OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pewne rzeczy się nie zmieniały (na razie, to dopiero początek!). Najpierw uciecha z lotu, przy jednoczesnym upewnianiu się, czy brat żyje (od wyklucia robiła to nad wyraz często. Ciekawe, kiedy przestanie...), potem jako pierwsza zlazła z grzbietu i pewnie też zdążyła się odezwać, nim zrobił to Ibris. Chociaż podejrzewała, że póki co zbytnio mu to nie przeszkadza...Gdy tylko wylądowali, Trel wytelepała się na ziemię. Znów nieco niezdarnie... No, kiedyś nabierze wprawy! A jak nie – jeszcze sama nauczy się latać, o!
W pierwszej chwili rozejrzała się wokół w poszukiwaniu jakiś zmian. No, wiele raczej tego nie było... Ojciec? Może i coś tam się zmienił... No, niby jest jakaś różnica, ale pisklę nawet jeśli pamiętało wyklucie i czas tuż po nim, to raczej nie zwróciło wielkiej uwagi na szczegóły, które by jej pomogły to sobie uświadomić...
Krótkie zerknięcie wokół i Estrel ruszyła w stronę ojca.
– Ceść! – powiedziała pogodnie, na przywitanie lekko pacając Strażnika w pierś. Nawet wyszczerzyła pogodnie kiełki. Najwyraźniej sylwetka ojca nie była jeszcze na tyle rażąca, by nie uznawała go za kochanego rodziciela.
I zdążyła zrobić może dwa kroki w innym kierunku, gdy drzewny kontynuował. Znów z werwą podreptała ku niemu. Stanęła na tylnych łapach, przednie opierając o jego pierś.
– Lot? Mama dobze lata, ale chciałabym też sama... – mruknęła i odskoczyła od Strażnika. Opierała się o niego może przed dwa uderzenia serca.
Niespokojnie zaczęła krążyć wokół. Raz zakręciła się wokół Bieli, ocierając się lekko o jej łapy; drugi rzuciła jakieś niechętne spojrzenie Gołębiowi; trzeci... Jej uwagę przyciągnęły jaja. Jednym uchem słuchała słów Strażnika, ale łapy... Położyła jedną z nich na którymś z jaj. Zaskakująco lekko, jak na jej odruchy pacająco-badające.
– Tak! – natychmiast odpowiedziała na pytanie ojca o jakieś pytania. – A co to dokładnie za langa? Prololok...? – Cóż... Mama pewnie już co nieco o tym mówiła, ale chciała też usłyszeć, co na ten temat ma do powiedzenia Strażnik!
I pewnie tylko fakt, iż teraz czekała na odpowiedź, sprawił, że zanieruchomiała. Nie to, żeby nagle zniknęła cała jej energia... Po prostu na chwilę się zatrzymała, wlepiając błękitne ślepia w Proroka.
















