OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Co do pierwszego z jego ataków, sam był zaskoczony. Niby wszystko w sumie poszło dobrze, ale jak o tym pomyśleć, zbyt mocny atak również mógł stwarzać poważne kłopoty. Zwłaszcza użyty przeciw komuś kogo tak naprawdę nie chciał skrzywdzić. Sam Skarabeusz stał z nieco rozwartym pyskiem na efekt.Szkoda jednak że w dwóch pozostałych przypadkach nie zadziałało aż tak dobrze. Z latawcem pojawiły się problemy. Nie był pewien czy może źle skonstruował swój twór, czy problem leżał gdzie indziej. Było blisko, ale latawiec nie trafił dokładnie w cel.
Z trzecim poszło jeszcze gorzej. Skarabeusz przeliczył się co do swoich możliwości i gdyby ni fakt że to jedynie ćwiczenia...byłby już przebity ogromnym rogiem lub zdeptany kopytami. Lekcja na przyszłość by nie porywać się na zbyt skomplikowaną strategię.
W końcu doszło do tego, że Echo musiał skomentować. W pierwszym przypadku doskonale rozumiał dlaczego powinien bardziej zwracać uwagę na siłę ataku. Poczuł odrobinę ulgi że porażka przy drugim zadaniu była bardziej kwestią przypadku. Owszem, sam wiedział z doświadczenia że nie zawsze się udaje, nawet przy sprawdzonych sposobach. W trzecim jakoś zaskoczenia nie było. Łatwo było się domyślić że przekombinował. Lepiej było skupić się na bezpośrednim ataku. Samiec skinął głową, nie sądził by miał jakiekolwiek pytania w tej kwestii.
Nastąpiła kolej na kolejne zadanie. Połączenie ataku fizycznego, z atakiem magicznym. Sam próbował już czegoś podobnego przy obronie, więc pewnie dało się coś takiego wykorzystać do ofensywy. Ok! Nie powinno być to jakimś znacznym problemem. Pora zobaczyć jak pójdzie w praktyce!
Pierwszy przeciwnik! Stworzenie wykonane z kamienia, także temperatura raczej nie wiele tu pomoże. Jednak na tyle co mógł się przyjrzeć, kamień nie wyglądał na zbyt stabilny. Plamisty samiec przelał maddarę i wyobraził diamentową nasadę na jego ogonie. Diamenty były niezwykle twardym rodzajem kamienia. Osłona sięgała praktycznie od końcówki, do połowy ogona. Teraz tylko utrzymać twór i zaatakować. Pobiegł w stronę stworzenia, obracając się z rozbiegu, by z całej siły uderzyć w humanoidalną sylwetkę. Dokładnie to na wysokości, gdzie normalnie byłaby klatka piersiowa. Według planu, twór miał pod wpływem uderzenia rozsypać się na małe kawałki kamienia.
Drugi przeciwnik okazał się ponownie harpią. Skarabeusz był trochę zaskoczony że Echo powtórzył wybór przeciwnika, ale dobra. Nie miał sam skrzydeł, by móc jakoś wykorzystać przepływ powietrza, więc musiał wymyślić coś innego. Przelał ponownie maddarę, tworząc na swoich łapach spore pazury, stworzone z lodu. Twór miał zwiększoną gęstość, by zwiększyć jego wytrzymałość. Planując zaatakować, stał na ugiętych łapach, obserwował harpię i czekał na dobrą okazję. Gdy ta spróbuje przypuścić atak, miał zamiar wyskoczyć w jej stronę, przygważdżając ją do ziemi i spróbowałby wbić je bezpośrednio w jej gardło.
Trzeci przeciwnik stworzony był z błota. Skarabeusz nie był do końca pewny co najlepiej zadziała na błoto. Ale wymyśli się coś. Skarabeusz ponownie spróbował czegoś co może być trudne do utrzymania, ale może zadziała. Przelał maddarę, wyobrażając sobie pancerz z dużych, kamiennych łusek, pokrywający jego grzbiet od głowy, do końca ogona. Pancerz miał grubość około dwóch smoczych łusek. Skarabeusz zaczął rozpędzać się, biegnąc w kierunku stworzenia. Zależało mu na rozwinięciu prędkości. Będąc blisko, starał zwinąć się w kulę, niczym pancernik, tak by nieosłonięta część była schowana wewnątrz. Wtedy przetoczyłby się po tworze Echo, jak walec.




















