A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Choć jej pierwszy komentarz w istotny sposób podsumowywał ich stosunki, nie od razu zaakceptował jego prawdziwość. Zupełnie jakby niczego co teraz wychodziło z jej pyska nie zamierzał traktować zupełnie poważnie, nawet jeśli to on szczerej rozmowy oczekiwał. Dopiero kolejne gesty, począwszy od dotkniętego w irytacji czoła, po odrobinę skrócony dystans, stanowiły właściwe narzędzia by przebić się do jego chaotycznej świadomości.
Słuchał jej z uwagą, jakby jej głos miał być jedynym, co przeprowadzi go przez ciemność, nawet jeśli nie zamierzał stanowić wsparcia w świecie poza nią. To co jawiło się jako racjonalna troska, sprawiało wrażenie nieadekwatnego w obliczu tantrum jakie odegrał. Nawet jeśli nie zgadzał się ze wszystkimi elementami, nie poparł dość swojej sprawy, by teraz ją korygować.
Jej monolog stanowił zatem drogowskaz, ale także chłodny powiew wiatru, który musiał przyjąć na pysk, jeśli zamierzał zachować jakąkolwiek resztkę godności.
Początkowo z trudem przychodziło mu okazanie jej szacunku, nie dlatego że nań nie zasługiwała, lecz ponieważ tak bardzo poddał się idei, że szczery, niepohamowany konwenansami gniew szybciej doprowadzi ich do rozwiązania. Możliwe, że była w tym racja, choć patrząc na konsekwencje, nie nazwałby tej ceny wartą zapłaty. Nie kryła się w końcu ze stanowiskiem, że kompletnie ją zmęczył.
Słusznie bo nie było nic honorowego, ani cennego w zezwoleniu na byciu traktowanym jak śmieć.
Oczywiste zażenowanie stłamsiło nerwy, pozostawiając go samego z wyrzutami sumienia, których nie potrafił zwalczyć, czy też przekuć na cokolwiek innego. Gniew oczywiście nigdzie się nie wybierał, po prostu ucichł na chwilę, by nawiedzić go w bardziej adekwatnym momencie.
– Oh... – mruknął w odruchu, zanim dobranie normalnych słów było możliwe. A z tym czekał długo, jakby rzeczywiście stracił zdolność mówienia.
To co przed nim prezentowała było konsekwencją, oczywistą i właściwą, nie tyle stanowiącą następstwo jego występku z wcześniej, lecz bezpośrednią odpowiedzią na dręczenie jej w czasie teraźniejszym. Miała go dosyć, bo kto nie miałby po takim czasie.
Zamierzał się nad sobą użalać? Doprawdy?
Istotnie, nie moment na to. Kiwnął niepewnie łbem.
– Zrzuciłem ci zbyt wiele na głowę – przyznał szorstko, z wyraźną niechęcią. Przeskoczyła cały jeden etap rozmowy, na który się przygotował, stawiając go w pozycji zupełnie pozbawionej trwałego gruntu. Odchrzaknął krótko, żeby odzyskać kontrolę nad głosem.
– Tak samo teraz, jak i wcześniej, postąpiłem niewłaściwie – dodał, już w bardziej znajomym, pół chłodnym, pół oficjalnym tonie. Wciąż znaczyła go iskra niepewności, ale już nie tak słyszalna jak chwilę temu.
Wstyd. Wprost pytać o to czy jej zależy; czy się go nie pozbywa. Ileż miał księżyców, żeby postępować jak pisklę, które sądzi że rodzic właśnie porzucał je w lesie. Chciał jej zagrać na emocjach? Przekonać się na ile zdołał zdewastować jej zdrowy rozsądek?
Mógł sobie w takim razie złożyć gratulacje. Nie dlatego, że bez wątpienia się o niego troszczyła, a ponieważ skutecznie doprowadził ją na skraj cierpliwości. Potem mogło być tylko gorzej, więc zapewne dobrodusznie dawała mu ostatnią szansę, żeby się opanował.
– A z-atem pozostaje mi respektować twój obecny – nieco ciszej przeczyścił gardło.
– Wniosek. – Po tych słowach poderwał się znów na cztery łapy, mimo iż poczuł ogarniającą go słabość.
"Czas pokaże"? Czas nigdy nie działał mu na korzyść. Najpewniej chciała rozejść się na stałe, ale po prostu nie miała nastroju by przekazać mu to wprost. W końcu oczekiwała, że odezwie się pierwszy, gdy już przemyśli wszystko co go dręczyło, a to mogło zająć wieczność.
Nie ponaglała go też. Mógłby pomyśleć, że wyłącznie z szacunku do samej siebie, ale o ile chwiejniej brzmiała sugestia by spotkał się z nią jedynie ewentualnie.
Z pewnością go nienawidziła.
Postukał pazurami przed sobą, odruchowo rozglądając się wokół, by ocenić pozycje saren. Nieobecność jednej z nich zdziwiła go, więc poświęcił poszukiwaniu nieco więcej zaangażowania, odwracając przy tym całą głowę. Kazesa nie było nigdzie w zasięgu wzroku, jak gdyby wyparował.
Przełknąwszy ślinę, dokonał kolejnej realizacji, choć teraz nie mógł niczego z nią uczynić.
Łudził się, że mógłby kiedykolwiek.
Wessał powietrze, znów spoglądając ku wywernie. Kiwnął jej głową, jak przy rozdawaniu tytułów i wycofał się o jeden krok, jakby w przygotowaniu do odejścia.
– Żałuję, że potraktowałem cię w ten sposób – dodał sztywno, nie potrafiąc zmusić się na zupełną szczerość. Nie dlatego, że nie żałował, a ponieważ tak bardzo rozpraszała go perspektywa tego co dopiero nastąpi.
Licznik słów: 695
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji
♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników
[color=#585858] ♦ [color=#755252] ♦ [color=#B69278] ♦ [color=#C63C3C] ♦ [color=#B88576]