A: S: 5| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 3| A: 4
U: W,Prs,B,L,MP,MA,MO,Kż,Skr: 1| Pł,Śl: 2| A,O: 3
Atuty: Wiecznie młody, Pechowiec, Nieparzystołuski (S), Tancerz, Utalentowany, Magiczny śpiew
Brawo, Ciirioh. Doprawdy świetnie się spisałeś!
Jeszcze jako pisklę obiecał sobie, że będzie przynosił innym radość. Chciał wywoływać uśmiechy na cudzych pyskach, doprowadzać do śmiechu, podtrzymywać na duchu... Dlaczego więc znów był powodem gniewu? Złości, której nienawidził całym sercem! Ślepia rozszerzyły mu się gwałtownie, kiedy wodził wzrokiem po zaciśniętej pięści Yulo. Położył po sobie uszy, słysząc nieprzyjemny ton. Nie zdążył nawet potwierdzić jego słów. Nie zdołał wyćwierkać swojego zapewnienia. Jedynie otworzył pysk, ale język jakby mu zdrętwiał, kiedy nerwowo kiwał łbem na boki. Nie. Nie tak miało być! Nie tego chciał. I nie to miał na myśli! Czy Gryf naprawdę tak go odbierał?
– Egoizm? Nie – wydukał wreszcie. Cicho, ale i tak miał wrażenie że słowa dudnią w jego uszach. Bo przecież od początku chciał dobrze! Cały czas myślał tylko o Powierniku. O jego samopoczuciu, o negatywnych emocjach, o tym wszystkim co go dręczyło. Próbował tylko odmienić bieg jego myśli. Pokazać mu, że świat wcale nie musi być tak zimny i szary jak mu się wydaje. Że nie musi stale się obrażać, żeby cokolwiek komukolwiek udowodnić. Tłumaczył mu, że jest wartościowy... że istnieją smoki, które potrafią go docenić! Podsuwał mu nawet sposoby na odnalezienie szczęścia, którego przecież pragnął każdy smok. Czy nie to było celem życia? Czemu nie mógł mu wytłumaczyć, że nie należało się zadręczać? Że każdy ma prawo do gorszych dni i pomyłek? Cały umysł miał wręcz tym zaprzątnięty. Nie miał nawet chwili na zwrócenie się ku sobie! Więc gdzie w tym wszystkim tkwił ten cały egoizm? Przecież on tylko chciał, żeby Yulo się uśmiechnął! Ale tak prawdziwie i... Och – Może! – charknął głośniej, nagle zaciskając kły. Teraz już nie był tego taki pewien. Czy jego pragnienie, by uczynić Powiernika szczęśliwym było tak wielką zbrodnią? Czy to była zmiana, którą zarzucał mu Słoneczny? Z sykiem wciągnął powietrze, chowając pysk w łapach. Nie miał na to odpowiedzi, dlatego tylko słuchał. Pozwolił by następne słowa Powiernika go owinęły, kiedy on wpatrywał się w ciemność własnych palców.
I tak słuchał, od początku do końca. W milczeniu. W zasadzie nawet się nie ruszał, chyba zbyt zdziwiony... tą nagłą zmianą nastawienia. Jeszcze przed chwilą Powiernik był wściekły, a teraz tak po prostu się śmiał? Obejmujący jęknął głośno nim wreszcie wyrwał łeb ze swojej nędznej kryjówki, żeby posłać Yulo spojrzenie spod przymrużonych powiek. Teraz to już nic nie rozumiał, więc nic nie mógł poradzić na to, że udzieliła mu się wcześniejsza nerwowość Gryfa. Odparł więc na jego wierszyk swoją wersją, nawet się szczególnie nie zastanawiając nad jej treścią.
– Własny ciężar ledwie dźwigasz,
a mój jeszcze chcesz na grzbiet?
Co mi z bezczelności twojej,
gdy Ci z trzaskiem pęknie kręg!
Wyrecytował głośno, na koniec uderzając pięścią o ziemię. Zupełnie jakby imitował Powiernika. Jemu jednak tak szybko nie przeszło. Zamiast tego skierował długi palec w stronę piersi Słonecznego, kłując go delikatnie pazurem.
– Posłuchaj mnie, Yulo. Cały ten czas chciałem Ci tylko pomóc. Naprawdę tego nie widziałeś? Dlaczego? Bo bezustannie się uśmiecham? Hm? Czyni mnie to niewiarygodnym, tak? – palnął na oślep, uznając że najwyraźniej nie był brany na serio. Yhm, skoro się uśmiecha do każdego, to pewnie gada głupoty. Nie można na nim polegać. Tak to sobie przetłumaczył, więc teraz pozwolił sobie na własne sprostowanie sytuacji – Zależy mi na twoim szczęściu. Wiem, że je w sobie masz. Przecież sam mówiłeś, że czułeś je za pisklęcia. Przyćmiłeś je tylko smutnymi wydarzeniami swojego życia. Przeprowadzę Cię więc przez te ciemności. Znajdę twoje światło, bo jestem przekonany, że pięknie rozbłyśniesz. Jeśli nie chcesz tego przyjąć do wiadomości, to trudno. Ja będę obstawał przy swoim, dręcząc cię miłymi słówkami. Będę kroczył u twojego boku, wspierając ten cały głaz, za który się uważasz. Nie oddam Ci też własnych trudności. Nie na własność. Pozwolę Ci jednak czasem je ponieść, jeśli ty pozwolisz mi na to samo. I ty jesteś bowiem wart wielu zachodów, Yulo. Możesz tego nie dostrzegać, ale na szczęście ja mam własną parę ślepi. Dlatego zapamiętaj, że każdy bliski mi smok jest jak skarb. A skarbów nie pozwala się sobie bezkarnie wyrywać z łap – żachnął się, słysząc jak Powiernik po raz kolejny ujmuje sobie wartości, po czym odsunął się od niego, żeby odetchnąć. Ygh, dawno się tak... nie wzburzył. Aż mu się dziwnie na sercu zrobiło, jakby nie był pewien czy żałować tych wszystkich słów, czy jednak się cieszyć że je z siebie wykrztusił. Cóż, w końcu mówił prawdę, a skoro Yulo właśnie ogłosił swoją kapitulację, to teoretycznie nie miał prawa podważyć jego racji. Mimo tego... wcale nie czuł się wygrany. Nijak mu się nie podobała decyzja Powiernika. Bo co? Teraz ten zamiast się z nim wykłócać o swoją rację, będzie tłumił wszystkie swoje odczucia w sobie? I jak niby miałoby mu to pomóc? Obejmujący miał wrażenie, że to jedynie pogorszy jego stan. Ale jak mógłby mu to wybić z łba?
Na kolejne słowa Powiernika już jedynie machnął łapą. Nie zamierzał się zastanawiać nad różnicami między nazywaniem a udowadnianiem, samemu również uznając to za zupełnie bezsensowne. Doprawdy, łapali się za każde możliwe słówka, z uwielbieniem przekręcając je na własną korzyść. I po co! Ostatecznie tak się w tym wszystkich zakręcili, że nawet nie potrafili dojrzeć, że w gruncie rzeczy chodziło im o to samo. Czysta głupota. Głupota na tyle duża, że i on w końcu się roześmiał!
– Nie chcę Cię zmieniać, Yulo. Po prostu nie chcę, żebyś chodził smutny. A smutek przecież nie jest niczyją cechą – dodał już z typowym dla siebie rozbawieniem, odginając szyję, żeby posłać Słonecznemu szeroki uśmiech. Teraz już sobie wszystko wyjaśnili, prawda? Już się rozumieli? A może tylko dolali oliwy do ognia i zaraz jeszcze bardziej się pokłócą? Wróć. Czy to w ogóle była kłótnia? Hm.
Potem znów się zaśmiał, słysząc o tych całych taco. Nigdy wcześniej nie próbował glonów, ale sam opis Yulo wystarczył, by poczuł ich intensywny smak!
– Ugh, fuj! – fuknął wesoło, wystawiając przy tym język – A jakby tak pozbyć się tych glonów i zamienić je na ciasto? Takie miodosmaki, ale na ostro! – pomyślał na głos, uznając że coś takiego mogłoby być całkiem dobre! Oczywiście pamiętał, że Yulo przepadał za słodkim, ale to przecież nie znaczyło, że Ciirioh nie mógł sobie eksperymentować w kuchni! – Aha! Tak! Dorzucę to danie do listy! Zrobimy wielką, wielką ucztę! Ale spokojnie, będę Ci dozował porcje! Bo jeszcze Ci urośnie brzuch jak mojemu dziadkowi! – zażartował po raz kolejny, zdecydowanie podchodząc do tego tematu z entuzjazmem. Gotów był nawet gotować cały dzień, jeśli to miałoby poprawić Powiernikowi humor! Taki piknik na łonie natury. W sumie tak jak teraz, tylko z większą ilością potraw!
A jeszcze jeden miodosmak faktycznie został. Także Yulo miał co podjeść, kiedy Obejmujący wesoło kiwał łbem na jego sugestię. Pretekstu do spotkania co prawda nie potrzebował, ale posiadanie takich planów było całkiem ekscytujące!
– Ale słodkości będą miłym dodatkiem! – stwierdził ze śmiechem, mrugając przy tym figlarnie – Mmm, a w sumie... pomyślałeś to życzenie? – zapytał z ciekawością, oblizując sobie palce po ostatnim kęsie swojej przekąski. W ten sposób po raz kolejny nawiązywał do napisanego listu, nie kryjąc uśmiechu.
Powiernik Pieśni
Licznik słów: 1169
~~~~~
EVERY STORY HAS THE POTENTIAL FOR INFINITE ENDINGS
~~~~~ | :: Wiecznie młody :: brak kary +2 ST po 110 księżycu
:: Pechowiec :: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
:: Nieparzystołuski :: -1 ST do siły i wytrzymałości w
czasie nieparzystych miesięcy.
:: Tancerz :: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
:: Magiczny śpiew :: raz na walkę odejmuje 2 sukcesy przeciwnika | |
[#80a158|#387B73|#7da595]