OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słowa Szarlotki w pewnym sensie były prawdziwe, ale jedynie połowicznie. Z jednej strony kłócąc się, marnujemy okazje na zawieranie sojuszy i wspólne rośnięcie w siłę. Wolne Stada byłyby o wiele potężniejsze, gdyby każde stado pomagało innym, każdy atak nieprzyjaciela z zewnątrz, wiązałby się z wypowiedzeniem wojny Ogniowi, Pladze, Wodzie i Ziemi. Wolnym Stadom nie groziłoby niebezpieczeństwo, rozrastałyby się. Jednak jednocześnie stałyby się gnuśne i pyszne, twarde z zewnątrz, ale miękkie w środku. Konflikt musiałby się kiedyś narodzić, to nieuniknione. Taka jest natura smoków. Wtedy nie poradziliby sobie, księżyce pokoju uczyniłyby ich słabszymi.– Gdy jednak są skłócone, uczą się polegać tylko na sobie. Nie zniszczy ich wtedy jedna, mała iskierka. – Odpowiedziała samiczce, o ile ta chciała dalej ciągnąć ten temat. Veir miała swoje zdanie w tej kwestii i raczej go nie zmieni. Pokój i współpraca czynią ich słabszymi, bardziej podatnymi na rozłamy. Kiwnęła łbem na następne słowa Szarlotki. Mają już zatem ustalone plany na wiosnę. Sad ostatecznie może im się przydać nawet bardziej od lasu. Owoce będą zapewniały stałe źródło pożywienia, o ile oczywiście nie dopadnie ich choroba.
– Zachowywaliśmy głównie relacje handlowe. Odważni przybywali do serca państwa i tam wymieniali się z nami dobrami, tyle wystarczy. Nikt nie dbał o wspólne przetrwanie, tylko o swoje. – Tutaj pewnie nie zdziwiła Szarlotki, gdyż wcześniej zdradziła zalążek relacji, które panowała między "stadami" w jej stronach. Krótko po wypowiedzianych słowach, postanowiła położyć się na ziemi, łeb stał prosto, tak jak i szyja. Łapy były równo ustawione, a ogon zwinięty. Dumna, elegancka pozycja.
– Straż Oddanych. Tylko oni mieli prawo wychodzić nocą, oraz Wybraniec oczywiście, czasami Pierwszy Wyniesiony. O zbiegach mogliśmy już nigdy więcej nie usłyszeć, jeżeli mieli szczęście... stracili łapy, na których wymknęli się ze swych grot i domostw. To jednak nie działo się zbyt często, za mojego życia nigdy. Wszyscy respektowali zasady. – Wytłumaczyła, po czym rzuciła spojrzeniem na znajdującą się nad nią Szarlotkę. Jak mogło być jej wygodnie na tym drzewie? Ziemia była o wiele bardziej stabilna i bezpieczna.
– Co stało się z twoim klanem? – Zapytała dosyć zaciekawiona. To było dosyć oczywiste pytanie, Szarlotka była jego częścią, a teraz należy do Plagi, coś musiało stać się pomiędzy.



















