OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Oh, tak! Może pokazać, bez problemu! Neira nie widzi kolorów, więc dziwne jakby inni mieli je widzieć w jej wspomnieniach! Dlatego więc zamiast odpowiadać, od razu przeszła do przelewania wspomnień:Goździk momentalnie odpłynęła, dając się pochłonąć Neirze... Czuła chłód. Silny, mocny, intensywny, porywający. Mróz, jaki uwielbiała. Smagał jej długie, gęste, szare futro. Delikatne szczypanie pobudzało do życia, a świeżość powietrza nie uciskała. Tej nocy wymknęła się ze znajomymi szlachciankami na pewne strome zbocze pobliskiej góry. Chciały się po prostu zabawić, a zjeżdżanie na tworach maddary z dużą prędkością brzmiało dla samic w ich wieku na wręcz wyśmienitą formę rozrywki! Do tego Neira zawsze ich obroni w razie możliwych konsekwencji – status księżniczki pozwalał na pewne ulgi.
Brnęły niestrudzenie przez śnieg, pod górkę. Szare iglaki służyły za doskonałą osłonę, bo jak zauważyły, Neira przez swoją "kolrowość" była łatwa do zlokalizowania przez patrole. Sama była tego w pewien sposób świadoma – wiedziała że jej czarna część będzie się odznaczać na białym śniegu. Akurat ta góra jako jedyna miała aż tak gęsty las i była na tyle stroma.
Kiedy się w końcu wdrapały, była już północ. Zorza mieniła się szarymi odcieniami nad ich głowami – wszystkie się nią zachwycały. One lubiły kolory, księżniczka zaś płynność i dynamikę zmiany odcieni. Jakże mało zjawisk tak potrafiło! Po zachwytach nad naturą, zaczął się zjazd. Każda na swojej magicznej krze, nieco innej. Adrenalina uderzyła w zasadzie od razu. Przyspieszone tętno, bicie serca i wyostrzenie zmysłów. Parły przed siebie, wymijając przeszkody. Szare kamienie i drzewa śmigały obok, czasami o włos. Neira miała naprawdę dobry czas reakcji, dlatego więc prowadziła resztę. Do tego regularnie sondowała teren przed sobą.
Po zjeździe wróciły do siebie, przeżywając jeszcze niedawny zjazd. Przez cały czas trwania wspomnienia, Goździk była jakby Neirą – odczuwała to co ona, widziała i myślała. Jakby nie potrzebowała w ogóle wyjaśnień wobec tego, co widziała – rozumiała, że była w Heimrze i wiedziała czym on jest. Teraz akurat to się rozmyło, ale dalej – to co zaprezentowane to wiedziała, o resztę mogłaby się dopytać.
Rzecz jasna wolała poczekać, aż skończy mówić całość, żeby nie przerwać jej w połowie... I chwila, to Obein jest teraz Piastunem?! Ale czemu? Gdzie? Jak? Kiedy? Chociaż w zasadzie, przecież dawno go nie widziała...
– Ano! I to niezwykłym Wojownikiem! On się tak szybko poruszał, że aż nie zauważyłam, kiedy położył mnie na początku walki! Nie wiem czemu został akurat Piastunem. Widać u niego o wiele większy talent do walk, niż wychowywania! No, chyba. Tego drugiego akurat nie doświadczyłam... I tak! Melys nada się idealnie! To nawet jest imię! No, brzmi podobnie do melisy, ale nie tak samo, na szczęście! – odpowiedziała.





















