A: S: 4| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 2
U: W,B,Pł,L,A,O,Kż,Śl,Skr,MP,MA,MO,Prs: 1
Atuty: Pełny brzuch
Może ich wybór słowa nie należał do najbardziej wybitnych, ale Blysigra zupełnie to nie obchodziło – właściwie obchodziło go tylko to, że to oni wygrali tę rundę i mogli wybierać. Tym razem pierwszy odezwał się jego brat, toteż na nim skupił swoją uwagę. Pokiwał głową, sprawiając, że pojedynczy kosmyk grzywy opadł mu na czoło, ale zaraz poprawił go dłonią. Nie odezwał się, bo zaraz Hissith zabrał głos i czarnofutry znowu musiał wysilić się, by dobrze zrozumieć słowa młodszego. Ale zaśmiał się krótko na pomysł wciągnięcia w to proroka.
— Nie wiem, on jakiś sztywny się wydaje — mruknął do górskiego smoka, ale wtem Ferelar wpadł na lepszy pomysł. Blysigr znowu się zaśmiał, już teraz wyobrażając sobie minę proroka, kiedy jeden z pisklaków ułożyłby się pod jego łapami i udawał martwego.
— To wierzący mogli się poświęcić — wrócił wreszcie do głównego tematu, zgadzając się z pisklakiem z Mgieł. W międzyczasie gdzieś dostrzegł, jak jego siostra kompletnie odłączyła się od otaczającej jej rzeczywistości i skupiła się na... cóż, na czymś na pewno. Blysigr nie poświęcił temu zbyt dużo uwagi, bo aktualnie był nastawiony jedynie na wygraną. Ale rozumiał, że dla Friren to mogło być za dużo. — Mogli ponacierać się trującymi jagodami i zacząć topić lodową ścianę, by na chwilę otworzyć przejście dla innych, a potem uziemić potwory w dolinie. Tak na wszelki wypadek — zadumał się. Po chwili, chyba pierwszy raz od początku spotkania, dostał weny na dokończenie historii. Widząc, że reszta nie bardzo miała cokolwiek do dodania, postanowił zgłosić się, by przedstawić wizję drużyny; w tym czasie Ferelar i Hisseth omawiali szczegóły swojego przedstawienia.
— Smoki widząc, co się dzieje, postanowiły uciec. Nie wszystkim się to udało – część zginęła już przy pierwszym ataku wygłodniałych potworów. Ci, którym udało się uciec, zaczęli kryć się jak zwierzyna w pozostałej części doliny. Smoki, które nie wierzyły w istnienie bogów uwięzionych w lodzie, zaczęły zmieniać swoje nastawienie względem reszty. Pod wpływem wrogości innych i własnych wyrzutów sumienia, wierzący postanowili naprawić swoje błędy. Nocą nazbierali trujące jagody i natarli nimi swoje futra, a część z nich nawet nafaszerowała się nimi. Zebrali w okolicy wszystkie smoki, a sami ruszyli w kierunku potworów. Nie skupili się jednak na walce – zamiast tego ponownie zionęli w lodową ścianę, która zaczęła topnieć. Kolejne potwory uwalniały się, rzucając się na smoki, a kiedy pożerały tych, których zdążyły zabić, to truły się. Wtedy też otworzyło się przejście, przez które pozostali mogli uciec. Nie mieli jednak dużo czasu, bo wierzący nie przestawali ziać, nawet kiedy większość z nich umierała pod naporem ataków potworów. To pozwoliło jednak innym smokom uciec, nawet jeśli nie wszystkim udało się ominąć potwory. Część uciekła, nim lód stopniał bardziej, a woda zalała dolinę, topiąc te potwory, które nie zginęły od trucizny, ale też te smoki, które nie zostały jeszcze pożarte.
Granatowy Kolec Czysty Kolec Poranna Łuska Ametystowa Łuska Rubinowy Kolec Następny Kolec Strażnik Gwiazd
Licznik słów: 478
pełny brzuch
3/4 pożywienia wymaganego do sytości; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
#626262 | #594040