OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
-Schowaj ząbki kochanieńki.– zażartowałem patrząc na pozę w jakiej zastygł Czarny.-Tylko nie mięso, proszę... twój przeciwnik też jest istotą żywą, jakieś uczucia ma, więc trochę szacunku by się przydało, nawet jeśli chcesz go zabić. – mój ton głosu zrobił się ostrzejszy. Co prawda mówiłem cicho i spokojnie, ale na tyle dobitnie, by Czarny wiedział, że powinien się hamować, przynajmniej przy mnie.
-Hmmm w walce z Czarodziejem jest taki problem, że on zawsze użyje maddary.– stwierdziłem. Przez chwilę wahałem się czy mówić mu, czy nie o sposobie, jakiego już na własnej skórze kilka razy doświadczyłem. W końcu jednak zdecydowałem się, że udzielę mu tej informacji, zanotowałem sobie jednak, żeby z nim nigdy nie walczyć.– Paru Wojowników, z którymi walczyłem stosowało coś w rodzaju rozproszenia. To znaczy, kiedy ja atakowałem, oni robili to samo wybijając mnie z rytmu. Tym samym zwiększało się prawdopodobieństwo, że mój czar się nie uda. Jednak przy samym ataku, kiedy Czarodziej stoi i czeka na ruch Wojownika, nie ma skutecznej metody. Po prostu albo obrona magiczna wyjdzie, albo nie.– uśmiechnąłem się kwaśno. Ta luka w magii jest niewielka i właściwie można ją jakoś przeskoczyć, jednak czasami daje się we znaki. Westchnąłem przypominając sobie walkę z Uśmieszkiem. Użył takiej taktyki, ale wtedy byłem słaby, teraz nie dałbym się tak wrobić.
-No właśnie, jeszcze jedno! Im Czarodziej zdolniejszy, im większą wiedzę posiada, tym trudniej będzie Ci go przechytrzyć.
















