A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 2
U: M,Skr,Śl,L,Pł,W,MA,MO,MP: 1| B,Kż: 2| O,A: 3
Atuty: Zwinna; Chytry przeciwnik; Czempion; Utalentowana
Zdawała się zupełnie nie słuchać tego, co smok miał jej do powiedzenia. Być może spisała go na straty po śmierci, albo dawno temu. Albo naprawdę niezbyt przejmowała się żyjącymi. Stan w którym znajdowała się obecnie był dość błogi. Zwłaszcza, że im dalej od Calada, tym bardziej była sobą. Tą, którą była za młodu. Zadziorną Łuską, właśnie.
– Więc? Gdzie są? A może to kolejny wymysł twojej głowy, by jakoś dożyć kolejnego poranka? – rozejrzała się, nie dostrzegając jednak nikogo z tych licznych osób, które Błysk wymienił. W Pladze zawsze wystarczyła jedna wiadomość, by zleciało się całe stado jak rój pszczół gotowych użądlić tego, kto im dotyka gniazda. Nigdy nie zauważyła tej samej solidarności u innych smoków, choć pewnie mogła się przejawiać w inny sposób. Jeżeli wierzyć Zamąconemu, rzecz jasna. A zawsze traktowała jego historie z przymrużeniem oka. Trochę jak z pisklęciem które zapewniało rodzica, że wcale na jego oczach nie ukradło komuś kamienia szlachetnego. – To, co wymieniłeś, to zwykła stadna solidarność. Nawet brudny wilk ma jej tyle, by dbać o swoich w sytuacji zagrażającej życiu. Sam mi potwierdziłeś, że nie wiesz czym jest miłość. Ale wiesz co, ja też nie wiedziałam, nie za życia. – Zakołysała rogatym łbem w rozbawieniu. Dopiero po śmierci zaczęła zauważać rzeczy takimi, jakimi były od zawsze, ale niekoniecznie dobrze je postrzegała.
Machnęła olewczo łapą. Mogła powiedzieć cokolwiek, tak samo jak in on. Nie zmieniłoby to niczego.
– Nieistotne. Ostatecznie i tak umieramy sami. Nie ważne ile kup mięsa zbierze się wokół twoich umierających zwłok, ostatnią wędrówkę przebędziesz na własną łapę. Tak samo jak samodzielnie wykluwałeś się z jaja. – Rozpostarła skrzydła, które pojawiły się wraz z resztą jej ciała. Wylądowała z gracją na ziemi, mając ochotę na chociaż ułudę tego spaceru zanim będzie musiała odejść. – Obyś zdążył stwardnieć przez ten ostatni odcinek życia jaki ci został, Mal. W zaświatach łzami i smutną miną za wieczny spokój nie zapłacisz. – Mruknęła sugestywnie. Równie dobrze mogła go w ten sposób postraszyć, niech znajdzie w życiu coś dla siebie, zamiast wiecznie się zadręczać. I to zwykle rzeczami na które nie miał wpływu!
Ostentacyjnie się obróciła, spoglądając na córkę kiedy słuchała jej mentalnej odpowiedzi. Zmarszczyła nos.
~ Samiec z innego stada rzadko wróży coś dobrego – przyznała, spoglądając po sobie znacząco. ~ Sojusze nie są trwałe, pamiętaj o tym. Nawet jak mocno go złapiesz za to, co ma między łapami. – Zapewniła ją, bo i jej samej się to nie udało. ~ Twój ojciec też na początku wydawał się normalny. Dopiero później pokazał swoje kolory. Zanim cokolwiek zrobisz... bądź pewna, że jest tego wart. I módl się, by nie był jak Rakta. – Wykrzywił jej pysk swego rodzaju paskudny uśmieszek. Eurith kochała Spuściznę jak siostrę, ale biada każdemu kto by znosił jej nastroje i wybuchy ilekroć coś się jej nie spodobało. Podobnie jak z nią samą było, tak po prawdzie. Wyciągnęła do niej łapę jakby chciała musnąć ją po policzku, ale nie była w stanie tego zrobić. ~ Bądź mądrzejsza ode mnie, zachowaj w tym wszystkim rozum, Mimir. – Poprosiła ją z lekkim uśmiechem. Nie chciała dla niej tego samego losu, który zgotowała sobie. Pospieszną decyzją.
Cofnęła łapę i spojrzała na niebo wymownie. Jak tam było? Heh.
~ Póki nie ma tam twojego ojca... spokojnie. – Westchnęła ciężko. ~ Chociaż, może tam jest ale z jakiegoś powodu mnie nie szukał. Kto wie ile zadów zaliczył po mojej śmierci. – Widać było po jej skrzywieniu jak bardzo nie przepadała za rozwiązłością. Wręcz nią gardziła. A Calad nie dawał jej zapomnieć o tym, ilekroć zjadał spojrzeniem Sufrinah. Bleh.
Machnęła widmowymi skrzydłami, choć nie było to potrzebne i wzbiła się w powietrze. Czuła, że powinna już opuścić świat śmiertelnych. I tak spędziła tu zbyt wiele czasu.
– Na mnie czas. To nie jest już miejsce dla mnie. Dziwnie... wręcz źle się tu czuję, wiecie? Jakby coś siłą wyrwało mi błogi spokój – uśmiechnęła się niemrawo. – Dbaj o siebie, córko. Będę na ciebie czasem spoglądać. – Zapewniła.
I odleciała, znikając w chmurach. I chociaż tylko Zamącony Błysk to usłyszał w swojej głowie, a Bandycka już nie, ostatnie słowa do niego od Eurith brzmiały inaczej:
~ Zawsze cię kochałam, Mal. Ale ten naszyjnik musisz odebrać sam, jeżeli ci na nim faktycznie zależy. Będę na ciebie czekać. Pamiętasz jeszcze zapach pywa...? Tam, w górze, nieustannie mi o tobie przypomina...– w jej głosie rozbrzmiewała smutna nostalgia, zanim kontakt się z nią całkowicie urwał. // zt do trupiarni xD
Licznik słów: 735

Weak or strong, carry on. Show no mercy to them all.
Let our hunger never end. Let my savage brethren r i s e again.
.
➷ chytry przeciwnik
+2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w misji.
➷ czempion
+1 sukces do ataku fizycznego raz na walkę.
xxx
wygląd ◦ głos ◦ rodzina
Vhesira || Karta Kompana
S:1|W:2|Z:1|M:3|P:1|A:1
B,Skr:1 | MA,MO:2
#bd5b59