OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zrozumiał? Wątpił w to cholernie, ale na ten czas zażegnali konflikt. Zaufanie? Nie dość że stracił Godny zaufanie do większości smoków to takiemu Krwawemu nie uwierzy dopóki ten nie naprawi relacji z całym stadem wręcz! Na końcu dopiero wtedy może faktycznie prosić o zaufanie łowcy.Sprawa Eurith pozostawała nierozwiązana i pewnie nigdy się nie rozwiąże. Godny przestał już szukać kontaktu z wojowniczką, która zwyczajnie unikała spotkania z nim i chociaż była to największa strata dla niego... to i po tym może się podniesie.
W ogóle jak życie to wyglądało? Niegdyś kochający wszystkich adept, który wszędzie narobił sobie przyjaciół. Nagle wraz z dorosłą rangą wszystko się posypało. Najpierw zawiodła go rodzina w postaci stada. To się rozpadło.
Potem zyskał miłość, uczucie, które od samego początku było ciężkie i związek potrzebował czasu na to, żeby się dotrzeć... ale ten został porzucony bez słowa. Rozpadł się.
Teraz zostało mu tylko ostatnie co mógł ratować. Ojca. Jego jedyną i najbliższą rodzinę, a teraz stał tutaj i mimo roztrzaskania wizerunku wobec stada, on nadal starał się o nie zadbać, nie pozwalając tak głupio wywołać komuś wojne.
– Karą za niesubordynację jest śmierć. Dlatego właśnie smoki w pladze są uczone od najmniejszego, żeby na pierwszym miejscu zawsze stawiać stado... Niezależnie od uczuć i dobrych chęci innych. Smoki Plagi nie opuszczają stada, gdyż to oznacza natychmiastową śmierć. Jeśli smok jest na terenach Plagi to podlega ich zasadom, a te ustala przywódca. Jeśli zechce może ich zabijać jeden po drugim i tak sprawdzić kto jest bezwzględnie oddany stadu, a kto kładzie nacisk na własne uczucia...
Cóż za wywód, no ale mówił z własnego doświadczenia. Infama, Spuścizna, Eurith i wszystkie smoki, które poznał, zamienił z nimi słowo. To wszystko sprawiało, że potrafił całkiem celnie wydedukować z jakim tematem się mierzą. Przecież nawet prorok nie miał do nich wstępu!
Godny zbliżył się do Krwawego, ale na jego pysku nie pojawił się uśmiech.
– Znałem ją... Jeśli to właśnie przez nią chcesz zginąć z łap przywódcy Plagi to pomimo zrozumienia i tak jesteś nadal głupcem.
Wojownik co miał wytrzymywać rany. Heh, zawrócili go z przepaści, ale nie oznaczało to, że zmieniło się coś. Nadal był niedoszłym dezerterem, który był gotowy złamać przysięgę. W pladze pewnie większość zabiłaby go, a nie staraliby się go zatrzymać.
– Czas nie leczy ran i nie zaciera śladów. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad – na pysku, w ruchach, w spojrzeniu – tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania... Nie wierzę Ci i nie będziesz dla mnie wojownikiem dopóki nie odzyskasz zaufania reszty stada.
Powiedział mu to w pysk, a następnie plunął mrozem zaraz przy jego łapie. Na jego pysku przez chwilę malowała się złość, która jednak chwilę później znikła pozostawiając chłód. Odwrócił się i chciał już odjeść, ale znów został wywołany przez Krwawego.
– Nadal nie rozumiesz. Każdy ma swoje miejsce w świecie i tu nie chodzi o uległość wobec innych, nadkładanie dobra innych nad swoje, ale o odnalezienie swojego miejsca. W stadzie miałeś swoje miejsce jako ojciec gromady piskląt i jako wojownik. Ostatnio zachciało ci się władzy, dezercji i teraz jeszcze pogoni na inne stado tylko dlatego, że ktoś zabijał Twoją przyjaciółkę.
Spojrzał przez ramię z poważną miną.
– Raz złamałeś daną przysięgę, jeśli zrobisz to jeszcze raz to zrobię wszystko, żeby Cie zabić.
Oznajmił po czym wyprostował się i po prostu wolnym korkiem poszedł w swoją stronę.


















