OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie przepadał za podróżą ku terenom wspólnym, niemniej było to jedyne sensowne miejsce by odszukać tutejszą społeczność. Tylko tutaj mógł znaleźć chętnych do walki, odnaleźć miejsca magiczne, miejsca święte przeznaczone tutejszej wierze – innymi słowy, była tu cała kultura tej krainy, czyli miejsce wypełnione tego typu pomnikami stanowiącymi historię Wolnych Stad.Kazzakus kroczył powoli. Las w którym się znalazł był miejscami niezwykle gęsty, tak jakby smoki zupełnie omijały tą okolicę, albo to ona odpierała w jak największym stopniu smoczą obecność. Czarna wywerna rozglądała się uważnie dookoła, ale gdzie by nie spojrzała – drzewo. Drzewo, drzewo, drzewo, krzew, drzewo.. Krzew.. w którego wlazł.
Co za głupia okolica, miał nadzieję że w tak skrytym terenie odnajdzie znów coś interesującego. Zamiast tego po prostu nudny las.
W końcu jednak udało mu się znaleźć większy prześwit z którego wyszedł na polanę. Miejsce kryjące coś potencjalnie interesującego. Ale czy na pewno? Wypadałoby sprawdzić.
Wkrótce jednak zorientował się że nie był tu sam, tą niebieską sylwetkę rozpoznał już po chwili – Naeda.
O rany, a co ona tu robiła?
Samiec szedł powoli, chcąc ją ominąć. Nie zamierzał jednak robić dużego łuku bo mimo wszystko chciał zobaczyć co tu się dzieje. Może Naeda już właśnie coś znalazła?
Ale dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy on skręcił w jedną stronę, to i ona wkrótce się po niej znalazła. Samiec więc znowu zmienił lekko kierunek, mając nadzieje że tym razem uniknie spotkania. Naeda wyglądała na niezwykle skupioną na czymś. Ale jeśli jeszcze go nie zauważyła, to już wkrótce albo znów zmieni kierunek i na siebie wpadną, albo poczuje w końcu jego woń i wreszcie oboje będą świadomi swojej obecności.
Intrygowały go te twory z gałęzi. Może trzymała w nich kamienie szlachetne? Kazzakus nie omieszkał zerknąć przechodząc obok, oczywiście starając się nie zwracać na siebie za bardzo uwagi.




















