OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zmrużył złote ślepia, tak podobne do oczu matki, a jednak pozbawione jej emocjonalnego żaru. Może kiedyś słowa ojca by go zabolały. Wtedy, gdy potrzebował wiedzieć.– Zobaczymy – odpowiedział jedynie na słowa Viliara o swojej domniemanej ślepocie. Dorzucał brakujące części? Śmieszne, skoro nie powiedział mu absolutnie nic. Wystarczyło, że zdobędzie Iskrę któregoś z bogów i zasłuży na wskazówkę, by słowa ojca stały się kłamstwem. By utrzeć ten arogancki nochal. Jedna przysługa, by poprawić trafność tego, co widzi. Skoro ojciec mu nie pomoże, zrobi to ktoś inny. Jeśli nie jeden z "ich" bogów, to poszuka kolejnych. Viliar nie był jedyną istniejącą na świecie potęgą, a skoro nie chciał podzielić się z nim swoją mocą, ukradnie ją komuś innemu.
– Tak, dorzucasz mi wiele brakujących części układanki, chociaż nie zamierzasz dać żadnych narzędzi swoim zabawkom – stwierdził, przeciągając z namysłem słowa. Na przykład to, że Viliar najwidoczniej chętnie pozbyłby się Sennah, ale jednocześnie woli wykonać to łapami śmiertelników. Czyżby się jej obawiał? A raczej obawiał się konsekwencji? Pan Wojny? To było wręcz zabawne. W końcu to nie tak, że smoki nie chciały podnosić łap na bogów. Wiedziały jedynie, że nic im to nie da. Gdyby Viliar czy inny bóg dał im chociaz odrobinę mocy, by tego dokonać, niejeden pazur zwróciłby się przeciwko bogom. To nawet nie kwestia zdrowego rozsądku – smoki po prostu nie miały żadnych argumentów do walki przeciwko bogom. Wypominać to było równie małostkowe i bezużyteczne jak ględzenie o słabości stada, ale nie robienie nic, by ten stan zmienić.
Kolejny element układanki również otrzymał. Czyli Rakta była dla Viliara wystarczająco ważna, by dostać od niego "prezent". Musiała być niezwykłą smoczycą, skoro nawet taki du..ek zechciał coś jej dać.
– Musisz teraz strasznie żałować okazanej łaski – stwierdził z pewnym zaciekawieniem.
Podarunek? Pewnie, miał już swoja odpowiedź. Syn miał kiedyś zamiar sprawić ojcu prezent i spalić połowę świata, pozwalając mu obserwować najwspanialszą wojnę w historii. Sprowadzić zagładę większą niż ta, którą zgotowali im przed wieloma pokoleniami Równinni. Co jednak zrobiłby podarunek? Może rzeczywiście zacznie się starać, by Viliar żałował pozwolenia mu na życie? Lub wprost przeciwnie, postara się, by uznał go za syna jak robił do tej pory?
Ciekawostka.
Może zostanie akolitą Sennah? Oh, to by było całkiem zabawne, ale pewnie niewiele by obeszło Viliara, skoro nie uznawał go ani za zabawkę, ani za syna. Za szybko by mu się to znudziło.
Viliar dał mu jednak do zrozumienia, że Mimir nie żyje. Skoro wysłał ją, by przeszkodziła wodnym... To zdecydowanie bardziej ciekawe niż kwestie rodzinne.
– Domyślam się, że nie masz zamiaru podpowiedzieć mi, jak zostać bogiem? – zapytał jeszcze, chociaz było to pytanie czysto retoryczne. Spodziewał się, jaką usłyszy odpowiedź, ale tak naprawdę nie miał absolutnie nic do stracenia. Zastanawiał się, czy ojciec czuł coś po stracie Rakty. Został sam, a ta niewielka cząstka smoczycy, która żyła w nim była jak widać niewystarczająca.





























