OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie musiał czekać długo na odwet. Trzeba było przyznać, że uzdrowiciel miał niezłego cela, połowa rzuconych przez niego śnieżek trafiła Echo prosto w pysk. Jednak utrzymał tym razem magiczną poduszkę powietrzną, która go unosiła go w powietrzu. Ciśnięta śnieżka w jego tył głowy jednak nie dotarła do celu, gdyż stworzył małą przezroczystą tarczę, również utkaną z powietrza, która rozbiła kulę w śniegowy pył. Zobaczył, że kolega po częściowo udanych atakach, zamierzał uciec. Nic z tego, tak łatwo nie ułatwi mu zdania. Rozpostarł skrzydła, poduszka powietrzna znikła, dmuchnął mocno maddarowym wiatrem w skrzydła, i pomknął jak pocisk za Żabą..-Nie uciekniesz mi! – zakrzyknął wesoło w jego kierunku.. Słyszał szum pędu powietrza w uszach, czuł się.. wspaniale. Zauważył, że poruszają się poniżej koron drzew, czapy śnieżne na nich wyglądały zachęcająco. Wpadł na pomysł. Zbliżył się nieco do uciekającego uzdrowiciela, jednak utrzymał dystans, na tyle, żeby móc sięgnąć maddarą przed uciekiniera. Na szybko zaczął tworzyć śnieżki za pomocą magii w okolicach koron drzew, znajdujących się przed Żabą, i rozpoczął intensywny ostrzał od frontu. Nie chciał zrzucać na niego całych zasp, pękło by mu serce, jakby go skrzywdził. Po porostu chciał go dogonić, tym bombardowaniem nie celował specjalnie, chciał tylko go rozproszyć, aby dogonić!
Mamuna syczała, próbując się wygramolić spod śniegu, ale nagle ktoś jej pomógł! To ta kochana misia! Ojojojoj, jak miło. Wylazła spod śniegu, i przytuliła się do miękkiego futerka misio-Szyszki. Oczywiście od razu zaczęła miziać i drapać.
-Jesteś kochana, i masz takie ładne futerko – powiedziała cichym, śpiewnym głosem. Urocza..


















