OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ailla pisnęła cicho, zaskoczona, kiedy palce nauczycielki prześlizgnęły się po jej futrze, mierzwiąc je niezbyt subtelnie. Zaraz jednak potem kiedy odpowiedziała na atak swoimi wyskokiem, poczuła, że muska palcami stopę nauczycielki na co zapiszczała triumfalnie, jednak jej radość nie trwała długo, gdyż oto fioletowo złoty cień padła na nią z impetem, powalając młodą na ziemię – w śnieżną zaspę, w której ukryła się niemal cała, jedynie łep pozostał na powierzchni.Spojrzała w pysk nauczycielki szeroko otwartymi ślepiami, kiedy ta unieruchomiła jej łapy, pyszczek miała lekko otwarty, dyszała ciężko a mleczna mgła owiewała ich pyski.
– Jak?! Przecież mnie przygniatasz, nauczycielko – niemalże wykrzyknęła zduszonym głosem, czując, że to zadanie jest niemożliwe do spełnienia. Ciężar smoczycy opierał się na kończynach, unieruchamiając je. Miała tylko wolny ogon i skrzydła, a była zbyt słaba, aby ją z siebie zrzucić. Pociągnąwszy ogonem za jej kończynę mogła jedynie sprawić, że smoczyca straci równowagę i runie na nią, łamiąc jej żebra. Przymrużyła więc drapieżnie powieki, zerkając w jasne ślepia smoczycy, dochodząc do wniosku, że nieraz najlepszą obroną jest właśnie atak. Rozwarła więc pysk nabierając haust powietrza i nacisnęła delikatnie na gruczoły. Nie chciała wzburzać pełnego lodowego płomienia, a jedynie jego wątły strumień, który mógłby uderzyć w nozdrza smoczycy, zaskakując ją tym samym. Rozłożyła na płask jęzor, postanawiając stworzyć szeroki, acz bardzo słaby strumień lodowego pyłu i plunęła smoczycy prosto w pysk, mając nadzieję, że ta odskoczy, uwalniając ją tym samym.
















