A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: O,A,W,MP,MO,Śl,Kż,Prs: 1| Pł,MA: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka; Lekkostopy; Otoczony; Znawca Terenów;
Kalectwa: Brak dwóch par łap i skrzydeł, niezdolność do biegu i lotu, +4 ST do akcji fizycznych na ziemi
Ah. Coś palnął nieodpowiedniego?
Dość nietypowy uśmiech, który zawitał na pysku Aie zbił morskiego z pantałyku. Był inny od tego złośliwego, zaczepnego grymasu który tańczył na jej ustach w parze z wypowiadanymi słowami, które kształt tychże ust zmieniał. Przez ułamek uderzenia serca przypatrywał się jej, myśląc i zastanawiając się, co w jego słowach wywołało akurat taki wyraz pyska...
Odebrała jego słowa jako komplement? Strzelił językiem i wypuścił powietrze nozdrzami – tak, na pewno odebrała to jako umilanie się do niej.
No cóż. W zasadzie, to tego nie żałował. A po chwili zdał sobie sprawę, że taki uśmiech na jej pysku wygląda ładniej od tych złośliwych. Mimowolnie jemu samemu podniosły się kąciki ust.
W wodzie, kiedy Aie przybrała tak niedorzecznie śmieszną pozycję, Zhelre na widok czegoś takiego przechylił łeb w bok i wydał z siebie przeciągły syk przypominający stłumiony śmiech. Takie pozycje kojarzyły mu się ze zdechłymi rybami, a że wydr nie widział – skojarzenie było całkiem bezpośrednie.
Chciał – nie chciał, smoczyca w tej pozycji uwydatniła swoje... włości. Cała klatka piersiowa, brzuch, podbrzusze były odsłonięte na świat, podkreślone w inny sposób niż gdyby stać na lądzie, na swoich łapach. Surowy instynkt wężowego uderzył mocniej niż dotychczas, pozwalając na napływ hormonów i myśli do głowy i nie tylko. Jako dobry obserwator – profesja zobowiązuje – gładził wzrokiem cały jej tors, przechodząc leniwie w stronę ogona i zatrzymując się mniej więcej tam, gdzie tułów łączy się z przedłużeniem kręgosłupa.
– Całe Twoje rodzeństwo to... numerki? – oderwał się nagle i spojrzał w jej ślepia. Ależ to zabawnie niedorzeczne. – Twoja rodzicielka miała poczucie humoru. – skomentował, szczerząc zębiska kryjące się za widłowymi wyrostkami wystającymi z żuchwy. Powiedzieć, że to jest szczyt humoru (zupełnie nieironicznie!) dla Zhelre, to jak nic nie powiedzieć. – A jako adepci też przyjęliście imiona "Pierwsza Łuska", "Druga Łuska" i tak dalej? – machnął ogonem i patrzył na nią, jakby wręcz wymagał od niej potwierdzenia.
Zmrużył oczy słysząc ponownie przydomek "płochliwy". Niezwykle mu nie pasowało to określenie. Było dla niego zwyczajnie fałszywe, niezgodne z rzeczywistością, bo przecież on nie jest płochliwy a...
– Nieufny. – rzucił krótko. – Przydomki opisujące cechy charakteru są zwodnicze, bo one – w przeciwieństwie do wyglądu – szybko się zmieniają. Widłozębny zostanie ze mną do końca życia. Płochliwy, czy nawet nieufny... Mogą się zmienić.
Uf, to było wymagające. Zhelre tworzący filozofię wokół swoich myśli i spostrzeżeń to Zhelre nie będący sobą. Sam się zastanowił po co on to w ogóle powiedział i dlaczego odczuł taką potrzebę. Przecież jest ignorantem, ma głęboko w nosie takie rzeczy. Wytknie komuś błąd w jego postrzeganiu, ale nigdy nie opisuje swoich przemyśleń na dany temat bez potrzeby. Prawie nigdy.
... po tym jak zaatakowała ją kopia jednego z Wojowników...
Ściągnął lekko łuki brwiowe i zmrużył oczy. Kopie wojowników?
– Kopia, czyli jakiś bliźniak? – zapytał niedbale, głupio wręcz, jakby rzucił te słowa mimochodem, skupiony na czymś innym. Aie znów poczuła wzrok morskiego na swoim podbrzuszu i łapach. Ciekawe, że ona mając jeszcze tyle rodzeństwa, wygląda najlepiej ze wszystkich. – pomyślał. Cóż, przynajmniej tych, których widział.
Oczy przykuły swoją uwagę do jej piór i pawich ok wyrastających z nasady ogona. Zastanowił się, jak ten zestaw może odgrywać rolę płetw i czy w ogóle jest to możliwe. Na jego samczy rozum zdawało mu się, że te pióra mogłyby prędzej poprawić poruszanie się w wodzie, niż je utrudnić. Patrząc na to, jak Aie jest dobrą pływaczką, po części uznał to za potwierdzenie swojego przypuszczenia.
– Z taką ilością świergoczących, złośliwych ptaków sam bym nie wytrzymał. – oderwał wzrok od jej zadka i znów popatrzył w jej ślepia, a następnie posłał jej wredny uśmiech, jakby na złagodzenie zaczepki. O niebiosa! Gdyby na małej powierzchni umieścić sześć sztuk Aie, to by istotnie oszalał.
– Sam nie miałem nigdy rodzeństwa, wychowywał mnie głównie wuj, który był łowcą. Z innymi młodymi smokami szkoliliśmy się wspólnie u mistrzów, ale moje stado kierowało się założeniem, że młodzi mają siedzieć cicho. "I być zdyscyplinowani" – dopowiedział sobie w duchu. Ale nie czuł goryczy na to wspomnienie. – Zresztą, w wodzie dźwięki tak nie piłują uszu.
Najpierw błysk w oczach, potem tajemniczy uśmiech. Zhelre strzyknął językiem – było to dla niego nieco sprzeczne. Zdawało mu się, że widział wcześniej powstrzymywaną radość u Aie na propozycję walki, a teraz... Zareagowała z mniejszym entuzjazmem, niż by się spodziewał. Poruszył się i uderzył ogonem, podpływając bliżej samicy i okrążając ją po półkole, zatrzymując się przy jej prawym boku. O cóż chodzi, samico?
Nagle cofnął łeb, gdy Słoneczna wyskoczyła ze śpiewem oceanów w muszli. Mrugnął zdziwiony, nigdy wcześniej nie słysząc nawet słówka nawiązującego do tej legendy. Bujda? Nie – niedowierzanie! Odchylił łeb, co my móc lepiej przyjrzeć się muszli trzymanej u ucha Aie. Faktycznie może "pamiętać" swoje pochodzenie?
Z pewnym oporem, ale i niepowstrzymanym zaciekawieniem przysunął ucho do muszli i nasłuchiwał, w pełni angażując słuch do odbierania potencjalnego "śpiewu". W międzyczasie sama Aie miała doskonały widok na umięśnienie Zhelre, widząc całe jego cielsko kryjące się płytko pod wodą.
O jego mięśniach można było powiedzieć tyle, że istnieją. Zdecydowanie nie był to jego atut, ale jednakowoż nie była to wymagana cecha dla jego profesji. To, czym morski mógł się pochwalić przed wojowniczą, to ponadprzeciętna zwinność w poruszaniu się. Mogła dostrzec, jak ze znikomym wysiłkiem wężowy jest w stanie bezszelestnie podpłynąć do niej, jakby każdy ruch był dobrze przemyślany. A kiedy zaszłaby taka potrzeba – z godną podziwu prędkością zmieniłby swoją pozycję w wodzie nie zbaczając na jej opór. I co by nie mówić o jego uzębieniu – było skuteczne i przegryzło niejedno rybie ciało w swoim życiu.
Słońce schowało swe lico za horyzontem, zostawiając jedynie gasnący blask i przejmującą niebo noc. Bioluminescencyjne czułki u samca zdawały się wyglądać jak świetliki, gdy jego kolor łusek zaczął wtapiać się w tło. Wśród pomarańczowych ślepiów czarne szpilki poszerzyły się, dostosowując się do światła. Aie jeszcze była całkiem wyraźna...
Znamię Bestii
Licznik słów: 972
ATUTY:
I. Ostry węch.
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła).
II. Pamięć przodka.
-2 ST do walki z zwierzętami i -1 ST do walk z rasami rozumnymi
III. Lekkopłetwy.
Trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania
IV. Otoczony.
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST.
V. Znawca Terenów.
Znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 10 sztuk zioła dwa razy na polowanie.
Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny.
|
Wtedy Pan Bóg rzekł do węża:
"Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty
wśród wszystkich zwierząt domowych
i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał
i proch będziesz jadł po wszystkie
dni twego istnienia."
 |
Neraqe – żywiołak wody (delfin) [typ 3]
S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
Pł,A,O,Skr,Śl: 1
Do MG'ów – Zhelre "wącha" językiem.
Brak skrzydeł: niezdolność lotu.
Brak dwóch par łap: niezdolność do biegu, +4 ST do akcji fizycznych na ziemi.