Stara brzoza

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewa dają schronienie zarówno przed słońcem, jak i deszczem, a na licznych polanach można zwyczajnie odetchnąć i zapomnieć o obowiązkach.
Despotyczny Ferwor
Dawna postać
Ruhm der Revolution!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2030
Rejestracja: 24 sie 2019, 15:18
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 73
Rasa: bagienny
Opiekun: Axarus... A przynajmniej próbował,
Mistrz: Wszyscy, tylko nikt ze stada wody xd

Post autor: Despotyczny Ferwor »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,B,Pł,L,Prs,O,MP,Śl: 1| Kż: 2| Skr,A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Znawca terenów; Utalentowany;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Słuchał uważnie samca, który próbował go pouczać odnośnie pokrewieństwa i całego związanego z tym bzdur. Co jak co, ale on doskonale wiedział, że niemożna polegać, na tym, żeby ufać komuś, tylko dla tego, że jest się z nim spokrewniony. On sam, nigdy nie uzyskał pomocy, od swojej rodziny, która go perfidnie odrzuciła. Dlatego słowa Tezy go nie z miernie zirytowały. Co znakiem było, zaświecenie jego plamy. Tak jakby to była krwista żółć i tylko ta jedyna rzecz zdradzała, jak się teraz czuł.
– Dla Zirki na przykład jestem wujkiem. Dla Beriego jestem jego bratem i mnie to osobiście mało obchodzi to, że nie jestem jego biologicznym bratem. Więzy krwi nic nie znaczą. Ważne jest to, jak postrzegasz innego smoka. Jeżeli jest ci bliski niczym brat, to co do tego mają te nic wartę więzy krwi? Owszem nic, a nic. A to, że Iphi nie postrzega mnie jako wujka, to już jego sprawa. Nic nikomu nie narzucam. – Rzekł, a jego plama lekko przygasła. Troszeczkę się już uspokoił, jednak wciąż miał zazłe, za jego słowa.
Na słowa o jego bracie, ten lekko posmutniał.
– Nie za bardzo... Tak po prawdzie nie widziałem go od czasu... kiedy to poderżnął sobie gardło na jego oczach.... Cholerny egoista.... Nie liczył się wtedy, z tym co czułem po tym. Nie liczyły się dla niego mój płacz oraz moje krzyki. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobił... –

Licznik słów: 231
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
♣ Grupa I. Ostry Wzrok ♣
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
♣ Grupa II. Szczęściarz ♣
sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie(31.03)
♣ Grupa III. przyjaciel natury ♣
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
♣ grupa IV. znawca terenów ♣
znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na 3 tygodnie w polowaniu/wyprawie. (07.04) następne użycie.
♥ Bonus z loterii: ♥
-1 ST we Wtorki!
Obrazek Despotyczna miłość łaknie aprobaty nawet od świata, który skazuje na zagładę.
Horyzont Świata
Dawna postać
zakochany w słońcu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1966
Rejestracja: 11 cze 2019, 1:28
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 104
Rasa: skrajny
Opiekun: Feria
Mistrz: samouk
Partner: Światłość Wspomnień

Post autor: Horyzont Świata »
A: S: 4| W: 3| Z: 3| M: 1| P: 3| A: 1
U: Prs,MA,MO,MP,Skr,Kż,Śl,W,B,Pł,L: 1 | A,O: 3
Atuty: Ostry wzrok, Trudny cel, Twardy jak diament, Nieulękły, Utalentowany
Zauważył jak łuski o złotawym odcieniu jaśnieją, coś znowu go bolało? Nie... chwila, jak to szło? Emocje? Już nie pamiętał, jednak podobało mu się to.... TEN EFKEKT W SENSIE! Nic poza tym oczywiście. A ten znowu zaczy... nie moment, zły smok.
Teza nie miał na myśli tego, że liczą się tylko więzy krwi. Jego pytanie było kierowane czystą ciekawością, czy Beri to jego brat a swoje gadanie... no nie ważne, po prostu nie chodziło mu o to.
– Oh no już się tsak nie strosz, ja to wszystko wiem. Chciałem tylko..rozjaśnić sytuację. Iphi jest po prostu przywiązany do rodziny i tyle i nie mówię, że jak smoki nie są związane krwią to nie mogą siebie nazywać braćmi i tak dalej. Mam na to wywalone, niech sobie robią co chcą
Powiedział sam trochę poirytowany, jakby "przejmując" pałeczkę z emocją od Mułka. Wziął głęboki, wolny wdech, tak samo wolno wypuszczając powietrze. Emocje szybko minęły, te burzliwe oczywiście, jednocześnie przygotował się aby w miarę spokojnie powiedzieć następujące słowa
– Egoista.... zranił wszystkich. Moją siostrę, swoje dzieci... Baran zranił po prostu moją rodzinę. I swoich przyjaciół....Byłem tak wściekły, to była furia, nigdy jeszCZe się tak nie CZułem... jak zobaCZyłem w jakim stanie jest Chromka. Prawie go zabiłem jak go znalazłem. Prawie....Boję się teraz, że ona zrobi coś równie głupiego, nie mogę jej stracić, muszę być blisko i jej pilnować. Dostał jakąś wiadomość od przyjaciółki, że umiera, w Pladze, że ją chyba palą CZy coś... i on się rzucił w stronę ich terenów bez namysłu. Trzy smoki, w tym ja, musiały go zatrzymywać. Ja obiecałem mu, z pełną powagą, że jak znowu odwali coś podobnego, osobiście wyrwę mu ogon z dupy
Starał się być spokojny, jednak w połowie zdania w głos wmieszała się złość, irytacja i ... zmęczenie? Po prostu to były trudne księżyce z tym samcem w stadzie. W Pladze to by go zabili nim by się zbliżył do ich przywódcy
– Ech... Dziwny... ciężki przypadek smoka... ale wiem też, że musiał mieć po prostu jakiś okropny kryzys, że odwalał takie rzeCZy...
Rzekł jeszcze na koniec, już całkiem zrezygnowanym głosem. I chociaż wbijał pazury w ziemię, to jego skrzydła teraz opadły na śnieg bezwładnie, jakby zmęczone tymi wspomnieniami.

Licznik słów: 364
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A.:Atuty:...
AI Ostry wzrok – dodatkowa kość przy szukaniu kamieni szlachetnych
AII Turdny cel – +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
AIII Twardy jak diament – stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
AIV Nieulękły – smok ma pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze

. .:. .:. .:.
x
AKK – Se'ze (żywiołak powietrza)
AS:1 l W: 1 l Z: 1 l M: 2 l P: 3l A: 1
ASkr,L: 1 l MA,MO: 2
Despotyczny Ferwor
Dawna postać
Ruhm der Revolution!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2030
Rejestracja: 24 sie 2019, 15:18
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 73
Rasa: bagienny
Opiekun: Axarus... A przynajmniej próbował,
Mistrz: Wszyscy, tylko nikt ze stada wody xd

Post autor: Despotyczny Ferwor »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,B,Pł,L,Prs,O,MP,Śl: 1| Kż: 2| Skr,A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Znawca terenów; Utalentowany;
Uważnie wysłuchał wywodu morskiego. Jak narazie w ciszy... Ani razu nie podnosząc głosu. Siedział i ze spokojem chłonął to, jak samiec miesza jego brata z błotem. Teza miał rację, z ty, że Beri zachował się jak kompletny idiota, jednak... Na każdą wzmiankę, o próbię skrzywdzenia go, jego plama coramz bardziej jaśniała i jaśniała. Jedynie to zdradzało, to co odczuwał we wnątrz. Gdy ziemny zakończył swój wywód, Mułek spojrzał na niego swoimi żółtymi ślepiami, po czym spokojnym i opanowanym głosem przemówił...
– Wyjaśnijmy sobie jedną prostą rzecz Tweedzie... Jestem w pełni świadomy tego, co uczunił mój brat, ale ostrzegam cię... Jeżeli się dowiem, że znowu chciałeś go skrzywdzić, to obiecuję, że osobiście wyrwę ci serce, które następnie nabiję na ostry kij, a ciało następnie spale. – Na końcu śmiechnął się jeszcze do niego, jakby jego słowa, były niewinnymi pisklęcymi przepychankami. Po czym wstał, siadając rozluźniony przed smokiem.
– Z całego serca nienawidzę smoków, dla których odebranie życia innemu smokowi, jest niczym poranny wchód słońca. Jest to jest, więc czym się tu przejmować, racja? Nie traktuj moich słów jako obelga, czy inna forma zaczepki, wycelowaną w twoją stronę, ale pragnę zaznaczyć, że jeżeli zabijesz mojego brata, to mogą ciebie spotkać nie miłe konsekwencję. Nie będziesz miał jedynie problemu ze mną, ale i z innymi smokami, dla których Beri był ważny. Na pewno masz bliskie co osoby, które bardzo cierpiały by po twoim odejściu prawda? Pomyśl więc w taki sposób o Berim. Na prawdę chciałbyś odebrać mi jedną z najbliżyszych mi osób? A co z Zirką? Z Lumim? Nazywasz go egoistą, ale sam nie jesteś od niego lepszy. Zabijając go stawiasz go na równi z sobą. – Przez cału wywód utrzymywał ten sam ton głosu. Ciepły, miły oraz nad wyraz przyjazny. Mimo, że dość dosadnie podsumował zachowanie Tezy, to wciąż nie bał się jego reakcji. Dopóki żyję, to nikt nie ma prawa skrzywdzić jego braciszka. I kompletnie ma wywalone na to, z jak silnym smokiem przyjedzie mu się zmierzyć.

Licznik słów: 326
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
♣ Grupa I. Ostry Wzrok ♣
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
♣ Grupa II. Szczęściarz ♣
sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie(31.03)
♣ Grupa III. przyjaciel natury ♣
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
♣ grupa IV. znawca terenów ♣
znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na 3 tygodnie w polowaniu/wyprawie. (07.04) następne użycie.
♥ Bonus z loterii: ♥
-1 ST we Wtorki!
Obrazek Despotyczna miłość łaknie aprobaty nawet od świata, który skazuje na zagładę.
Horyzont Świata
Dawna postać
zakochany w słońcu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1966
Rejestracja: 11 cze 2019, 1:28
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 104
Rasa: skrajny
Opiekun: Feria
Mistrz: samouk
Partner: Światłość Wspomnień

Post autor: Horyzont Świata »
A: S: 4| W: 3| Z: 3| M: 1| P: 3| A: 1
U: Prs,MA,MO,MP,Skr,Kż,Śl,W,B,Pł,L: 1 | A,O: 3
Atuty: Ostry wzrok, Trudny cel, Twardy jak diament, Nieulękły, Utalentowany
Tweed wysłuchał słów Despotycznego i... trzepnął go prawą łapą w głowę. Cios nie był mocny, dość słaby aby ów trzepnięcie było tak naprawdę klepnięciem. Jakie on gadał głupoty, jak to nie miał odebrać takich słów jako obelga? Gdyby je inaczej ubrał to może tak, jednak to była oblelga, nie ważne jak spokojnie by je powiedział, to i tak zirytowały nieco wojownika
– Nie jestem z tych co lubią zabijać geniuszu, mówiłem mu tak, żeby się opamiętał. Jedyne co chcę aby zrobił Beri, to przeproszenie mojej siostry a potem niech robi co chce, byle żeby nie odbiło się to na Chromce CZy jej dzieciach
Bądźmy szczerzy, Tweed przestał słuchać uważnie gdzieś po piątym zdaniu? Po prostu nie za bardzo go to obchodziło, sprawa Beriego była też już jakiś czas temu i powoli wszystko się uspokajało. Westchnął tylko, wywrócił oczami i powiedział
– Korzystałeś już z sojuszu między naszymi stadami? Ja jeszCZe, nie, CZekam aż będzie cieplej aby wybrać się nad ocean
Spróbował trochę zmienić temat.

Licznik słów: 164
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A.:Atuty:...
AI Ostry wzrok – dodatkowa kość przy szukaniu kamieni szlachetnych
AII Turdny cel – +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
AIII Twardy jak diament – stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
AIV Nieulękły – smok ma pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze

. .:. .:. .:.
x
AKK – Se'ze (żywiołak powietrza)
AS:1 l W: 1 l Z: 1 l M: 2 l P: 3l A: 1
ASkr,L: 1 l MA,MO: 2
Despotyczny Ferwor
Dawna postać
Ruhm der Revolution!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2030
Rejestracja: 24 sie 2019, 15:18
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 73
Rasa: bagienny
Opiekun: Axarus... A przynajmniej próbował,
Mistrz: Wszyscy, tylko nikt ze stada wody xd

Post autor: Despotyczny Ferwor »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,B,Pł,L,Prs,O,MP,Śl: 1| Kż: 2| Skr,A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Znawca terenów; Utalentowany;
Mimo, że Mułek zdawał się być pochłonięty mówieniem swojego wywodu, to nadal był czujny. Dlatego też szybko odsunął swoją głowę, gdy samiec próbował go zdzielić. Co jak co, ale na dotykanie się nie umawiał.
– Nigdy się nie waż mnie dotykać. W przeciwieństwie do innych smoków bardzo źle to znoszę. – Rzekł siadając do wcześniejszej pozycji. Wten ziemny zaczął zupełnie nowy temat. Który go tak szczerze średnio obchodził. Jak na razie nie miał ochoty, czy przymusu żeby z tego korzystać, dlatego też już zdążył o tym zapomnieć. Do dzisiaj.
– Nie korzystałem i raczej nie skorzystam w najbliższej przyszłości. Głównie dla tego, że niema tam nic ciekawego do roboty. Niby nigdy mi to nie przeszkadzało, ale jest to dość daleko od mojej groty, a mi się nie chce łazić taki kawał. – Stwierdził owijając się swoim ogonem. – W zasadzie to po co chcesz iść na ten ocean? Nic oprócz wody tam nie znajdziesz. Chyba, że od tak chcesz sobie go pooglądać. Co w sumie i ja lubię robić. –

Licznik słów: 170
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
♣ Grupa I. Ostry Wzrok ♣
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
♣ Grupa II. Szczęściarz ♣
sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie(31.03)
♣ Grupa III. przyjaciel natury ♣
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
♣ grupa IV. znawca terenów ♣
znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na 3 tygodnie w polowaniu/wyprawie. (07.04) następne użycie.
♥ Bonus z loterii: ♥
-1 ST we Wtorki!
Obrazek Despotyczna miłość łaknie aprobaty nawet od świata, który skazuje na zagładę.
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Kręcąc się między pniami drzew okazałego zagajnika nie liczyłem na spotkanie jakiegoś towarzystwa do rozmowy. Przez chwilę rozważałem wszczęcie polowania, ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu – jakiej by przyjemności mi ta czynność nie sprawiała, z podróży zostało mi sporo zapasów, które mogły się bez problemu popsuć, gdybym o nich zapomniał.
Jakby w odpowiedzi na myśl o jedzeniu brzuch zamruczał mi cicho, przypominając o tym, że już od dłuższego czasu przekładałem termin posiłku – po długiej podróży przyzwyczaiłem się już do odżywiania jedynie w chwili, gdy byłem pewien, że dłużej nie pociągnę. Takie oszczędzanie bardzo pomagało podróżować o wiele szybciej – nie musieliśmy z ojcem co chwilę robić przystanków, aby zapolować i przekąsić. Ciężar zwierzyny na plecach również opóźniał wędrówkę, ale był to nie do porównania mniejszy ubytek czasu.
Wreszcie upatrzyłem sobie zaciszne miejsce na posiłek. Wpierw obejrzałem imponującą, z pewnością starą brzozę, która niemało widziała w swoim życiu. Westchnąłem z rozmarzeniem, rozmyślając o tych wszystkich opowieściach, jakie mogłaby mi zdradzić, gdybym tylko mógł się z nią porozumieć. Były to jednak słodkie, ale nadal marzenia, toteż westchnąłem po raz kolejny, tym razem z lekkim zawodem, po czym zbliżyłem się do starego, chropowatego pnia i ułożyłem się wygodnie na miękkiej trawie, chowając się pod liśćmi przed palącym letnim słońcem. Ogon, zaciśnięty wokół sporego kawału mięsa podniosłem przed sobą, po czym ostrożnie ułożyłem stos pożywienia przed pyskiem. Zaciągnąłem się jego zapachem i dopiero wtedy zrozumiałem, żem owego mięsa wziął nieco z nadmiarem. Nie przeszkadzało mi to jednak, w końcu miło będzie najeść się raz, a porządnie, toteż wzruszyłem sam do siebie ramionami i leniwym ruchem łapy oderwałem powoli spory, solidnie okrwawiony kawał boczku jakiejś antylopy. Zamierzałem przeciągać przyjemność, tak też niezbyt śpieszyłem się z pochłanianiem mięsa. Chwyciłem oderwany kawał paszczą i zacząłem spokojnie żuć, aż przymykając z zadowolenia powieki .
Zupełnie też nie pomyślałem o tym, że roztaczający po okolicy wyraźny zapach pysznego pożywienia może skusić niejednego drapieżnika, co mogłoby skończyć się dla mnie niezbyt miło. Ach, tak naiwnie wpadłem w zapomnienie...

Licznik słów: 330
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Zapach może i faktycznie był piękny, ale na szczęście najedzonego smoka nie przyprawiał on o zawrót głowy i wyjawianie swych najbardziej drapieżnych myśli.
Nie znaczyło to jednak tego, że nie wzbudził on małe zainteresowanie u niskiego, lecz muskularnego, morskiego gada.
Zamącony w celu zbadania źródła tego przyjemnego zapachu postanowił tym razem działać ostrożnie. Bo co, jeśli to pułapka?
Dlatego w celu utajnienia swych zwiadowczych planów wojownik po prostu... zamienił sie w krzaka. Dosłownie! No, może i nie dosłownie, bo swojej formy przecież nie był w stanie zmieniać ot tak żaden zwykły smok, a co dopiero on, ale nie oznaczało to tego, że nie mógł sobie takiej iluzji wokół siebie stworzyć.
Było wszystko – gęste gałęzie, mnóstwo liści, zapach lasu, oddziaływanie na wiatr, brak wpływu na temperaturę. Teraz wystarczyło tylko mądrze podejść i sprawdzić, co jest źródłem tegoż aromatu. Jeśliby usłyszał bądź zobaczył przez małą, specjalną szparę na swoje ślepia między gęstwiną, od razu zatrzymałby się wraz z iluzją nałożoną na siebie w miejscu, udając nic podejrzanego. Cóż, plan na podglądanie byłby bez wad, gdyby nie jeden mały szkopuł. Smoki przecież obecność obcej maddary potrafiły odczuć.

Licznik słów: 185
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Okolice wydawały się spokojne i ciche, a ja spokojnie delektowałem się pożywieniem. Rozdzielając je na niewielkie kawałeczki mogłem spokojnie rozciągnąć proces jedzenia na dłuższą chwilę, ale wtedy moje źródło maddary drgnęło niespokojnie. Z zaskoczeniem zwróciłem pysk na swoją prawą stronę klatki piersiowej, odruchowo sprawdzając, czy nic mi się tam nie stało. Jednak fizyczne umiejscowienie źródła było nietknięte, a więc magiczne ostrzeżenie nie miało nic wspólnego ze mną. Przymknąłem ślepia i skupiłem się na okolicy, badając naruszenia swojej aury magii. Długo szukać nie musiałem – zauważyłem wyraźne zakłócenia niewiele dalej ode mnie, w zaroślach. Skierowałem spojrzenie w tamtą stronę i zacząłem uparcie przyglądać się krzakom, usiłując dostrzec potencjalne zagrożenie. Wstałem na równe łapy, ale wtedy przypomniałem sobie o niedokończonym posiłku, a tęskny wzrok sam spadł na niewielki kawał mięsa, jaki pozostał. Cóż, delektować się nim już nie mogłem, ale po niedługo toczonej wewnętrznej walce wygrała ta mała słabość, więc szybko chwyciłem mięso i połknąłem je w całości. Wtem okazało się, że jednak przeceniłem pojemność swojego gardła, a niezauważona w pożywieniu kość utknęła mi gdzieś na poziomie krtani. Wybałuszyłem oczy i pobladłem, choć nie widać tego było pod lawendowymi łuskami. Odchrząknąłem, ale niewiele to dało, a czułem, jak powoli zaczyna brakować mi oddechu – taka mała usterka zatkała mi obie drogi – pokarmową i oddechową. Zacząłem się krztusić i sięgnąłem odruchowo łapami do szyi. Czułem, jak wzbiera we mnie panika, zupełnie nie miałem pojęcia co robić. Usiłowałem wykaszleć z gardła kość, ale niewiele to dawało.
Ach, czyli to tak przyjdzie mi umrzeć? Nie najfajniej, zwłaszcza po tych wszystkich przygodach, jakie przeżyłem. Ale cóż, nie każdemu bohaterowi dane jest umrzeć w chwale. Ja się najwyraźniej uduszę samotnie w lesie...

Licznik słów: 276
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Po wzrokowym zauważeniu źródła zapachu Zamącony usadowił się w jednym miejscu na dobre. Ah, to tylko jakiś nieznany mu samotnik jedzący sobie w spokoju posiłek. Błysk nie był jednym z tych smoków, które z chęcią brałyby wszystko dla siebie, więc postanowił sobie z nudów po prostu biernie go nadal obserwować, bo czemu nie? Z resztą i tak jego własny składzik pękał w szwach. Jeśli nieznajomy wyczuje maddarę i podejdzie to najwyżej Zamącony zacznie się bronić i tyle, był w tym przecież najlepszy.
Owszem, samotnik się na moment nawet podniósł się z ziemi, ale nie wykazywał nawet najmniejszej chęci na zbliżenie się do źródła zakłóceń. To dobrze.
Kiedy Błysk na moment spuścił wzrok z obserwowanego gada i kontemplował nad sensem swojego istnienia w tym miejscu i tym czasie, nagle usłyszał jakieś dziwne dźwięki. Szybko skupił swój wzrok na źródle hałasu i smok, który dosłownie kilka uderzeń serc temu na spokojnie konsumował swój posiłek nagle trzymał się za gardło i wybałuszał swoje oczy tak bardzo, jakby zaraz mu miały wypaść.
Wojownik nie zastanawiał się dwa razy – smok to smok, nie ważne że nieznajomy, takim trzeba pomagać o ile nie porywają ci rodziny, czy coś w ten deseń. Dlatego więc iluzja krzaka od razu rozpłynęła się w powietrze, ujawniając czatującego w nim wcześniej smoka. Błysk błyskawicznie zbliżył się do krztuszącego się samotnika, dochodząc do niego od jego prawego boku. Od razu stanął na lewej, tylnej łapie, podpierając się z prawej swym ogonem przez brak prawej łapy. Podniósł w ten sposób swój przód do góry, więc był w stanie dosięgnąć pleców samotnika przednimi kończynami. Wykorzystał to i uderzył go z całej siły rozłożoną lewą, przednią łapą w górną część pleców, między skrzydłami. Powtórzył jeszcze czynność kilka razy, o ile smok nagle nie rzuciłby się na niego za tą próbę nie-wiadomo-czego. W końcu mógł pomyśleć przecież, że Błysk korzysta z momentu, aby go łatwiej dobić. Zobaczymy czy tylko tyle wystarczy.

Licznik słów: 316
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Nagle z zarośli wyskoczył nieznajomy, ale jakoś wcale się tym teraz nie przejmowałem. Podbiegł do mnie, a chwilę później poczułem mocne uderzenie w plecy. Niespodziewanie przyczyna moich chwilowych mąk wyskoczyła mi z gardła i cała obśliniona wypadła na trawę przede mną. Zaskoczony nabrałem łapczywie brakującego powietrza i zakaszlałem, co tym razem wyszło mi całkiem gładko. Czułem lekką chrypkę, ale przynajmniej już się nie dusiłem. Nieznajomy kontynuował klepać mnie po plecach, a ja zdezorientowany szybkim rozwojem wydarzeń nie byłem w stanie odpowiedzieć wybawcy głosem. Dlatego też uniosłem lewą łapę na znak, że już w porządku. Gdy przestał, przysiadłem jeszcze i odsapnąłem, powoli się uspakajając. Przeczyściłem jeszcze gardło, sprawdzając po cichu stan mojego głosu. Był słaby, ale był, więc odwróciłem się wreszcie i zobaczyłem swojego zbawcę. Uśmiechnąłem się wątło i odezwałem półgłosem, aby nie drażnić dopiero co pokrzywdzonego gardła.
– Bardzo... dziękuję. Uratowałeś mi życie... nie wiem jak dziękować. – tu mnie olśniło i dopowiedziałem jeszcze, zanim odwróciłem się w stronę drzewa, pod którym chwilę temu odpoczywałem. – ...A właściwie wiem. – niedługo zajęło mi odnalezienie między wystającymi korzeniami brzozy Tygrysiego Oka, które znalazłem dosyć niedawno temu i nie zdążyłem jeszcze ukryć w schowku swojej kryjówki. Chwyciłem drżącą łapą piękny szlachetny kamień, po czym odwróciłem się do nieznajomego i wyciągnąłem w jego stronę przedmiot.
– Proszę... przyjmij to w ramach podziękowań. Wiem, że to niewiele za ratunek życia, ale mam nadzieję, że zdołam ci to wynagrodzić... k-kilkoma ciekawymi opowieściami, bo ich akurat mam pod łapą niemało. – zażartowałem. Miałem nadzieję, że nieznajomy przystanie na tą ofertę, gdyż żadnych innych kamieni ani jedzenia przy sobie już nie miałem.
– Nazywam się D-delavir. Wybacz tę chrypkę, powinno mi zaraz przejść. – odkaszlnąłem i zamilkłem na chwilę czekając, aż lekkie pieczenie w gardle ustanie. Cóż za utrapienie – drobna kostka, a taki wielki problem. Zerknąłem ze złością na walającą się na ziemi przyczynę obecnej sytuacji, choć wiedziałem przecież, że kość nie zawiniła. Przypłaciłem bólem za swój bezsensowny pośpiech, ale przecież nie przeszkadzało mi to w obwinianiu przedmiotu, nieprawdaż?

Licznik słów: 333
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Przestał go klepać gdy ten wyraźnie dał znak, że wszystko już jest w porządku. W końcu przecież mógł się zakrztusić czymś więcej niż tylko jedną kostką. Zawsze mogły być dwie.
– Już? Wszystko w porządku? – zapytał się jeszcze dla wszelkiej pewności, nim gad zaczął mówić. W trakcie gdy ten dochodził do siebie Zamącony usiadł na zadku i owinął swój ogon wokół lewego boku. Wyglądało to dość dziwnie, zwłaszcza jak przykrył swoją lewą stopę rozłożystym wachlarzem z błon, bo przecież prawej stopy jeszcze nie miał.
Przekrzywił lekko swój łeb z neutralnym, klasycznym jak dla niego wyrazem pyska jako odpowiedź na uśmiech ze strony wędrowca, ale gdy ten postanowił obdarować go kamykiem w zamian za ratunek, na pysku samca wymalowało się pierw lekkie zdziwienie, a później oszczędna radość.

– Oh, kamyk? I to jeszcze akurat ten, którego poszukiwałem... Ja... dziękuję. Po prostu... robię to, co należy robić, i tyle. – nie uważał siebie za kogoś, komu powinno się coś dawać, bo przez swą przyszłość tkwił w przekonaniu, że jak już to powinno się mu rzeczy zabierać. Dlatego każdy, najdrobniejszy prezencik ze strony kogoś innego przyjmował z małym niedowierzaniem, ale i też ogromną, wewnętrzną radością.
– Miło cię poznać Delavir, jestem Zamącony Błysk, wojownik stada Ziemi. Chyba jednak dobrze zrobiłem, obserwując cię z krzaków. – odwrócił łeb w stronę, w którą wcześniej samotnik próbował dostrzec źródło wcześniejszego maddarowego bodźca, ale ku jego zaskoczeniu... największego krzaka w tamtej okolicy nie było. Zupełnie tak, jakby nie istniał. Spojrzał potem z powrotem na samotnika – Opowieści? Chętnie jakieś usłyszę. Sam mam ich też dużo pod... – chciał powiedzieć również, że pod łapą, ale w tym momencie spojrzał się na swoją brakującą część kończyny – ...um, pod dostatkiem, ale nie należą do tych przyjemniejszych... Swoją drogą chyba powinieneś uważać nieco bardziej, gdzie jesz. Mogłeś zamiast na mnie natrafić na jakiegoś smoka Plagi, a oni się nie pytają, tylko od razu porywają.

Licznik słów: 315
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Ten mały podarunek zdawał się sprawić nieznajomemu znacznie więcej szczęścia, niż się spodziewałem. Przyglądałem mu się chwilę i w chwili wspomnienia o obserwowaniu mnie również zwróciłem pysk w stronę nieistniejącego już krzaka. Niedługo zajęło mi domyślenie się, iż to właśnie krzak był tym tworem maddary, który wyczułem. Normalnie chyba nie byłbym zbyt zadowolony, że ktoś mnie podgląda, ale tym razem khakołuski miał rację – miałem szczęście, że akurat znalazł się w pobliżu i obrał mnie za cel do obserwacji.
Dopiero po drobnym zacięciu i znaczącym spojrzeniu Błysku zauważyłem, że brakuje mu jednej stopy. To nie był najładniejszy widok, aczkolwiek sam poszkodowany zdawał się niezbyt przejmować tym brakiem. Przynajmniej nie na tyle, na ile się spodziewałem. Rana nie wyglądała na starą, więc tym bardziej zadziwiało mnie opanowanie Zamąconego. Jak coś takiego może nie boleć?
Miałem wiele pytań na ten temat, jednak chrypka po zakrztuszeniu nadal mocno mi dokuczała, więc postanowiłem trochę mniej się odzywać. Jednak ostatnie słowa zaciekawiły mnie na tyle, że musiałem dopytać.
– Porywają? Słyszałem, że najmilsi nie są, ale nie spodziewałem się, że aż tak. To brzmi jak ciekawa historia. Mógłbyś... rozwinąć? – wychrypiałem i odpuściłem sobie dalsze gadanie, mając nadzieję, że na razie nowy znajomy przejmie inicjatywę w rozmowie, dopóki nie poczuję się na siłach, aby mówić coś dłuższego, niż parę krótkich zdań.

Licznik słów: 216
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Niestety Delavir nie miał zbytnio szcześcia co do rozmówcy, gdyż Zamącony do bardziej gadatliwych smoków nie należał. Ale nie znaczyło to oczywiście, że nie potrafił rozmawiać w cale.
– Nie wiem, czy mogę wchodzić w szczegóły, bo to sprawa między Ziemią a Plagą, ale w skrócie ktoś z Plagi porwał z granicy młodego adepta, syna przywódczyni, tak po prostu. Zwrócili go po oddaniu im połowy Pustyni Celeri... – pod koniec jego wzrok lekko zszedł w dół, ale tylko na moment. Możliwe, że po prostu jakaś mucha mu przeleciała przed ślepiami i odwróciła jego uwagę, czy coś...
– A wracając, jeśli lubisz jednak jeść tak na świeżym powietrzu, wystarczy, że zrobisz maddarową kopułę zatrzymującą zapachy, i problem niechcianych gości zostanie rozwiązany..

Licznik słów: 120
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Choć historia była dość skąpa, zdołała mocno mnie zaciekawić. Ciągle jednak nic nie mówiłem, czekając, aż nieprzyjemne uczucie w gardle zelżeje. Po chwili ciszy Błysk dodał swoją poradę, a ja zgodnie pokiwałem głową, gdyż ten pomysł faktycznie wydał mi się dobry. Ból nie zdążył jeszcze zaniknąć, ale nie byłbym sobą, gdybym pozwolił, abyśmy dłuższą chwilę siedzieli w ciszy.
– Jestem pewien, że... nikomu drobne uchylenie skrawka tajemnic, owijających tę historię nie zaszkodzi. Zapewniam, że możesz ufać mi w kwestii tego, iż nikomu tej historii nie zdradzę. Wszakże ogromnie pragnę poznać nieco więcej szczegółów – w końcu czyż nie lepiej jest wiedzieć, kogo należy się wystrzegać, zwłaszcza mi jako samotnikowi? Proszę, powiedz mi tylko choć parę plotek, co się tam wydarzyło, a już więcej nie będę śmiał wgłębiać się w sekrety tego incydentu. – mimo próby zmiany tematu na barierę maddary postawiłem na swoim i spróbowałem przekonać khakołuskiego. Może jednak rozszerzy nieco ową historię? Cóż, miałem się właśnie przekonać.
Po odpowiedzi, jaką by nie była, uznałem, że najwyższa pora zmienić temat. Wróciłem myślami do propozycji utworzenia bariery, ale samemu sobie zaprzeczyłem ruchem głowy.
– Cóż, bariera maskująca zapach zdaje się być bardzo dobrym pomysłem, aczkolwiek nie jestem jeszcze na tak zaawansowanym poziomie, aby umieć manipulować pod przewodnikiem magii rzeczami niematerialnymi. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to jakaś gumowa błona, ale i tak zabierałaby mi powietrze i wkrótce bym się udusił we własnej kryjówce. Ojciec nie zdążył nauczyć mnie wyższego poziomu niż podstaw Magii Precyzyjnej. Ale wiesz, tak naprawdę kiedyś w ogóle nie potrafiłem wyzwolić maddary z jądra. Niby je utworzyłem, niby znałem teorię, ale ciągle coś mnie blokowało. Gdy w końcu przebiłem tę blokadę, fala magii, która ze mnie się niemal wyrwała, zdołała uratować mojego przyjaciela. Wiesz, to w sumie bardzo ciekawa historia. Chciałbyś może... ekhem-posłuchać? – dopiero chwilowy powrót nieznacznej chrypki przypomniał mi o tym, że ciągle powinienem oszczędzać gardło. Zdążyłem o tym zapomnieć, zatracając się we własnym monologu. Cóż, tak już miałem, moje własne gadulstwo uśmierzało niedogodności organizmu, ale nie umiało ich uleczyć. Bo gdyby umiało, byłbym niezniszczalny, i to dosłownie! Uśmiechnąłem się sam do siebie na tą zabawną, aczkolwiek zastanawiającą myśl. A może i dałoby się jakoś uzależnić sprawność ciała od głosu? Wiele rzeczy jeszcze paręnaście księżycy temu wydawały się niemożliwe, a teraz już nikogo nie dziwią, więc kto wie? Może kiedyś w przyszłości smoki zdołają wymyślić zastosowanie maddary, wzmacniające umiejętności lub nawet fizjologię?

Licznik słów: 397
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Zamąconego nawiedziło lekkie zakłopotanie, bo w sumie to... tak naprawdę wiedział w sumie tylko tyle na temat tego incydentu. Nawet nie wiedział, kto dokładnie był tego sprawcą.
– Szczerze to... w sumie niewiele więcej wiem. Dostałem tylko wezwanie by stawić się na granicy, a zanim tam doszedłem było już po wszystkim. Po prostu wyczuwając woń Plagi miej się bardziej na baczności. Nie wszyscy z nich są podstępni i niehonorowi. – wyjaśnił samotnikowi nadal spokojnym i neutralnym głosem.
Słysząc ciągle ubolewające gardło smoka Błysk od razu zareagował... niewielkim zdziwieniem. Skoro trudno mu było mówić normalnie, dlaczego więc nie zastosuje jednego, prostego triku?

– Wiesz, jeśli jest ci jeszcze trudno mówić zawsze możesz komunikować się...~ ...w ten sposób. ~ Samotnik zaczął słyszeć ten sam głos morskiego samca, tyle że docierający do niego z wnętrza jego łba ~ Chyba, że nie potrafisz. Bo w końcu wiadomość mentalna to nic innego niż iluzja twojego głosu w czyjejś głowie, "rzecz niematerialna", jak to ująłeś. Nie można go przecież dostrzec. Tworząc twór z maddary, nie musi on mieć swojego odpowiednika w rzeczywistości. Jedyne, co cię ogranicza to wyobraźnia, zasób twego źródła i fakt, iż maddara to moc tworzenia, nie destrukcji. A wracając, chętnie wysłucham Twojej historii. Moje źródło dało się łatwo znaleźć, ale od zawsze miałem problemy z użyczaniem jego mocy w stresujących i nagłych sytuacjach. Gdyby nie to, może nawet i byłbym teraz czarodziejem? Tak czy siak, kiedy jestem spokojny i mam czas na dokładne wyobrażenie sobie tworu, z reguły nie mam z czarowaniem żadnego problemu. Pewnie kwestia tego, że często to robię.

Licznik słów: 258
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Moje starania i próby wykorzystania umiejętności przekonywania spełzły na niczym, ale nie utraciłem entuzjazmu. Wzruszyłem jedynie ramionami i kiwnąłem głową na zrozumienie, pocieszając się, że przynajmniej próbowałem.
Zmieniliśmy jednak temat, a ja chrypiałem sobie w najlepsze, bezlitośnie męcząc gadatliwością pokrzywdzone gardło. Błysk odezwał się, a gdy pod koniec zdania zamknął pysk, choć mimo to nadal słyszałem jego słowa, niemal uderzyłem się łapą w czoło. No oczywiście! Czemu od razu na to nie wpadłem? Zanim jednak posłuchałem rady i odpowiedziałem w sposób zbawiennie-niewerbalny, dosłuchałem khakołuskiego, nie chcąc mu przerywać. W odpowiedzi na jego słowa w głowie u Zamąconego rozbrzmiał miękki, nieco różniący się od naturalnego głos. Nie najlepiej wychodziły mi iluzje dźwiękowe, dlatego mój głos zdawał się być odrobinę za wysoki, rozmyty i odbijający ledwo zauważalnym echem.
– Och, ależ potrafię! Radzę sobie z tworzeniem iluzji, ale nie potrafię kierować rzeczami niematerialnymi. Umiem ukształtować maddarę, aby przypominała zapach, aby tworzyła sztuczne dźwięki czy przybierała formę jakiegoś przedmiotu. Jednakże kierować prawdziwymi przedmiotami za pomocą maddary potrafię jedynie wtedy, gdy owe przedmioty są widoczne, namacalne. – nie wiedziałem, jak inaczej to wyjaśnić, więc pozostawało mieć nadzieję, że smok mnie zrozumie. Mnie uczono korzystania z magii w nieco specyficzny sposób, przekazywany przez tajemniczy klan dalszym przodkom, więc nie zdziwiłbym się, gdyby w naszym sposobie czarowania byłyby jakieś znaczące różnice. Ot, chociażby to, że Błysk wspomniał o znalezieniu źródła, podczas gdy ja swoje musiałem uformować. Zapewne dla każdego jest to indywidualne, jednakże podstawy i cały zamysł był jednakowy dla wszystkich.
– A więc skoro nie jesteś Czarodziejem, a straciłeś łapę... wnioskuję, że zajmujesz się którymś z pozostałych mało bezpiecznych fachów? Wojownik lub Łowca? No i... może mógłbyś podzielić się historią straconej łapy? Jeżeli, oczywiście, chcesz. – przechyliłem z ciekawością łeb, jednakże nie nalegałem na udzieleniu odpowiedzi. Temat mógł być dla smoka bolesny, więc gdyby w jakikolwiek sposób to okazał, natychmiast zmieniłbym kierunek rozmowy.
– A więc historia! Żeby wszystko zrozumieć, musiałbym zrobić niewielki wstęp, więc zacznijmy od tego. Pochodzę z bardzo odległych krain, pełnych niezwykłej przyrody, dzikich smoków i zarówno przerażających, jak i pięknych bestii. Wyklułem się i wychowałem pod opieką ojca w jednym z owych dzikich klanów, gdzie wszystkie smoki wyglądały tak samo. Nietrudno ci zresztą będzie je sobie wyobrazić – sylwetkę odziedziczyłem po matce, która była z tego właśnie klanu. Różnią mnie od nich jedynie trzy rzeczy w wyglądzie – kolor, bowiem dzikie smoki rodzą się w odcieniach zieleni, a rozróżnić je można jedynie po niepowtarzalnych wzorach na skrzydłach (też zielonych); grzywa i kępki sierści, które mi się dostały od ojca; no i to mnóstwo jaśniejszych wzorów, co mi w nocy świecą. U nich tego nie ma, wzorki mam po babci, Pacyfikacji Pamięci. Choć z tego co mówił ojciec, nawet ona ich tylu nie miała... Ale oddalam się od tematu. – ponownie skupiłem myśli na dzikich smokach i sam nie zauważyłem, gdy oprócz iluzji głosu zacząłem przesyłać także półprzezroczyste urywki wspomnień, na których się aktualnie skupiałem. Nie zabierały za dużo uwagi, ale zdawały się wypełniać moje słowa odpowiednimi wyobrażeniami opowiadanego zdarzenia. Dlatego też chwilę przed tym, jak wróciłem do głównego wątku, Błysk mógł przez chwile dostrzec skrajem umysłu obraz – polana, otoczona krzakami i wysokimi drzewami, przepełniona co najmniej kilkunastoma opisywanymi mną przed chwilą smokami. Wszystkie zielone, kolczaste i łuskowate, a wśród nich mój nienaturalnie wielki ojciec o czarno-białej sierści i lwiej grzywie. Mnie, jako pierwszą osobę tego wspomnienia widać nie było, jednakże znajdowałem się przecież tuż przed oczami Błysku – bez problemu mógł stwierdzić, że stanowię idealną mieszankę pół-olbrzyma i zwyczajnego dzikiego smoka.
– Dzikie smoki nie władały magią, dlatego też talent ojca i mój, który odziedziczyłem, były przez jednych podziwiane, a przez innych tępione, ze strachu i zazdrości. Mój ojciec był potężnym czarodziejem i bardzo szanowanym członkiem stada, więc nic dziwnego, że nikt nie wchodził mu w drogę i nie wypominał inności. Ja za to byłem celem idealnym – nienaturalnie słaby, niewyszkolony w magii, wyróżniający się i jeszcze taki gadatliwy oraz przesadnie pewny siebie. Rówieśnicy bez namysłu uznali mnie za perfekcyjnego kozła ofiarnego, często więc padałem ofiarą przykrych żartów i wyzwisk. Jednakże nie byłem jedynym pisklakiem, który się wyróżniał. – uśmiechnąłem się pogodnie na miłe wspomnienie, które częściowo ukazało się także khakołuskiemu. Spory pisklak, którego właśnie miałem zamiar opisać. – Imoragh. Od wyklucia był tak przerośnięty i obrośnięty kolcami, że krążyła nawet plotka, iż matka przy czyszczeniu go z masy jajecznej przecięła sobie język o jeden z jego kolców. Miał ledwo cztery księżyce, a jego pazury były większe od szponów niektórych dorosłych smoków. Jednakże wrodzone talenty ciągną za sobą i wady. Imora był skrajnie agresywny i porywczy, a także miał bardzo słaby węch. W dzikich klanach ogromnie liczą się zdolności łowieckie, więc jakby silny Imora nie był, gorszy węch bardzo utrudniłby mu rozwój w stadzie. Dlatego też ukrywał przed wszystkimi swoją niezdolność. Pewnego razu, gdy jacyś nasi znajomi dowiedzieli się o jego problemie, zażartowali z niego głupio, czy nie zepsuł sobie jakoś nosa. Tego samego dnia cali poobijani i z podkulonymi ogonami przybieli wyjąc do rodziców, ale ze strachem miotali głowami i odmawiali udzielenia odpowiedzi na pytania kto im to zrobił. Mimo to rodzice pokrzywdzonych domyślili się, czyja to sprawka, ale z braku dowodów i odmowy złożenia zeznać Wódz ogłosił oskarżonego niewinnym. Trudno jednakże poskromić rodzicielską wściekłość, a pod czujnym spojrzeniem rodziców Imoragha nie mogli sami przycisnąć mojego przyjaciela do ściany. Wystarczyło jednak rozpowiedzieć plotki, a strach zrobił swoje – nikt nie chciał już zadawać się z Imorą, co tylko zwiększało jego frustrację. Mieliśmy jednak siebie nawzajem i pozostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi – jego widok przy mnie w magiczny sposób rozpraszał wszelkich nienawistników mojej inności, a i jego agresja cichła w towarzystwie mojego optymizmu i fajnych historyjek. Dziwnieśmy się dobrali, a jednak miło było mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć. – wymruczała nostalgicznie iluzja mojego głosu. Zdałem sobie wtedy sprawę, że trochę za bardzo przeciągnąłem ów wstęp, więc dla pewności dopytałem, upewniając się, czy aby słuchacz nie przysypia.
– Opowiadać dalej czy za bardzo przynudzam? – uśmiechnąłem się wesoło, a i mentalny głos zdawał się roztaczać rozbawienie. Nie zdziwiłbym się, gdyby Błyskowi ciążyło moje przedstawienie postaci tej opowieści. Umiałem się rozgadać, ale gorzej mi szło z pohamowaniem się.

Licznik słów: 1017
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Błysk wyczuł wyraźnie, że ma doczynienia z osobą niezbyt umiejętnie władającą swym źródłem, ale nie chciał być od razu niemiły i mu to wytykać. Przynajmniej nie bezpośrednio.
– Oh, rozumiem. Hmm... wiesz, zawsze można się tego nauczyć w nieco... inny sposób. Może... O. Może na początek weź jakiś... kamień do łapy. Podrzuć go tak, byś mógł go złapać drugą łapą. Później spróbuj zrobić to samo, ale z zamkniętymi ślepiami. Mimo tego, że się nie patrzysz, to jest możliwe, prawda? Mimo, że nie widzisz, wciąż tak jakby... "czujesz", gdzie kamień się znajduje, i w jakim miejscu się znajdzie za kilka chwil, mimo że ani go nie dotykasz, ani nie widzisz. To później otwórz ślepia i spróbuj z maddary stworzyć taki sam, ale niewidoczny kamień. Przerzuć go między łapami i... po kilku próbach nie powinno Ci to sprawiać problemów. Teraz to tylko kwestia pozbycia się jego... namacalności. Po prostu korzystając z doświadczenia tego uczucia, gdy kamień znajduje się w powietrzu, a ty go nie widzisz... spróbuj je przenieść na twór, który nie jest obiektem fizycznym, czyli na przykład na jakiś zapach. Użyj uczucia wiedzy, gdzie znajduje się niewidoczny przedmiot i podtrzymuj je w tym jednym, konkretnym miejscu. I dopiero wtedy spróbuj go przesunąć, na przykład w inne miejsce toru lotu poprzedniego niewidzialnego kamienia. Myślę, że to mogłoby Ci nieco pomóc, o ile nie skomplikowałem jakoś zbyt bardzo tego, o czym mówię. – Odpowiedział dość wylewnie na pierwsze stwierdzenie młodszego samotnika.
– Mówiłem już, że jestem wojownikiem. A łapę straciłem po prostu, bo... Eh. Przegrałem zakład, którego nawet nie miałem szansy wygrać, i bo byłem nieprzytomny po powaleniu górskiego demona. – Oh, chyba nie o taką wersję "historii" samotnik chciał prosić, ale Zamącony miał to do siebie, że zwykle opowiadał o sobie dość ubogo. Z góry po prostu zakładał, że jego opowieści nie byłyby chętnie słyszane.
Jednakże wsłuchiwać się w opowieści innych uwielbiał najbardziej. Zupełnie dał się pochłonąć opowiadaniu niebieskołuskiego, z uważnie nadstawionymi uszami nasłuchując ciągu dalszego dość nieprzyjemnego chyba dzieciństwa Delavira.

– Ja też jestem z bardzo daleka. – wtrącił się przy początku samcowi do opowieści, ale ponownie nie rzucił niczym konkretnym. Chyba trzeba będzie się go dopytywać...
– Oh, czyli nawzajem się dopełnialiście... I co się dalej działo? Dlaczego ty tu jesteś, a Imoragh nie? Skoro to było daleko stąd, musiało się zdarzyć coś okropnego? Czy po prostu wyruszyliście razem po zorientowaniu się, że nikt was nie wspierał? Proszę, mów. O ile nie sprawia Ci to bólu. – odpowiedział od razu morski, mówiąc jak jakieś kilkuksiężycowe pisklę nie mogące doczekać się kontynuacji jakiejś bajki na dobranoc.

Licznik słów: 425
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Wsłuchałem się uważnie w głos w swojej głowie i powoli zaczęło do mnie docierać, co przez to chciał przekazać Błysk. Zgodnie z jego wskazówkami wziąłem do łapy kamyk i zacząłem go przerzucać. Początkowo niepewnie przymknąłem powieki i usiłowałem dokładnie tak samo rzucać kamykiem. Parę razy ominął moją łapę i upadł na ziemię, więc to zajęło dłuższą chwilę, abym przyzwyczaił się do nietypowej czynności. Kolejny etap – maddarowy kamyk. Skupiłem magię w jednym punkcie i uformowałem z niej podobny kształt do skałki, którą odłożyłem. Zamierzenie opuściłem punkt z nadawaniem koloru kreacji i już uderzenie serca później w łapie leżał mi twór o teksturze kamienia, lecz ile bym się w łapę nie wpatrywał, nic na niej nie widziałem. Gdyby nie wyczucie drgań maddary, zapewne w ogóle byłbym przekonany, że mi się nie udało. Kąciki ust uniosły się z zadowoleniem i zabrałem się za ćwiczenie – przerzucanie kulki maddary. Ku mojemu własnemu zaskoczeniu niewidzialny przedmiot wypadł mi z łap ledwo dwa razy. Wreszcie rozproszyłem małą magiczną kreację i spojrzałem z błyskiem w oku na khakołuskiego – zrozumiałem. Wyszczerzyłem się radośnie i ponownie skupiłem się na magii, przymykając nieco oczy. Wyciągnąłem odruchowo łapy i w pewnym momencie ścisnąłem, jakby udało mi się chwycić coś niewidzialnego. Przyciągnąłem to "coś" do siebie... A Ziemisty nagle przestał czuć mój zapach. Wyobraziłem sobie wielką zasłonę bez konkretniej określonego kształtu i otoczyłem nią siebie, odcinając woni drogę ucieczki. Następnie skupiłem się na poczuciu... łapania kamienia. Zasłona się rozproszyła, jednak zapach jakby ścisnął się przy mnie, przestając się rozwiewać wokół. Spojrzałem radośnie na Wojownika.
– Dziękuję! – ukazałem znowu białe kiełki i rozluźniłem łapy, rozpraszając maddarę. Zapach ponownie opadł, podczas gdy ja próbowałem się bawić nowo nabytą umiejętnością. Spojrzałem na brzozę i skierowałem ku niej swoją magię, ponownie chwytając zapach i lekkim ruchem dłoni "odrywając jego kawałek od drzewa. Okrągłym ruchem ścisnąłem woń w kulce i przyciągnąłem ją do siebie. Wylądowała mi na łapach, a ja opuściłem w nią koniec nosa i zrobiłem głęboki wdech, napawając się pięknym zapachem drzewa. Mogło to wyglądać skrajnie dziwacznie ze strony, gdyż wąchałem właśnie niewidzialny obiekt na łapach i po mimice wyraźnie mi się to podobało, ale czuć też było wyraźne drgania maddary, okalającej aktualnie mój nos. W końcu opuściłem kończyny i dałem magii wraz zapachem się rozwiać, żeby kontynuować rozmowę.
Faktycznie, nie takiej opowieści się spodziewałem, jednak chciałem dopytać o szczegóły.
– Ach, wybacz, musiałem niedosłyszeć o twojej randze. I gdyby nie sprawiło ci to kłopotu, bardzo chętnie posłuchałbym rozwinięcia tej historii! "Górski demon" – to przenośnia, czy faktycznie udało ci się powalić taką bestię? I cóż to za zakład? Cóż skłoniło cię do jego przyjęcia, skoro wiedziałeś o nikłych szansach na zwycięstwo? – naprawdę z wielką chęcią wysłuchałbym każdego słowa khakołuskiego, gdyby tylko postanowił podzielić się konkretami historii.
Jednakże gdy temat przeszedł na moją historię, ja również dałem się pochłonąć wspomnieniom. Nie były najprzyjemniejsze, prawda, jednak budziły we mnie nostalgię i tęsknotę, więc nie żałowałem, że było mi dane być bohaterem tych przygód. Na wtrącenie Ziemistego uniosłem z zaciekawieniem uszy, jednak na razie nie pytałem o więcej, by nie zgubić wątku. Często mi się to zdarzało, gdy zaczynałem rozmowę na inny temat, nie kończąc poprzedniej.
Przyjemnie się zaskoczyłem zaangażowaniem Błysku w moją opowieść. Na pytania uśmiechnąłem się, lecz w oczach czaił się smutek. Mimo to kontynuowałem opowieść, pragnąc jedynie zadowolić słuchacza. Przez chwilę khakołuski mógł dostrzec przypadkowo wypuszczone wspomnienie – wysoki las... trawiony płomieniem. Jednakże ten obraz pojawił się na tak krótko, że można było go uznać za przewidzenie.
– Masz rację, wydarzyło się coś okropnego... i to z mojej winy. Jednakże wydarzyło się to kilka księżycy po historii, którą miałem zamiar opowiedzieć. A chciałem opowiedzieć ci o Turnieju, przez który mój drogi przyjaciel niemal nie zginął. W pierwszej turze niemal nie zginąłem w pojedynku z Imorą, a w drugiej to on stał na skraju życia. I gdyby nie moja magia... możliwe, że Imora nigdy by nie powrócił z drugiego wyzwania. A więc – wolałbyś posłuchać o pierwszej lub drugiej części Turnieju, czy może chętniej usłyszałbyś odpowiedzi na swoje pytania? – nie chciałem od razu przeskakiwać z historii na historię, dlatego wolałem upewnić się, która opowieść najbardziej usatysfakcjonowałaby teraz Ziemistego.

Licznik słów: 688
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Poczuł lekkie zadowolenie widząc, jak młodzik bierze propozycję Zamąconego do serca, a i również realizuje ją tu i teraz, w czasiee rzeczywistym. Trochę szerzej się uśmiechnął widząc, jak ten macha swoimi łapami we wszystkie strony i tworzy twory niedostrzegalne dla smoczych ślepi. Ten samotnik... wyglądał na naprawdę miłego towarzysza.
– Proszę. Miło pomagać. – odpowiedział mu uprzejmie głosowo na jego maddarowe podziękowanie.
Słysząc, jak Delavir dopytuje się bardziej o nieco raniące jeszcze wojownika tematy, Zamąconego opuściły na moment widoczne na pysku pozytywne emocje. Zastąpił je neutralizm.

– To nie przenośnia. To fragment dość długiej historii, a raczej mniej więcej jej... końcówka. Może opowiem Ci ją po twojej, dobrze? Żeby nie mieszać. – lewa strona jego pyska lekko drgnęła w górę, a ze ślepi było widać, że a i owszem, opowiedziałby o tym, ale... potrzebowałby trochę czasu, żeby oswoić się z faktem dzielenia się tą historią. Nie potrafił tego opowiedzieć, ot tak.
Widocznie obydwa samce miały ze sobą coś wspólnego, jeśli chodzi o wydarzenia z przeszłości.
Ucho morskiego drgnęło, gdy przed sobą ujrzał na moment istne piekło. Postanowił ten krótki widok jednak zignorować, a przynajmniej nie okazywać tego na zewnątrz, że właśnie go ujrzał. Natomiast słysząc, jak samiec obarcza się winą za coś, od razu Błyskowi zalśniły ślepia. Zdawało mu się dostrzegać w tym dość dużo analogii do swojej własnej osoby, i z góry założył, że jeśli te widziane przed chwilą płomienie były skutkiem działania młodego maga, musiały zostać wywołane tylko i wyłącznie czystym przypadkiem, na pewno nie specjalnie.

– Nie martw się, za młodu można nawojować nieświadomie naprawdę sporo, doprowadzić do śmierci i cierpienia wielu istnień. Wiem coś o tym. To boli, ale nie wiń się za coś, nad czym nie miałeś żadnej kontroli. – rzekł nawet z odrobiną nuty pouczenia – Ale myślę, że na ten czas wystarczy, byś opowiedział po prostu o tym... turnieju. Od początku. Jeśli tylko chcesz. – i zaraz powrócił do nieco rozchmurzonego tonu, czekając cierpliwie, zamieniony w słuch.

Licznik słów: 324
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Legenda Samotnika
Dawna postać
Delavir
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 374
Rejestracja: 01 maja 2019, 13:03
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Wężowy × Drzewny
Mistrz: Zwierzchni Kolec
Partner: Mango

Post autor: Legenda Samotnika »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Wydawało mi się, że Błysk nie miał nic przeciwko moim ćwiczeniom maddary, a wręcz na odwrót. Ucieszyło mnie, że Ziemisty był osobą, która lubiła pomagać i mimowolnie zacząłem zastanawiać się, czy khakołuski byłby w stanie nauczyć mnie jeszcze czegoś ciekawego na temat maddary. Wiedziałem, że jeszcze sporo jej tajników mam do odkrycia, a nowy znajomy uchylił mi właśnie skrawek nowej wiedzy.
Zupełnie nie miałem w zamiarze zepsuć pozytywnego nastroju swoimi pytaniami, aczkolwiek najwyraźniej nieświadomie tak zrobiłem, co mogłem wywnioskować ze zmieniającego się wyrazu pyska. Kiwnąłem jedynie głową uznając, że lepiej nie dążyć tematu, jeżeli ma sprawiać rozmówcy ból. Szybko zmieniliśmy temat i wróciliśmy do bardziej pozytywnych opowieści. Zaciekawiły mnie słowa Błysku, gdyż słychać w nich było sporo doświadczenia, najwyraźniej uzyskanego własnoręcznie. A skoro z doświadczenia mówił, że nie należy się winić za coś, nad czym nie miało się kontroli... Cóż, najwyraźniej też miał mało przyjemne momenty w przeszłości. Współczułem mu, lecz nie chciałem schodzić na ponure tematy, więc odpowiedziałem krótko i przeszedłem do swojej opowieści.
– Dziękuję ci za radę. I bardzo chętnie opowiem o Turnieju! – już miałem kaszlnąć na przeczyszczenie gardła, ale w porę przypomniałem sobie, że przecież posługuję się do rozmowy maddarą. Śmiechłem z siebie w myślach i zabrałem się za historię. – A więc było to tak. Nasz klan od dawna nie miał już powodzenia, matki ciągle traciły swoje młode, paskudna pogoda wyniszczała zapasy i płoszyła zwierzynę, a łowcy byli wycieńczeni i przynosili bardzo mało pożywienia. Do tego od jakiegoś czasu ogromny tygrys – wielkie, majestatyczne kocisko o ognistym futrze – uznał sobie nasz klan za doskonałą zabawkę i ciągle znęcał się nad zmęczonymi smokami. Winą za ten jeden wielki pas niepowodzeń obarczano bogów, którzy podobno gniewali się na nasz klan. Adenyi, tamtejsza bogini łowów, została czymś przez smoki urażona, dlatego też nieszczęście ciągle wisiało nad ich duszami. Trwało to już nie jeden księżyc, ale nagle wydarzyło się coś wspaniałego. Z dalekich stron, nieznanych dzikim leśnym smokom przybył onyksowy bohater o jadowitych oczach – tak właśnie nazywano mojego ojca. Władał on sztuką magii, która zachwycała dzikie gadziny, niezdolne do tkania maddary. Powalił ognistą bestię, zapewnił klanowi ochronę i przywrócił w nim harmonię. Od kiedy postanowił zostać, klan zaczął kwitnąć, niczym pąki kwiatów w miesiącu Pierwszego Życia. Smoki naprawdę wiele zawdzięczały Zwierzchniemu Kolcowi, tak też pięć księżycy po jego przybyciu Wódz postanowił zorganizować Turniej Młodych Dusz. Adepci klanu mieli zaprezentować swoje możliwości, które mogli poszerzać i rozwijać dzięki ochronie mojego ojca. Częściowo był to też hołd do bogów, którzy w końcu zezwolili klanowi żyć spokojnym życiem i zesłali im bohatera.
Miałem wtedy cztery księżyce. Udział nie był do końca obowiązkowy, ale wszyscy dorośli dawali wyraźne znaki, że oczekują uczestnictwa jak największej liczby młodzików. Każdy rodzic chciał, aby to jego pisklę zyskało miano najbardziej obiecującej Młodej Duszy, bowiem to mocno uprościło by ich potomkom życie. Otrzymanie jakiegokolwiek tytułu przed osiągnięciem pełnoletności automatycznie zwiększało szansę na zyskanie w stadzie szacunku, a z surowymi zasadami, jakie panowały w dzikim, leśnym klanie... Cóż, nie odchodźmy od tematu. A więc dość wkrótce ogłoszono pierwszą część wyzwania, jakiego mieliśmy się podjąć. Próba walki! Ja byłem słabym, ledwo obeznanym w podstawach pisklakiem, ale za to byłem mniejszy i znacznie zwinniejszy od innych. Nie chciałem zawieść ojca, więc bardzo niechętnie, ale również postanowiłem wziąć udział w Turnieju, a przynajmniej w jego pierwszej części.
Przygotowania trwały ledwo kilka dni. W tym czasie ojciec pokazał mi podstawowe sztuczki, które miały pomóc mi wygrać – miałem ciągle pozostawać czujny, nie dawać się trafić i wymęczyć przeciwnika. Sporo ćwiczyłem, a każdego wieczoru od zgłoszenia musiałem po kilka godzin kąpać się w rzece, aby zmyć cały brud i rozluźnić mięśnie po treningach. Oczywiście, niewiele mi to dało – to było ledwo kilka dni, w czasie których nieznacznie zdołałem rozwinąć wiedzę o podstawach ataku i obrony. Było za mało czasu, abym się w pełni przygotował. Mimo to nie zamierzałem rezygnować. Wchodząc na arenkę czułem, jak od środka zżera mnie strach, ale nie chcąc sprawić zawodu ojcu stanąłem wraz z innymi uczestnikami w linii i godnie prezentowałem swoją rodzinę. Wyróżnialiśmy się – ja i Imoragh, on ledwo mieścił się między innymi, a mnie było widać wśród innych jedynie dzięki jaskrawym lawendowym łuskom. Wszystkim przydzielono partnera do walki, ja miałem się zmierzyć z nieco większym ode mnie pisklęciem znanego w klanie łowcy. Wstyd przyznać, ale nie pamiętam już jego imienia. Wszystkich par było pięć, a my mieliśmy walczyć jako trzeci. Po ogłoszeniu przydziału mogliśmy wrócić na gałęzie drzew, skąd widownia obserwowała arenkę. Nerwowo obserwowałem pierwszą i drugą walkę, próbując spamiętać triki zwycięzców. Niewiele się nauczyłem – wciąż byliśmy pisklakami, więc starcia były naprawdę nieudolne i dosyć nudne. Przeciwnicy głownie krążyli i się w siebie wpatrywali, nie wiedząc, co mają zrobić. Druga walka była już nieco ciekawsza, jej uczestnicy byli parę księżyców starsi ode mnie i wiedzieli nieco więcej o walce. Ich ruchy były znacznie bardziej intensywne i pewne, ale dalej nie mogło się to równać z prawdziwym starciem. Wtedy jednak dla małego mnie było to najprawdziwsze widowisko. Obserwując to wszystko tylko bardziej się denerwowałem, ale nie mogłem pozwolić, aby strach przejął nade mną władzę. Nie chciałem stchórzyć.
I oto nadeszła pora na moją pierwszą walkę. Do tamtej chwili nie widziałem wśród widowni swojego przeciwnika, ale gdy ujrzałem go, wychodząc na arenkę, dostrzegłem w jego oczach przerażenie. Na chwilę pomyślałem, że boi się mnie, ale wtedy dotarło do mnie, że on zwyczajnie się stresuje, tylko znacznie bardziej, niż ja. Teraz mu współczuję, ale wtedy... Wtedy myślałem tylko o tym, aby przetrwać i nie zawieść ojca. Zawsze miałem wrażenie, że go rozczarowuję, więc ciągle dążyłem do tego, aby wywołać u niego dumę. To była moja szansa i nie zamierzałem jej marnować. Gdy tylko rozbrzmiał gardłowy warkot Wodza, rzuciłem się z pazurami na przeciwnika. Wyraźnie się przestraszył, ale odruchowo odskoczył w bok, unikając mojego ataku. Wtedy też zamarł, nie wiedząc, co ma począć. We mnie natomiast buzowała adrenalina, nie mogłem stać spokojnie. Gdy tylko opadłem na ziemię, machnąłem ogonem i chlasnąłem dzieciaka kolcami po policzku. Nie były wtedy jeszcze zbyt ostre, ale szybkie uderzenie zdołało rozciąć nieznacznie skórę na pysku młodzika. Widziałem już, jak w jego oczach wzbierają łzy. Mogłem się zlitować, ale zamiast tego obróciłem się do niego szybko i stanąłem na tylnych łapach, przednimi mocno popychając smoka. Nie udałoby mi się go powalić, gdyby skupił się na walce, jednak był za bardzo oszołomiony. Szybko stracił równowagę i upadł na piach, a ja przycisnąłem go do ziemi. Pamiętam, jak warczałem, wpatrując się w jego mokre, przerażone oczy, a z tego amoku wybudził mnie nagły wybuch okrzyków zewsząd. Odskoczyłem od pisklaka, a ten wskoczył na równe łapy i wyjąc uciekł w stronę swojego domu. Ja tymczasem z zaskoczeniem rozglądałem się po wiwatującej widowni, z radością wykrzykującej moje imię. Odnalazłem wzrokiem ojca, ale nie zrozumiałem emocji, jakie miał wypisane na pysku.
Dalszą część Turnieju przeczekałem u siebie w namiocie. Od przechodzących obok smoków słyszałem, że byłem najszybszy ze wszystkich młodzików, które dzisiaj walczyły. Niezbyt mnie to obchodziło, bo myślałem tylko o tym, jak mógłbym przeprosić tego przerażonego pisklaka. Wieczorem w końcu postanowiłem wyjść z namiotu i pójść do syna łowcy. Nie zdążyłem jednak przejść nawet kilku ogonów, a zostałem przez kogoś powalony. Szybko okazało się, że przycisnął mnie do ziemi dokładnie ten pisklak, którego miałem zamiar przeprosić. Obok niego stali jego koleżkowie i dumnie się uśmiechali, jakby coś osiągnęli, powalając drobnego pisklaka. Ten przyciskający mnie do ziemi zaczął się ze mnie naśmiewać, syczeć do ucha groźby, aż nagle wszyscy usłyszeliśmy gdzieś z boku znajomy głos.
– A na arenie bez koleżków już nie jesteś taki wyszczekany, co? Jak chcesz udowodnić swoją siłę, to trzeba było walczyć kiedy była do tego okazja, a nie ryczeć jak babsko. – zaszydził Imora, a trójka przegranych nagle podwinęła ogony i pochowała się w gęstwinach drzew. Tamten dzień zakończył się nawet miło, Imora opowiedział mi, jak powalił jednego z tej trójki na arenie. Pośmialiśmy się i nawet zapomniałem, iż ojciec słowem się do mnie tamtego dnia nie odezwał. Dalej właściwie nie wiem, dlaczego.
Nastąpił dzień kolejny. Wszyscy ponownie zebrali się wokół arenki, ale pisklaków tym razem ustawiła się tylko czwórka – piąty zrezygnował po tym, jak usłyszał plotkę, że będzie walczył z Imorą. Zresztą to było zrozumiałe, nikt nie chciał się z nim mierzyć. A szczególnie ja, bo to był mój najlepszy przyjaciel. Jednak Wódz miał wobec nas inne plany – z chytrym uśmieszkiem przydzielił nas do jednej pary. Och tak, mieliśmy stanowić główną rozrywkę tego dnia – najszybszy zwycięzca kontra najsilniejszy zwycięzca, a do tego przyjaciele. Widziałem ciekawskie i wredne spojrzenia, które rzucała w naszą stronę widownia. Walczyliśmy jako drudzy, więc póki trwało pierwsze starcie, mieliśmy okazję wymienić parę słów. Imora próbował przekonać mnie, że da mi wygrać, ponieważ wiedział, ile znaczyło dla mnie zdanie ojca. Ja jednak wytłumaczyłem mu, że jeżeli dostanę się do finału, pisklaki nie dadzą mi już spokoju. W jego natomiast przypadku wygrana wydawała się czymś oczywistym – był wielkim, potężnym i uzbrojonym w kolce pisklakiem. W końcu ustaliliśmy, że będziemy walczyć ze sobą uczciwie, a niezależnie od wyniku walki, nie zmienimy wobec siebie nastawienia.
Ogromnie się stresowałem tą walką. Parę razy nieomal spadłem z gałęzi, bo tak się zamyślałem. W końcu pierwszy pojedynek się skończył i nastała pora, byśmy zeszli na arenkę. Oboje byliśmy spięci, to było widać, jednak w spojrzeniach, jakie ze sobą wymienialiśmy, nie było cienia agresji. Na razie...
Znów rozbrzmiał ryk, lecz tym razem nie ruszyłem od razu do walki. Wiedziałem, że nie mam szans powalić Imory, zwłaszcza że on był niemal trzy razy większy ode mnie i zupełnie się nie bał, w przeciwieństwie do mojego pierwszego przeciwnika. Obrałem inną strategię. Uważnie obserwowałem ruchy Imory, ale on też nie zamierzał szarżować. Wiedział, że takiego ataku łatwo uniknąć, zwłaszcza z moją zwinnością. Z łatwością by mnie pokonał, lecz najpierw musiał mnie dopaść. Przez długi czas zwyczajnie staliśmy nieruchomo, czekając na ruch tego drugiego, aż widownia nie zaczęła się niecierpliwić. Zaczęło się od szeptów, a potem niektórzy zaczęli buczeć z oburzeniem w głosach. W końcu musieliśmy się ruszyć, bo inaczej byliśmy skazani na hordę zawiedzionych widzów. Jako pierwszy wykonałem ruch. Cofnąłem się nieznacznie, a Imoragh dostrzegając ten gest, przysunął się nieco bliżej. Uważałem, by nie uprzeć się w ścianę okrągłej jamy pośród drzew, nazywanej arenką. Gdyby przyparł mnie do muru, nie miałbym gdzie uciec, więc zacząłem powoli okrążać przeciwnika, dalej trzymając się na dystans i zachowując siły na odpowiedni moment. Imora był trudny do wymęczenia, ale przez potężną budowę był mało zręczny i to zamierzałem wykorzystać. Choć emocje pchały mnie do działania, nie mogłem stracić cierpliwości. W końcu się udało – Imora pękł pierwszy. Nie wytrzymał i zaszarżował, a wraz z nim znudzona już nieco widownia wybuchła podekscytowanymi okrzykami. Ja jednak byłem na to gotów. Podskoczyłem i rozwarłem skrzydła, wydłużając skok. Z łatwością przeleciałem nad szarżującym Imorą i niezbyt gładko wylądowałem tuż za nim. Nim zahamował i odwrócił się w moją stronę, już czekałem na niego z zadziornym spojrzeniem na drugim końcu areny. Ten warknął i znów ruszył w moją stronę, ale tym razem rozsądniej oszczędzał siły. Gdy się zbliżył, zręcznie się odsunąłem na bok, znów utrudniając mu życie. Widać było po wyrazie jego pyska, że zaczynało go to już nieco irytować, ale dzielnie nie dawał się sprowokować. Tańczyliśmy tak po całej arenie – on się zbliżał, ja się oddalałem. Wyraźnie widziałem, jak traci cierpliwość, ale wtedy myślałem, że to dobrze dla mnie. Parę razy Imoragh nie wytrzymywał i znowu szarżował, ale za każdym razem kończyło się to porażką. W którymś momencie przestał już niespiesznie się zbliżać i zaczął po prostu za mną biegać i usiłował złapać. Chyba zupełnie zapomniał o swojej taktyce, ja natomiast ściśle się jej trzymałem. Starannie unikałem wszelkich ataków, ale sam nic nie robiłem, aby zbliżyć się do przeciwnika. Ten się powoli męczył, ja zresztą też, ale mi w dalszym ciągu pozostawało znacznie więcej sił, niż jemu. Byłem pewien, że za chwile Imorze skończą się siły i się podda.
Nie doceniłem jednak jego charakteru. Mówiłem ci już, że był niezwykle agresywny i łatwy do sprowokowania? Ze mną się uspokajał i już się tak nie pienił, ale w tamtym momencie musiałem go nieźle zirytować, bo nie zostało zupełnie nic po miłym olbrzymie, jakim był w mojej obecności. Warczał, ryczał, rzucał się i zakurzył całą polanę, a z każdym wydanym warkotem wypluwał też pianę. Za bardzo skupiłem się na unikaniu ataków i wymęczaniu go, aby dostrzec, że nie jest z nim dobrze. Gdy wszystko miało się już kończyć, zaryzykowałem i stanąłem tuż przy ścianie. Zgodnie z oczekiwaniami Imora rzucił się w moją stronę z głośnym wyciem, a ja już miałem mu umknąć... Lecz wtedy poczułem, jak coś trzyma mnie w miejscu. Szybko zrozumiałem, że ucieczkę uniemożliwia mi ogon, ściśnięty w spienionych szczękach Imory. Dopiero wtedy spojrzałem w jego oczy i ujrzałem czystą wściekłość, dzikość, może nawet nienawiść. Dopiero wtedy się przestraszyłem. Zanim zdążyłem coś zrobić, poczułem mocne szarpnięcie do tyłu i już leciałem z bolącym ogonem na środek polany. Boleśnie opadłem na bok, a od zderzenia z ziemią i spowodowanej tym chmary pyłu widoczność mocno mi się zamazała. Ledwo zdążyłem kaszlnąć, a poczułem na karku ostre kły, które miotnęły moje wątłe ciałko na stronę. Mocno uderzyłem się o ścianę, a zjeżdżąjąc po niej bezwładnie odczuwałem tylko ból i strach. Dźwięki zagłuszał mi ryk widowni i pisk w uszach, a wzrok był zamglony. Pamiętam, jak potężne łapska przycisnęły mnie do ziemi. Pamiętam błysk szkarłatnych ślepi, owładniętych obłędem. Już opadałem w odmęty nieświadomości, ale zdążyłem poczuć rozluźniający się ucisk na piersi i zieloną poświatę magii...
Gdy się obudziłem, leżałem w dziupli Lekarki, owinięty w jakieś obrzydliwie mokre rośliny. Całe ciało mnie bolało i ledwo mogłem się ruszyć. Gdy spróbowałem się odezwać, smoczyca mnie uciszyła i gdzieś wyszła. Ponownie zasnąłem, a gdy się wybudziłem, czułem się już nieco lepiej. Siedział przy mnie ojciec. Opowiedział o tym, że Imoragh stracił w trakcie walki panowanie i został przez niego ogłuszony, a także niemal zdyskwalifikowany z Turnieju. Nie wiedzieć czemu jednak Wódz zadecydował, że Imora weźmie udział w finalnej walce. Walczyć zresztą już nie musiał – walka ze mną przeraziła wszystkich młodzików i drugi finalista zrezygnował z walki. Imora wygrał, ale nie przyszedł na uroczyste zakończenie pierwszej części Turnieju. Właściwie to nikt go od czasu walki ze mną nie widział. Bardzo mnie to zmartwiło i chciałem już iść go szukać, ale ojciec nakazał, bym leżał i odzyskiwał siły. Widziałem też w jego oczach to, czego mi nie mówił – nie chciał, abym się spotkał z Imorą. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, dlaczego, ale teraz jest to oczywiste. Zapewne nie tylko młodzi przerazili się tym, co wydarzyło się na arence. Ojciec się o mnie martwił, ale nie zamierzałem rezygnować dla niego z przyjaciela. Gdy tylko wyzdrowiałem na tyle, by móc się ruszać, opuściłem dziuplę bez wiedzy ojca i poszedłem szukać Imory. Wiedziałem, gdzie szukać – mieliśmy wspólną kryjówkę niedaleko obozu. Gdy go znalazłem, przestraszył się. Dziwne, prawda? To ja powinienem był się go bać po tym wszystkim. Mimo to nie odczuwałem strachu. Chciałem jedynie być z przyjacielem. Wielokrotnie mnie przepraszał, mówił, że jest potworem, że nie powinien się w ogóle do mnie zbliżać... A ja go pacnąłem w głowę i powiedziałem, żeby nigdy więcej nie wygadywał takich głupot. Skrajnie go tym zdziwiłem, jednak wytłumaczyłem, że nieważne co się miało z nami stać, zawsze będzie moim przyjacielem. Teraz już wiem, jak bardzo Imoragh musiał cierpieć z powodu tego, że mnie omal nie zabił. Wtedy... Cóż, to może zabrzmi głupio, ale wtedy naprawdę uważałem, że nic się nie stało. Przecież to się często zdarza, że smok niemal zabija swojego najlepszego przyjaciela, prawda?
– zażartowałem, a z mojego gardła wyrwał się prawdziwy śmiech. Właściwie już mnie nie bolało, więc mogłem wrócić do używania strun głosowych. Uśmiechnąłem się spokojnie, choć po takiej opowieści raczej nie powinienem zachowywać się tak... luźnie. No ale cóż, już dawno wybaczyłem Imorze, a tak właściwie to nigdy do niego nie trzymałem urazy za tamten incydent. Może to i głupie, ale dla mnie się to nie liczyło. Teraz to było zwyczajnie dobre wspomnienie o najbliższym przyjacielu i naszej niezachwianej przyjaźni.

Licznik słów: 2649
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ciiiiiiii
Obrazek

» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji
Infamia Nieumarłych
Gracz
Mahvran Chimeryczna
Gracz
Awatar użytkownika

:: Głos :: :: Theme :: :: Galeria ::
Obrazek
Obrazek

THE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:

do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?
Posty: 10344
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Wzrost: 1,8 m.
Księżyce: 283
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Post autor: Infamia Nieumarłych »
A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
Czy to, że po raz drugi w ciągu jednego księżyca postawiła łapę na Ziemiach Niczyich sugerowało, że jej serce zaczynało się względem nich ocieplać? Nie, niekoniecznie. Nadal pozostawała nieufna i generalnie pałała do nich antypatią – były skąpe zarówno w skarby, jak i zwierzynę łowną. Zapewne tylko – i przede wszystkim – z tego powodu żadne stado na przestrzeni setek księżyców istnienia nie próbowało nawet położyć na nich łapy. Byłaby to tylko strata czasu, nerwów, i zapewne cennej smoczej krwi.
Wieczór był chłodny, ale przyjemny dla jej łusek. Łaskawie pozwalała wiatrowi smagać je delikatnymi, orzeźwiającymi podmuchami, darując sobie próby tworzenia magicznego ognia czy szukania innych sposobów na rozgrzanie się. Ruch sam w sobie też robił swoje – Mahvran więc w spokoju wędrowała przed siebie, przez biały puch, po czym ułożyła się na moment w cieniu masywnej, starej brzozy, wyciągając przed siebie skrzydła i leniwie opierając szyję i łeb o ciemną korę pnia.

Licznik słów: 152
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
KOMPANI
DODATKOWE INFORMACJE
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej