A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 5| P: 3| A: 1
U: L,Pł,O,A,MO,Kż,Skr,Śl,Prs,MA: 1| B,W,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Błyskotliwy, Wybraniec Bogów; Uzdolniony
Wcale nie musiała przyjmować jego słów jako pewnik, ale najwyraźniej nie chciała nawet myśleć nad ich znaczeniem. Jaah już od dawna powinien być przyzwyczajony do tego, że jego słowa są odbierane jako bełkot, przynajmniej przez niektórych... Przynajmniej przez takich, którzy jego działania uznają za wymierzoną wrogość w siebie. Na prawdę wiele smoków lubowało się w powierzchownym ocenianiu innych. Jaskiniowa samica nie różniła się od nich ani trochę.
Na jej wielce... obraźliwe słowa samiec tylko warknął, ale nie ze złości, a z czystego rozbawienia. Zagościł nawet lekki uśmiech na jego pysku. Szkoda tylko, iż cyniczny.
– Zdaje Ci się, że głupstwo robię... Nie ma to jak głupiemu wydawać się głupim.
Nigdy nie twierdził, że jest mędrcem, nigdy też nie starał się owiewać tajemnicą pisklęcia, a po prostu dzielił się z nią własnymi przemyśleniami, które finalnie wykiełkowały na jakieś pokraczne myśli. Próbował ją skłócić z rodzinom? Po co miałby to robić, co miałby uzyskać? Powiedział jej dokładnie czego się spodziewał, ale najwyraźniej zignorowała jego wyjaśnienia. Kolejny raz niepotrzebnie odsłaniał swoje własne wizje, bo i tak były ignorowane.
– A ty nie oceniaj mojego życia po momencie, w którym się w nim znalazłaś.
Oczywiście, że odpowie na jej zarzuty, ale nie ustosunkuje się do wszystkiego. Nadopiekuńczość, a troska to tematy, których nie znał, co najwyżej mógł starać się je definiować... Jeśli ona poznała już definicję tych słów to tym lepiej dla niej. Uczucia i relacje z innymi nie były mocną stroną Jaaha, to każdy ślepy widział, ale nadal... mogła go tylko oceniać powierzchownie, gdyż nigdy nie starali się poznać bliżej. Co więcej, nawet nie znali swoich imion.
– Zaiste... nie moja sprawa.
I nigdy nią nie była, gdyż po prostu mówił o tym co widział ze swojej perspektywy. Nigdy niczego od niej nie oczekiwał, ale liczył na to, że sama z czasem zacznie podchodzić do życia zdecydowanie bardziej samodzielnie. Na ile się to udało? Nie miał pojęcia, ale to nie jego interes, powinien przestać o tym myśleć.
– Nigdy nie zamierzałem Cię skrzywdzić. Nie mogę Cię winić, że Twoi opiekunowie nauczyli Cie nienawiści do mnie. Skoro postrzegasz moją uległość jako tchórzostwo... niech tak będzie. A teraz rób co masz zrobić i zostaw mnie w spokoju.
I właśnie teraz było widać jak łatwo jest oceniać postępowanie innych jak się ma własną perspektywę. Ona i tak uzna go za śmiecia, który mąci we łbach napotkanych piskląt, a on miał zdecydowanie odmienne zamiary, a uległość nie miała nic wspólnego ze strachem przed pojedynkiem.
Jaah poczuł mrowienie maddary i po prostu zamknął ślepia. Czy się nie bał? Oczywiście, że się bał, jak każdy normalny i racjonalny smok. Czy będzie bolało, czy zostanie coś po nim, kto się składzikiem zajmie, jak zareaguje na to stado, czy kiedykolwiek, ktokolwiek się zainteresuje? Czy będzie mu dana szansa na powrót?
Jak już wcześniej było powiedziane- nie bał się śmierci za swoje przekonania, ale i tak było przykro zginąć z łap kogoś takiego. Gorsze byłoby najwyżej zabicie w walce jej, a być może nie powstrzymałby własnych demonów.
Sasanka nie mogła patrzeć więc w jego ślepia. Po prostu przerwała tkanie maddary i wyszarpała się, a szary uzdrowiciel otworzył ślepia i pozwolił jej zejść. Przewrócił się wreszcie ze grzbietu na łapy i chwilę obserwował ją. Trochę w tym miała racji.
Samiec nie rozerwie zaklętego kręgu samotności. Był sam i nie znał nikogo. Nie znasz nikogo i był sam. Widział często, jak inni gromadzą się, ściskają, osłaniają, obejmują. Ale on ze swoim martwym spojrzeniem był zaledwie przezroczystym duchem, trędowatym koloru skał, zarysem istoty już startej w proch, zajętym miejscem, do którego nikt nie podchodzi. Rozbudzał w sobie nadzieję na nieziszczalne spotkania. Ale to nie dla niego błyszczą skóry, futra i łuski, nie dla niego przyćmiewają się światła, wytłumiają hałasy. Był sam.
Ale posiadał sens życia. Prowadził rozumne życie, chociaż cholernie samotne.
Nie miał dla niej więcej słów, pozwolił jej po prostu go zostawić, odprowadzając ją wzrokiem, aż kompletnie nie zniknęła z widoku. Dopiero wtedy podniósł torbę, poukładał w niej swoje rzeczy i odszedł.
Licznik słów: 658
Pechowiec : Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
Szczesciarz : 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie możliwe po: 11.09
Blyskotliwy : -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran
Wybraniec bogów : Raz tydzień w leczeniu + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST. Następne użycie możliwe po: 29.09
ZŁY(KK)
A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,O,A,Skr: 1
Fullbody||Głos Smoka || Theme ||