//Na momencik wbijamy z nauką!
Zabrała Vess na tereny wspólne, bo w końcu przydałoby się, żeby je zwiedziła. Wędrowały... no jak tam młoda wolała, mogła albo obciążać grzbiet mamy i lecieć z nią, albo truchtać tuż przy niej. Jakakolwiek nie byłaby droga, obie ostatecznie dotarły do Lasu w Dzikiej Puszczy, gdzie miała się odbyć kolejna nauka Vess.
~ Dzisiaj będziemy biegać. Raczej wiesz o co w tym chodzi, znasz podstawy, ale nauczę cię kilku przydatnych sztuczek i manewrów, dobrze? Zaczniemy od teorii i takiej nauki "na sucho", a potem będę miała coś bardziej ciekawego. – Zaczęła. Wszystkie jej wiadomości będą tutaj niestety mentalne. Jako iż Vess (tym razem na szczęście!) nie była kolejną, zagubioną córką Mahvran z układem ciała wywerny, to trening będzie o wiele prostszy.
~ Wszystko zaczynamy od postawy, Łapy ugięte, szyja nieco bliżej ciała. Ogon ustawiony do góry, a skrzydła dociśnięte do ciała. – Przesłała mentalnie, po czym sama przyjęła pozycję, którą miała już wyuczoną na pamięć. Nic trudnego!
~ Przećwicz to sobie. Na początku będzie ciężej, ale z czasem będzie ci to przychodziło samo. – Poleciła. To taki wstęp wstępów, ale Veir lubiła poświęcać temu osobny segment.
~ Teraz sam bieg. Wiesz już, że polega na szybkim przebieraniu łapami. Coraz szybciej i szybciej, tutaj nie nic skomplikowanego. Jednak jak się zatrzymać? Wystarczy zwolnić, ale czasami sytuacje są dosyć nagłe, więc chciałam cię do tego przygotować. Jeżeli będziesz biec... – Powiedziała i ruszyła do przodu, biegając gdzieś tam w pobliżu Vess. Nabrała prędkości na tyle, by niemal wpaść na drzewo. Zahamowała jednak łapami, zapierając się nimi o ziemię, ciało było skierowane delikatnie do tyłu. Skrzydła w tym wypadku pomogły Piastunce.
~ Widzisz? Coś takiego. Może ci uratować życie. – Przedstawiła. Wolała zabezpieczyć córkę przed rąbnięciem w skałę i utratą przytomności gdzieś za barierą w przyszłości, tylko dlatego, że ktoś jej tego nie wytłumaczył!
~ Skręcanie. Załóżmy, że chcesz ominąć przeszkodę i udać się w prawo. Wyobraź sobie, że jesteś półkolem. Otwierasz się w prawą stronę. W ten sposób ma być ułożone twoje ciało, najważniejszy jest tutaj ogon, skup się na nim. Gdy już będziesz w odpowiedniej pozycji... wracasz do poprzedniego ułożenia ciała. Jak zawrócić? Wystarczy, że dłużej "przytrzymasz" pozycję podczas skrętu, wtedy znajdziesz się z drugiej strony. Wiem, Vess. Dużo teorii, ale niedługo sobie wszystko przećwiczysz, zostało nam tylko kilka rzeczy. – Przesłała mentalnie. Zademonstrowała córce zarówno ułożenie ciała podczas skrętu, jak i wspomniane wcześniej półkole, rysując je na ziemi. Była gotowa przećwiczyć manewr z córką, jeżeli była chętna.
~ W przypadku slalomów musisz uważać, żeby się nie zaplątać, nie stracić równowagi i nie walnąć w coś. Ciągle manewrujesz między prawą, a lewą stroną, jeden błąd to gwarantowany upadek. Slalom to po prostu skręty raz w jedną, a raz w drugą stronę z krótkimi odstępami czasu. – Przesłała mentalnie po chwili. VEIR, MISTRZYNI TEORII.
~ Na sam koniec mały bonus. Skok. Żeby przeskoczyć przez przeszkodę podczas biegu, wystarczy, że ugniesz łapy i przeniesiesz ciężar ciała na te tylne, a potem mocno odbijesz się od ziemi, wyciągając łapy przednie do przodu i lądując z ciężarem na nich, oraz balansując w powietrzu ogonem. – Powiedziała, po czym właśnie to zrobiła. Zademonstrowała córce, przeskakując nad kłodą. Najpierw bieg, przebieranie łapami, coraz szybciej i szybciej, a potem BAH! Ugięła tylne, przeniosła ciężar, wyskoczyła i przeskoczyła. Tak w dużym skrócie. Veir była niczym sarenka, nawet nie dotknęła kłody swoim futrem.
~ To wszystko z teorii. Teraz to dla ciebie... – Powiedziała i wręczyła młodej mapę. Tak, mapę. Był to mniej więcej teren, w którym się znajdowali. Zaznaczone były tam jakieś bardziej szczególne punkty. Czas na bieg na orientację! Otóż Veir wytłumaczyła wszystko w teorii, a na praktykę młoda mogła sobie pobiegać po lesie.
~ Baw się dobrze, Vess. Jesteś tutaj... potem musisz biec tu... – I wytłumaczyła córce wszystkie zadania. Było nawet jedno poboczne! Sama Veir miała kołować nad córką i z lotu zwracać uwagę na to, jak tam jej idzie i czy nie popełnia jakichś błędów, albo czy się nie zgubiła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ZADANIE POBOCZNE
Jeżeli Vess miała ochotę zmierzyć się z Varnilem, to ten czekał na nią w takim skupisku dziwacznych skał, które zostało oznaczone gwiazdką. Wyglądało to jak ruiny. Rzucił na nią spojrzeniem, otarł się o młódką, a gdy dała mu znać, to oboje ruszyli do biegu! Rosomak dawał z siebie wszystko. Ich zadaniem miało być otoczenie małego jeziorka kawałek dalej i pojawienie się z drugiej strony. Kto pierwszy, ten lepszy! Vess dostanie nagrodę, a Varnil? Też coś dostanie, jak wygra.
Kompan przebierał łapkami, energicznie i szybko! Omijał przeszkody, skacząc, wybijając się z ziemi, mknąc i skręcając, jeżeli była taka potrzeba. Kilka drzew było po drodze, więc zapewne się to przyda. Kto dotrze na metę jako pierwszy? Vess, czy Varnil?