A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Mimo iż tereny Wspólne były nieporównywalnie mniejsze w zestawieniu z całymi Wolnymi, wciąż były na nim kawałki obszarów, których nigdy nie zbadał. Choć prastare drzewo zawsze przyciągało go swoją obecnością, górując nad swoimi pobratymcami, nigdy dotąd nie lądował u jego podnóży. Czuł, jakby potrzebował dostatecznego usprawiedliwienia, żeby w ogóle przyglądać mu się z tak bliska.
Przechadzając się dziś po dzikiej puszczy, nie sądził, że nabył wartość, której nie posiadał wcześniej, ale był zwyczajnie zbyt zmęczony, by słuchać się własnych wytycznych. Stanął przed gigantyczną rośliną, zadzierając łeb do góry, żeby spojrzeć na zlewającą się z ciemnym niebem, gęstą koronę. Wiatr poruszał nią teraz łagodnie, choć z ziemi szum liści nie brzmiał tak przejmująco, gdyż zagłuszał je odgłos niskich krzewów, czy budzących się o tej porze owadów. Chcąc w pełni zrozumieć język prastarego stworzenia, musiał na nie wejść. Wessał powietrze nerwowo, jakby znów był młodym smokiem, odbywającym swoją pierwszą, poważną rozmowę z przywódcą. Nieco spokoju wstąpiło do niego dopiero gdy dotknął zmarszczonej kory. Najpierw ocenił jej twardość, żeby zrozumieć, jak ograniczyć możliwe uszkodzenia, a potem już spokojniej przytknął spód dłoni do chropowatej faktury. Drzewa nie komunikowały się z nim tak jak dawniej, bo najwyraźniej wyrósł z wiary, że było to jakkolwiek możliwe. Chociaż, czy kiedykolwiek sądził, iż łagodne, czy krytyczne głosy w tyle głowy, nie były jego własnymi? Udawanie przed samym sobą, że byli w jakiś sposób połączeni, napełniało go kiedyś spokojem i otuchą, ale teraz czuł względem siebie jedynie zażenowanie.
– Nadal zamierzam was słuchać – mruknął do siebie, gładząc doświadczone ciało obcego stworzenia. Z drugiej strony, dlaczego miałby przestać wierzyć? Smoki na co dzień nurzały się w takim absurdzie, że ta jedna, prywatna niedorzeczność nie czyniła świata gorszym.
Pomedytowawszy chwilę, w końcu przystąpił do wspinaczki. Ostrożnie wyszukiwał kawałki kory, gdzie mógłby wbić pazury, nadzorując ciężar, który nakładał na daną łapę. Przy jego masie, niemożliwe by nie zostawił na drzewie jakiegokolwiek śladu, lecz nie bez powodu wybrał roślinę, która mogła najlepiej znieść taką wizytę. Gdy tylko dotarł do najniższych gałęzi, skupił się na łapaniu ich blisko pnia, żeby ich nie wyginać, aż w końcu wślizgnął się w poskręcaną, majestatyczną koronę.
W powietrzu wisiał niepokój i napięcie, ale próbował je ignorować, chcąc choć na chwilę odpłynąć myślami w przestrzeń, gdzie nic nie miało znaczenia. Jedynie trwanie. Obserwacja. Cisza.
Ze swoistego transu wyrwała go dopiero obserwacja tego co działo się po drugiej stronie drzewa. Z jego szczytu mógł zauważyć, jak za drobnymi światełkami krążącymi nad wysoką trawą, chodzi znajoma mu Plagijka. Łapała je i chowała do niewielkiej torby, którą miała ze sobą. Zmrużył ślepia. Pierwsze pytanie "po co", przywróciło go do rzeczywistości.
Przemieścił się nieco niżej i korzystając z tego, że smoczyca była niedaleko, przemówił do niej od razu z wygiętej fikuśnie gałęzi. Musiała wysoko zadrzeć łeb, żeby w ogóle go zobaczyć, a zwyczajny wyskok nie byłby wystarczający, aby mogła dosięgnąć go choćby krańcem szpona.
– Dlaczego to robisz? – Wyjątkowo żadnego "witaj", ani skinienia łbem nie otrzymała, ale przede wszystkim dlatego, że po chwilowym zamyśleniu, jeszcze nie zdążył w pełni wbić się w swoją praworządną powłoczkę. Jego głos był naturalnie surowy z brzmienia, ale nie było w nim żadnego oskarżenia, czy wyeksponowanego specjalnie zaskoczenia. Po prostu nie wiedział dlaczego to robi.
Licznik słów: 529
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji
♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników
[color=#585858] ♦ [color=#755252] ♦ [color=#B69278] ♦ [color=#C63C3C] ♦ [color=#B88576]