A: S: 1| W: 3| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 4
U: W,B,L,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| MO,Skr: 2| MA: 3
Atuty: Ostry słuch; Szczęściarz; Mistyk; Przezorny; Otoczony
Wschód pierwszy. Miała iść pod drzewo. Drzewo o białych, niczym śnieg liściach, kontrastujących z jego ciemną korą. Gdy była jednak na miejscu, usłyszała, jak ktoś się zbliża. Dwójka ktosiów. Nim w ogóle zdali sobie sprawę z obecności Paqui, ta uciekła w zupełnie inną część Terenów Wspólnych. Tutaj, na Wzgórzu Świetlików było o wiele spokojniej. Nie spodziewała się, by jakiekolwiek inne smoki miały się zjawić tutaj w najbliższym czasie, a tu... też było ładnie. Gdy nadejdzie wieczór i obudzą się świecące, migające owady – powinno być tu bardzo miło, malowniczo... romantycznie. Tak. To było dobre miejsce. Jej plan wymagał nie lada przygotowań, których – nie jest w stanie dokończyć w tylko jeden dzień. Będzie potrzebowała zapewne pomocy. Zaczęła od dokładnego przyjrzenia się okolicy szczytu. Wśród traw wciąż natrafiała na wyrośnięte pokrzywy, czy kłujący w łapy oset – musiała pozbyć się ich wszystkich. Łapami przemierzała zarośla bardzo, ale to bardzo powoli, rozczapierzonymi palcami wyszukując gałązki i wystające z ziemi kamyki. Miała ze sobą swoją torbę, jak to zazwyczaj. Dziś jednak, zamiast owoców czy pojedynczych kamieni szlachetnych – trafiały tam elementy otoczenia. Miała zamiar ułożyć je w innych miejscach, a to, przynajmniej przez kilka kolejnych wschodów, utrzymywać w idealnym porządku. Uprzątając trawy planowała wszystko w swoim łepku. Tu stanie jej kamienny stół, tam rozłoży skóry, by najedzone i niechętne na rozmowy czy zabawy smoki mogły sobie odpocząć, a tu, na samym szczycie... wszystko się zacznie. Będzie mięso, może nawet jakaś miła muzyka, będą owoce i... ślimaki? Muszą być! Zapasy Paqui mocno się uszczupliły, a nie miała też szczęścia ostatnio w znajdywaniu większych zwierzątek, więc prawdopodobnie – weźmie ze sobą wszystkie swoje zapasy! Pajsa uśmiechnęła się szeroko, lekko machając przy tym ogonem. Jak wszystko się uda, może to być nawet najlepsza uczta, jaką będzie w stanie zorganizować! Tylko... jak przenieść kamienny stół tutaj, kiedy stoi na plaży? Będzie musiała poprosić jakiegoś silnego wojownika o pomoc. Ale póki co...
~ Kochana, Paqu przeszkodzi tylko na moment. Mówiłaś, że twój tata umie muzykę... Mogła byś spytać, czy nie chciałby czegoś zagrać za kilka wschodów? ~ skupiła się i skontaktowała mentalnie z pewną małą, puchatą uzdrowicielką. Zakładała, że trochę zajmie, nim otrzyma odpowiedź, więc... Zaczęła się zastanawiać nad tym, kogo prosić o przeniesienie stołu. Nie mogła być to żadna z Fal, nie chciała psuć im małej niespodzianki więc, drogą eliminacji – postanowiła zacząć od Fena.
~ Przywódco, czy chciałbyś się spotkać z Paqu na plaży? Chyba będzie potrzebowała kogoś silnego do pomocy. ~ tym razem wiadomość miała powędrować w stronę Wody.
Wschód drugi. Porządki trwały w najlepsze. Pasja nie przejmowała się mocno pokłutymi, czy poparzonymi łuskami, szczególnie, gdy po kilku próbach łapnego wyrywania nieprzyjemnych roślin – zaczęła używać do tego maddary. Nie chciała ich zabijać, więc zamiast tego, z pomocą magicznej, kryształowej łopatki, wykopywała je z ziemi razem z korzeniami. Było ich więcej, niż początkowo zakładała! Na szczęście jednak – z każdym kolejnym uderzeniem serca było coraz lepiej. Ach, jak by było miło, gdyby Pasji udało się odnaleźć melony, albo arbuzy! Mogła by wykorzystać ich twarde skórki w charakterze miseczek, albo fikuśnych ozdób! Z dobrych wieści – Burdig zgodził się na zorganizowanie muzyki! Paqui się zupełnie na tym nie znała, ale już teraz wiedziała, że będzie cudownie! Dodatkowo, pod osłoną nocy i z pomocą maddary – udało jej się przenieść stół kawałek bliżej Terenów Wspólnych. No... tak pół ogona bliżej. Był na prawdę ciężki i trudny do poruszenia i Pasja szybko się przy tym zmęczyła. Korzystając z chwili przerwy od pielenia wzgórza, usiadła na oczyszczonym, już fragmencie, oddychając mocniej ze zmęczenia. Nie mając jednak zbyt wiele czasu na bezczynne siedzenie, sięgnęła łapą do swojej torby. Miała tam dwa kolorowe kamienie szlachetne. Jeden z nich, ametyst, miał już idealny kształt dużej kropli, gdzie drugi – szmaragd, nadal nie był dokończony. Drzewna sięgnęła do źródła, wyczarowując swoje zaufane, diamentowe, małe dłutko, którym z uwagą obrabiała zielony kamyczek. Na koniec pozostanie jej tylko zrobić dziurki i założyć do tego złote obręcze, które kiedyś znalazła. Ciekawe, czy się jej spodobają...
Wschód trzeci. Teren wzgórza wyglądał coraz to lepiej. Łapy napotykały już jedynie na miękką roślinność, pozbawioną zbędnych, drobnych elementów. Jedzenie będzie musiała przynieść w dzień uczty, a zanim to – trzeba zająć się stołem.
Dodano: 2020-10-29, 17:36[/i] ]
Trzeci wschód ciągnął się niesamowicie długo. Nawet z pomocą Fena przytarganie kamienia długiego na jakieś trzy ogony nie było proste. Gdy na plaży byli rankiem, na Terenach wspólnych znaleźli się późnym wieczorem. Było już tak ciemno, że Przesilenie wyglądał na szaroniebieskiego, a nie białego! A może to tylko dlatego, że trochę się przy tym ubrudził? Tak czy inaczej – kamienny stół Pasji w końcu znalazł się na płaskiej, oczyszczonej części wzgórza. Pasja bardzo ładnie podziękowała Fenowi i... zaprosiła go na ucztę, jaka miała mieć miejsce już wkrótce.
Wschód czwarty. Wszystko było gotowe, poza... samym posiłkiem. Pasja zabrała z groty wszystkie swoje zapasy mięsa, wszystkie skóry, które jeszcze były zdatne do użytku. Zabrała też część owoców, jajka, ślimaki... a nawet krakersy! Stół był biały, więc nie wymagał dodatkowego okrycia. Wyciągnęła z torby wszystkie swoje kamienne misy i zaczęła je równo układać na blacie. Do jednej trafiła garść wciąż świeżych malin, w innej znalazły się suszone jabłka, a tuż obok nich wspomniane krakersy. Na samym środku stołu stanęła większa misa z tymi mniej standardowymi owockami. Kilka granatów i bananów, które przez niektóre smoki mogły być widziane nawet pierwszy raz w ich życiu. Tak było choćby u Paqui, pierwszego dnia, gdy je wybrała wśród stosu innych przedmiotów. Zaczęła rozkładać mięso w jednym miejscu, zanim nie zajęła się jego przygotowaniem, po czym... postanowiła zaprosić gości. Zamiast jednak wysyłać proste, maddarowe wiadomości – zdecydowała się na zwierzątka z wiadomościami! Jak przyuważyła coś takiego u partnerki, tak teraz zamierzała to wykorzystać. Zamiast jednak posłużyć się jak Ha'ara – maddarowymi gołąbkami, lubująca się w kolorach Paqui zdecydowała się na wielobarwne, ale zdecydowanie większe od tych prawdziwych motyle. Wielkością miały dorównywać gołębiom, by smoki nie miały problemu z ich dostrzeżeniem. Gdy tylko same motylki znajdą się wystarczająco blisko wybranych gadów – miały przekazać im wiadomość.
~ Pasja zaprasza serdecznie wszystkie Fale na zorganizowaną przez nią, wieczorną ucztę. Bardzo mi zależy, by zjawili się wszyscy. Będzie bardzo miło! Można zabrać ze sobą rodzinę, przyjaciół czy kompanów – dla każdego znajdzie się miejsce. ~ takie słowa niosły ze sobą motylki. Nie mając dość siły, by wysłać wszystkie na raz – zaczęła od Ziemi i pozostającej tam wciąż Quaran. Kolejne szybowały w stronę Wody, po kolei do każdej z Fal. A na końcu jeden... miał znaleźć Liankę. Mamo, proszę, przyjdź.
A co do przygotowań – Mięso miała tak wielu rodzajów, że sama nie wszystkie kawałki znała. Więc, zamiast dzielić różne rodzaje na różne potrawy – postanowiła do jednej wykorzystać różne rodzaje. Tym sposobem, nad maddarowym ogniem powstawały lisie szaszłyki w delikatnym, morwowym sosie. W przeciwieństwie do tych na poprzedniej uczcie – te były nieco mocniej przypieczone z wierzchu, wręcz chrupiące. Obok nich w dużej misie leżało mięso, owinięte ściśle w liście dzikiego ślazu, podawane w towarzystwie co bardziej ostrych przypraw. Jeden z większych kawałków mięsa, prawdopodobnie tura, został nadziany mieszanką owoców, jak choćby maliny, rokitnik czy odrobina morwy białej. Taki zawijas pieczony był w przykrytej misie i podawany w formie pokrojonej w grube plastry. Wspomniane wcześniej jaja ugotowała na twardo i podawała pokrojone na pół. Wydłubała żółtka z wewnątrz, wymieszała z odrobiną banana i jabłek i nałożyła z powrotem do białkowych, jadalnych miseczek. Dalej miała jeszcze resztę drobiowego mięsa kilku różnych ptaków. Zostało ono upieczone w formie małych kotlecików i podane w towarzystwie podsuszonych, lecz nadal soczystych moreli. Dla smoków, szukających odmiany od standardowego mięsa – miała gotowane ślimaki, podawane z kilkoma liśćmi odpowiednio sparzonej pokrzywy. Okazuje się, że po potraktowaniu wrzątkiem te parzące liście stają się bardzo smaczne. Nie zostało jej już dużo, ale zawsze mogła przygotować na bieżąco, gdy większość porcji zniknie. Z tak przygotowaną ucztą , gdy Złota Twarz zbliżała się już w stronę horyzontu – pozostało jej czekać na gości. Stanęła w wybranym miejscu, na szczycie wzgórza, swój wzrok kierując w stronę Plagi. Miała nadzieję, że pamiętają.
Licznik słów: 1327
Uczucia są jak dzikie zwierzęta – nie doceniamy ich gwałtownej natury, dopóki nie otworzymy klatek.
Richard Paul Evans, Słonecznik
Atuty:
→ ostry słuch– dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu .
→ szczęściarz– odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
Następne użycie: 15.11.2020
→ mistyk– raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego
→ otoczony– możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST
→ przezorny– +2 ST do kontrataków przeciwników.
Gaj – Mantikora
S: 3 W: 2 Z: 1 M: 1 P: 2 A: 1
B: 1 A: 1 O: 1 Skr: 1 Śl: 1 Kż: 1
Gaj by Lepka Ziemia
Gadzinka – Salamandra
S: 1 W: 1 Z: 1 M: 1 P: 1 A: 1
B: 1 Pł: 1 A: 1 O: 1 Skr: 1