A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: W,B,Pł,O,MP,Kż,Śl,Prs: 1| L,A,Skr,MA: 2| MO: 3
Atuty: Regeneracja, Pechowiec, Szczęściarz, Zaklinacz, Poświęcenie, Przezorny
Kalectwa: +1 ST do P na wzrok [częściowa ślepota]
Nie dziwiła się Coohrze. Była późna noc, a niedźwiedzica nie dość, że harowała od świtu do zmierzchu zarówno na polowaniach, jak i jako niańka trójki piskląt, tak jeszcze zarywała noce. Ciirioh będzie musiał jej to wszystko jakoś wynagrodzić – solidnym posiłkiem i bardzo pieszczotliwym czochraniem futra za uchem.
– Saveri to pingwin – tłumaczy. – Nie jest ptakiem latającym, tylko pływającym, dlatego ma takie cieniutkie skrzydełka, trochę jak płetwy u żółwi morskich. Widzisz, nie poluje ani na myszy, ani na inne ptaki, tylko na ryby. Ma nawet partnera! Tyle tylko, że w Stadzie Słońca, ale odwiedzamy go regularnie.
Uśmiecha się na samą myśl o nieśmiałym i nieporadnym Sigricu. Gdyby mogła, wzięłaby ich oboje pod swoje pierzaste skrzydła, ale wtedy za granicą była jeszcze za młoda i nie dałaby rady utrzymać tak wielu więzi. Dopiero co wzmocniła swoją ze Sgaeylem. Niemniej... pracowała nad tym. Pracowała nad swoją maddarą oraz nad sytuacją pingwinów, aby oswobodzić je od Nihilona i Nihilona od nich, jednocześnie dając im bezpieczny i przyjazny dom.
Wsunęła łapę w jezioro i poruszyła taflą, krzywiąc swoje odbicie. Słuchała dalszego słowotoku Shenjë, z trudem powstrzymując się przed rzuceniem, że jej wizja nie stoi daleko od prawdy. Eynell umierała każdego jednego dnia. Umierała o zmierzchu, aby o świcie urodzić się na nowo. Resetowała swój umysł, przyjmowała doświadczenia, przetrawiała je, wygaszała jedne emocje, akceptowała inne. Był to czas, kiedy zwyczajnie dojrzewała.
– Wiesz, najpierw myślałam, że to lampiony z Nowej Trundi, tej osady ludzi na terenach słońca – stwierdza. – Ale wygląda na to, że nie. Pamiętaj, Shenje. Nieważne jak fajnie i przyjaźnie to brzmi, nieważne ktokolwiek i cokolwiek kiedykolwiek Ci powie, zawsze podchodź do tego ostrożnie. Skąd są te lampiony? Nie wiemy. Kto je wysyła? Nie wiemy. Czy na pewno ma dobre intencje? Nie wiemy. To może być bal pełen dobrej zabawy, ale też niebezpieczna pułapka. Nigdy w stu procentach nie ufaj temu, co jest Ci obce – odpowiedziała jej z ciepłym uśmiechem.
Ciirioh potrafił być nieco... nierozsądny. Był tak samo radosny i szczęśliwy, co jego córka, ale Eynell nie chciała podtrzymywać w jego pisklętach tej uroczej naiwności. Zwyczajnie nie chciała, aby kiedykolwiek stała im się krzywda przez to, że będą wszędzie pchać swoje łapki bez namysłu. Zbieranie nowych doświadczeń było dobre, ale z umiarem.
Pokiwała głową, zgadzając się z wnioskami samiczki. Tak, to na pewno księżyc. Księżyc, który jak na zawołanie oświetlił jakiś kawałek szkiełka, być może pozostałości po fiolce smoczych eliksirów, rozszczepiając się i opadając na kawałek lodu.
– No i miałaś rację, księżyc. Zaraz sprawdzę, czy coś tam jest... – po tych słowach mruknęła do Saveri, która zanurkowała głębiej. Miała sprawdzić, czy coś znajduje się pod powierzchnią lodu, na który Eynell nie chciała wchodzić. Gdyby się okazało, że był tam jakiś przedmiot, młoda piastunka wykorzystałaby swoją maddarę, aby, naprowadzona wskazówkami pingwinicy, wyciągnęła obiekt za pomocą macek stworzonych z bladoniebieskich wodorostów.
Mistrz Gry.
Licznik słów: 473
REGENERACJA ::
Raz na tydz. obniżenie powagi
ran wybranego stopnia o jeden.
PECHOWIEC ::
-1 ST do nast. akcji po niepowodzeniu.
Bonus sumuje się do -3 ST.
SZCZĘŚCIARZ ::
Sukces zamiast niepowodzenia.
Raz na dwa tygodnie. |
|
ZAKLINACZ ::
-1 ST do każdej
obrony magicznej.
POŚWIĘCENIE ::
+1 sukces do ataku
kosztem rany lekkiej.
PRZEZORNY ::
+2 ST do kontrataków
przeciwników. |
Rany z poświęcenia są krwotokami wewnętrznymi.
:: ASHLAND ::
Żywiołak Powietrza :: Humbak :: T3
W: 1, M: 2, Z: 1, P: 2 | L, Skr, Śl, MA, MO: 1
:: Przyjaciel Natury ::Drapieżniki nie atakują kompana jako pierwsze. |