Plac przed świątynią

[Żałobna Pieśń]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Paqui nie musiała długo na swojego diabełka czekać. Ha'ara wylądowała miękko kawałek za miejscem gdzie zwykle dokonywali wymiany z prorokiem i widząc brąz łuseczek Paqui... Mimowolnie zachichotała. Jej słodka Paqui równie piękna jak wtedy. Samica pogładziła delikatnie wisiorek jaki dostała od partnerki przy jej pierwszym spotkaniu. Sama dostrzegła również swoje pióro zawieszone na kolczyku jaki sprezentowała Pasji.
Wyjątkowo szczęśliwa podeszła do wodnej kołysząc biodrami by przy zetknięciu się z nią... Otrzeć się całą prawą stroną swojego ciała o jej bok i przy okazji obdarować niewielkim liźnięciem jej warg. Szarlatance przez te kilka dni bardzo brakowało towarzystwa Paqusi i... wycieczka równie ją cieszyła co podniecała.
Wpierw jednak należało zapłacić! O tak właśnie! Samica zdjęła zawieszone na skrzydłach torby, z których wysypane zostały przeróżne świeże owoce. Było ich tyle, że dwa dorosłe smoki spokojnie mogłyby się najeść. Ciekawe tylko czy brązowołuski je przyjmie.

// 8/4 owoców (włóczykij) za misję 26.07

[Strażnik]

Strażnik nie odszedł niby nigdzie daleko (w zasadzie w ogóle nie ruszył się z miejsca), ale jego zamyślenie najwyraźniej wystarczyło, aby nieco wydłużyć oczekiwanie wycieczkowiczów. Budowanie napięcia?
Niemal to zachowanie przeoczył, ale bliskość Ha'ary do Pasji Uczuć zaalarmowało go na tyle, że zapowietrzył się na dłuższą chwilę, zamiast przystąpić do realizacji swojego obowiązku. Czy taki rodzaj afekcji między dwoma dorosłymi smoczycami był normalny? Odchrząknął głośno, jakby w ramach krytyki, ale nic nie powiedział, świadom że jeżeli znajdywały sposób na zadowolenie siebie nawzajem, zapewne nie byłyby akceptujące wobec jego uwag logicznych.
Sennah nie miała problemu z tym podejrzanym obrazem, zatem światło prędzej czy później otoczyło trójkę zgromadzonych, zostawiając ich w piersiach gorąc błogosławieństwa.

Błogosławieństwo Sennah 26.07.2020

Pasja Uczuć
– akwamaryn, tygrysie oko i 4/4 mięsa

Szarlatańska Obietnica
– 8/4 owoców

[Przesilenie Północne]

Po kilku tygodniach, w których plany na szybkie wyruszenie w trasę zepsuły im wcześnie wyklute pisklęta, ponownie zdecydowali się na wyjście poza granice. Niósł na grzbiecie dwa ciała, hydrę , mamunę i odrobinę żubra . Podobnie reszta drużyny, która szła obok – bo mieli na uwadze, że jedno wyjście może nie wystarczyć albo mogą pozostać w drodze o wiele dłużej, niż wcześniej.
Nie był pewien, czego się spodziewać. Niósł kawałek iskry w skórzanym woreczku i myślał o tym, co widział sam i co widzieli wcześniej Wyspiarze. Czarodziejka wydawała się przygnieciona mocą, którą odkryła. Jak oni sami będą sobie w stanie z nią poradzić, gdy kolejny odłamek iskry zostanie zaklęty w inne zwierzę lub innego ducha? Nie wiedział – i chyba tylko pozostawała mu wiara, że skoro była ona częścią mocy bogów Stad, jej siła nie obróci się przeciwko nim.
Mimo to, przychodząc na miejsce nie wydawał się zdenerwowany. Szedł całkiem prosto, nie licząc przygniecenia pod ciężarem niesionego mięsa, a wyraz pyska miał pogodny.
Stanąwszy przed świątynią, oplótł końcówkę ogona wokół ogona Szyszki i zaczepił proroka, gdy pojawił się już na horyzoncie.
– Strażniku? Mamy przy sobie cząstkę naszego boga – rzucił, podając mu sakiewkę. – Wyrwaliśmy ją z wnętrza skalnego demona, którego podniosła z ziemi ludzka czarodziejka. Możesz nam cokolwiek o niej powiedzieć? Na co powinniśmy się przyszykować?

02 / 08 – 8/4 mięsa

[Wybebeszone Jelita]

Jelito za to niosła ze sobą same truchła oskórownych drapieżników, wilka, żbika, salamandry i jakieś nieokreślone resztki. Zawarczała niezadowolona. Naprawdę nie chciała oddawać swoich zdobyczy, ale czekała na nich większa ryba, czy raczej, czarodziejka. Przynajmniej łby i skóry sobie zostawiła w grocie, więc jej... ekwipunek wyglądał bardzo groteskowo.

// 8/4 mięsa, te same daty co Fen x'D

[Lekkość Wiatru]

Aderyn przybyła przed świątynię razem z Fenem, Jelitem i Szyszką. Bez najmniejszego oporu położyła na ziemi dwa diamenty, jaspis i grant jako ofiarę dla Strażnika. Kiwnęła łbem na powitanie proroka, ale się nie odzywała. To, że Fen próbował wyciągnąć od niego jakieś informacje, uważała za niemądre. Bogowie już raz im pomogli z jakimś kryształem do wspomnień, więc smoki najpewniej wyczerpały swój limit życzeń.

// 2x diament, granat, jaspis

[Sosnowy Pocisk]

Szyszka ponownie udała się na plac przed świątynią z najbliższymi jej smokami. Tuż obok niej unosiło się mięso trzech chochlików , wilka, a także pumy . Jako czarodziejka chętnie użyła maddary do transportu zapłaty za misję z dwóch powodów: po pierwsze, tyle zwierząt jednak trochę ważyło, a po drugie nie chciała sobie brudzić futerka na grzbiecie. Fuj. Nawet magiczne czyszczenie go z krwi nie było zbyt przyjemne. Jak zwykle, zdobyte pożywienie oddawała z bólem serca, uznała jednak, że o tej porze zwierzyna jeszcze się znajdzie, a do kamieni ostatnio znalazła inne zastosowanie.
Czując dotyk, Sosnowa uśmiechnęła się lekko. Spojrzała na Aderyn, Brzask i Fena.
Uda się.

/8/4 mięsa

[Światokrążca]

A przed świątynią z darami dla pierwszego drzewa... znaczy się proroka, przybył również Światokrążca w towarzystwie zrzędliwego wężowego z problemami z pamięcią.
– Ah Przesilenie, Aderyn! Jak miło was widzieć! – zawołał wesoło do dwójki mu znanych smoków. Następnie zerknął na Szyszkę. – I towarzyszka z ubijania płetwala! Chyba nie poznałem twojego imienia? – zagadał lekko przechylając łeb. No i oczywiście zrzucił z siebie porcję mięsa.

// 8/4 mięsa za 3.08

[Despotyczny Ferwor]

I tak oto w świątyni zjawił się ponownie plamisty łowca, który to wrócił do niej po niedawnym spotkaniu z grzybową czarodziejką. Obiecał, że kiedyś wróci i słowa chciał dotrzymać zwłaszcza, że Nivis po tym zdarzeniu również pragnęła wrócić do tych cudownych grzybów... kto by pomyślał, że jednak istnieje coś co mogło odurzyć żywiołaka?
Tak więc Mułek przybył na plac i zaraz złożył stosowną zapłatę za siebie i towarzyszkę która to cieszyła się, że mogła ponownie wyruszyć ze swoim panem, co jasno okazywała tuląc się do jego boku bardziej niż zazwyczaj. Wystarczyło teraz tylko czekać na Strażnika.

//12/4 mięsa za Mułka a 6/4 owoców za Nivis – 02.08

[Strażnik]

Jeśli szczególne zaakcentowanie słów "nasz bóg" miało być uszczypliwym nawiązaniem do jakiejś rozmowy z przeszłości, Strażnik nie wyłapał tego w żaden sposób. Przybywszy na miejsce spojrzał na Przesilenie i skinął mu łbem, jakby nieobecny. Zatem na horyzoncie mieli kolejnego boga, niesamowite. Niesamowite, że smoki naprawdę angażowały się w sprowadzenie ich, podczas gdy on – prorok, nie czuł z tej racji żadnego zadowolenia. W porządku. Nawiązał kontakt z Sennah żeby zapytać ją o wskazówki, lecz do powiedzenia miała tylko to – Pozostałe dwa odłamki znajdują się blisko siebie, a że jesteście na dobrej drodze, tyle powinno wam wystarczyć – Niby wprost, niby enigmatyczne. Nie mogli się przyczepić, że nie dostali informacji, choć jeśli natrafiliby na jakieś problemy, musieli rozwiązać je samodzielnie. Trochę tak, jakby bogom nie zależało sobie nawzajem bardziej, niż lubiły oglądać smoki, które bawiły się w poszukiwanie iskier. Po tych słowach ruszył delikatnie łapą, czym najwyraźniej aktywował zmysł błogosławienia u swojej patronki. Wszelkie ciało umordowane w celu przehandlowania za magiczne ciepło w żołądku zniknęło z pola widzenia zgromadzonych, pozostawiając ich z tym po co przyszli. Światło, które uprzednio ich otoczyło nie było przyjemne dla wzroku, ale do tej pory powinni się już przyzwyczaić. Boski świetlik dotknął też wkraczającego pod koniec Despotycznego, którego Strażnik zauważył dopiero, gdy otoczenie znów przyciemniało.
Nie łatwo było też przeoczyć towarzyszących sobie Świat i Dar, którzy jednak nie otrzymali swojego światła, jakby w powietrzu wisiała jakaś nieokreślona wątpliwość.
– Skoro to iskra Valanyan – dodał niespodziewanie, zwracając się znów do Przesilenia. Najwyraźniej Sennah musiała się namyśleć, zanim przekaże mu wszystkie informacje – ... zostało mi przekazane, że musicie być ostrożni z przedmiotami wytworzonymi pod... jej patronatem.

// starajcie się ograniczyć uwzględnianie czyjejś postaci, gdy jeszcze jej nie ma, bo jak rzucam grupowym błogosławieństwem, a kogoś pomijam, to trudno mi to w narracji uzasadnić. każdy odpowiada za siebie, chyba że druga osoba przychodzi jeszcze tego samego dnia. żaden ostry wymóg, ale byłoby wygodniej xD

Błogosławieństwo Sennah 02.08

Przesilenie Północne
– 8/4 mięsa

Lekkość Wiatru
– 2x diament, granat, jaspis

Wybebeszone Jelita
– 8/4 mięsa

Sosnowy Pocisk
– 8/4 mięsa

— 02.08

Despotyczny Ferwor
– 12/4 mięsa i 6/4 owoców

[Dar Tdary]

Obiecał mu? Być może... nie był pewny. Ostatnimi czasy łatwo było go zwieść. Często słyszał słowa "no przecież ci mówiłem tylko nie pamiętasz". Zabawni... zatęchłe, obmierzłe boki zrywać. Szedł powoli, wolniej zdawać by się mogło niż kulejący szop pracz. Powłóczył łapami i mimo iż walczył by szyję trzymać wyprostowaną ku górze to zwyczajnie nie miał na to ochoty. Bolały go barki i kark, a poroże... zaczął zazdrościć jeleniom które pozbywały się draństwa raz na jakiś czas.
Czemu się zgodził...? Sam nie wiedział. Może uznał, że to ostatni moment by coś poczuć? I co też głupiego mógłby zrobić w trakcie wyprawy. Przecież nie połknie drugiej iskry.
Siadł obok samca i przymknął ślepia. Siwe brwi niemal zakryły mu powieki.
– Śliski możesz mi przypomnieć po cóż ci tam iść?
rzucił pod nosem i położył przed sobą kamienie szlachetne.
– Obiecałem Granatowej, że się z nią zobaczę.
dodał marszcząc grzbiet nosa. A może znów coś pokręcił?

// turkus, koral za 3.08

[Światokrążca]

Samiec zerknął na Dar, marszcząc skonsternowany brwi. Miał nadzieję, że wężowy nie zapomni wszystkiego w środku wyprawy. Mimo wszystko chciałby, żeby ten stary zgred był przytomny chociaż ostatni raz. Takie... swoiste pożegnanie, najstarszego członka stada. Bo nawet jeśli okaże się, że jego ciało pożyje jeszcze trochę, Świat naprawdę się obawiał, że nastanie dzień gdy zapomni wszystkiego.
– Do Nawiedzonej Puszczy porozmawiać z Gaelem, tym białym jeleniej dawnej pramatki, którego magiczne grzybki wciągałeś. Jeśli się zgodzi chciałbym spróbować go oswoić. – wyjaśnił drugiemu starcowi. "Granatowej", cóż wiedział doskonale o jaką smoczycę chodzi, ale teraz naprawdę nie wiedział o jakie "zobaczę" chodziło. – "Zobaczysz"? To znaczy gdzie? – zapytał tak dla jasności czy znowu o czymś za pomniał, czy myśli już o zobaczeniu się z partnerką w niebie. Następnie zerknął na Strażnika i nagle zmrużył ślepia a na pysku pojawił się zadziorny uśmieszek. – Skoro już organizuje wycieczkę staruszków, nie chciał byś do nas dołączyć Strażniku? – zapytał błyszcząc zaczepnie kłami.

[Strażnik]

Prędzej czy później musiał zwrócić się także do Daru i Światokrążcy, bo choć zazwyczaj nie miał wpływu na to kto dostawał, albo nie dostawał błogosławieństw, przy tej parce nie miał nawet racjonalnego powodu, żeby się przy tym krzywić. Było w zabieraniu Tdary coś podejrzanego i lekkomyślnego, lecz Strażnik nie potrafił do końca przyznać w czym widział problem. Może fakt, że to właśnie oni, a zatem smoki które nigdy za sobą nie przepadały, zamierzały iść teraz ramię w ramię. Czy Dar był w ogóle na tyle świadomy, aby w pełni racjonalnie podjąć decyzję? Gdy drzewny patrzył na starca, zdawał się odrobinę łagodniejszy i bardziej przejęty, choć słysząc uwagę morskiego, natychmiast mieszanka apatii i irytacji wstąpiła na jego pysk.
~ Wybrałeś sobie bardzo specyficzną metodę, żeby ze mnie zakpić. Już wystarczy, że robisz na złość Darowi, ciągnąc go za sobą w tym stanie ~ Odezwał się do Żeru mentalnie, choć już czuł w kościach, że będzie tego żałować. Komentarz morskiego potraktował oczywiście za tępy żart, bo nie był im w wyprawie do niczego potrzebny.

[Światokrążca]

Podniósł łuk brwiowy.
– Strażniku chociaż raz wyjmij kij z tyłka, co? – powiedział przyglądając się skonsternowany drzewnemu. "I jeśli łaska mów na głos, chyba, że tak bardzo się obawiasz, że ktoś usłyszy twoje słowa." skomentował w myślach dziwne zachowanie proroka. ~ Nie robię na złość ani tobie ani Darowi, nie wiem skąd taki pomysł. Chyba, że słownie, wtedy zawsze. ~ uśmiechnął się drwiąco. ~ Chodź z nami Jako swoiste... hm. pożeganie? Uczczenie dawnych czasów, jakiekolwiek by one nie były. Zwyczajnie dziwnie jest myśleć o tym, że tak właściwie nasza trójka to jedyni, którzy zostali po... dawnych czasach. Co za ironia. A wolałbym chyba zapamiętać Dar jako wrednego grzyba na wyprawie niż... rozypującego się struszka na Szczerbatej. Swoją drogą, chyba nigdy nie byłeś za Barierą, nie ciekawi cię to? Nie ciekawi cie możliwość spotkania istoty, która jest starsza od naszej trójki razem wziętych i była kompanem jednej z dawnych Pramatek? A Nawiedzona Puszcza jest... względnie bezpieczna dzięki naszym stosunkom z driadami. Zagrożeniem są głównie drapieżniki, z którymi można sobie łatwo poradzić. ~ wyjaśnił mentalnie zrzędliwemu prorokowi.

[Strażnik]

Spośród wielu pyskatych smoków Żer zawsze zajmował specjalne miejsce wśród tych, którzy potrafili zirytować Strażnika zaledwie jednym zdaniem. Nigdy jednak nie chodziło o treść, a idącą za nią szczerą chęcią aby ukazać go z jak najgorszej strony. Po cóż inaczej miałby mówić na głos, gdy smoki obok nie miały pojęcia do czego nawiązuje? Z czystej pieprzonej złośliwości. Ten sam smok proponujący wyprawę o wartości... Jakiej? Sentymentalnej? Istotnej personalnie? Jeśli to z Darem pragnął się pożegnać na co mu był on? Smok który nigdy nie był za barierą i boi się drapieżników na tyle, że najwyraźniej trzeba mu o tym przypomnieć. Był ciekaw zjawisk o których wspominał Świat, ale przecież nie musiał ich odkrywać właśnie z nim, pełniąc dalej żałosną funkcję osoby, za którą widział go morski, ale z dodatkową warstwą naiwności.

Ruszył łapą, otoczylo ich światło, błogosławieństwo zostało przyznane.
~ Nie rozumiem twoich intencji. Jeśli chcesz pożegnać się z Darem moje towarzystwo będzie ci jedynie wadzić~ A on sam nie chciał się z nim żegnać. Chciał żeby już zdechł, pogrzebał ze sobą skojarzenia z proroczym egoizmem który wywoływał u niego całą swoją postacią. Bo on będzie żył podczas gdy Dar umrze. Hah. Pieprzony, śliski psychopato, właśnie o wyrzuty sumienia ci chodziło? Chciałeś się nimi nażreć?
~ Zwłaszcza że... ~ Ale nie dokończył. Wolał być zirytowany niż smutny, więc przy takiej postawie pozostał.

Błogosławieństwo Sennah 03.08

Światokrążca
– 8/4 mięsa

Dar Tdary
– nefryt, turkus

[Światokrążca]

~ Naprawdę musisz wszystko tak analizować Strażniku? Czy to cie jakoś uszczęśliwia czy może poprstu lubisz się kisić w swojej zgryzocie bo nie znasz niczego innego? Zapraszam cię na przygodę. To tyle. Jeśli zmienisz zdanie staw się w Nawiedznej Puszczy. ~ stwierdził mentalnie i machnął łapą. Szturchnął starego uzdrowiciela w bark wskazując wyjście i sam wyszedł spokojnym krokiem.

[Strażnik]

* * *

Sam siebie miał odprawić?
Trochę to było dziwne, ale Sennah nie wyrażała sprzeciwu, więc rzeczywiście wszystko zależało... od niego.
Skoro Żer z Darem odeszli, a Wodni otrzymali już swoje błogosławieństwo, zamyślony drzewny ruszył w stronę swojego, dawno nie odwiedzanego drzewa, w którego zakamarkach trzymał kamienie szlachetne. Nie było mu ich żal, chyba że miałby w przyszłości opłacić wyleczenie swojego kalectwa, ale do tego jakoś nie było mu spieszno. Czuł się jak idiota i zapewniała go o tym absolutnie każda myśl, ale i tak naiwnie podążył za lekkomyślną podświadomością. "Ten jeden raz"? Wróciwszy z opłatą nie otrzymał światła, którym zazwyczaj Sennah dzieliła się ze smokami. Może nie potrzebował tego samego rodzaju działania, bo na swój sposób boginka czuwała nad nim nieustannie. To jednak nie zmieniało faktu, że wychodząc poza barierę zaczynał podlegać innym zasadom, świadomie wychodząc poza zasięg jej aktywnego wpływu. Czy powinna czuć się o to zazdrosna albo być bardziej chętna do zwiększenia ograniczeń obroży?

Błogosławieństwo 03.08.2020
// – 3x rubin

[Infamia Nieumarłych]

Igraszki z mrocznymi elfami, ku uciesze Mahvran, trwały dalej. Czuła się, jakby nawiązała z nimi głębszą więź niż większością smoków w swoim stadzie. Cóż, może wynikało to ze ścisłego powiązania jej rodu z tymi istotami, a może zwyczajnie nie potrafiła być tak socjalna wśród swojego stada. Tak czy inaczej, znów stawiła się przed świątynią, razem z Morkvargiem u jej boku. Nie znoszący smoków i jakichkolwiek form ich ingerencji wilczur prychnął, rzucając nieufny wzrok na ośrodek tutejszego kultu, po czym skubnął lekko smoczycę w udo. Ją akurat znosił. Chociaż też czasem miał jej dosyć. Kto zresztą nie...
Ułożyła przed sobą należny haracz, czekając na Iluna i jego płaszczkę. Pewnie gdyby wzięła Vidblainn zamiast Morkvarga, to żywiołaki by się doskonale dogadywały, bo oba były dosyć energiczne, ale w przypadku tak delikatnych kwestii jak mroczni, wolała zdawać się na chłód i rozsądek wilczura.

[Mgliste Wody]

//przepraszam za spóźnienie, dopiero wracam z urlopu, teraz piszę na szybko z tel: place za siebie 3x kamień szlachetny + 2/4 mięsa. Szczegóły napiszę wieczorem jak będę w domu

Ilun przybył zdyszany na miejsce zbiórki. Jednak liczne obowiązki dawały mu w kość. A teraz...gdy jeszcze miał pisklę...o matulu...Nie mniej udało mu się wyrwać, nawet razem z Banyu i oboje doszli po jakimś czasie do Mah i jej kompana. Olbrzym od razu ułożył odpowiednią zapłątę i czekał teraz na błogosławieństwo. Miał nadzieję, że tym razem bogowie przymkną oczy na jego opieszałość.

//2x szmaragd, perła i 2/4 mięsa

[Pasja Uczuć]

Paqui przybyła ponownie na to miejsce, znów nieco szybciej, niż oczekiwana przez nią partnerka. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale może prądy powietrzne nad terenami Plagi nie sprzyjają szybkiemu lataniu w stronę świątyni? Tak czy inaczej, pośpiesznie przybyła na plac i pozostawiła kamyki w różnych odcieniach niebieskiego w wyznaczonym do tego miejscu. Najzwyczajniej w świecie wciągnęła je ze swojej, mocno wypchanej na wyprawę torby. Tak jak ostatnio, wyglądała uważnie ukochanej, która mogła zjawić się w każdej chwili. Wiedząc, że i tak muszą czekać na proroka, przysiadła cicho w wolnym miejscu, kierując wzrok ku wejściu. Niby spokojna i cicha samiczka, a wewnątrz wręcz gotowała się z ekscytacji. W końcu to miała być całkiem... Emocjonująca misja.

/akwamaryn, szafir i turkus za misję 11.08

[Żałobna Pieśń]

Ha'ara wcale nie zaspała. I wcale nie tonęła w zabawach z Shironem. Generalnie to wcale, a wcale nie wyleciało jej z głowy i tylko pacnięcie przez Havrun połączone z wymownym uśmiechem wyrwało z pyszczka samiczki.
~ Bwchiech!~ Rzuciła tylko w pośpiechu łapiąc trzymaną przez kompankę torbę i wręcz wyleciała z groty. Uderzała skrzydłami bardzo szybko by jak najszybciej znaleźć się na terenach wspólnych. Jej drobne ciałko zamajaczyło nad świątynią, a ona sama wylądowała nieopodal Paqui z lekkim skrzypnięciem drewnianej kończyny, którą zapomniała zdjąć do lotu.
Przydreptała wesołym krokiem (wcale nie ukrywając dyszenia) do swojej partnerki o której bok otarła się czule sprzedając Paqusi szybkiego całuska w policzek tak przy okazji. To teraz czekamy na pana Basiora seniora.

// 2x cytryn za misję 11.08

[Światokrążca]

A przed świątynią w towarzystwie dostojnego Białego Jelenia i całej hałastry młodzików zjawił się Światokrążca. Na grzebiecie miał napakowaną górę suszonego mięsa jakby był jakimś zwierzęciem jucznym i z hukiem zrzucił to wszystko na ziemię. Uśmiechnął się drwiąco do Strażnika, pięknie szczerząc swoje lekko pożółkłe, ale wciąż s dobrym stanie kły.
– Błogosławieństwo razy dwa. – powiedział.

// 8/4 mięsa za misje 18.08
I kolejne 8/4 mięsa za misje 19.08