A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 4| P: 3| A: 2
U: B,Pł,L,A,O,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny;
Po raz kolejny miałem bliskie spotkanie z tą wiedźmą. Może przy bliższym poznaniu trochę zyskuje, ale naprawdę jest, jaka jest... Specyficzna na swój prosty i dominujący sposób. Jest do polubienia... Może kiedyś bezie mi dano poznanie jej drugie, mało brutalne i typowo niefunkcyjną stronę...
Wylądowałem o tej niesmoczej godzinie na brzegu jeziorka, było ono czarne i zimne. Myślałem, że będę pierwszym na tym małym zgromadzeniu, ale jednak byłem w błędzie. Przybyłem tutaj zaraz po Dynie. Spojrzałem lekko onieśmielony na czarną niczym noc smoczycę i przywitałem się cicho wraz ze skinieniem łba. Zaraz po niej przywitałem się z osobą, będącą mistrzem tego spotkania, a może preludium do rzeźni...
Słuchałem uważnie, co ma do powiedzenia przywódczyni. Gdyż prostych, żołnierskich słowach opisała co mamy zrobić i jak ro zrobić. Dobrze, że płynęła z nami. Gdyż czułem, że może być to ciężkie, a raczej się obawiałem, ze kamienie pociągną mnie ku czarnej toni tego miejsca. Wkroczyłem w zimną toń wód jeziora z naprawdę olbrzymim niesmakiem wypisanym na moim pysku. Nie przepadałem za zimną wodą, tym bardziej lodowatą jak tą tutaj. Ta woda była mokra i to zimna, zbyt zimna... Czemu... Wkraczałem głębiej. Były momenty, w których chciałem wyjść z niej wyjść, uciec do ciepłego jeziorka w tej, mojej świątyni ziół i paproci...
Gdy tylko woda sięgała połowy szyi, stanąłem. Oddychałem głęboko, nadal marznąc, ale próbowałem przyzwyczaić ciało do tego zimnego jeziorka. Patrzyłem w toń i teraz tylko nie utopić się, a raczej nie upaść na dno jak kamień, którym jestem. Choć taki wieczny sen pod wodą, jakaś to opcja zawsze była...
Ruszyłem ponownie w przód, tak aby łapy nie mogły dotknąć podłoża. Przycisnąłem do siebie obie pary skrzydeł, na tyle ściśle by nie odpadły podczas ruchu, ale na tyle luźno, by nie utrudniały mi gibkości, ona jest tutaj przecież najważniejsza. Delikatnie podniosłem łapy, tak aby ciało zaczęło dryfować na wodzie. Delikatnie wyplotowałem ogon, choć tutaj był raczej rozluźniony i pozostawiony za podążaniem za. Trzymałem rozdwojone końcówki przy sobie. Inaczej mogłyby sprawiać kłopot przy odpowiednim utrzymaniu kierunku. Łepetyna wystawała nad wodę, niestety nie jestem kawałkiem gadziej ryby jak Zhelre, i jeden wdech wody a będę tymi kamieniami na dnie...
Zacząłem powolutku ruszać łapami jak do biegu, najpierw prawa potem lewa. Trzymałem palce złączone razem, aby jak najwięcej zebrać wody i stawić jej większy opór. Ruszałem nimi jak przy biegu. Na zmianę. Najpierw niepewnie, pomimo wiary, że mi się uda, jakoś podświadomie bałem się, że niczym kamień polecę na dno i nikt, nawet wiedźma mnie z tamtego bagienka nie wyratuje. Rzuciłem okiem na nauczycielkę, patrzyłem jak ona radzi sobie z pracą łap i grzbietu. Chwilę patrzyłem na nią, analizując te ruchy, a następnie starałem się odwzorować pracę ciała nawet dziś miłej Heksy, ruchy grzbiety czy łap i ogona. To pozwoliło mi powoli iść przed siebie, a raczej popłynąć wraz z minimalnym unoszeniem się pośród wód. Czułem, jak woda przepływa przez moje kryształy, otula swoim już znośnym zimnem moje czarne i złotawe łuski. Pilnowałem, aby łeb nie spadł mi do wody, a zawsze unosił się trochę ponad poziom. Oddychałem powoli i miarowo, jak przy biegu. Przecież to bieg, ale w wodzie. Rzuciłem okiem, jak idzie czarnej smoczycy i mogę stwierdzić, że szło jej lepiej ode mnie. Ponownie spojrzałem na Mahvran, która przyjęła przed nami. Wyglądał niczym kacza mama, a my jesteśmy jej pisklętami. Drobnymi i słabymi. Ta myśl wywołała szczery uśmiech, i zdławiony śmiech, co zabrzmiał jak kaszel. Dobrze, że oni nie wiedzą co mi po głowie chodziło, tam siedziały straszne i dziwne obrazy...
Wykrzywiłem swoje ciało na prawo, aby móc skręcić na tę stronę. Dokładniej zrobić kółeczko, potem wykrzywiłem się w lewo, kręcąc się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Robiłem tak jeszcze z dwa, no może trzy razy. Pomimo bycia dość sporym kamieniem, jakoś udało mi się utrzymywać na wodzie. Czyli to z czego się niektórzy śmiali, jakoś się udało! Jak zapanowałem nad najprostszymi odruchami i poruszaniem po powierzchni, zrobiłem to co heksa chciała. Czyli nurkowanko. Złapałem głębszy oddech i wsadziłem głowę w wodę, przechylać masę ciała ku przodowi. Czułem jak całkowicie zakrywa mnie woda. Lekko zaczynała wlewacie w nozdrza, ale delikatnie wypuściłem kawałek oddechu. Tak pozostawiłem drogi oddechowe bezpieczne. Widok pod wodą był, inny, rozmazany i ciemny. Widzaiełm tam kamienne dno pokryte częściowo glonami czy piaskiem. Co jakiś czas coś od dołu odbiło kawałek światłą, błyszcząc ładnie. Lecz najbardziej mnie przestraszyły ryby... Tak ryby, małe i czerwone, które nagle pojawiły się w moim polu widzenia. Tak się przestraszyłem, ze się obróciłem brzuchem do góry. Patrzą tutaj tez miałem ciekawy obraz. Widząc smoki od dołu. Ateralku, to wyglądało całkiem uroczo. Kilka smoków ruszających łapkami o różnych rozmiarach. Warte zapamiętania... Ruszam łapami podobnie jak na powierzchni, ale głowa była teraz na równi z ciałem. Powoli się tak ruszałem, gdy minęło z dwadzieścia, no może trzydzieści uderzeń serca, czułem, ze oddechu zaczyna brakować. Uniosłem głowę, i ruszyłem ku powierzchni. Byłem jednak blisko granicy pomiędzy światami. Wynurzyłem się i zaczerpnąłem spory haust powietrza. Miło jest pływać pod nią, ale lepiej jest nad wodą.
Ponownie spojrzałem na Nauczycielkę i czekałem co ona powie, przy okazji patrzyłem na resztę...
Licznik słów: 838
ᚢᛁᛊ ᛖᚣ ᚾᚣⲔᛁᛊⳖ ᚣᛒᛢⳘᚱᚧᚣᚳᚢᛊⳖ ᚱჍᛊᛈჍᛉᛧ Ⲕᚾᛜ́ᚱᛊⳖ ᛒᛉ ᛢᛖᛜⲔ ᚢᛁᛊ Ⴭᚱᛜᛒᛁᚳᛧ ᚹᚱᛜ́ᛒⳘⳖᚣᛈ ᚢᚣᚧᚣᛈ ჍᛉᛈᛁⳘ ⳖᚣⲔᛁᛢ ᛢᛊᚢᛢ
Main Theme | Berserk Theme | Głos Postaci
Atuty:
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙʟᴏɢᴏꜱʟᴀᴡɪᴇɴꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – 27.05
ɴɪᴇꜱᴛᴀʙɪʟɴʏ ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴀ ᴋᴏść ᴅᴏ ᴍᴘ, ᴍᴀ ɪ ᴍᴏ, ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ɴɪᴇᴘᴏᴡᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ – ʀᴀɴᴀ ᴄɪężᴋᴀ
|
|
Járnsax
Nocnica (samica)
S:1 | W:1 | Z:1 | M:2 | P:3 | A:1
B, MA, MO, Skr, Śl: 1
#19a56f
|
Ekwipunek
- Jedzonko:
– 3/4 mięsa
– 2/4 roślin
Błyskotki:
– opal
– perła
– rubin
– onyks
– granat
– bursztyn
Potki:
– chroniący przed atakiem fizycznym oraz magicznym
– usprawniający wytrzymałość
Runki:
– obrony przed pazurem
Fabularne
– brązowe krucze pióro
– duży słoik miodu
– mały srebrny dzwoneczek na sznureczku
– zwinięty tytoń
– zardzewiały kluczyk
– gruba kurtka z kapturem
– złoty klucz
– owoce pokrzyku wilczej jagody (silnie trujące)
– kościany talizman pokryty runami
– srebrny naszyjnik
– sakwa ze smoczego futra
– orkowy sztylet
#7f7187 | #ffbf00 | #bf00ff | #00ffbf – ludzki
Av by Sherinae | Av by Lampart | Av by AWL
Discord: @Shiro#8745