OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zorientował się po chwili, że została z tyłu, więc odwrócił się, by zapytać, czy chce, by zwolnili tempo, ale smoczyca już mówiła i Zgliszcza musiał słuchaj z rozdziawioną gębą.Dużo nowych informacji zalało jego umysł, a złote oczy, jedno większe, drugie mniejsze, obserwowały zszokowane wybuch towarzyszki. Kilka razy zamykał i otwierał paszcze, chcąc coś powiedzieć, lecz powstrzymując się, póki samica nie skończyła. Była nieco przerażająca, gdy zaaferowana udzielała mu odpowiedzi, o którą się tak nieodpowiedzialnie prosił.
A więc Cień dalej istniał. Dymiącego ta informacja ani grzała, ani ziębiła, nigdy nie miał żadnego definitywnego stosunku do tego stada, wyjąwszy pewien okres czasu, lecz wtedy też nie chodziło o nienawiść, tylko interes. Prawda, posługiwali się wtedy argumentami, dotyczącymi pewnych ideologicznych kwestii, lecz koniec końców zdobyli, co chcieli i Zgliszcza zapomniał, że plemię Cienistych w ogóle istniało. A tu proszę. Nie tylko istnieli, ale też czuli się pokrzywdzeni, a przynajmniej smoczyca siedząca przed nim. Miało to sens, nie mógł zaprzeczyć. Na jej miejscu też pewnie czułby nienawiść, było to normalne.
Cień nie tylko miał się dobrze, ale też dostał swą zemstę, gdy go nie było. Hm, pewnie dlatego ceremonie nie odbywają się już tam, gdzie zwykły. Wojownik mentalnie skarcił się za niezauważenie tego.
Przysiadł na tylnych łapach i zmierzył smoczycę złotym, już dużo poważniejszym spojrzeniem.
– Rozumiem – rzekł ostrożnie, grzebiąc wskazującym szponem w ziemi pod łapami. – Przepraszam, że zapytałem, ale szczerze nie miałem o tym wszystkim pojęcia. Można powiedzieć, że mnie wyrzucono. Sam się wyrzuciłem, właściwie. Więc nie było mnie tu, by bronić tej ziemi, którą nam odebraliście. Ech... Chciałbym powiedzieć, że... słusznie, że odbiliście, co wasze, ale... Wiesz, że nie mogę. Wciąż jestem Wodnikiem, a raczej znowu, więc... – Rozłożył łapy w nieco teatralnym geście i wzruszył barkami. Cóż mógł jej powiedzieć? Że przeprasza za to, jak wyszło? Nic jej to nie zwróci, zresztą, był pewien że Cieniści odpłacili się Wodzie pięknym za nadobne. Skoro samica mówi, że zabrano Wodzie połowę terenów, to znaczy, że odzyskali więcej, niż jego stado faktycznie im zabrało. Poczuł ukłucie znajomej winy. On uciekł, zostawił z tym wszystkim Fena. Może dlatego biały jest teraz taki... sztywny.
Podrapał się prawą łapą w okolicach rogu, niepewny, co teraz powiedzieć. Uśmiechnął się trochę nieśmiało i znów parsknął, zadymiając okolicę.
– Naprawdę mi przykro, ja... – zagubił się w wypowiedzi, a raczej natrętna myśl przerwała jego słowa, sprawiajac, że zmarszczył czoło i zastanowił się nad czymś usilnie. Coś w wypowiedzi smoczycy zwróciło jego uwagę i nie dało spokoju.
– Em... Co to znaczy chędożyć? –




















