A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 4| P: 3| A: 5
U: Kż,Śl,MA,MO,Skr,B,L,A,O: 1| Pł,Prs,MP: 2| W: 3
Atuty: Stalowy żołądek, Ostry węch, Szczęściarz, Alchemik, Wybraniec Bogów, Magiczny Śpiew, Pechowiec
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
- Eee, to trochę długa historia - odpowiedziała Marosowi, macając leżące na półkach tabliczki, jakby czegoś szukała. - Nie dam rady jaj tak po prostu na raz opowiedzieć, jednocześnie nie omijając żadnego istotnego fragmentu. Później spiszę całość i dam tutaj, to będziesz mógł sobie ją przeczytać. Póki co miałam zamiar napisać coś innego. Aha!
Przejechała palcem po kamiennej tablicy z wyrytymi dziejami wolnych stad. Przejechała łapą po wszystkich tabliczkach z tej kolekcji, aż znalazła tą z samym początkiem drugiej ery.
- Próbuję określić ile czasu minęło między poszczególnymi wydarzeniami z przeszłości - kontynuowała. - Zrobić kalendarz, z pomocą którego można by liczyć księżyce i lepiej zrozumieć przepływ czasu. Jako arbitralny moment w czasie, który byłby takim swego rodzaju odnośnikiem, uznałam zniszczenie bariery i jednoczesny powrót bogów na Wolne Stada. Wtedy co Kaltarel zdobył iskrę z bariery. To było jakieś sto pięćdziesiąt księżyców temu, według tych co wtedy jeszcze żyli.
Podrapała się po łbie.
- Bliższe wydarzenia na pewno będzie łatwiej określić, bo żyją jeszcze smoki, które przy nich były. Gorzej z tymi starszymi, które chyba po prostu na oko oszacuję, patrząc na mijające w kronikach pory, zapisane imiona smoków i przywódców, i przyrównanie ich z tymi na kurhanach. Może coś z tego wyjdzie.
Zastanowiła się przez jakiś czas.
- A, w sumie z drugiej strony, co mi tam - powiedziała ni stąd ni z owąd. - Niemało mam czasu, a i spisywać tego i tak mi się nie chce, to może ktoś inny to zrobi. Opowiem ci tą historię, co iskrę bogini szukaliśmy.
Odchrząknęła, przygotowując się przed trochę dłuższą opowieścią.
- Było to wiele księżyców temu, gdy Basior Lancetowaty zebrał uzdrowicieli Ziemi i Księżyca, albo nawet Wody, bo tak się wcześniej zwali Księżycowi, by wspólnie odnaleźć iskrę naszego patrona Erycala. Byliśmy tedy ja, Basior Lancetowaty, Łaska Aterala i Aria Ciszy. Ruszyliśmy na wschód, za grzbiety Pięści Bogów i po drugiej stronie los pokazał nam kłótnię dwójki dwunogów. Przysłuchali się im Basior i Aria, zaś ja z Łaską zobaczyliśmy konny powóz, pędzący górską ścieżką. Przybraliśmy formę jeźdźców, by nie spłoszyć koni ni wozu i podążyliśmy za nim, jako współtowarzysze. Wewnątrz, skłóconych było dwóch dwunogów, tych samych, którym Basior i Aria się nasłuchiwali. Między parą doszło do przepychanki, a obiekt ich pragnień – jaśniejąca biała kula, idealny kryształ – wypadła przez okno i rozbiła się o ziemię. Łaska wybiegła przed powóz, żeby go powstrzymać, jednak on przejechał przez nią niczym iluzja zwykła.
Kryształowa kula najpewniej była boską iskrą, której pierwszy fragment znaleźliśmy w miejscu jej zderzenia z ziemią. Biały kryształ, do którego nienaturalną siłą przyciągane były pozostałe fragmenty. Biały pył, tworzący wspomnienie wozu podniósł się z ziemi i połączył z naszym kawałkiem, a iluzoryczny wóz już się więcej nie pojawił. Podobnie było ze wspomnieniem dwunogów kłócących się nad urwiskiem, którzy również zniknęli, gdy Kryształ Przeszłości wchłonął w siebie rozsypany dookoła błyszczący pył. Wspomnienie kłótni zakończyło się zepchnięciem jednego z nich w przepaść więc i tam się udaliśmy. Na dnie urwiska leżał szkielet, będący dowodem prawdziwości tych wspomnień oraz kolejne odłamki iskry. Po zebraniu wszystkich kawałków z okolicy, mieliśmy około trzeciej części całej kuli jak i wskazówkę, że reszta znajduje się na wschodzie.
Następna nasza wyprawa zaprowadziła nas do olbrzymiego kanionu na skraju pustyni. Nie sposób go ominąć idąc na wschód od Pięści Bogów, gdyż ciągnie się setki lotów na północ i południe. Na samym jego dnie, skrywał się stary obóz dwunogów, o dziwnych kanciastych grotach, od dawna opuszczonych i zasypanych gruzem. Wtedy usłyszeliśmy ogłuszający huk. To kolejną wizję przeszłości pokazał nam nasz kawałek iskry. Smok pustynny i krasnolud wybiegli z jednej z grot, a wejście do niej się zawaliło. Gdy odkopaliśmy grotę i weszliśmy do środka, mogliśmy obejrzeć jeszcze raz tą samą wizję, tym razem od wewnątrz. Krasnolud podpalił dużą beczkę czarnego proszku, która wybuchła tak mocno, że mimo iż była to tylko iluzja, byliśmy ogłuszeni przez dobre kilka oddechów.
Zwiedzana przez nas grota była bardzo długa, ciągnąca się wąskim tunelem wykopanym przez dwunogi, wspartym drewnianymi belkami. Wkrótce odkryliśmy że coś z tym miejscem było nie tak, gdy jaskinia rozwarła się na wielką jamę, z przepaścią, nad którą biegły dwa drewniane mosty. Dziwnym było to, że na jednym moście brakowało desek, a na drugim nie, jednak gdy stanęło się na dziurę w tym pierwszym czuło się pod sobą podporę. Na drugim zaś, gdy łapa przenikała przez deski, których brakowało na tym pierwszym. Podobnie było z kolejnym pomieszczeniem, gdzie widoczne przedmioty były tylko iluzjami, zaś ich materialne wersje były po przeciwnej stronie pomieszczenia niewidzialne. Na sam koniec stoczyliśmy bój z wielkim szczurem, który zachowywał się tak samo jak wszystko w tych dziwnych jaskiniach. Uderzyliśmy w miejsce po przeciwnej stronie jego widocznej wersji i trafiliśmy w jego niewidzialną materialną wersję.
Za całe to zamieszanie odpowiedzialny był kryształowy dysk – kolejny element iskry. Zależnie od tego jak był obrócony, odbijał świat inaczej niż powinien wyglądać. W tym przypadku sprawiał, że wszystko było jak lustrzane odbicie, a gdy nim obróciliśmy, cały widziany przez nas świat zawirował. Ledwo udało nam się ustać na łapach ze zdezorientowania. Już wtedy domyśliłam się, że to nie iskry Erycala szukamy, tylko iskry Lahae. Pozostało nam podążać za kolejnymi poszlakami i mapą wyhaftowaną na chustce, ukazującą sekretne miejsce na pustyni.
Udałam się tam tylko ja i Sny – przyszły przywódca Księżyca – na wstępne rozpoznanie. Całą drogę słuchaliśmy rozmowy pustynnego smoka z krasnoludem, tych samych co widzieliśmy w kanionie. Dowiedzieliśmy się z ich rozmowy cennych informacji, które potem mogły nam pomóc u naszego celu. Według nich znajdowało się tam miasto, rządzone przez egoistyczną Cesarzową. Gdy dotarliśmy do wielkiej piaskowej burzy, zobaczyliśmy inną wizję. Znanego nam krasnoluda, który uciekał przez burzę, przed nieznanym nam pustynnym smokiem. Smok miał na szyi klepsydrę, która, jak się później okazało, odmierzała czas do śmierci danego smoka. Miał ją każdy ze smoczych mieszkańców miasta, łącznie ze smokiem ze wcześniejszych wizji, jak i cesarzową. Krasnolud znowu użył wybuchowego pyłu, tym razem rzucając płonącą tubą, która eksplodując, zabiła smoka na miejscu. Pod piaskiem znaleźliśmy jego zmumifikowane zwłoki, które po dziś dzień mam w swojej grocie.
Przeszliśmy razem przez piaskową burzę, by zobaczyć wielki mury miejskie, znajdujące się po drugiej stronie. Powróciliśmy w to miejsce całą drużyną. Tym razem byliśmy tam ja, Basior, Łaska i Sny. Podeszliśmy pd główną bramę, gdzie przywitała nas straż, składająca się ze smoków i uzbrojonych ludzi. Jak się okazało, w całym mieście mieszkali w pokoju zarówno ludzie, jak i smoki. Żyli w dużych kanciastych grotach, zwanych domami, z wejściami i wszystkim co znajdowało się w środku, dostosowanym do obu ras. Samo miasto mieszkańców liczyło conajmniej tysiąc. Część żyła w biedniejszej dzielnicy pod murem, część w bogatszej bliżej oazy, a poza nimi była jeszcze świątynia ich bogini Pustyni i ogromny pałac, zamieszkiwany przez Cesarzową i jej świtę. To do niej od razu udaliśmy się na audiencję.
Podaliśmy się za dyplomatów z odległych wolnych stad, mających zawrzeć przyjazne warunki z Miastem na Pustyni i jego Cesarzową. Przywitali nas smoczy wojownicy, odziani w zbroje – przyboczna straż przywódczyni. Ona zaś sama miała na łbie poszukiwane przez nas kryształy. Dawały jej niezwykłą moc postrzegania tego co ma się wydarzyć. Cesarzowa zamierzała odprawić nas z niczym, jednak zbyt mocno zagrałam słownie na jej egoistycznej naturze, przez co utraciłam jej łapę. Wywołała się walka, którą sromotnie przegraliśmy, gdyż przywódczyni przewidywała wszystkie nasze ruchy i przekazywała nas swoim wojownikom. Z łatwością się z nami rozprawili, zabrali kryształy i tylko dzięki prośbie jednego ze straży zdecydowała się nas nie zabijać i jedynie wtrącić do lochu. Cesarzowa była wtedy w posiadaniu całej Iskry Lahae, choć w kawałkach.
Nie pamiętam ile nas tam trzymano. Obudziłam się jako ostatnia i jako jedyna z grupy skończyłam kaleka, bez przedniej łapy. Podobno wzbudziliśmy naszą wizytą niemałe zamieszanie w mieście, bo jego mieszkańcy poczęli nas nazywać wybrańcami Pustyni. Było tak, bo od dziesiątek, albo nawet setek księżyców, nikomu z zewnątrz nie udało się przedostać przez burzową barierę chroniącą miasto. Podburzoną ludność wykorzystała jedna z Radnych miasta, która przeniosła nas z pałacowych lochów do swojego prywatnego domu.
Dom, bo tak nazywały się ręcznie budowane groty, w których mieszkali ludzie i smoki, był bardzo przestronny i przystosowany do obu ras miasta. Wewnątrz opływał we wszelkiego rodzaju bogactwo, a na ścianach znajdowały się trofea i skarby, których pozazdrościli by nawet najbogatsi z Wolnych. Mogliśmy rozsiąść się na miękkich puszystych materiałowych siedziskach, a Radna Handlu poczęstowała nas egzotyczną herbatą, z roślin których w życiu nie widziałam na oczy. Warto wspomnieć, że była ona rasy ludzkiej, jednak mimo tego nie miała wobec nas żadnych złych myśli. A przynajmniej na to wyglądało. Obiecaliśmy jej pomóc w porachunkach między radnymi w zamian za pomoc w odzyskaniu naszej iskry.
Naszym celem był Radny Żywności, dbający o zapasy całego miasta, sojusznik Cesarzowej. Od Radnej Handlu wiedzieliśmy, że bez jego zgody nie uda się radzie miasta odebrać władzę dotychczasowej przywódczyni. Jedynym wyborem było go zabić. Gdy jednak szliśmy do naszego celu, po drodze zostaliśmy zatrzymani przez głównodowodzącego wojowników Cesarzowej. Był on jej kochankiem, a ona, widząc przyszłość wysłała go, żeby nas powstrzymać. Bała się o swoją skórę, bo wiedziała co ją czeka, jeśli ją obalimy, dlatego zaproponowała nam inny układ. Mieliśmy przyznać przed ludem, który uważał nas za wybrańców ich bogini, że to Cesarzowa i jej ród są jedynymi prawowitymi władcami Miasta na Pustyni, a w zamian dostalibyśmy upragnioną iskrę w całości. My jednak zagraliśmy na strunach serca jej kochanka i obiecaliśmy opowiedzieć historię ich pięknej miłości, jeśli zdecydują się uciec z miasta i już nie wracać. Najwyraźniej była to lepsza opcja niż stanięcie nam na drodze, bo tak też uczynili, zostawiając iskrę w naszych łapach.
Zanim ją jednak otrzymaliśmy, chcieliśmy uhonorować naszą obietnicę złożoną Radnej Handlu i w pewien sposób podziękować jej za gościnę, zabijając jej rywala. Nie mieliśmy za bardzo wyboru w tej sprawie, bo Radna była kobietą wielkich wpływów i mogłaby nas z łatwością zniszczyć i nie dopuścić, byśmy odzyskali boski skarb, dlatego lepiej było współpracować.
W każdym razie, radny ten był otyłym człowiekiem, który lubił zabawiać się z uległymi smoczycami. W całą czwórkę odegraliśmy przedstawienie, w którym to ja miałam się ostatecznie okazać jego przyszłą kochanką. Na wielkiej uczcie mogliśmy zakosztować życia wśród elity miasta, wokół której krzątały się masy służących, pragnących dogodzić swoim panom i paniom. Uwiodłam tam tego grubasa i gdy zostaliśmy sami, zmiażdżyłam maddarą jego serce, pozorując zawał od nadmiernych emocji. Ostatecznie wszyscy albo uznali to za nieszczęśliwy wypadek, albo odetchnęli z ulgą, że radny już nie żyje. Nic nam się za to nie stało, prócz kilku podejrzliwych spojrzeń.
I tak oto byliśmy w posiadaniu wszystkich fragmentów Iskry Lahae. Pożegnaliśmy się z mieszkańcami miasta, ja otrzymałam protezę od smoka-kowala na moją utraconą łapę, a potem udaliśmy się w podróż powrotną. Po drodze pierwszy odłączył się od nas Basior, który przyspieszył marszu i jako pierwszy przybył na wolne. Ja zaproponowałam wtedy wykupić od księżycowych iskrę w zamian za moją torbę ziół, na co oboje się zgodzili. Zaraz spróbowałam założyć te same kryształy, które na łbie nosiła Cesarzowa, jednak nieprzyzwyczajona do takiej mocy utraciłam przytomność. Wybudził mnie Sny, przyszły przywódca Księżyca, zapakował kryształy bezpiecznie i mi je oddał. Postanowiłam więc skorzystać z ich mocy w inny sposób, co dlatego oddałam je w posiadanie nieprzyjaznego bogom duszkowi, w zamian za bycie jego prorokiem. Wszystko to wyszło z mojej inicjatywy i była to najgłupsza decyzja w moim życiu, za którą prędko pożałowałam.
Dodano: 2022-09-20, 20:44[/i] ]
Księżyc później wróciła znowu do wnętrza giganta, tym razem niosąc ze sobą masę kamiennych tablic, zapisanych w pełni. Znalazła kawałek groty, w którym nie było żadnych tablic i rozłożyła całą swoją historię na półkach. Na ślepo było to dość ciężkie, ale jakoś się udało. Zostawiła wszystkie tabliczki ładnie ułożone w grocie, a potem wróciła do swojego obozu.
// zt
Dodano: 2022-09-23, 15:53[/i] ]
Niecały księżyc później, smoczyca przybyła do Giganta z kolejnymi kamiennymi tablicami. Znalazła odpowiednie dla nich puste miejsce, ułożyła je ostrożnie, a potem sondowała czy wszystkie są dobrze ustawione. Zostawiając po sobie tablice o czasie, oddaliła się z wyspy, ruszając ku ziemiom stadnym.
Licznik słów: 1974
{ teczka } { theme }
.
.
────────────── ☬ ──────────────
.
Kryształ Zielarza: +1 sztuka do wszystkich zbiorów ziół
.
Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
Ostry Węch: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, mniejsze pożywienie)
.
Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie
.
Alchemik: dwa razy na miesiąc tworzenie podwójnej dawki eliksiru (2 zamiast 1)
.
Wybraniec Bogów: raz na pojedynek/polowanie +1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST
.
Magiczny Śpiew: raz na pojedynek/polowanie, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika
.
────────────── ☬ ──────────────
| Limo – brzeginia T2 | | Mokradło – kuropatwa T3 |
| S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 2 | | S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1 |
| Pł, A, O, Śl, Kż, MP: 1| Skr: 2 | | B, L, Kż, Skr, Śl: 1| A, O: 2 |
.
W jaki sposób Mokradło może zadać ranę średnią lub ciężką?
Jego dziobanie/drapanie wywołuje u przeciwnika silne poparzenia pochodzenia magicznego.