OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Hmm, myśli Mętnego, zazwyczaj wirujące wokół jednej tematyki zaczęły rzeczywiście coraz szerzej rozpatrywać opcje przedstawiane przez przyjaźnie wyglądającego i brzmiącego piastuna Plagi. Skupiające się na nim i jego maddarowych wizualizacjach ślepia Mętnego bardziej i bardziej emanowały czystą ciekawością wchłonięcia jeszcze większej ilości informacji, które a nuż może kiedyś mu się przydadzą w praktyce.Niezbyt wiedział co sądzić o dwunożnych istotach rozumnych wszelakiej maści, bo tak na prawdę nie słyszał o nich prawie że nic. Jednak wizja miejsca, w którym i smoki i takie małe stworzonka żyły ze sobą w harmonii budziła u niego szczere wątpliwości. Raczej przypuszczał, że właśnie tacy "ludzie" albo powinni uciekać i się chować na widok takich bestii, albo próbować na nie zapolować, imponując teoretyczną zdobyczą swoim rówieśnikom.
– Ostatnio mam wrażenie, że cały czas słyszę tylko o samych driadach, a to już mi się przejadło... Ale z chęcią posłucham o tych innych. – oznajmił, nie pytając się jednak już więcej o ludzi. Przynajmniej na razie.
Mętny nagle rozszerzył delikatnie swoje ślepia. Chyba znalazł we łbie coś, co go na prawdę mocno interesowało.
– Czekaj, czyli ty też jesteś zza granicy? – przekrzywił łeb prawie niezauważalnie na prawy bok – I mieszkałeś w miejscu, gdzie ludzie i smoki żyli razem w pokoju? Nie mogę zrozumieć dlaczego... O, czekaj moment! – nagle wpadła do jego łba trochę niezwiązana z tematem myśl, która wydawała się być równie absurdalna, co pomysł na mieszanie dwóch różnych rodzajów stworzeń. Ale skoro piastun wypowiedział słowo "smoki" w liczbie mnogiej oznaczałoby to, że... było ich tam więcej. A im więcej smoków, tym większa szansa, że Chochlik mógł napotkać jednego z tych, za którym Mętny mimo wszystko tak bardzo tęsknił.
– Czy nie widziałeś gdzieś może przypadkiem tej... – Obrócił się w swoją prawą stronę, skupiając wzrok na tafli wody w odległości około kilku szponów. – ...smoczycy?
Nagle spod wody zaczął wyłaniać się smoczy łeb, wielkością i kształtem łudząco przypominający ten należący do Mętnego, lecz o bardziej żeńskich rysach. Zbudowany był z równie drobnych łusek, ale jednak o kolorze blado-kremowym, który jaśniał jeszcze bardziej na spodzie szczęki i przodzie szyi maddarowego stworzenia. Pod i za ciemnozielonymi ślepiami samicy można było dostrzec losowo porozrzucane, pojedyncze łuski o kolorze błon Mętnego, ale i również zdarzały się blade czerwono-pomarańczowe sztuki. Jej głowę zdobiła dokładnie ta sama płetwa rozpoczynająca się od samego czubka pyska, idąca wzdłuż całego łba oraz para rogów taka sama, jaką posiadał Mętny, w tym prawy miał kolor błon samca, a lewy wcześniej wymienionego bladego czerwono-pomarańczowego. Trochę dziwne. Jedyną widoczną różnicą w budowie łba był fakt, iż błona wychodząca z linii szczęki łączyła się z tą, którą wchodziła w skład morskiego ucha. Po prostu między nimi znajdowała się jedna, dodatkowa błona sprawiająca wrażenie, że smoka zdobi wysoko umiejscowiony kołnierz. Ostatnia rzecz, która raczej była rzadko spotykana, jeśli w ogóle, to kolorystyka wszystkich znajdujących się na jej ów stworzonej części ciała błon. Ich kolory bowiem zmieniały się naprzemiennie; jedna była wcześniej opisywanym niebieskim, a następna zaraz po niej już również wcześniej przedstawionym czerwonym.
Kreacja wynurzając się na powierzchnię z chlupotem wody, która nadawała drobnym łuskom delikatnego lśnienia nawet w tym zaparowanym miejscu w czasie pochmurnej pogody delikatnie się uśmiechnęła i wpatrywała się czułym wzrokiem w piastuna Plagi, dając mu spokojnie czas na reakcję. Mętny w międzyczasie wpatrywał się w nią jeszcze przez kilka uderzeń serca po jej ujawnieniu się na powierzchni, a potem zwrócił również i swój łeb w stronę Chochlika mając nadzieję, że jednak coś takiego siedzi mu gdzieś głęboko we łbie.




























