OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Gdy usłyszałem "Piraci" nie odwracając łba, rzuciłem mimowolnie okiem na Kwiecistą Łuskę. To hasło było w pewien sposób intrygujące i pociągające, szczególnie gdy smoczyca wspomniała o skarbach... Jednak pozostałem wierny swoim zamiarom i trzymałem się Kamyczka który był mi podobny. Przynajmniej z wyglądu.Zaraz po tym spojrzałem ponownie spode łba co by nie dać po sobie poznać że się gapię, w lśniące zielone ślipia Wrota Dziejów. Nadal byłem zafascynowany jej oczyma. Gdzie one patrzą? Nie mają źrenic. Wyglądają jak dwa kamienie szlachetne. Chciałbym takie mieć.
Spojrzałem na siedzącego obok niej strażnika dopiero gdy zaczął mówić. Szybko mu się przyjrzałem, ale nie było w nim nic nadzwyczajnego. Jakieś ma dziwne kolce, musi mu być strasznie z nimi niewygodnie. Jedynie co wzbudzało moje podejrzenia to jego nadmierne opanowanie. Chyba się stresował, albo był iluzją.
Usłyszawszy swoje imię w stadzie Nocy uradowałem się w sobie, a zarazem krótka przerwa po usłyszeniu mego imienia sprawiła że stałem się podejrzliwy. Skoro to Strażnik Gwiazd, prorok, to może wie że zniszczyłem kiedyś świat? Nawet jeśli teraz wiem, że to było jajo.
Gdy go słuchałem na początku, w zasadzie spodobała mi się wizja gry która miała być jak zrozumiałem zabawą. Ale teraz? Mamy mieć jakieś role i udawać dorosłych. Bez sensu. W tym całym przemówieniu jedynie ta ważka wydawała się... Smaczna. Niby słuchałem, ale w gruncie rzeczy miałem ochotę ją zjeść.
*Jeśli w istocie przeskakiwała ze smoka na smoka, bez wahania chwytam ją w pysk gdy nadarza się ku temu okazja
W tym całym moim polowaniu chyba przegapiłem wątek o rolach. Nagle pojawiła się jakaś mapa. Chwilę później moje stado zaczęło mówić między sobą. Otrząsłem się i w ciszy słuchałem o czym mówią.
Oczyma spoglądałem kolejno na przemawiających kompanów.
Spojrzałem z zaciekawieniem na pierwszego mówcę. Popiół Poległych ma jakieś dziwne imię, może dlatego bo mu coś nie idzie to leczenie smoków? Nie ufałbym mu.
Gdy patrzyłem na założyciela stada, byłem pod wrażeniem. Może też kiedyś taki urosnę, i urosną mi skrzydła? Zarazem, spodobała mi się myśl Silnej Łuski. Góry są wysoko, wszystko widać z góry, no i jest cień. Jednak gdy usłyszałem że inne smoki mogą nas zajść, zdziwiłem się nieco że smoki atakują smoki. Mama w sumie też miała krew na sobie gdy się wyklułem... Widocznie Silna Łuska jest też mądry. Mógłby zostać przewodnikiem naszego stada.
Zniżyłem łebek gdy spojrzałem na Kamyczka. Kamyczek był fajny. Był jak ja, no, może oprócz tych zbędnych łapek. Po co tyle łapek? Ale racja, prorok coś chyba mówił o dodatkowej parze rąk do pomocy.
Wyprostowałem szyję zdziwiony, gdy spojrzałem na Jirina, ona... Jest smokiem? Do tego jak mówi ma niebieską dżdżownicę w dziobie. Chyba nie mówi się podczas jedzenia... A może mówi?
Dopiero teraz w tej całej gromadzie, kątem oka skupiłem spojrzenie na Isir, Lunar, i... Paskudę. Tak, był paskudny. Chociaż patrzyłem kątem oka, mimowolnie się skrzywiłem, ale szybko wróciłem do pionu i się przedstawiłem.
– Jestem Neci.
Spojrzałem na Silną Łuskę, a nie wiedząc nic o rolach jak i na kogo bym się nadawał, zapytałem:
– Silna Łusko, kim powinienem zostać?




























