Mała plaża

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

(nienawidzę cię XD)

Obrazek

Poznanie jego imienia w trakcie tej wymiany zdań zbiło ją nieco z pantałyku. Ślepia się jej nieco rozszerzyły, a wargi rozchyliły w niemym zdumieniu. Pokiwała tylko głową. Nie miała pojęcia co oznacza ten przydomek, czy jakkolwiek określić przymiotnik którym się przedstawił razem z imieniem, ale nie było to teraz dla niej istotne.
Nie obserwowała go już tak wnikliwie jak przed chwilą. Pewnie gdyby zamachnął się szponami na jej gardło to miałaby opóźnioną reakcję. Ślepia Sasanki były nieobecne. Próbowała sobie wyobrazić ich w opisanej sytuacji. Czemu wszyscy nawiązywali do wojen skoro żadna nie miała miejsca od kilku pokoleń? I żaden z przywódców nie palił się ewidentnie do tego, by to zmienić? Frustrowało ją to bardziej niż by chciała to przyznać.
Na polu walki bylibyśmy wojownikiem i czarodziejem. Tak jak na arenie. Ja nie mam problemu z odróżnieniem obowiązków od życia prywatnego... – oj, zawahała się. Szlag by to. Kaszlnęła z zamkniętym pyskiem w nadziei na zamaskowanie swoich wątpliwości. Marzenie ściętej głowy. Ragan był zbyt spostrzegawczy aby tego nie zauważyć.
Potem nadeszła fala dziwnych uczuć. Kiedy opisywał ich potencjalne życie u boku siebie porównując go do obecnej sytuacji, jej wnętrzności wywinęły niezłego kozła, a jej umysł złapał bardzo niebezpiecznego bakcyla. Obrazy podsycane przez monolog Ragana bardzo szybko wyglądały na niezwykle realistyczne, na takie które mogłaby zrealizować. Na całe szczęście z tego marazmu wyrwały ją kolejne słowa. 'Rodzina której nie miałem. Ktoś wyjątkowy'. Dlaczego nagle te słowa zupełnie nie pasowały do niej samej? Nie była przecież wyjątkowa, nie czuła się tak.
Próbowała zebrać się do odpowiedzi. Dziedzictwo jednak skutecznie transformował ją w rybę bo jej wargi lekko się rozchylały tylko po to, by znowu się zamknąć – zupełnie jak właśnie u ryby wyrzuconej na brzeg która próbowała oddychać. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie umiała zebrać myśli. Miał pewnie rację, musiał ją mieć. Był od niej starszy, nie ważne o ile. No i ta sytuacja z Pełnią. Wszystko nabierało sensu. Partnerka zmienia stado. Jest samicą. To samiec góruje w związku, jest jego silnym aspektem, jego obrońcą. Jak dziadek Fen, jak wujek Pełnia, jak tata był dla niej. Wszystkie silne figury w życiu Pestki były płci przeciwnej. Teraz to brzmiało całkiem logiczne. Powinna więc rozmówić się z przywódcą, wyjaśnić, że jej miejsce jest u boku jej samca i-.
Zaraz, co on właśnie powiedział...?
I nagle to wszystko się rozmyło, przynajmniej tak mogło się wydawać. Dziedzictwo powiedział o kilka słów za dużo. Wręcz mógł przez moment poczuć jak ma ją w garści, tylko po to aby mu się bez trudu wyrwała przez ostatnią sugestię.
Co? – wydukała z niedowierzaniem, patrząc na niego jakby z ramion wyrosła mu druga głowa. – Przecież to ty użyłeś argumentu pochodzenia. Nie ja. – Przypomniała mu. Miała co raz bardziej mieszane uczucia co do tej rozmowy oraz samego Dziedzictwa. Coś jej tu nie pasowało. W co on pogrywał, że próbował przerzucić winę na nią? Wymusić na niej poczucie winy jakby cała sytuacja była jej błędem? Kiedyś może by to łyknęła, ale przebywanie z Szarą Rzeczywistością nauczyło ją kilku rzeczy. Ha, to chyba jedna z niewielu zalet za które mogła mu podziękować.
Sasanka była emocjonalnym tornadem, niestety. O ile większość czasu przypominała kłębek nieszczęść i smutku, tak łatwo przechodziła z jednej skrajnej emocji w drugą. Nietrudno było wzbudzić w niej gniew, wyprowadzić ją z równowagi. Często robiła to sama sobie...tak jak właśnie teraz. Ścisnęła palce i uwięziła w pięści garść ziemi, taka byłą sfrustrowana. Ściągnęła brwi w złości.
Wiesz co...masz rację. To przecież moja wina, że moi fantastyczni rodzice porzucili mnie po złej stronie granicy, niewygodnej dla Ciebie – wycedziła przez zęby, a jej ślina zbierająca się w policzkach miała posmak jadu. – Maskę sobie zatrzymaj. Jak dla mnie to równie dobrze możesz ją sobie wsadzić w du- – urwała, kiedy porywisty wiatr uderzył w ich boki, zupełnie jakby siła wyższa powstrzymywała ją przed dalszymi wulgaryzmami. Tsk. Skrzywiła się i wycofała o kilka kroków. Do tej pory nie kłóciła się z nikim. Jasne, czasem miała różnicę poglądów z tatą, ale to były w dalszym ciągu spokojne rozmowy. Do czarodziejki właśnie dotarło jak mało wiedziała o świecie oraz życiu z innymi smokami. Racja, to takie głupie. Co z tego, że go lubiła? To nie wystarczy aby się dogadywać.
Toczyła ze sobą wojnę. Widać to było jak na dłoni. Zdając sobie z tego sprawę musiała odwrócić się do niego tyłem. Teraz nie widział wyrazu jej pyska. Zacisnęła wargi i zwalczała łzy które nie chciały przestać wyciekać spod jej powiek, jak na złość. Zdławiła w sobie chęć szlochania, werbalnego potwierdzenia że ją to wszystko fizycznie bolało. Nie mogła zdradzić stada, przysięgała. Pal licho przysięgę, nie zostawię taty.
...
Ale tak bardzo by chciała czuć, że ktoś poza nim ją kocha. Poczuć jego dotyk. Nie potrafiła wyprzeć z głowy wyobrażenia Ragana, który jest przy niej. W jednej chwili mogliby rzeźbić w kości albo ponarzekać na jego głupiego staruszka, a w drugiej spędzać miło czas.
Oh. Oh . Podobała się jej ta wizja. Bardzo się jej podobała. Delikatne, ale silne łapy przesuwające się po jej ciele. Szpony, które ryły w kości z niezwykłą precyzją mogące dać jej tyle rozkoszy. Jej ciało przeszły przyjemne dreszcze. Otrzymywała różne czułości od rodziny, czy nawet nieco natrętnej (ale wciąż kochanej) Ostoi – ale jak to by było otrzymywać je od niego? Subtelne liźnięcia po szyi, poliku, pysku, brodzie. Może nawet pozwoliłaby mu się dotknąć przy łokciach? Na samą myśl przeszła ją kolejna fala przyjemności. A gdyby ulokował się za nią, przekładając przednie łapy przez jej łopatki, górując nad jej kolczastą sylwetką w sposób, w który żaden inny smok dotąd tego nie robił, przybliżając swoje biodra, szepcząc do jej ucha różne rzeczy tym swoim przeklętym, pociągającym głosem, aż w końcu poczułaby go w-.
Szlag, szlag, szlag. O czym ona w ogóle myślała?! Przeklinała dzień w którym obudziła się z dziwnym mrowieniem między tylnymi łapami, gdy po raz pierwszy odczuwała jakikolwiek popęd do płci przeciwnej. Teraz miała wrażenie, że zrobiło się jej wilgotno od samego myślenia o smoku, który przecież stał tuż za nią. Zacisnęła zęby. Powinna odlecieć. Tylko czemu nie potrafiła tego zrobić...? Napięte do tej pory mięśnie skrzydeł i barków opadły nieznacznie, pokazując samcowi jak blisko samica była poddania się. Pytanie czemu: Raganowi i jego propozycji, czy po raz kolejny miała ochotę ze sobą skończyć? Od dawna się tak nie czuła.
Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz, Ragan? – zapytała zrezygnowana, niemalże szeptem. – Że zostawię dla Ciebie rodzinę, smoki które poświęciły czas i energię by wychować kogoś, kto nawet nie jest z ich krwi, bo... – urwała. Bo tak? Dlaczego wyrwał ją z jednego dołu, z jednej pułapki, tylko po to by ją strącić z klifu kiedy złamane skrzydła nadal się goiły? Dlaczego, Ragan?
Głos ugrzązł jej znowu w gardle, a maddara samicy sama posłała ulotną, kruchą myśl do umysłu Żaby: Tato, czy lubiąc kogoś muszę przestać kochać ciebie...?

Licznik słów: 1136
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
//kochasz XD


Jego uszy poruszyły się lekko w kierunku Sasanki, a w przygaszonych ślepiach mogła dostrzec iskierki dawnego rozbawienia. Minimalne, a jednak. O ile przyglądała się uważnie mogła dostrzec, że to rozbawienie zabarwione zostało odrobina czułości. Coś jakby patrzyło się na rozkosznego, dokazującego pisklaka – chociaż oczywiście nie miał jej za pisklę. Pisklęta stanowiły zbyt proste ofiary, pozostając jednocześnie pod ochrona bogów. Szkoda, stanowiłyby dobre przygotowanie...

– Naprawdę? A jeśli zamiast ucha urwałabyś mi głowę? – Zapytał, przekrzywiając lekko łeb. Tak, zachowanie smoczycy na arenie podczas ich pojedynku wyraźnie pokazywało, jak bardzo profesjonalnie zachowałaby się w czasie wojny. To oczywiście było sukcesem Ragana, małym kroczkiem ku całkowitemu zniewoleniu woli Pestki Wiśni.
Obserwując ją uważnie – ale nie na tyle, by to zauważyła – doskonale rozpoznał moment, w którym zaczęły ją ogarniać wątpliwości. Ba, zauważył moment, w którym coś jej się podobało, a w którym zaczynała wzrastać u niej irytacja. Analizując jej zachowanie i reakcje na swoje słowa, mógł lepiej określić, jak powinien zachowywać się w stosunku do smoczycy. Gdy wybuchła, zrobił zmartwioną minę, przestępując z łapy na łapę. No dobrze, jaką strategie tu wdrożyć? Cóż, odrobina "szczerości" nie zaszkodzi w tym przypadku.

– Wydawało mi się, że wyjaśniłem ci, dlaczego ciężko by nam było być razem... Nigdy nie mówiłem, że cię odrzucam, kryształku – powiedział cichym, łagodnym głosem. No, coś takiego zasugerował, ale dopóki nie powiedział tego wprost, była to jedynie interpretacja smoczycy. Nic, czego nie mógł się potem wyprzeć. Po prostu jej reakcja była na tyle gwałtowna, by musiał robić to bardzo, bardzo ostrożnie.
Pestka odwróciła się, zamierzając odlecieć. Jego serce zabiło mocniej, z niepokoju lub podniecenia. Sam nie wiedział. Niepokój mógł się pojawić na myśl o tym, że jego plan, tak misternie snuty i tak długo, powoli wprowadzany w życie mógł się nie powieść ze względu na fochy i wodną propagandę. Podniecenie to pewnie skutek widoku jej zadu. Oczywiście nie w ten sposób, jaki przemknął przez głowę Czarodziejce Wody. teraz był idealny moment na atak. Taki, którego się nie spodziewała. Wystarczyłby jeden skok, jeden ruch pazurów, by przeciąć ścięgna w jej skrzydłach i uniemożliwić jej ucieczkę powietrzem. Kolejne cięcia wyeliminowałyby jej łapy i sprawiły, że będzie zdana na jego łaskę. Oczywiście o żadnej łasce nie byłoby mowy. Delektowałby się wyrazem jej oczu, gdy powoli będzie odbierał jej życie, pragnąc jednocześnie przedłużyć tą chwilą i jak najszybciej ją skończyć.
Smoczyca postanowiła jednak zostać.
Klejnocie, powinnaś odlecieć...
Znów szybsze uderzenie serce, na dźwięk jej słów. Mogło jej się wydawać, że przejrzała jego plan, ale wszystko było zdecydowanie bardziej złożone. Pytanie, które zadała było czymś, na co czekał od dawna. Biedna rybka wpadła wprost w sieć, próbując uciec przed rekinem. Czy naprawdę tak łatwo było pokierować czyimiś czynami i myślami? Czy wystarczyło jedynie pozwolić, by ktoś obdarzył cie uczuciem?
Sympatia... Może nawet miłość, były naprawdę przerażające.
Gdyby wiedział o tym, co teraz czuła... Co przeżywało jej ciało... Cóż, sam nie wiedział, co by zrobił. Zabił ją? Skorzystał z okazji, by dać upust samczym żądzom? Nie był z kamienia, to na pewno. Może najpierw by ja wykorzystał, potem zabił? Z drugiej strony szkoda byłoby zmarnować potencjalne jaja. Całe szczęście, że smoki nie czytały w myślach. Dla niego, rzecz jasna. Inaczej Pestka bardzo szybko by go przejrzała, ratując swoje piękne, błyszczące łuski.
Pilnował swojej mimiki, szczególnie teraz. Inaczej wyłby z uciechy i wszystko zepsuł. Zamiast tego powoli podszedł do smoczycy, z jej prawej strony, przystając u jej boku. uniósł lekko lewą łapę i delikatnie musnął błonę jej skrzydła. Nie był to dotyk, naprawdę. jedynie krótkie, delikatne muśnięcie, bardziej końcówkami futra niż samą łapą. W końcu nie wiedział, jak zareaguje na jego dotyk i musiał postępować bardzo ostrożnie.

– Dlaczego założyłaś, że chcę, byś dołączyła do Plagi? Przecież to ja mógłbym zostać smokiem Wody. Oczywiście, wiąże się to dla mnie z wyrokiem śmierci, ale dlaczego nigdy nie przyszło ci do głowy, że możesz być tego warta w moich oczach? – Zapytał z pewnym smutkiem w głosie, nie patrząc na nią a przed siebie. Ogon machnął lekko, a jego końcówka zbliżyła się na chwilę do jej ogona na tyle blisko, by mogła poczuć delikatny ruch powietrza przy łuskach, ale nie na tyle, by chociaż jeden długi włos jej nie tknął.
Dawkujmy napięcie.

– Moglibyśmy również poprosić Przywódców o pozwolenie odwiedzania się w obozie, na dłużej, nawet kilka księżyców razem bez konieczności chowania się po lasach. Powiedz mi, Pestko... Nie ufasz mi? Dlaczego tak łatwo, tak szybko uznałaś, że cię odrzucam? Dlaczego myślisz, że mógłbym prosić cię o porzucenie swojego życia? Gdybym to zrobił, byłbym draniem gorszym niż rodzic porzucający swoje pisklę. Gdybym kazał ci wybierać pomiędzy tymi, których kochasz a sobą, którego ledwie lubisz, znienawidziłabyś mnie. Jeśli nie teraz, to po kilku księżycach, a to nie jest rodzina, której bym pragnął. Jeśli chodzi o kwestię piskląt... Jest za wcześnie, by chociaż o nich myśleć... Dlaczego chciałaś odejść, tak szybko, zamiast spróbować wybić mi z głowy moje wątpliwości? – ostatnie słowa brzmiały jak cichy wyrzut. Przecież go lubiła, prawda? Tak szybko byłaby w stanie go porzucić? To, że została świadczyło o czymś przeciwnym.
tak, był tym zraniony – a przynajmniej na takiego wyglądał.
Zaufanie, miłość, poczucie winy – to nie było coś, co budziło się w smokach od razu. Budowało się to powoli, małymi kroczkami.
Zupełnie jak podchodzenie ofiary na polowaniu.

Licznik słów: 875
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
( o ty małpo... )

Miała mętlik w głowie. Nie potrafiła się niczego chwycić. Czuła jakby tonęła w Czarnej Głębi i nie było wokół niczego co dałoby jej chociaż ułudę stabilności. Jego słowa były niczym miód, ale powoli zaczęła się zastanawiać czy w tym nektarze nie tliła się trucizna. Ilekroć jednak próbowała znaleźć jakikolwiek powód dla którego mogłoby tak faktycznie być, dochodziła do jedynego słusznego wniosku – znowu ogarniała ją paranoja. Za młodu stosunkowo często miała ataki paniki. Od dawna się jej to nie przydarzyło. Teraz była na skraju. Czuła to. Mogła stać na płaskiej ziemi, a jednak przed sobą widziała urwisko.
Coś ją brutalnie sprowadziło na ziemię. Omal nie podskoczyła. Dotyk. Nie, to tylko powietrze. Chociaż? Zerknęła ukradkiem do boku. Stał bliżej, nie za nią. To tylko takie wrażenie czy on naprawdę musnął jej skrzy-. Nie, ogon. Oba? Żadne? Zacisnęła zęby z bezradności. Odchodziła od zmysłów, prawda? Mimowolnie poruszyła końcówką ogona i złożyła błonę, która się na niej rozrastała. Zrezygnowała z lotu.
Nagle usłyszała odpowiedź zaniepokojonego ojca. Kurczę. Przez moment zapomniała, że się jej to wymsknęło i sama się zmartwiła tonem jego głosu. Zwłaszcza pod koniec. Zamrugała.
"Sasanko? Oczywiście, że nie – dlaczego miałabyś... Skąd to pytanie? O co... Co masz na myśli? Gdzie jesteś?"
Heh.
No właśnie, co ja mam na myśli?
"Gdzie jesteś?"
Oh.
"Jestem z Ra-, uh, z Nim, tato. Po prostu...sama...już nie wiem". O ile była zdolną czarodziejką i pewnie zdołałaby w jakiś sposób zamaskować mentalne wiadomości mimo stojącego blisko plagijczyka, tak była zbyt niestabilna w tym momencie żeby to zrobić. Drobne drgania maddary były wyczuwalne. Obróciła pysk w kierunku Dziedzictwa. Zastanawiała się nad czymś, przygryzła wargę z zawahaniem. "W-wszystko dobrze, n-nie martw się. Prz-przepraszam, jeżeli cię zmartwiłam." Na Tarrama, to nie zabrzmiało zbyt zapewniająco, prawda? Żaba będzie odchodził od zmysłów...
Patrzyła znowu na Ragana. Dlaczego był wobec niej taki cierpliwy i wyrozumiały? Większość już dawno zaczęłaby krzyczeć, o ile by nie uciekła. Przypomniała sobie wzrok Pełni kiedy za młodu miała pewne...problemy. Przełknęła cicho ślinę. Stare rany nie goiły się zbyt dobrze, to nadal bolało. Próbowała to wyprzeć ze swojej pamięci ale nic z tego. Strach którym się karmiła przez pierwszą połowę życia nadal istniał. Zalągł się niczym pasożyt i zapuścił korzenie gdzieś na dnie serca czarodziejki. I ponownie zaczął wypełzać ze swojej kryjówki...
Zanim jeszcze się wyklułam byłam porzucana. Nawet nie wiem przez kogo, tak konkretnie. Ani dlaczego. – Odpowiedziała w końcu na jedno z wielu jego pytań. Bezsprzecznie zmagała się z problemami z porzuceniem. – Tylko Żaba mnie nigdy nie zostawił, nigdy się nie poddał. – Opuściła wzrok na jego przednie łapy. Uh-huh, zawsze miał czarne pazury...? Czemu nie zwróciła wcześniej na taki detal uwagi?
Nadęła lekko policzki. Gniew i smutek sprzed chwili przerażały się w coś zgoła gorszego: apatię. Wyleczyła się z niej jakiś czas temu, za sprawą zarówno swojego taty, jak i samego Rahana. Teraz wpadła w nią ponownie przez rozwijaną znajomość z tym drugim. Ironia losu.
Pełnia się nigdy nie zgodzi by ktokolwiek z Plagi choćby przesunął końcówkę ogona przez granicę. – Stwierdziła z nagłą suchością w gardle. Znała stryja na tyle by wiedzieć jak bardzo nie ufał Stadu Plagi, być może był uprzedzony. Czy słusznie czy nie, nigdy nie próbowała oceniać. – I jeżeli wierzyć temu co mówiłeś... z drugiej strony nie można liczyć na to samo. – Posłała mu krzywy uśmiech. Sytuacja patowa.
"Dlaczego chciałaś odejść, tak szybko, zamiast spróbować wybić mi z głowy moje wątpliwości?" Kiedy tylko padło to pytanie, samica zrobiła się wyjątkowo nieruchliwa i cicha. Nie wiedziała na ile powinna się odsłonić. Czy w ogóle to rozsądne. Stała w bezruchu niczym kryształowy posąg. Wieczorny koncert świerszczy dudnił w okolicy. Sasanka mogłaby przysiąc że słyszy kołatanie własnego serca jakby leżało przed nią na trawie.
Bo – zaczęła, wahając się i odwracając znowu do niego tyłem. Nie patrz na mnie, zdawała się mówić swoim ciałem. – Skoro nawet moi rodzice uznali moją wartość za nieistniejącą, porzucając mnie zanim w ogóle się urodziłam, to nie ma żadnego powodu by ktokolwiek uważał inaczej – Powiedziała cicho. – Zwłaszcza syn boga. – Wymsknęło się jej. Odkąd poznała prawdę zaczęła jeszcze bardziej tonąć w braku pewności siebie i poczucia własnej wartości. Już wcześniej uważała go za kogoś poza zasięgiem jej szponów, a teraz? Nawet nie powinna oddychać tym samym powietrzem co on.
Jesteś nikim, jesteś nikim, jesteśnikimnikimnikimnikim. Głos w jej głowie powtarzał to w pętli, co raz szybciej, co raz głośniej. Zacisnęła powieki. Maddara mocniej zadrżała, niemalże było ją widać jak powietrze falujące w upale. Zmaterializowała się w postaci kilku lodowych sopelków o długości smoczego szpona z zaokrąglonymi ostrymi końcówkami. W jednym momencie cisnęłyby w drzewo stojące nieopodal, przebijając się przez jego korę. Zniknęły stosunkowo szybko, ale obrażenia w postaci małych dziurek pozostały.
Oh nie, nie, nie, znowu – jęknęła sama do siebie i skuliła się, osłaniając boki skrzydłami. Chciała zniknąć, zapaść się pod ziemię. Ostatnio kiedy straciła kontrolę zniszczyła prezent od Axarusa i wyszła z tego bardzo przykra scena na klifie. Nigdy nie chciała aby ktokolwiek więcej widział ją w takim stanie. Zwłaszcza On.
O bogowie, on to widział, prawda? Na pewno. Nagle powietrze stało się zbyt gęste żeby nim oddychać. Świszczała próbując w panice złapać oddech. Zakuło ją w piersi. Z wrażenia musiała usiąść i sięgnęła łapą do nasady szyi. Jak się oddychało...? Nie pamiętam.

Licznik słów: 880
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
//♥

Obserwowanie jej reakcji było równie przyjemne co patroszenie wciąż żywych stworzeń. Co prawda był wtedy młody i kierowała nim ciekawość, nie żądza mordu, ale niektórzy twierdzą, że motywacja nie była tak ważna jak czyny. Jak inaczej miał się przekonać, czy królik był w ciąży, czy po prostu był gruby, bo objadł się trawy? Głupcy, ciekawość nie była niczym złym – wolał jednak, żeby nikt się o tym nie dowiedział. To zepsułoby jego misterny plan udawania normalnego. Chociaż mógł być nienormalny tylko w ich oczach. On sam widział się jako...
Potwór.
Tak by o nim powiedzieli, prawda? Co z tego, że obserwując jej narastający strach sam wczuł wzrastająca przyjemność? Kogo obchodziło to, że zamiast kojącego dotyku czuł potrzebę skręcenia jej karku? Im bardziej cierpiała, tym bardziej pragnął zadać jej coraz więcej bólu.
Nie było w tym nic złego, dopóki panował nad sobą, prawda? Na przykład teraz, mógłby z łatwością podciąć jej gardło. Była roztargniona, czuła się przy nim bezpiecznie. Jej ciało reagowało na jego bliskość w sposób zadowalający, ale wciąż coś mu nie pasowało.
jej maddara. Wyczuwał jej drgania, jakby z kimś rozmawiała. Jego źrenice zwęziły się minimalnie, a wzrok pomknął ku otoczeniu, usiłując wypatrzeć, czy ten, z którym się komunikowała był blisko. Tak, to mu nie pasowało. Wciąż była w stanie używać przy nim magii. Była zbyt spokojna, zbyt skoncentrowana, by mógł zapobiec jej mentalnym prośbom o ewentualny ratunek. Powinna nie być w stanie w ogóle skupić się na magii w jego obecności, nie powinna myśleć o niczym innym, tylko o nim.
Ciągle nie była całkiem od niego zależna, ale to powinno się wkrótce zmienić. Musiał tylko powoli, metodycznie podążać za swoim planem i nie popełnić żadnych błędów.

– Jeśli chcesz, mogę zdradzić ci pewien sekret... Tylko między nami, Pestko. Nawet w Pladze wie o tym ledwie kilka smoków. To tajemnica dla wszystkich poza moim stadem, ale... Mogę ci ją powierzyć? – Zapytał cicho. Dowód zaufania z jego strony, czyż nie? Nie była to aż tak wielka tajemnica – znaczy była, bo rzeczywiście, mało kto miał okazję o tym wiedzieć. Na pewno nikt z Wody, ale była to cena, jaką był gotowy zapłacić za jej zaufanie, przywiązanie. No i jemu krzywdy nie zrobi, nawet jeśli rozejdzie się dalej. Co najwyżej wzbudzi trochę niepokoju.
– Boisz się, że cię porzucę? – Tak wspaniałą zabawkę? Nigdy w życiu. Zabije ją, ale nigdy nie pozwoli jej odejść. No, może i pozwoli, ale tylko na jego warunkach.
Czuły z niego gad, prawda?

– A czy pytałaś go o to? Mogą nie zgodzić się na odwiedzenie obozu, ale... odwiedziny gdzieś na terenach stada, z dala od niego? Nie zaszkodzi zapytać – sączył jad w jej uszy swoim spokojnym, kuszącym głosem. Melodyjnym i gładkim, spływającym z języka jak delikatny jedwab.
Kolejne słowa sprawiły, że sapnął cicho, z lekką irytacją. Obszedł smoczycę tak, by ponownie stać do niej pyskiem w pysk. W złotych ślepiach pojawiła się stanowczość.

– Przestań tak mówić, klejnocie. Urwałaś ucho temu synowi boga i wgniotłaś go w ziemię. Poza tym już ci mówiłem, ojciec w najlepszym razie mnie porzucił, w najgorszym nie wie nawet o moim istnieniu. Moja krew nie ma znaczenia – Powiedział do niej, żeby się otrząsnęła.
Z pustymi skorupami, apatycznymi i zamykającymi się w sobie radził sobie gorzej niż z emocjonalnymi smokami. Nie mógł pozwolić, by mu się wymknęła. A kłamstwo o tym, że jego krew nic nie znaczy było równie gładkie, jak wszystko inne, co mówił.
Potem wydarzyło się nagle kilka rzeczy, których z pewnością nie było w jego planie. Sasanka zaczęła panikować, a w panice wciąż mogła używać maddary. Co prawda nie przeciwko niemu, ale mogło się to tak skończyć. Smok rzucił lekko zaniepokojone spojrzenie na lodowe kolce, które wbiły się w korę stojącego niedaleko drzewa.
Idiotka, mogła go zranić!
Szybkie spojrzenie, ponownie w jej kierunku i kolejna rzecz, której się nie spodziewał – dusiła się? Ale jak to, dlaczego? Przecież jeszcze nic jej nie zrobił!
Ach tak, panika była trochę jak choroba. przez pół uderzenia serca rozkoszował się tym widokiem i pragnął, by chwila ta trwała jak najdłużej, a smoczyca sama się udusiła. jego oczach odmalował się jednak jedynie strach i troska o jej zdrowie. Podszedł bliżej i szybkim ruchem łapy chwycił ją za dolną szczękę. Stłumił chęć oderwania jej, zamiast tego kierując jej oczy ku sobie. Tak, by jej wzrok spotkał się z jego spojrzeniem, dy sam opuścił pysk. Nie na tyle oczywiście, by się dotknęli, ale na tyle, by mogła poczuć jego oddech na swoich nozdrzach.

– Oddychaj. Wdech, wydech – nakazał jej, rozkazująco. Pilnował przy tym, żeby mogła w jego głosie wyraźnie dosłyszeć niepokój o jej zdrowie, ukrywany pod pozorną maską spokoju.
Gdyby udało się wywołać taki atak paniki na jakiejś wodnej ceremonii i wybiłaby pół własnego stada... Chciałby zobaczyć jej rozpacz w takim momencie.

Licznik słów: 792
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
(do reszty odniosę się za chwilę, nie zapomniałam! xD)

"Z nim? Czyli z kim? Z... szarym plagijczykiem? Czy- chwila. Z tym białym smokiem z areny?" Nie potrafiła teraz odpowiedzieć. "Nie brzmi, żeby wszystko było dobrze. Czy coś ci grozi? Na pewno nic się nie dzieje?"
Kiedy Ragan chwycił ją stanowczo za brodę, jej oczy odruchowo odnalazły żółte ślepia. Przez moment obawiała się zobaczyć w nich dosłownie wszystko co negatywne: niezadowolenie, zawód, gniew. Ale zdecydowanie nie spodziewała się troski i spokoju. Zielone źrenice czarodziejki zwęziły się skupiając tylko na wojowniku przed nią. Próbowała zastosować się do jego poleceń.
Wdech, wydech. Wde-
Bogowie, nie, to się nie dzieje, zostaw mnie, nie patrz na mnie!
Wdech...
Idź sobie, nie chcę byś mnie oglądał w tym stanie! Co ty sobie o mnie pomyślisz?!
Wydech.
Czemu ciągle tu jesteś?!
Wdech.
Nie odrzuca cię to, co widzisz...?
Oddech nieco się jej uspokoił, jednak w głowie nadal kołatał niemały chaos, choć teraz ze zgoła innego powodu. Na całe szczęście Żaba ją do tego przygotował. Co prawda zazwyczaj to tata musiał jej o tym przypominać, ale przez moment – przez jedno uderzenie serca – odzyskała rezon spoglądając w te żółte, troskliwe ślepia. Przechodziła ataki paniki już kilka razy, ale nigdy nie musiał jej oglądać w tym stanie ktoś postronny. Dlaczego akurat on?
Zasada pięciu rzeczy. Zasada pięciu rzeczy, Sasanko.
O-oczy – wymamrotała. – N-nos... u-uszy... – nastąpiła chwilowa pauza. Patrzała bezpośrednio na Dziedzictwo i tylko jego miała w zasięgu wzroku. Co było jeszcze? Co jeszcze?! Oczy, nos, uszy. Dlaczego nagle zapomniała takich podstawowych rzeczy? Klatka piersiowa czarodziejki ponownie zaczęła się niespokojnie unosić. Zacisnęła wargi w poziomą kreskę. Wdech, wydech, wdech. – S-sierść... – Zamknęła oczy. Myśl, myśl. Patrzenie na smoka jej nie pomagało. Widziała przecież rogi, widziała krawędzie skrzydeł, wiedziała o zębach. Ale nie potrafiła ich na ten moment nazwać.
Wdech, wydech, wdech, wydech. Oczy, nos, uszy, sierść. Co. Jeszcze. Miała ochotę krzyczeć. Gdyby tylko była w stanie, z pewnością wydarłaby się na samą siebie z tej niemocy. Nie znosiła tego stanu. Uniosła drżącą lewą łapę i chwyciła nią łokieć Ragana. Wbiła palce odrobinę za mocno, prawdopodobnie podrażniając jego skórę. Przeniosła ciężar ciała do przodu, zupełnie jakby zaraz miała się wywrócić na pysk. Wdech, oczy, wydech, nos, wdech, ucho, wydech, sierść, wdech...
R-Ragan. – Wydech. Rozchyliła powieki, powolutku, jakby się obawiała, że samca tam nie będzie. Chociaż nie, teraz by chyba wolała, że by właśnie zniknął. Co za upokorzenie. Wzięła głęboki haust powietrza jak gdyby dopiero co wynurzyła się ze zbyt długiego nurkowania w zimnym jeziorze. Próbowała odsunąć pysk na bok żeby odkaszlnąć, ale jeżeli Dziedzictwo nadal ją trzymał to zrobiła to z zamkniętym pyskiem. Zaschło jej w gardle.
Spuściła zawstydzone spojrzenie na ich splecione ze sobą łapy. Nadal trzymała jego łokieć. O nie! Cofnęła kończynę jak oparzona. Nie zapytała go o pozwolenie, na pewno będzie zły że go tak chwyciła i... zaraz, czy to krew? Poruszyła palcami i przyglądała się w osłupieniu kilku kropelkom krwi które wyciekły z maltretowanego przez nią łokcia. Plagijczyk pewnie tego nawet specjalnie nie odczuł, ale i tak było jej zwyczajnie głupio. Jakby wystarczająco się nie ośmieszyła. Nawet nie potrafiła go przeprosić. Nic nie powiedziała, milczała w nadziei, że albo on przerwie tę ciszę, albo ją zostawi odchodząc w zdenerwowaniu. Tak, to chyba byłoby mimo wszystko lepsze od zniesienia nadciągającej tyrady. Bo nadejdzie, prawda?
Tylko dlaczego w jego oczach widziała przed chwilą troskę i zaniepokojenie? Zależało mu, mimo wszystko? Serce zabiło jej szybciej. Nie uciekł, nie krzyczał, nie panikował razem z nią – przejął kontrolę. Pomógł jej. Zerknęła na niego ukradkiem, niepewna czego się teraz spodziewać. A już tym bardziej nie mogła zrozumieć dlaczego zrobiło się jej w środku cieplej na samą myśl o tym, że mimo łagodnej natury Ragan potrafi być tak upiornie stanowczy. Czemu się jej to podobało? Nie powinno...

Licznik słów: 631
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
No właśnie, czemu ciągle tu był? Atak paniki smoczycy był zabawny tylko na początku, gdy miał wizję zastosowania jej kapryśnej, nieopanowanej maddary do przetrzebienia szeregów smoków Wody. Był równie zabawny wtedy, gdy dusiła się, nie mogąc oddychać. Przestał być jednak tak zabawny gdy to on musiał pomóc jej się z nim uporać.
To było prawdziwe poświęcenie z jego strony. Nawet jeśli nie znała jego motywacji, jeśli wierzyła w jego uczucie, powinna to poświęcenie docenić. Wszystko dla planu. Oczywiście czuł narastająca irytacje i coraz silniejszą chęć skręcenia jej karku, ale bardzo dokładnie to ukrywał. Miał w tym wprawę, przez całe życie będąc zmuszonym udawać kogoś, kim nie był. mimo tego czuł, ze jeśli jeszcze trochę będzie musiał znosić jej dziwne zachowania, popełni błąd. ta możliwość, ta perspektywa zepsucia całego jego planu i zmarnowania wysiłku, jaki w to włożył była czymś, co go przerażało. Tylko na chwilę, bardzo słabo, ale jednak.
Tym bardziej musiał ją uspokoić, nie mogła wszystkiego zepsuć.
Ciągle patrząc w jej oczy słuchał i obserwował dziwną wyliczankę, która najwyraźniej uspokoiła spanikowane zmysły smoczycy.
Czy naprawdę chciał, aby ich ewentualne potomstwo odziedziczyło po niej rozchwianą psychikę? Oczywiście lepiej będzie, jeśli wdałyby się w niego, ale to coś, na co nawet on nie miał wpływu. Pozostaje jedynie wychować je z daleka od matki...

– Już dobrze, klejnocie – wymruczał cichym, spokojnym głosem. uspokajającym, ale bez odrobiny litości czy współczucia.
Sama twierdziła, ze nie była delikatnym kwiatem, a on nie zamierzał jej tak traktować. W takich przypadkach pomagały – podobno – spokój i właśnie stanowość. patrzył więc prosto w oczy smoczycy, starając się przekazać spojrzeniem jednocześnie opanowanie, ale i troskę o jej zdrowie.

– Często ci się to przytrafia? To niebezpieczne, mogłaś sobie coś zrobić – powiedział, z zaniepokojeniem oglądając jej ciało w poszukiwaniu ewentualnych ran.
Tak, wywiad zdrowotny, a co.
Sam Ragan zdawał się nie zwracać uwagi na krew ściekającą z łapy. Było to ledwie zadrapanie, dlatego niedbale otarł krew druga łapą, rozsmarowując ją po białym do tej pory futrze.
Tak jakby to nie było nic wielkiego, zwykła drobnostka.

Licznik słów: 338
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
Lekko się skrzywiła. Nikt jej dotąd o to nie pytał, ba, poza tatą niewielu o tym wiedziało. Oficjalnie nikt inny. Żaba jej pomagał ilekroć to się przytrafiało kiedy była młodsza, a później to w ogóle nie miało miejsca. Prawdopodobnie dzięki temu, że unikała towarzystwa. Nie można mieć ataku paniki powodowanego swoimi niepewnościami gdy nie było nikogo kto mógłby ją do tego doprowadzić. Spędzała z Dziedzictwem więcej czasu niż z własnym stadem. To chyba nie było zbyt dobre...?
Od dawna nie, przytrafiało mi się to często kiedy byłam młodsza i uh, nie potrafiłam zaakceptować bycia porzuconą jeszcze jako jajko – wyznała, marszcząc przy tym brzydko nozdrza. – Mama mojego opiek-, znaczy taty, powiedziała mi prawdę gdy miałam przeszło trzy księżyce. Źle to zniosłam. A potem to za mną po prostu chodziło jak cień. – Mruknęła z wyraźną niechęcią. Nadal niezupełnie się z tym pogodziła, ale teraz było to bardziej chęcią poznania powodów niż tęsknotą czy rozgoryczeniem. Co więc to spowodowało tym razem?
A, no tak. Ty, Raganie.
Przypomniała sobie o czym rozmawiali zanim zaczęła się dusić. Odwróciła wzrok by spoglądać na niewzburzoną taflę wody jeziornej. Słońce już dawno zaszło, a księżyc dopiero powoli się wyłaniał zza chmur. Sasanka zastanawiała się czy wojownik przedłużał swój pobyt na terenach wspólnych. Mało kto prowadził nocny tryb życia, tak jak ona. Jako pisklę powodowała sporo kłopotów opiekunom którzy chcieli zwyczajnie odpocząć po całym dniu wypraw, leczeń, polowań i dostarczania pożywienia.
Wiesz – zaczęła cicho, wciąż jednak słyszalnie. – Przywódca Wody nie kryje się ze swoją niechęcią do Plagi. Dodaj do tego twojego kolegę po fachu który podobno chciał mnie porwać kiedy byłam małym smrodem a potem o mnie wypytywał...i masz idealny powód dla którego Pełnia się nie zgodzi byś choćby przełożył łapę przez granicę. – Wyjaśniła w miarę spokojnie, starając się powstrzymywać szybsze bicie serca. – Zapytałabym go gdybym wiedziała, że to nie jest bezcelowe. Nawet na polowanie wspólne blisko granicy by nam nie pozwolił. – Wymamrotała ciszej. Teraz do niej docierała cała beznadziejność sytuacji. Nawet gdyby z Raganem zdecydowali się coś podziałać w kierunku ich relacji to była ona z góry skazana na porażkę. Może dlatego wujek ściągał partnerki do stada? Bo o tym zwyczajnie wiedział? Zerknęła kątem oka na plagijczyka. Nie mogłaby zmienić stada tylko dla niego. Lubiła go, jasne, ale nie był to wystarczająco dobry powód aby zostać krzywoprzysięzcą.
Ale czy był sens dalszego budzenia się każdego dnia, gdy perspektywa rozmowy z nim znikała na zawsze? Do tej pory po prostu żyła z dnia na dzień. Nigdy nie ekscytowała się czymś tak, jak spotkaniami z Raganem. Nawet milczenie w jego obecności było kojące. Czuła się potrzebna, chciana. I jednocześnie nie miała wyrzutów sumienia jak przy Żabie czy Szeleście, doskonale wiedząc ile sprawiła im kłopotu do tej pory. Dlatego też się izolowała, udawała że jest dobrze, udawała względne szczęście – by oni nie musieli nadal się martwić. To głupie, na pewno, ale nie znała niczego innego.
Jesteś chyba pierwszym smokiem który nie patrzy na mnie jak na udrękę – przyznała, zdziwiona tonem swojego głosu. Cicho się zaśmiała. Ironia, prawda? Plagijczyk, ten wielki i straszny z opowieści, okazał jej tyle cierpliwości i zrozumienia. Przypomniała sobie coś. – O jakim sekrecie mówiłeś? – wolała przekierować rozmowę na coś przyjemniejszego, potrzebowała oczyścić atmosferę nim podejdzie na poważnie do tematu partnerstwa. O ile było jeszcze co zbierać.

Licznik słów: 553
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
Dlaczego spędzanie czasu z nim, a nie z Wodą miałoby nie być dobre. Wręcz przeciwnie, w końcu nie była już małym pisklęciem, potrzebującym wiecznego niańczenia stada. Z nim wyjdzie na smoki, w końcu jego towarzystwo musiało być lepsze niż towarzystwo jakiego Pełni czy innego Żaby. Kto tak pięknie jak on zamąciłby jej tam w głowie?
– Powinnaś o tym zapomnieć, klejnocie. Nauczyć się z tym żyć. Nie odtrącaj od siebie bólu, przyjmij go i przekuj w coś nowego – tak, jedne z tych wielkich, pięknych słów, wypowiedzianych ze "szczerą" troską. Cokolwiek znaczyły, ale brzmiały całkiem nieźle.
– Pomyśl, że mogło być gorzej. mogłaś na przykład trafić do Plagi – zażartował i puścił Pestce oko, zupełnie jakby zamierzał poprawić jej humor i rozluźnić nieco atmosferę. Pomóc jej zapomnieć o ataku paniki, który wywołał zupełnie nieświadomie. gdyby wiedział, że to on był tego powodem odczułby niesamowitą dumę i chęć powtórki.
Na słowa o Przywódcy Wody mruknął cicho, z pewną dozą niechęci. Nie do pełni jako do smoka, ale do przeszkody, która stanęła na drodze do ich wspólnego szczęścia. Złote spojrzenie zachmurzyło się, nie ze złości, ale z odrobiną irytacji. W końcu kto śmiałby porwać jego własność? Nawet jeśli wtedy nią nie była, to teraz z cała pewnością uważał, że Pestka Wiśni należała do niego. nie do żadnego chorego na umyśle plagijczyka, opiekuna w Wodzie czy samego Pełni.
Była jego.

– Ja też nie potrafiłbym wybaczyć nikomu, kto zechciałby cię porwać – oświadczył ze stanowczością i delikatnym ruchem pogładził smoczyce po policzku. Znów muśnięcie, ale tym razem mogła być pewna, że dotknął jej. Na dodatek w jego oczach pojawiło się ciepło, zupełnie jakby patrzył na skarb. Skarb, który jakiś podły potwór strzegł przed złym i chciwym... Raganem. Cóż, nie znał piratów, prawda?
– Zapytam Frar. Gdy potkamy się następnym razem, będę miał już jej odpowiedź. Sama jednak wiesz, ze nie będzie to łatwe. Ani uzyskanie pozwolenia, ani... Mypowiedział, zmiękczając delikatnie ostatnie słowo. Na jego języku smakowało obco. bardzo obco. Dla niektórych było jednak miłe dla ucha, więc taka niepozorna obietnica zaistnienia możliwości bycia razem w tym momencie była dobra do wypowiedzenia.
– Może gdybym sam nie był udręką patrzyłbym na ciebie inaczej... Jednak nie pobijesz mnie w byciu wrzodem na zadzie – wyszczerzył czarne kły w wesołym uśmiechu. Na przykład niektóre smoki Wody bardzo chciałyby ich rozdzielić, gdyby dowiedzieli się o ich spotkaniu i rosnącym uczuciu Pestki Wiśni do pewnego psychopatycznego plagijczyka. Nadopiekuńcze gady, same były udręką dla jego planów.
– Wiesz... Ojciec chcący bądź niechcący zostawił mi mała niespodziankę. Jeśli dasz mi jedną ze swoich łusek dowiesz się, o co chodzi – powiedział, ściszając głos do cichego szeptu. Czuje spojrzenie na boki sprawdziło przedtem, czy w pobliżu nie ma nikogo niepowołanego.
Tak, sekret miał być najwidoczniej zdradzony jedynie tej, która "skradła mu serce".
Płynnym ruchem wyciągnął łapę w jej kierunku, ale nic więcej. To od niej zależała decyzja, czy jednak mu zaufa, tak jak najwidoczniej on zaufał jej.

Licznik słów: 488
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
Słowa były mądre, ale na tym się ich wartość kończyła. Były tylko słowami, a Pestka nie potrafiła ich przekuć w czyny. Mimo to, czuła się zobowiązana by kiwnąć głową i posłać Raganowi choćby ulotny uśmiech. Doceniała chęć pomocy, jednak wiedziała, że była poza zasięgiem kogokolwiek. Dopóki sama sobie pewnych rzeczy nie uświadomi i ich nie zaakceptuje...nie było mowy, by ktoś do niej dotarł. Tak po prostu.
Na całe szczęście wojownik rozdmuchał ciężką atmosferę niczym ten wielki zły wilk z opowieści. Pestka nadęła policzki i zaśmiała się perliście. Niezbyt głośno, jednak zdecydowanie szczerze. Rzadko kiedy miała okazję do takiego niewinnego, czystego śmiechu. Zwykle był wymuszony.
Tak, to dopiero byłaby tragedia – zgodziła się, ocierając metaforyczną łezkę rozbawienia spod oka. – Podobno karmicie pisklęta zwłokami waszych zdrajców i wrogów. – Szepnęła konspiracyjnie, przedłużając jego dowcip. Może nie będzie miał nic przeciwko.
Szybko jednak rozbawienie przekształciło się w osłupienie, a zaraz potem zakłopotanie. Nie spodziewała się nagłej czułości z jego strony, więc znieruchomiała. Spojrzała nieśmiało w jego złote ślepia. Było w nich tyle dobroci, więcej niż ktokolwiek jej okazał. Mogłaby w nich utonąć. W ich cieple, otwartości, szczerości. Przekrzywiła głowę w kierunku głaszczącej jej łapy, zupełnie jakby niemo prosiła o więcej. Była głodna dotyku i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
Wtedy byłam mała i bezbronna – przypomniała mu z zadziornym uśmiechem. – Teraz nie byłabym tak łatwym celem. Oh, właaaaściwieee to ktoś próbował mnie raz porwać, ale ostatecznie zrobił to z moim- – urwała. O nie. Jak właściwie powinna sklasyfikować Axarusa? Był jednym z najbliższych jej smoków, nie licząc Żaby czy Szelestu. Trochę szalony był ten łowca, to prawda, jednak mogła na niego liczyć. Ścięła brwi w zastanowieniu, szukając odpowiedniego słowa. – ...przyjacielem. – Chrząknęła. Próbowała odzyskać rezon jak najprędzej żeby Ragan nie zadał jej tego niewygodnego pytania. – Sama wyruszyłam w podróż aby go uratować. Po drodze spotkałam jakiegoś zbieracza ziół, Tropiciela, pomógł mi znaleźć porywaczy. Za-abiłam jednego z nich. – Powoli jej entuzjazm przygasał jak ogień na deszczu. Przypomniała sobie coś. To jak mrocznie i niepokojąco się zachowywała. Kiedy obiecała tamtemu smokowi, że zostawi go w spokoju jeżeli ten da jej informacje. Wywiązał się z umowy, zaś ona...brutalnie go zabiła. Poruszyła nozdrzami z lekką odrazą. Ragan mógł to odebrać jako niechęć do samego zabijania, ale nie mógłby bardziej się mylić w tym wniosku. Sasanka zmieniała się w psychopatyczne monstrum w sprawach życia i śmierci jej bliskich. Biada temu kto podniesie na nich łapę...
Na szczęście Ragan ponownie wyrwał ją z wiru czarnych chmur które nad nią zwisły. Zamrugała żeby się ocucić i przyjrzała plagijczykowi raz jeszcze. Frar, Frar...kto to taki? Przywódca Plagi? Nie był nim ten czerwony smok? Cośtam Pogrom?
W porządku. Przepraszam, że nie jestem w stanie zrobić uh, więcej. – Westchnęła, kiedy do niej dotarło ostatnie słowo samca. – "My"...? – powtórzyła cicho, z wyraźną nadzieją w głosie. Nie przesłyszała się? Naprawdę chciał z nią rozwijać relację ponad taką przyjazną?
W kwestii bycia wrzodem na tyłku zdecydowanie mogłaby się wykłócać, a już na pewno zrobiłby to za nią Pełnia. Może ich relacje się nieco ociepliły, jednak nadal była w jego oczach problematyczna, czasem pewnie bezużyteczna. Nic jednak nie powiedziała bo nie było to coś w czym szczerze chciała konkurować.
Zaintrygowała ją jednak jego propozycja. Tudzież prośba. Potrzebował do tego czegoś jej łusek? Zastanowiła się przez moment co to mogło być. Viliar. Ojciec. Syn. Niespodzianka. Łuski. Przygryzła policzek od środka w nerwach, decydując się ostatecznie na drobny żart.
Ale nie wywołasz tym żadnej wojny? – upewniła się, patrząc na niego w teatralnej podejrzliwości. Ostatecznie sięgnęła łapą do lewego barku i podrapała się tam. Jak się okazywało, kilka z nich było poluzowanych i nie musiała nawet wkładać w to zbyt wiele siły, po prostu same odpadły. Wymamrotała ciche 'ow', mimo wszystko czując odrobinę bólu. Wyciągnęła dłoń przed siebie z czterema łuseczkami. Ślicznymi, lśniły w blasku księżyca. Dopiero teraz to zauważyła. Pewnie dlatego nazywa mnie klejnotem, pomyślała.
Nie starczy byś ich dotknął gdy są na moim ciele? – zapytała nagle, bo coś jej się tu nie zgadzało. Czemu miało znaczenie czy są wyrwane czy nie?

Licznik słów: 680
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
Tak, grobowy nastrój, którego nawet nie zauważył zniknął. Widział jedynie, że wcześniej była spięta, a teraz na jej pysk powrócił uśmiech, co wyraźnie świadczyło o tym, że czuje się lepiej. Nie powinna czuć się źle w jego towarzystwie, prawda? Nawet jeśli nie miało to absolutnie nic wspólnego z miłością, z jej punktu widzenia mogło to tak wyglądać... A czy udawane uczucie naprawdę różni się od tego prawdziwego? Jeśli czuła się szczęśliwa i kochana, czym to różniło się od "prawdziwego" uczucia?
No właśnie, niczym. Tak długo, jak pozostawała całkowicie nieświadoma zupełnie odmiennych celów Ragana.
Na dźwięk jej słów zrobił udawanie obrażoną minę. Na tyle udawaną, że widziała, iż po prostu kontynuuje ich żart.

– No wiesz? Co za bzdury opowiadają wam w tej Wodzie – [color]powiedział z pełną powagą, zmieniając to szybko na rozbawiony uśmiech. – To przecież oczywiste, że karmimy nimi nasza armię kompanów. Pisklęta mają zbyt delikatne żołądki, jeszcze by się zatruły – dlaczego zabrzmiało to jak coś, co rzeczywiście mogłoby się wydarzyć w pladze? W jego grocie wciąż wisiała skóra zdjęta ze zdrajczyni Freiry przez jego matkę, ale sam Ragan nigdy nie zadawał sobie pytania, co się stało z mięsem. Zapewne zostało zrzucone ze Zdradliwego Urwiska, więc kto wie, czy któryś z kompanów się nim nie pożywił. Wei z pewnością mogłaby to zrobić.
Te szczere, otwarte, wypełnione dobrocią ślepia wciąż patrzyły w oczy Pestki, a łapa delikatnie gładziła jej policzek, pozwalając jej się pławić w majestacie jego obecności. Niech czuje się wyjątkową, skoro tak długo utrzymywał kontakt z jej ciałem. Nie przesuwał jednak swojej łapy na jej szyję ani nie przybliżał się, utrzymując dystans w stylu "chciałbym, ale nie mogę". Niech pragnie więcej, nie da jej wszystkiego od razu. Musi uzależniać ją od siebie powoli, malutkimi kroczkami, by pragnęła jego obecności i dotyku jak jakiegoś narkotyku – o których istnieniach Ragan oczywiście nie miał pojęcia.
Jednak słysząc jej słowa jego łapa powoli opadła na ziemię. Przypatrzył się jej uważnie, a smoczyca mogła dostrzec w jego oczach niewypowiedziane pytanie.
Jedynie przyjaciel?
Nie zapytał jednak, odchrząkując cicho.

– To dobrze, ze zginał. Jeśli ty byś go nie zabiła, sam bym go odszukał. Nie chciałbym, aby po ziemi kroczył ktoś, kto skrzywdził ciebie lub twojego... przyjaciela – ostatnie słowo wymówił ostrożnie, jakby z trudem przechodziło mu przez gardło. Zabarwił je odrobinką, zaledwie kropelką zazdrości. W końcu był to ktoś, kto był jej bliski i na dodatek należeli do jednego stada. Znali się dłużej, lepiej, jej rodzice z pewnością woleliby, by związała się z nim zamiast z plagijczykiem. Niech myśli, że Dziedzictwo był o to odrobinę zazdrosny i być może niepewny swojej pozycji w jej oczach.
W rzeczywistości również uważał tego jej przyjaciela za zagrożenie. Wielkie zagrożenie, dla swojego planu. Skłócić ją z Przywódca czy nawet rodzicami nie byłoby takie trudne. Wystarczy podkopać ich pozycje w jej oczach, utrwalając własną. Odrzucić od Wody, przybliżając do plagi. Trudniej będzie to zrobić z przyjacielem. Mając u boku kogoś, komu ufała i kto będzie sączyć jej do ucha słowa wsparcia gdy oddali się od rodziców czy wpadnie w depresję... Kogoś, kogo pomocy może szukać zamiast polegać na nim... Tak, to problem.
Tak, dał jej małą iskierkę nadziei, której mogła się trzymać i pielęgnować pewne marzenie. Dążyć do jego spełnienia, chcieć je spełnić coraz mocniej. Trzeba będzie podsycać od czasu do czasu ta iskierkę, by całkiem nie wygasła.

– Nie tracę nadziei, że znajdziemy sposób, by pomimo przynależności do innych stad być razem... Może twój przywódca się zgodzi, może moja Przywódczyni to zrobi... Albo znajdziemy inny sposób. Jeśli uda nam się rozwiązać obecne problemy, dlaczego nie mielibyśmy być razem? Chyba oboje tego pragniemy? – przekrzywił pytająco głowę, pozwalając, by do jego słów wkradło się odrobinę niepewności. W końcu nie mógł przyjmować jej uczucia za coś pewnego. Smoczyce były zmienne, a ona wciąż miała wsparcie w Wodzie.
Musi to zmienić.
Na jej pytanie uśmiechnął się jedynie.

– Najpierw musiałabyś zdradzić mój sekret... Dopiero wtedy Woda mogłaby zdecydować, czy należy się mnie pozbyć. A to mogłoby wywołać wojnę – przecież go nie zdradzi, prawda? To chyba tak zwane zaufanie – a przynajmniej niech Pestka myśli, że chodzi o zaufanie.
Zresztą jego "sekret" nie był a tak groźny, przynajmniej nie z punktu widzenia strategicznego. Potem zamilkł na chwilę, spoglądając na oderwane prze nią łuski. Cztery zamiast jednej, całkiem nieźle. Wziął je do łapy, przesiewając między palcami jak prawdziwe, pięknie błyszczące klejnoty.
Tak, między innymi właśnie dzięki jej łuskom nazywał ja klejnotem.

– Pewnie tez by zadziałało, ale... Nie chcę przytulać każdego smoka, którego spotkam. Poza tym łuski mogę przechowywać u siebie, nie muszę się z nikim spotykać, żeby się czegoś dowiedzieć. To wygodniejsze i zdecydowanie mniej stresujące niż konieczność dotykania wszystkich. Nie każdy jest tobą, klejnocie – powiedział miękko, spuszczając odrobinę wzrok.
Chyba nie chciałaby, żeby dotykał każdego smoka i smoczycy? Lepiej wyrwać im łuski niż przedłużać niepotrzebny kontakt. Tak, sugerował – czy tez wyjawiał – właśnie, że tylko jej bliskość nie jest dla niego problemem w kwestii dotyku.
Potem zamknął na chwilę oczy, wczytując się w jej łuski. jedna za drugą. Nie trwało to długo, ale i nie tak krótko jak zazwyczaj. łuski były w końcu cztery, każda pokazująca inny fragment jej życia.
Smoczyca, podobna do dorosłej Pestki, jednak z pewnością nie ona. Spoglądała na skorupkę jaja z niechęcią i znudzeniem, porzucając je w lesie pełnym drapieżników. Nie miała czasu wychowywać pisklęcia, ojciec był przelotną zabawa i nawet nie wiedział o poczęciu jaja. Ono samo było zbyt nudne, by je sprzedać. Przez chwile wyglądała, jakby chciała rozbić jajo, ale w końcu zwyczajnie je zostawiła. Lepiej niech natura wykona swoja robotę.
"Rinyss" tak chciał nazwać swoje dziecko, zanim zdecydowała się go pozbyć.
Natura ściągnęła jednak na pomoc jednego ze smoków Wody, który podniósł jajo zaniósł do znajomego Raganowi Uzdrowiciela Wody.

No cóż, rzeczywiście matka Pestki uznała, że porzucenie dziecka jest najlepszym, co mogła zrobić. nie chciała jej i tyle. Głupi kolor skorupki wystarczył by trafiła do wody zamiast do handlarzy smokami. Gdyby nie fakt, że znów wpadłaby w depresję, Ragan powiedziałby jej wszystko. Nie chodziło o ranienie jej uczuć, nic w tym stylu. Po prostu nie wiedział, jak smoczyca na to zareaguje. Nie mógł popsuć całej swojej pracy przez taką błahostkę jak porzucenie.

– Widziałem twoja matkę, gdy zostawiła twoje jajo. Nie widzę jednak ani twojego ojca ani powodu, dla którego to zrobiła. Nadała ci jednak imię, zanim odeszła. Rinyss – powiedział cicho, na moment otwierając jedno oko i spoglądając na Sasankę. Potem skupił się na odczytywaniu kolejnej łuski.
Młoda Pestka stała przed Żabim Pluskiem opowiadając o swoim zamiarze pozbawienia się życia. Nie miała wsparcia w swoim stadzie, surowo podchodzącym do jej pisklęcej depresji, jednak smoczyca wyraźnie się wahała, bo poznała kogoś, kto wspierał ja i nie oceniał. gdzieś tam w głębi wypłynęło echo jego istnienia.
No, już lepiej, Gdzieś tam się pojawia, na dodatek zrobił odpowiednie wrażenie. Problemem był tylko fakt tej depresji. Ataki paniki, a teraz depresja i myśli samobójcze? Czy to było coś, co się dziedziczyło? Jeśli tak, to wywiad medyczny kandydatki na matkę jego piskląt nie wyglądał na razie najkorzystniej.
Otworzył gwałtownie oczy, przyglądając się badawczo Pestce. Nie oskarżycielsko, bez wyrzutu ani zawodu. Raczej ostrożnie, z nutą cierpliwej ulgi.

– Ciesze się, że się poznaliśmy i dzięki temu nie zrealizowałaś swojego planu – powiedział cicho, kurtuazyjnie ni wypowiadając na głos tego, co przynosiło jej tyle wstydu. oczywiście podejrzewał,z ę uczucie, którym zabarwiona była ostatnia wizja było wstydem. Sam nigdy go nie odczuwał więc skąd miałby wiedzieć, co właściwie czuła smoczyca? Mógł tylko zgadywać.
Delikatny, pokrzepiający uśmiech wypłynął na jego pysk, by szybko zniknąć, gdy do Dziedzictwa napłynęły wspomnienia z trzeciej łuski.
Widział młoda Sasanke, ledwie pisklę na jednym brzegu rzeki oraz szarołuskiego Uzdrowiciela Plagi, siedzącego na drugim. Magiczny ognik kusił i migotał na brzegu terenów Wody, prowadząc Sasankę ku rzece. Gdy do niej dotarła, grube pnącze połączyło oba brzegi. mała niemal wpadła do rzeki, przechodząc po nim na stronę Plagi, wciąż za magicznym ognikiem. Głos Jaaha kusił opowieściami o wyspie, dopóki nie pojawił się Żąbi Plusk, który wparował na tereny Plagi, zabrał pisklę i odleciał z powrotem na tereny Wody. Dość wzburzonego Żaby, ale w tej sytuacji było to zrozumiałe.
Aż dziwne, że Żabi Plusk po czymś takim wciąż żyje. Pisklęta czasem przechodziły przez granicę i patrzono na to z przymrużeniem oka, ale przybrany ojciec Pestki zrobił to z premedytacją.
Ach tak, to "porwanie" było tu ważniejsze?

– Teraz czuję się obrażony. Jak mogłaś nazwać Jaaha moim "kolegą po fachu"? Ale w sumie sama przeszłaś na tereny Plagi, więc czy rzeczywiście było to porwanie? – nie chciał nawet zastanawiać się, co Jaahowi chodziło po głowie w tamtym momencie. Oczywiście całe zdarzenie miało pewne znamiona planowanego porwania, ale Ragan osobiście po prostu usunąłby pnącze w chwili, gdy Sasanka przechodziłaby nad najgłębszą częścią wzburzonej, lodowatej rzeki. Z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, czy utopi się czy też nie.
Tortury. Pestka przepytywała jakiegoś smoka, chcąc wyciągnąć z niego informacje o pobycie porwanego "przyjaciela". Obiecała, ze jeśli jej powie, puści go wolno. Był ranny, więc jej odpowiedział, ale mimo tego przebijała jego brzuch palami, raz za razem, aż w końcu smok wydał z siebie ostatnie tchnienie, odchodząc w cierpieniu. Tropiciel, o którym mówiła spoglądał na to z przerażeniem w oczach.
O, to już zdecydowanie bardziej mu się podobało. Rzeczywiście nie była delikatnym kwiatuszkiem i potrafiła zrobić to, co powinna.
Kto by darował porywaczowi? W zasadzie nie musiałby być porywaczem, jak na jego gust.
Ale i tu pojawił się problem. Ten cały Axarus znaczył dla niej zdecydowanie zbyt wiele, skoro potrafiła się zdobyć na tortury, żeby go uratować. Trzeba się go pozbyć.
Pestka sprawiła, że imię jej przyjaciela pojawiło się na jego liście smoków do odstrzału, wskakując przed Żabę i tego drugiego "rodzica".
Odłożył cztery łuski smoczycy, spoglądając w jej kierunku.

– Potrafisz zrobić wiele, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo twoich bliskich, prawda? Dobrze, że udało ci się odnaleźć przyjaciela – powiedział łagodnym tonem, chociaż słowo przyjaciel znów zabrzmiało jakby był o niego odrobinę zazdrosny. Nieco mniej niż poprzednio.

Licznik słów: 1648
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
Uśmiechnęła się znów na jego podtrzymany żart. Od razu było jej lepiej. Dodać do tego delikatne głaskanie i brakowało tylko by samica zaczęła mruczeć jak chwalone kocię. Powstrzymała się głównie dlatego, że nie łaknęła tak dotyku jak mogłaby w swojej sytuacji. Wychowała się wśród rodziny i nie miała jak porównać tej bliskości jaką stopniowo dawał jej Ragan. Podobało się jej, jasne, ale nie wiedziała, że mogłaby prosić o więcej.
Kiedy wspomniała o Axarusie jego reakcja nie była taką jakiej się spodziewała. Zaraz, momencik, czy on był...zazdrosny? Nie, to niemożliwe. Nie chciała wygłosić tych teorii na głos więc tylko przekrzywiła głowę, nieco tęsknie spoglądając za opuszczoną łapą Dziedzictwa. Nie mogła wyzbyć się tego dziwnego wrażenia. Naprawdę brzmiał jakby był zazdrosny, ojej!
Zamrugała, wracając myślami na ziemię. Ups, chyba za bardzo bujała w chmurach i umknęło jej kilka zdań samca. Może więcej niż kilka. Oby nie zauważył. Kiwnęła lekko głową w uniwersalnym geście przytaknięcia. Na pewno nie mówił nic na co musiałaby pokręcić pyskiem na boki. Akurat wtedy, kiedy Ragan mówił o ich związku i przyszłości. Zupełnie nie miała wyczucia kiedy można dać się pochłonąć własnym myślom...
Wzrok samicy krążył za łuskami które plagijczyk przerzucał między palcami z dziwną gibkością.
Czyli nie są jednorazowe? To mogłam dać ci jedną... – mruknęła wyraźnie zawstydzona swoją nadgorliwością. No trudno.
Nie widziała gołym okiem żeby działo się cokolwiek sugerującego, że Ragan wykonuje swoje ojcowskie voodoo. Po prostu stała i zaczęła słuchać jego pojedynczych relacji. Pierwsza z nich nastawiła ją odrobinę sceptycznie – bo równie dobrze mógł to wymyślić – jednak kiedy padły słowa na temat jednej jedynej rzeczy o której wiedziała tylko ona i jej tata, serce zabiło jej szybciej. O ile trzecią z 'wizji' mógł znać zwyczajnie z relacji któregokolwiek z uczestników plagijskiej strony, tak o jej planach nie wiedział nikt. Tylko Żaba. Przełknęła cicho ślinę. Na całe szczęście Ragan nie drążył tematu. Ona też nie zamierzała.
Milczała cały czas. Trawiła jego słowa, poznane przez niego fakty. Poczuła się niezwykle odkryta, jakby ktoś zimą zabrał jej ciepłe skóry chroniące ją przed zimnem. Co innego gdy przekazuje się tak istotne elementy życia z własnej woli, a co innego gdy ktoś to wyczytuje używając jakichś fikuśnych mocy boga Wojny. A co jeżeli Ragan zobaczył więcej niż jej powiedział? Nie miała co prawda powodu żeby mu nie ufać, jednak głęboko zakorzeniona paranoja mocno ją szturchała w kierunku tych myśli.
Rinyss.
Czy podobało się jej to imię? Chyba nie? A może tak? Sasanka i tak było równie przejściowe, co byłoby nim to pierwotne. Tutaj nie zwracano się do niej inaczej niż Ametyst czy Pestka, czasem Wiśnia. Jedynie gdy coś przeskrobała to słyszała swoje pisklęce imię. Zgroza.
Um.. uh-huh. – Zgodziła się tylko, kiwając przy tym niejednoznacznie głową. Co miała mu powiedzieć? Że gdy w grę wchodzi życie jej bliskich to idzie po trupach do celu? Mało to chwalebna cecha charakteru.
Czuła coś. Lada moment miała się rozpłakać. Jeszcze trzymała łzy w ryzach, bogom dzięki, jednak długo to nie potrwa. Nie wiedziała nawet dlaczego tak zareagowała. Ragan przecież nie wyglądał jakby ją skreślił albo oceniał na podstawie tego co zobaczył. Więc czemu?
Łał – wciągnęła ze świstem powietrze przez nozdrza, próbując rozwiać gęstniejącą atmosferę. – Chyba wiesz już o mnie więcej niż inni. Ha-ha. – Wcale nie było jej do śmiechu. Podrapałaby się zmieszana po głowie gdyby tylko miała taką możliwość. Powinna coś wymyślić, jakąś wymówkę, by zakończyć na razie ich spotkanie. Miała sporo do przemyślenia...on zresztą też. Tylko nic jej nie przychodziło do głowy.

Licznik słów: 579
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Dziedzictwo Wojny
Dawna postać
Ragan Objawiający
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1185
Rejestracja: 28 lip 2020, 9:05
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 45
Rasa: północny
Partner: Jaśniejąca Konstelacja

Post autor: Dziedzictwo Wojny »
A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| Śl: 2 | A,O: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia Niebios; Utalentowany
Pokręcił lekko głowa, spoglądając na Pestkę. Nie dlatego, że dostrzegł jej reakcję – oczywiście ją dostrzegł, ślepy nie był, a obserwacja innych była jego drugą naturą – a w odpowiedzi na jej słowa.
– Są jednorazowe. Każda łuska, każdy fragment futra czy inna rzecz, należąca do kogoś przekazuje jedynie jeden fragment... Wspomnienie, cokolwiek. Nie mogą tego zmienić, będąc "martwe". Nawet gdybym próbował je odczytać po raz kolejny, zobaczyłbym to samo. Chociaż to zgadywanie, bo nigdy tak naprawdę nie próbowałem tego zrobić – odpowiedział wodnej, o dziwo zgodnie z prawdą. Być może gdyby się postarał zobaczyłby coś więcej z jednej łuski czy pióra wyrwanego ze skrzydła. Może nie. Nie miało to znaczenia, skoro nie miał wpływu na to, co odczyta. Był w tym względzie kaleką, zwłaszcza w porównaniu z ojcem.
Nie podobało mu się to.
Widział jej zmieszanie i nie było trudno domyślić się, o co chodziło. Nie wszyscy – a w zasadzie pewnie nikt – byli w stanie pogodzić się ze świadomością, że wśród nich krąży ktoś, kto może odkryć ich sekrety. Albo nie zobaczyć nic, jednak lepiej podtrzymywać namiastkę "legendy". Z drugiej strony po co, skoro nieczęsto dzielił się ta wiedzą? pestka powinna czuć się zaszczycona, ale oczywiście nie potrafiła tego docenić.
Jego spojrzenie było łagodne, a na pysku pojawił się lekki uśmiech, w którym nie zabrakło odrobiny melancholii.

– Nie, klejnocie. Nie wiem o tobie wszystkiego. To ty wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek inny... Jesteś jedyną istota poza Plagą, która zna mój "sekret" – Tak. "nie bój się mnie", "ufam ci" i tym podobne. A jednocześnie odrobina lęku skrytego w spojrzeniu, że ucieknie od niego, nie mogąc znieść świadomości, że w każdej chwili mógł poznać to, co przed nim skrywała. Oczywiście lęk ten nie miał naturalnego pochodzenia i był ujawniony jedynie na tyle, na ile Ragan mu pozwolił.
Co zrobi?
Nagle Dziedzictwo zastrzygł uszami, zwracając spojrzenie ku terenom Plagi. Jego spojrzenie lekko spochmurniało, a on sam przekrzywił głowę, jakby czegoś nasłuchiwał. Szybko odwrócił łeb w kierunku sasanki, posyłając jej przepraszający uśmiech.

– Wybacz... Wygląda na to, że szefowa wzywa – powiedział z mieszanina zmartwienia i żalu w głosie. Zmartwienia – jak zwykle udawanego – bo chyba coś się stało. Żalu, że musi ją opuścić zanim całkiem okręci ja sobie dookoła pazura... Nie, znaczy się – żalu w ogóle, że nie może z nią spędzić więcej czasu. Tak, o to miało chodzić.
Zresztą, wyglądało na to, ze potrzebowała więcej czasu, by wszystko przetrawić. Jeśli nie chce zniszczyć dotychczasowej pracy musi zapewnić jej odrobinę oddechu od jego obecności. Dać czas, by za nim zatęskniła. Udać, że zależy mu na jej samopoczuciu, zamiast po prostu dać jej w łeb i zaciągnąć do Plagi.
Rozłożył lekko skrzydła, po czym z wahaniem je złożył. Podszedł bliżej i uniósł prawa łapę, delikatnie muskając policzek smoczycy. Szybko się cofnął, a końcówka jego ogona zakręciła się w zawstydzeniu.

– Mam nadzieję, że wkrótce ponownie się spotkamy – powiedział, po czym zupełnie jakby dostał mentalnego kuksańca na pospiech, rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze.
Zatoczył niewielkie koło nad głową Pestki, zanim skierował się ku terenom Plagi. Znikając w oddali nie mogła zobaczyć nic poza jego lecącą sylwetką, coraz mniejszą i mniejszą. Szkoda, może wtedy dostrzegłaby, że wyraz pyska samca zmienił się całkowicie na pustą, pozbawioną uczuć maskę, a złote ślepia zalśniły chłodnym złotem, przywodząc na myśl tylko jedno.
Tak musiało wyglądać spoglądanie na zło.


<z/t>

Licznik słów: 560
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
..! I wanna hide the truth. I wanna shelter you !
But with the beast inside there's nowhere you can hide

proszę odróżniać postać od użytkownika
.
⬩ okaz zdrowia ⬩
odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu

⬩ czempion ⬩
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

⬩ furia niebios ⬩
raz na walkę przeciwnik dostaje dodatkową ranę lekką

⬩ chytry przeciwnik ⬩
raz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnika

Obrazek
Wei – pantera śnieżna
A: S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 1|A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
__________Błysk przyszłości: użyto: 06.12
_
Galeria: 1_2_3_4_5_6
.
Pasterz Kóz
Starszy Czarodziej Ziemi
Astral
Starszy Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 10617
Rejestracja: 17 sty 2014, 21:04
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 85
Rasa: morski
Opiekun: Morska Bryza
Mistrz: Błysk Przeszłości
Partner: Goździk!

Post autor: Pasterz Kóz »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: Pł,L,Prs,O,Kż,Śl,A,W: 1 | B,Skr,MP,MA: 2 | MO: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Przeklinał chwilę w której został Piastunem. Zajmować się pisklakami, uczyć ich nowy rzeczy i takie tam. Miał dużo roboty, zwłaszcza, że edukował dzieciaki Pełni, który postanowił wyręczać się nim. Astral nie miał z tym problemu, w końcu Woda to sojusznicy, a poznawał też nowe smoki dzięki temu. Mimo to, zastanawiał się gdzie popełnił błąd, że porzucił walki na arenie i polowania na rzecz bycia opiekunką. Oby Prorok jakoś wynagrodził mu później te starania i sypnął jakimś kryształem.
W każdym razie, Poranek przybył tym razem Małą Plażę. Lubił przebywać w okolicach wody, choć akurat trochę mocno padało. Ta pogoda nigdy nie będzie idealna, albo upał, albo ulewy. No nic. Smok usiadł na piasku i owinął swoje łapy ogonem. Wbił wzrok w wzburzoną taflę jeziora i obserwował krople wpadające do wodnego zbiornika. Miał zaczekać na przybycie ucznia to zaczeka, jaki miał wybór?

Licznik słów: 140
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby

Kompani
Płonące Niebo
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 73
Rejestracja: 18 maja 2021, 9:09
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 23
Rasa: Olbrzymi x Wężowy
Opiekun: Wspomnienie Nocy

Post autor: Płonące Niebo »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,Skr,Śl,MP,MA,MO,A,O: 1
Atuty: Pełny Brzuch; Trudny cel
Tym razem w miejscu pisklęcia zjawił się jednak Amaurot. Nie można powiedzieć, że na szczęście Gwieździstego Poranka, jako że użeranie się z pełnymi energii i ciekawości pisklętami z pewnością mogło być przyjemniejsze niż przyuczanie tego wojennego osła, który w praktycznie każdym napotkanym smoku widział tuzin wad, kwalifikujących delikwenta na natychmiastowe ścięcie, podczas gdy na czubku swojego łba widziałby jedynie złotą koronę z laurów. Niemniej jednak jeśli Pełnia coś mówi, to Pełni należy się słuchać, nawet przechodząc nastoletni bunt.
– Gwieździsty Poranku. – Przywitał się ze swoim 'uzupełniającym' mistrzem skinieniem łba. Miał szczerą nadzieję, iż się dogadają i nie będzie konieczności by wybuchać i szerzyć niesnaski, co w przypadku Grzmiącego Kolca działo się wręcz na porządku dziennym. Ups.
– Jeśli powiesz, że nie zwołałeś tej cholernej ulewy tylko po to, aby mieć wymówkę do zawinięcia się stąd w przeciągu pięciu minut to nie uwierzę – fuknął z przekąsem, może i nieco żartobliwie, acz ewidentnie będąc niezadowolonym z tego, że musiał w tak żenujący sposób moknąć. Nie musieli przecież sterczeć na deszczu. Jedno słowo i Astral dostałby specjalne zaproszenie do groty Wspomnienia Nocy... i Pełnia wcale nie musiałby o tym wiedzieć.
– Ojciec chciał, żebym zapoznał się z... czymś nowym. Brzmi tajemniczo. Oświeć mnie – zażądał, sadzając swój kolczasty kuper na piasku.

Licznik słów: 210
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pełny brzuch: – pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.


Kalectwo: 2 party skrzydeł
Pasterz Kóz
Starszy Czarodziej Ziemi
Astral
Starszy Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 10617
Rejestracja: 17 sty 2014, 21:04
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 85
Rasa: morski
Opiekun: Morska Bryza
Mistrz: Błysk Przeszłości
Partner: Goździk!

Post autor: Pasterz Kóz »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: Pł,L,Prs,O,Kż,Śl,A,W: 1 | B,Skr,MP,MA: 2 | MO: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Jedno machnięciem łapą i nagle Grzmiący mógł poczuć, że już nie pada na niego deszcz, mimo że ulewa nadal trwała. Poranek stworzył przezroczystą kopułę nad smokiem, która skutecznie odprowadzała wodę na boki, nie pozwalając Adeptowi na dalsze moknięcie. Sam Astral niezbyt przejmował się tym, że moknie, w końcu był morskim, woda to jego żywioł.
– Ach, więc to Ciebie przysłał Pełnia! Witaj Grzmiący Kolcu. Niestety, nie mam w swoim repretuarze kontroli nad pogodą – błysnął do niego zielonymi zębami w uśmiechu. – Trochę magii musi wystarczyć. Co do zapoznania z czymś nowym... Chodzi o perswazję, inaczej mediację. Sposób rozwiązywania konfliktów w sposób jak najbardziej pokojowy. Pozwala osiągnąć kompromis z korzyścią dla obu stron albo możemy dzięki temu przekonać kogoś do swoich racji czy przekonań. Dzięki temu jesteśmy też w stanie uspokoić zwierzynę albo drapieżnika i zbliżyć się do niego, aby założyć mu więź, by stał się naszym kompanem. Weźmy pierwszy przypadek. Jak przekonałbyś mnie do walki, gdybyś bardzo chciał się ze mną spróbować, a ja nie miałbym na to najmniejszej ochoty? Jak przekonałbyś mnie, przykładowo do celowania bądź niecelowania w miejsca witalne? Jak to uargumentujesz? – zapytał spokojnie, poprawiając na koniec nieco skrzydła. Dał Adeptowi bardziej praktyczny przykład, żeby wykazał się w znanym mu obszarze. W końcu jeśli walczył to mógł już z kimś rozmawiać na temat warunków walki, a nie każdy zgadzał się na dane warunki bądź ich brak. W tym rzecz, by Kolec mógł wykorzystać swój urok i wpłynąć na swojego rozmówcę.

Licznik słów: 244
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby

Kompani
Płonące Niebo
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 73
Rejestracja: 18 maja 2021, 9:09
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 23
Rasa: Olbrzymi x Wężowy
Opiekun: Wspomnienie Nocy

Post autor: Płonące Niebo »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,Skr,Śl,MP,MA,MO,A,O: 1
Atuty: Pełny Brzuch; Trudny cel
Bystre posunięcie. Zdecydowanie za bystre, jak na możliwości Grzmiącego. Sam z pewnością nie wpadłby na to, żeby po prostu czymś się osłonić, ale inteligencja nie zawsze kroczyła w parze z siłą, a już na pewno nie kiedy część jednego i drugiego była wypychana przez ślepą pychę.
– ... – że co, przepraszam? Rozwiązywanie konfliktów drogą pokojową? Grzeczne przekonywanie kogoś do swoich racji? Nie. – Żartujesz sobie – syknął niewdzięcznie i z niedowierzania aż otworzył szerzej oczy. Przecież to brzmiało jak najbardziej bezużyteczna umiejętność świata. Po co miałby suszyć sobie język, marnować czas i nadwyrężać struny głosowe, kiedy konflikt mógł pokojowo zakończyć przyjacielskim mordobiciem?
Teraz wiedział, dlaczego ojciec był tak tajemniczy w kwestii tych nauk i dlaczego jasno dał mu do zrozumienia, jak bardzo są ważne. Kpina.
– Strzelę Ci w łeb i albo zaczniesz się bronić, albo będziesz miał problem.

Licznik słów: 140
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pełny brzuch: – pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.


Kalectwo: 2 party skrzydeł
Pasterz Kóz
Starszy Czarodziej Ziemi
Astral
Starszy Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 10617
Rejestracja: 17 sty 2014, 21:04
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 85
Rasa: morski
Opiekun: Morska Bryza
Mistrz: Błysk Przeszłości
Partner: Goździk!

Post autor: Pasterz Kóz »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: Pł,L,Prs,O,Kż,Śl,A,W: 1 | B,Skr,MP,MA: 2 | MO: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Poranek westchnął lekko. Będzie ciężko.
– Jesteś kupą miecha, jaki byłby problem, żeby uciec przed Tobą w takim wypadku? Nawet nie zdążyłbyś mnie drasnąć, a już byłbym po drugiej stronie Wolnych Stad. Czasami język potrafi zranić mocniej niż pazury i tak samo może być lepszą tarczą niż łuski. Pewnie sobie myślisz "po co mi to?". Powiem Ci. Co jeśli przeciwników będzie więcej niż smoków? Mało tego, nie będzie to byle kto, ale cała banda dzikich smoków jak Plagusy, dziesięciu osobników. Co zrobisz? Będziesz walczył? – spytał spokojnym, choć lekko kpiącym tonem. Nieumiejętność docenienia sztuki jaką była perswazja było swego rodzaju głupotą. Ta umiejętność zawsze znajdzie zastosowanie i przyda się, czy to z innymi rasami, czy z innymi smokami. Im szybciej Grzmiący nabierze ogłady, tym lepiej dla niego, jednakże zachował te uwagi dla siebie.

Licznik słów: 133
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby

Kompani
Płonące Niebo
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 73
Rejestracja: 18 maja 2021, 9:09
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 23
Rasa: Olbrzymi x Wężowy
Opiekun: Wspomnienie Nocy

Post autor: Płonące Niebo »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,Skr,Śl,MP,MA,MO,A,O: 1
Atuty: Pełny Brzuch; Trudny cel
Przechylił łeb na bok. Walka na argumenty z pewnością niewiele tu zdziała, jako że na praktycznie każde pytanie i stwierdzenie Poranka Grzmiący posiadał już stosowną ripostę, lecz większość postanowił zachować dla siebie. Nie przyszedł tu zderzać z nim swoich własnych przekonań i argumentów. Miał go wysłuchać i na tylko tyle oraz aż tyle był w stanie się zdobyć.
– Dobrze wiesz, że Plagusy dedukcję mają nie większą niż pluskwy. Są ostatnim sortem z którym starałbym się dyskutować, tak samo jak dzikie smoki, ale załóżmy, czysto hipotetycznie, że masz rację, że opłaca się marnować czas na udowadnianie byle ścierwu, aby dało sobie spokój – zaczął, dając swojemu mini-mistrzowi szansę na wykazanie się, jako iż to nie Grzmiący Kolec był tu od przekazywania wiedzy, ale niegdysiejszy adept Zmąconego Błysku, a idąc tym tokiem myślenia to nie mięsisty przygłup winien doszukiwać się rozwiązania trudnych sytuacji. Uważał, że miały być mu one podstawione pod nos jak na złotej tacy.
– Powiedz mi, jak Ty załatwiłbyś taką sytuację. Smok, który pierwej woli gęgać, niżeli pozbawiać języka.

Licznik słów: 171
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pełny brzuch: – pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.


Kalectwo: 2 party skrzydeł
Pasterz Kóz
Starszy Czarodziej Ziemi
Astral
Starszy Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 10617
Rejestracja: 17 sty 2014, 21:04
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 85
Rasa: morski
Opiekun: Morska Bryza
Mistrz: Błysk Przeszłości
Partner: Goździk!

Post autor: Pasterz Kóz »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: Pł,L,Prs,O,Kż,Śl,A,W: 1 | B,Skr,MP,MA: 2 | MO: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Poranek uśmiechnął się na pytanie Grzmiącego. To nie będzie prosta nauka z kimś tak... Opornym. Co smoki widziały w prostocie i brutalnej sile?
– Ja? Nie znalazłbym się w takiej sytuacji. Zacznijmy od pierwszej sytuacji, czyli przekonania smoka do walki oraz do konkretnych warunków. Przedstawiłbym mu racjonalne argumenty, jak chociażby korzyść wynikająca z poznawania nowych technik walk i rozwijania siebie pod względem fizycznym oraz strategicznym. Każdy trening czy walka pozwala nam wyrobić sobie mięśnie i nawyki, wzmacnia nas i uczy czegoś nowego. Ktoś sypie piachem w oczy? Następnym razem osłonisz się skrzydłem. Ktoś celuje w szyję? Przestań ją odsłaniać, miej ją pochyloną. Do tego jeszcze Uzdrowiciele, zwłaszcza Klerycy, mogą szkolić się na ranach w takich kontrolowanych warunkach. Zarówno walczący jak i leczący będą mieli więcej doświadczenia potrzebnego w czasie wojny albo koniecznej walki w obronie stada czy rodziny. Podobnie odniósłbym się do warunków. Dajmy na to unikanie ataków w miejsca witalne, dzięki czemu zminimalizujemy ryzyko śmierci, Uzdrowiciele nie będą leczyli nas masą cennych ziół, a duszki nie obłowią się w kamienie za przyczepianie nam utraconej łapy – wyjaśnił Adeptowi, mając nadzieję, że zrozumie z tego chociaż część. – Co do przewagi liczebnej przeciwnika, jest kilka opcji. Najpewniej uciekałbym, gdyby jednak była to najgorsza możliwość, mógłbym spróbować ich oszukać. Zapewnić, że zapłacę za swoje życie, bo przecież jak raz mnie złapali to złapią mnie i drugi raz, a tak to zarobią chociaż, zamiast zabijać tak marnego smoka jak ja. Mógłbym blefować, iż gdzieś w pobliżu jest reszta mojej licznej grupy, musiałbym wtedy wykazać się pewnością siebie i nie okazać strachu, co nie jest takie łatwe. Kolejną opcją jest przedstawienie wad zabicia mnie, czyli pewna wojna z sojuszem Ziemi i Wody, co poskutkuje śmiercią wielu Plagusów. Któryś argument zadziałałby nawet na najgłupszego z tej bandy – odpowiedział z cichym westchnięciem. Wszystko kręciło się wokół teorii, niestety nie mieli tu nikogo do realnego przekonywania. Na tym w końcu polegała nauka, na przewidywaniu, domysłach oraz szacowaniu ryzyka.
– Ja się nagadałem, Ty zaś tylko marnujesz powietrze na stanie tutaj. Coś prostszego dla Ciebie, postaraj się znaleźć jak najwięcej rozwiązań oraz wad i zalet danego rozwiązania. Na granicy dwa pisklęta z różnych stad znalazły kamień szlachetny. Kłócą się o to do kogo należy. Ty przybywasz dopiero w trakcie tej kłótni. Jak byś rozwiązał ich spór? – zapytał, poprawiając nieco skrzydła. Może tym razem Grzmiący coś załapie i w swojej odpowiedzi nie pozabija oba pisklaki. Oby Uessas czy ktokolwiek natchnął jego prostolinijną duszę.

Licznik słów: 407
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby

Kompani
Płonące Niebo
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 73
Rejestracja: 18 maja 2021, 9:09
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 23
Rasa: Olbrzymi x Wężowy
Opiekun: Wspomnienie Nocy

Post autor: Płonące Niebo »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,Skr,Śl,MP,MA,MO,A,O: 1
Atuty: Pełny Brzuch; Trudny cel
Uśmiechnął się litościwie do Poranka, ale nie powiedział ani słowa, nie chcąc mu już przerywać. Był jednak coraz bardziej przekonany o mocnej teoretyczności tych nauk i braku ich zastosowania w rzeczywistości. Skoro Ziemisty nigdy nie znalazłby się w takiej sytuacji to skąd mógł mieć pojęcie, jak sobie z nią poradzić i czy jego technika naprawdę by zadziałała? Dlaczego w ogóle dawał przykłady i uczył o czymś, o czym w praktyce nie miał zielonego pojęcia? W ogóle mu się to nie podobało, ale jak już tu był to nie miał innego wyjścia jak spotkanie po prostu odbębnić. Ostatecznie niczego z tego zbioru bajek nie będzie musiał stosować w końcowym rozrachunku.
– Zawsze mogą najpierw na Tobie zarobić, a później Cię zabić, pozbywając się tym samym jedynego świadka. Ja bym tak zrobił, będąc wściekłym Plagijczykiem. – Co do wojny z całym sojuszem to nie był tego taki pewien. Sprawa była mimo wszystko delikatna i szczerze wątpił, aby Ziemia wypowiedziała wojnę Pladze tylko dlatego, że ta narobiła sobie mniejszej lub większej kaszany u Wody. Nie uważał umowy dwóch stad za aż tak wiążącą. Sojusz można zerwać w każdej chwili, a w chwili wojny nie poniesie się konsekwencji, będąc zaledwie czyimś wsparciem po drugiej stronie barykady.
– To proste – powiedział – zabrałbym kamień dla siebie. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. – Taaa... chyba nie można po nim było oczekiwać żadnej innej odpowiedzi.

Licznik słów: 231
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pełny brzuch: – pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.


Kalectwo: 2 party skrzydeł
Pasterz Kóz
Starszy Czarodziej Ziemi
Astral
Starszy Czarodziej Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 10617
Rejestracja: 17 sty 2014, 21:04
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 85
Rasa: morski
Opiekun: Morska Bryza
Mistrz: Błysk Przeszłości
Partner: Goździk!

Post autor: Pasterz Kóz »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: Pł,L,Prs,O,Kż,Śl,A,W: 1 | B,Skr,MP,MA: 2 | MO: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Zaklinacz, Opiekun, Uzdolniony, Zdrów jak ryba
Poranek kolejny raz westchnął, nieco zniecierpliwiony podejściem Grzmiącego. Nie będzie z niego najlepszy mediator.
– Będąc martwym i tak to jest obojętne, a może kupić sobie czas w oczekiwaniu na pomoc albo skłamać, że trzeba pójść po więcej. Co do Twojej odpowiedzi, jest to jedno z rozwiązań, ale spójrz na to szerzej. Sprawisz im przykrość, zdenerwujesz ich rodziców. Co jakby to były Twoje dzieci, jakbyś zareagował gdyby ktoś im zabrał kamień? Spróbuj bardziej... Wczuć się w sytuację i szukać innych wyjść z niej – odpowiedział, miarowo stukając pazurami prawej łapy o ziemię. Choćby mieli tutaj siedzieć długi czas, wyciśnie z niego bardziej konstruktywną odpowiedź, aż okaże się, że coś załapał z tej całej nauki.

Licznik słów: 114
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Atuty
– Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
– Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (27.06)
– Zaklinacz: stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
– Opiekun: stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
– Zdrów jak ryba: całkowita odporność na choroby

Kompani
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej