OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
....P-przywódcą? Aż takich ambicji to nie miała. Najpierw musiała się rozwinąć. Zostać czempionem Boga Wojny. Później może, na starość, założyć własną szklarnię z wielkimi duniami. Gdzie tu czas na przywództwo?Poza tym Stado Słońca wciąż jej nie znało. Szlag. Może trochę nawet z jej własnej winy. Skupiała się na sobie. Na rozwoju. Zapominała o smokach. Nawet jeśli, to kto by jej zaufał? Teraz nikt. Hm. Hmhm.
– A myślisz, że bym się nadawała? I że bym sobie poradziła na tym stanowisku? – zapytała ostrożnie.
Mimo wszystko liczyła się z jego chłodno wykalkulowanym zdaniem. Nie było w nim zbędnej kurtuazji. Owijania w bawełnę. Prosto do celu, no, może czasem trochę przez rondo, bo się ciapa gubił. Westchnęła cicho, zaciskając palce na kompasie.
– Nie – odpowiedziała. – Tylko przyjaciel mógłby mnie szukać. Abellet. Ale jest duszkiem. Nie potrzebuje kierunkowskazu do tego i... Oh! – Pacnęła się w czoło zamkniętą dłonią, w której miała przedmiot. No tak, oślica!
– Że też nie wpadłam na to wcześniej – wymamrotała sama do siebie.
Kołysany Wiatrem.




















