A: S: 5| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 4
U: W,Prs,B,L,MP,MA,MO,Kż,Skr: 1| Pł,Śl: 2| A,O: 3
Atuty: Wiecznie młody, Pechowiec, Nieparzystołuski (S), Tancerz, Utalentowany, Magiczny śpiew
Czy naprawdę całą winę za pojawiające się pragnienia Yulo można było zrzucić na Ciirioha? Nie. Nie, kiedy oboje byli pod wpływem tego samego zaklęcia. Bliskość cudzego ciała działała również na wyobraźnię Obejmującego, który raz po raz przymykał ślepia, jakby krótkie zanurzenie się w ciemności mogło uspokoić jego coraz prędzej bijące serce. Sam z trudem powstrzymywał się od pomruków, kiedy Gryf szeptał mu do ucha czułe słówka. Ledwo mógł się na nich skupić, kiedy czuł jego oddech na sierści. Powiernik był przecież tak blisko, że aż na wyciągnięcie łapy. Słoneczny sam się ku niemu nachylał, sprawiając że po raz kolejny zaczął wodzić wzrokiem po jego policzku. Musiał zacisnąć szczęki, żeby nie ulec pragnieniu, które ponownie w nim rozgorzało. Znów miał ochotę go pocałować i po raz kolejny powstrzymywał się tylko przez wzgląd na bogów. Bo oni patrzyli. Ich obecność była wyczuwalna, dokładnie tak, jak te kilka chwil wcześniej, kiedy stali przed Ołtarzem Erycala. Oceniali, najwyraźniej czekając na ich następny ruch. A choć Ciiriohowi aż tak bardzo nie przeszkadzali świadkowie, tak doskonale pamiętał speszone zachowanie Yulo. Czekał więc, oczekując okazji, kiedy naprawdę zostaną sami.
– Jestem. I nigdzie się nie wybieram – odmruknął równie cicho, uśmiechając się przy tym szeroko. Zaśmiał się też ciepło, kiedy poczuł dotyk na nosie i niemal odruchowo odszukał dwukolorowe spojrzenie Yulo, żeby spojrzeć mu w oczy – Dlatego przy mnie nie przestawaj się cieszyć – poprosił, wtulając dziób w dłoń Słonecznego. Z jakiegoś powodu... nawet mu tak bardzo nie przeszkadzały słowa Gryfa. Kiedyś pewnie by się upierał, żeby samiec każdego napotkanego smoka obdarzał tak promiennym uśmiechem, ale teraz nie miał ochoty spierać się z jego słowami. Wręcz mu odpowiadało, że mógł mieć tak zachwycający widok tylko dla siebie. I, o dziwo, tym razem nie zmroziła go ta myśl! Chyba był zbyt zajęty słuchaniem przyspieszającego oddechu towarzysza.
Wyrwał mu się z gardła niski warkot, kiedy poczuł dotyk szponów na piersi. Nie spodziewał się tego, ale nie protestował, kiedy ukłucie bólu przeobraziło się w krótką przyjemność. Z pewnym zdziwieniem spojrzał na wczepioną w futro łapę, a potem ponownie skupił się na pysku Yulo, jakby próbował z niego wyczytać wszystkie odpowiedzi. I może faktycznie coś na nim znalazł. Najpewniej drapieżny błysk, kryjący się w ślepiach. Ten sprawił, że jego wargi wygięły się w łobuzerskim uśmiechu, a on sam uniósł ich splecione dłonie, żeby przyłożyć je sobie do policzka. Naparł na nie łbem, wzdychając cicho.
– Tak. Zdecydowanie lepiej – charknął nisko, rzucając Gryfowi rozbawione spojrzenie. Nachylił się przy tym nieco, korzystając z faktu, że łeb Yulo najpewniej znalazł się nieco bliżej jego własnego. Wszak samiec praktycznie stał na dwóch łapach, napierając przy okazji na jego pierś. W tej chwili Ciirioh naprawdę cieszył się, że jego tylna łapa była już na miejscu, dzięki czemu bez zachwiania równowagi mógł utrzymać ich wspólny ciężar. To zdecydowanie ułatwiało pieszczoty, co skłoniło Obejmującego do ponownego skupienia się na trzymanej przy policzku łapie. Obrócił więc nieco łeb, wciąż uparcie przypatrując się Gryfowi, po czym delikatnie skubnął zębami skórę jego dłoni. Raz, jakby figlarnie, po czym opuścił ich splecione palce, pozwalając Yulo na wyswobodzenie się z jego uścisku. Ale czemu? Bo przeżył niemały szok!
– Mieszkasz w wulkanie?! – zakrzyknął zdecydowanie głośniej niż powinien, po czym zakrył sobie pysk, jakby zdał sobie sprawę że nie wypadało tak reagować na świętej ziemi. Ale jak mógł się powstrzymać, skoro od pisklęcia marzył o zobaczeniu z bliska tego cudu natury! Do tej pory nie miał ku temu okazji, a teraz był zapraszany na jego zbocze. Przecież nie mógł sobie wymarzyć lepszej kolacji! – I masz malutkie pisklę? Ha! To niesamowite! W takim razie będziemy świętować podwójnie. Nie. Potrójnie! Powiedz mi co lubi to maleństwo. Chciałbym, żeby mu smakowało! – wyrzucił z siebie multum słów, dając się ponieść swojemu entuzjazmowi. Tym samym momentalnie zgodził się na pomoc w przenoszeniu dań, uznając nagle, że musi być ich jeszcze więcej niż planował! Przecież musiał mieć pewność, że wszyscy najedzą się do syta!
Powiernik Pieśni
Licznik słów: 651
~~~~~
EVERY STORY HAS THE POTENTIAL FOR INFINITE ENDINGS
~~~~~ | :: Wiecznie młody :: brak kary +2 ST po 110 księżycu
:: Pechowiec :: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
:: Nieparzystołuski :: -1 ST do siły i wytrzymałości w
czasie nieparzystych miesięcy.
:: Tancerz :: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
:: Magiczny śpiew :: raz na walkę odejmuje 2 sukcesy przeciwnika | |
[#80a158|#387B73|#7da595]