stado skavenów. Jakieś zanieczyszczenie wdarło się do ich wodopoju, przez moment oszalały od tego, ale zajęliśmy się tym. Teraz powinny być już o zdrowych zmysłach. Uważaj tylko na swój mieszek. – Dodała, a to dopiero początek! Miała nadzieję, że ze skavenami wszystko było już w porządku. Prip zależało na nich, jej samej natomiast bardziej na przyszłościowej możliwości handlu z nimi. Ta rasa dużo kopie, a Veir przydałoby się trochę kryształów i metali do produkcji szkła.
– Nie wspominając o czterech smoczych segmentach. Wiesz już o Essyanie, z którego pochodzę. Wschód to Keleti, z niego był mój dziadek, a dokładniej z Avalaru. Na zachodzie znajdziesz Yikeleti, a południe to Yiessyan. Każde królestwo podzielone jest na wiele państw, a takie są często większe niż Wolne Stada. Chciałabym kiedyś zwiedzić Keleti. – Opowiedziała o królestwach i słychać było w jej głosie delikatne rozbudzenie. Na początku chciała powiedzieć tylko o segmentach, ale zaczęła od osad przyjaznych ras, o których wiedziała.
– Uleczyć ślepotę? Hm, nie widać tego po moich oczach, ale... nie najlepiej widzę. Pamiątka po walce z tamtym kapłanem. – Z zaciekawieniem słuchała słów Laryssy, czasami odruchowo chodziła jej przednia łapa, jakby chciała ją ogrzać przy ognisku, którego tutaj nie było. Bo właśnie tak spędzała dzieciństwo. Na treningach oraz opowieściach w jaskiniach. Na zewnątrz panowały niemal zawsze śnieżne zamiecie, w środku było palenisko. Na zmianę wszyscy cytowali fragmenty ze świętych ksiąg, bądź dzielili się właśnie takimi legendami o bogach oraz zasłużonych jarlach, wielkich wojownikach. Ci, którzy własnymi łapami pokonali... różnie, olbrzymiego trolla górskiego, lodowego giganta, stado drapieżnych huldr, karmiącą się koszmarami demonicę marę, a niektórzy nawet sam czas.
– Twoje przypowieści, skąd je znasz? Pochodzą ze świętych ksiąg? – Zapytała się jeszcze, nim przeszła dalej. Potem spojrzała na proszek (Proszka!?) i dotknęła go za pomocą dwóch palców, trochę przecierając po nim.
– Horgifellczycy są znani z tworzenia ozdób i innych rzeczy ze szkła. To moja mieszanka. Odrobina metalu z ludzkich zbroi, sproszkowany kwarc górski, według mojej wiary – skrystalizowane dusze umarłych, które nie dostały się do zaświatów. A na koniec czysty piasek, pozbawiony zanieczyszczeń. Istnieje jeszcze minerał zwany Krwią Ognvara, krew bogów. Sprawiał, że szkło było wytrzymałe jak najznamienitsze pancerze, ale nie występuje tutaj. Z niego mam obręcze. Przetrwałyby bez problemu ciosy mieczem, czy strzały z balisty. – Wytłumaczyła, pokazując na swoje ozdoby. Czasami widziała siebie, w ciemnym pomieszczeniu. Widać było tylko płynny, lekko pomarańczowy z gorąca kwarc, który rozlewał się po jej ciele, tworząc ozdoby, a następnie płynął dalej, tworząc piękno połączone z bólem. Nie miała ust, lecz musiała krzyczeć. Istota prawdy. Tak widziała swoje źródło i tak materializowała własne twory.
Słuchała następnych słów Laryssy, które ją zaskoczyły. Co stało się z jej babcią? Może opętała ją mara, albo huldra? Oddała siebie? Wśród horgifellczyków też często to robili, ale w inny sposób. Poświęcali się w bitwie i walce, to była ostateczna forma oddania Wybrańcowi i bogom. Śmierć wielkich, honorowych wojowników i czarodziejów, którzy w ten sposób dostaną się do krainy Horidor, na skraju czasu. Ale raczej nikt nie robił... tego. Mieli jednak wiele rytuałów oczyszczenia.
– W Pałacu Wybrańca, naszego... proroka, istniało pomieszczenia, do którego zabierano osoby, które zbłądziły. Nie wiem, co z nimi się stawało, ale albo nigdy nie wracali, albo stawali się inni, nieobecni. Trochę jak po... – Przełknęła ślinę, przypominając sobie ponownie bolesne wspomnienie jej matki (Dlaczego nic nie zrobiłaś, Veir? Nieobecne spojrzenie jej brata, wstyd na pysku babci, smoki patrzące na ich rodzinę z góry. Błagalne ułożenie ciała Visegre. Róża Przebaczenia w wydrążonej głowie).
– Po prostu... pewne rzeczy się dzieją, chociaż nie powinny. Ale możemy się nawzajem wspierać, prawda? Zawsze myślałam, że Procesja Pokuty to proces, przez który można przejść samemu. Zostawić tylko swój ślad krwi na białym szczycie. – Spojrzała na swoją prawą przednią dłoń, na jej dolnej części miała mnóstwo blizn, większość była widoczna jedynie pod blaskiem ognia. – Ale to nieprawda. – Dodała i ułożyła ową dłoń na lewym barku Laryssy.
– Poczekaj tu chwilę, dobrze? Zaraz wrócę. Chyba, że chcesz iść ze mną po kamienie. – Dodała na koniec. Trochę niezręczny moment wybrała na tę podróż po nie? Ale jeżeli chciały stworzyć tutaj coś ładnego dla ich bliskich, musiały mieć dobry budulec! Veir zbierała przez długie księżyce najładniejsze skały i minerały, nosząc je pod ruiny jej kapliczki. Tylko po to, by Strażnik Gwiazd na koniec miał powiedzieć, że decyzją bogów będzie to, by takie ołtarze były zakazane. Wszystko przez niego, ucieleśnienie zła, Aneglosa we własnej postaci, wcielenie pychy... Kammanora.
Laryssa
Licznik słów: 1095
Regeneracja
Raz na tydzień obniżenie powagi
wszystkich ran wybranego stopnia o jeden | | Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika. |
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie
Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.
Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca | | Błysk przyszłości: xx.xx
.
Mosarba – renifer (niemech.) |