Ustronie

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Świat nie miał w sobie zbyt wiele ze sprawiedliwości. Czyste dusze szybko były brukane jarzmem rozczarować, nazbyt zgorzkniałej dorosłości, która rozdzierała delikatny materiał ufności, odbierając słodkie cząstki niewinności.
Te czasem wracały, jako gwiezdny pył, ledwo wspomnienie, częściej jednak gasły, niczym iskry dogasającego ogniska.
Pozwoliłam się porwać do tańca nocnych gwiazd, które wirowały wokół nas, jako tło widmowych tancerzy. I może gdzieś tam, z wysokości, faktycznie spoglądali na nas przodkowie.
Chłód wprawiał w odrętwienie moją skórę, ale wysiłek rozgrzewał mnie od środka, niczym leniwie płynąca magma dostarczająca życie w obumierające członki. Żyliśmy tą chwilą, wchodząc w zdrową rywalizację, nie wiedziałam kiedy ta przerodziła się w harmonijną grę. Delikatne gesty i poigrywanie ze sobą.
I w końcu zapomniałam. Tak bardzo tego pragnęłam.
Spokój spłynął na mój umysł, wypełniając się czystymi doznaniami, pędem wiatru we włosiu, ciepłym dotykiem jego łap, uśmiechem wkradającym się pod rąbek serca chociaż na kilka mgnień. Pozwoliłam na to, bo tego potrzebowałam.
Kiedy złączył nasze łapy, abym wysunęła się w przód, nagle poczęliśmy się kręcić, a ja zamknęłam powieki, śmiejąc się w głos. I wystrzeliłam w górę niczym srebrno fioletowy pocisk, rozkładając szeroko skrzydła, zawisając na kilka uderzeń serca na tle srebrzącego się księżyca.
~ Spójrz na to srebro, krew Bladej Twarzy,
która nas obmywa, niczym gwiezdne kaskady.
Poczuj ten chłód, muśnięcie wietrznego skrzydła!
Wolność, jej smak, słodka rozkoszy życia.
Zapomnij o złym. Daj się porwać.
Teraz.
~ zanuciłam w naszych umysłach, magią wiążąc go przez chwilę ze sobą. Obserwowałam, jak spada lotem szybowym. Wygięłam ciało do tyłu, opadłam łukiem ku niemu, aby zrównać się nad nim równolegle, między nami cienka pusta przestrzeń. Zanurzyłam szpony w jego futrze, otulając szyję. Ziemia zbliżała się powoli, zaśnieżona wysepka. Uśmiechnęłam się, przekręciłam kontrolowanie, aby znaleźć się pod nim. Patrzyłam błyszczącymi lazurowymi ślepiami w jego złote. Czerwona mgiełka mocy otoczyła nas szczelnie ciepłym, gąbczastym powietrzem, gdy poczeliśmy spadać w dół, ku śnieżnej zaspie, gdzie przetoczyliśmy się, a moja moc chroniła nas od bólu, twardego spotkania z ziemią. Zaśmiałam się ochryple, bo chcąc lub nie, musiał wylądować na mnie. Jeszcze jakiś czas moc migotała wokół nas, aż rozprysła się setkami migotliwych iskier. Ciągle trzymając palcami jego szyję, oddychałam ciężko, zmęczona po locie. Przekrzywiłam delikatnie jasny pysk, owiewając go ciepłym oddechem, a następnie liznęłam go w policzek ze stłumionym śmiechem.
Ciepło ciała przy ciele było tym, czego pragnęłam. Byłam pusta, zachłanna i bezwstydnie sięgnęłam po okruszynę od niego.
Jesteś świetnym lotnikiem, Sorei – wyrzekłam nieco ochrypłym od chłodu wiatrem, puszczając jego szyję, uwięzioną pod moimi zielonymi szponami.
Skrzydła miałam rozpostarte po bokach, a moja pierś unosiła się dziko.

Licznik słów: 424
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Wytrwale kontynuowałem podniebny taniec łączący ze sobą dwa talenty. Choć osoba Mgiełki ugasiła wszystkie moje ogniska wiary w siebie fundując mi lodowaty, otrzeźwiający prysznic. To nie pierwszy raz, kiedy łączyłem się z kimś myślami, ale na pewno pierwszy raz byłem w stanie poczuć jak ktoś dzieli się ze mną duszą. To zaparło mi dech w piersiach. Opadałem jak jesienny liść porwany przez podmuch przemijania. Poczułem ją na grzbiecie, napawałem się melodią jej śpiewu, który brzmiał jak słodka kołysanka szemrząca w mojej głowie. Pozwoliłem jej przemieścić się pode mnie. Gdy zsunęła się pod mój brzuch objąłem ją przednimi łapami za szyję i w długiej, pełnej zapomnienia ciszy tonąłem w jej lazurowych oczach, które równie dobrze mogłyby zastąpić letnie sklepienie nieba. Poczułem wyraźnie wibracje maddary w powietrzu, które rozrzedzało się wraz z malejącą prędkością. Nie potrzebowałem wyjaśnień żeby wiedzieć, co się potem stanie. Pozwoliłem jej na to.
Opadliśmy na magiczną poduszkę i przeturlaliśmy się w śniegu. Trzymałem ją z całych sił śmiejąc się w głos. Śnieg oblepił całe ciała i wywołał zamęt w grzywach, które opadły nam na oczy. Upadłem na coś miękkiego i ciepłego. Zamaszystym wymachem głowy zarzuciłem wymieszaną ze śniegiem grzywę za rogi, choć część z nich uporczywie znowu opadła mi na nos.
Popatrzyłem na nią dysząc i łapczywie łapiąc oddech. Chwilowo nie miałem sił poruszać skrzydłami, które spoczęły na śniegu bezwładnie, okrywając nas jak kołderką. Z ciepłym uśmiechem odgarnąłem jej włosy z oczu, sam mając jedno ze ślepi zasłonięte plackiem ze śniegu, co wywołało u mnie jeszcze większe rozbawienie.
Czułem jak jej klatka piersiowa unosi się przyciskając się do mnie. Jej gorący i wilgotny oddech owiewał mi pysk osadzając na nosie szybko odparowujący szron. To miał być kres przygody, nowych wrażeń, a tymczasem ona mnie pocałowała! Z wrażenia aż przymrużyłem oko pod którym musnął mnie jej język, a potem uniosłem łuki brwiowe zaglądając jej głęboko w oczy. To był przyjacielski całus? Nie wiedziałem jak na to zareagować, bo poczułem nieznany dreszcz w sercu promieniujący na całą klatkę piersiową.
– Chyba zemdleję – zachichotałem w odpowiedzi. Chyba naprawdę miałem zawał serca. Jej falujący od przepony brzuch był mięciutki i taki ciepły, że z trudem i ogromną niechęcią zdecydowałem o zsunięciu się z niej żeby pozwolić jej na złapanie oddechu. Przesunąłem się na bok, a potem na grzbiet. Leżąc obok niej, na jej lewym skrzydle odetchnąłem pełną piersią. Uśmiechnięty od ucha do ucha z oczami przesłoniętymi mgiełką rozmarzenia popatrzyłem w górę na świecące nad nami gwiazdy. Ogon przysunąłem do jej ogona i splotłem ich czubki razem.
– Czujesz to? – zapytałem odsapując. – Jakbyś się na nowo urodziła. Jakbyś na nowo uczyła się władać swoim ciałem, które płonie, a krew wrze ci w żyłach, a serce chciało uwolnić się z piersi i mogło stawić czoła całemu światu. Dziękuję! – odetchnąłem rozmarzony.
Nie potrafiłem wyrazić słowami swoich wątpliwości co do tego całusa. Nie brałem w ogóle pod uwagę tego, że mógłbym się jej spodobać. Ona na pewno miała kogoś. Sama przecież mówiła, że kocha "Niebo". Farciarz z tego Nieba. Ech. Zazdrościłem mu, chociaż nigdy nie podejrzewałem, że zdarzy mi się zauroczyć w samicy.

Licznik słów: 511
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Uśmiechnęłam się ciepło, słysząc jego śmiech. Obserwowałam, jak odgarnia grzywę za rogi, a nastepnie pochyla się, aby odjąć grzywkę z mojego oka. Zamrugałam szybko powiekami, krztusząc się śmiechem. To było na pewno ciekawe przeżycie.
Widziałam jego zaskoczenie, gdy mój język dotknął jego policzka. Zapomniałam, że najpewniej był niewinny na o wiele więcej sposobów, niż tylko swoją naturą.
Miałam ochotę westchnąć, napotykając na tą granicę, ale tego nie zrobiłam. Odpowiedziałam jedynie znaczącym, dłuższym spojrzeniem, ukazując krańce kłów w uśmiechu, słysząc jego komentarz.
Przez tych kilka chwil mogłam rozkoszować się ciepłem płynącym po moim brzuchu, które wysączało się z jego własnego.
Potem jednak sturlał się na moje lewo. Pozostałam więc chwilę na grzbiecie, obserwując migoczące gwiazdy, chmury oraz delikatnie sypiący śnieg. Stróżki pary wzlatywały, rozwiewając się. Położyłam lewa łapę na piersi, przeczesując szponami własne futro, bawiąc się nim.
Tak, nowe życie.
Odwróciłam się na lewym boku, pozostawiając skrzydło rozluźnione. Ułożyłam łeb na ramieniu, obserwując kontur jego profilu, szeroki łuk uśmiechu, błysk w złotym oku. Zastrzygłam uszami.
To ja dziękuję, potrzebowałam tej chwili zapomnienia. Wiatr, niebo i gwiazdy, no i ty, pomogliście mi na chwilę oderwać się od rzeczywistości – wymruczałam cichym głosem, już mniej beztroskim, po prostu cichym.
Zielonym szponem musnęłam wrażliwą część jego przedramienia, koło pachy, łaskocząc go. Uśmiechnęłam się nieznacznie.
Nikczemnie skradłam ci pierwszy pocałunek – rzuciłam żartobliwie, przymrużając perłowe powieki.

Licznik słów: 223
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Prawdę mówiąc jej bezpośredniość i ten brak hamulców bardzo odzwierciedlała moją osobowość... sprzed kilku księżyców. Ale dojrzewałem, i pewne sprawy, o których istnieniu w ogóle nie wiedziałem, zaczęły się komplikować i plątać zależnościami. Ale to byłem nadal ja. Ten sam Sorei zz Bariery. Figlarny, zawadiacki, bezwstydny i szalony. Tylko ciut ostrożniejszy w kontaktach z samicami w swoim wieku.
Wzdrygnąłem się, kiedy poczułem łaskotanie na boku. Zachichotałem próbując się powstrzymać od ratowania się ucieczką. Znieruchomiałem, kiedy mnie rozgryzła. Powinienem zarumienić się jak brzoskwinia w sadzie, ale nie! To było imponujące.
– Co mnie zdradziło? – zapytałem przekręcając głowę w jej stronę. Nie byłem typem lowelasa, choć zewnętrznie niczego mi nie brakowało. Miałem atrakcyjną posturę, zdrowe łuski, obezwładniający uśmiech. Czego chcieć więcej? A jednak samice nie lgnęły do mnie jak muchy do... Nieważne.
– No tak. Nie spodziewałem się tego – przyznałem z mniejszym uśmiechem. – To było bardzo przyjemne. Przyznaję. Ale nie będziesz przez to miała kłopotów? – zapytałem z troską w głosie.

Licznik słów: 162
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Niektórzy dojrzewali szybciej, niż inni. Lub po prostu byli zestawiani w sytuacjach, które im to nakazywało. Sama nie byłam nigdy nazbyt wstydliwa. Lubiłam towarzystwo innych, a płeć przeciwną kusiłam od zawsze. Być może dlatego zaledwie w wieku kilkunastu księżyców zasmakowałam obu braci. Nie skończyło się to dla mnie dobrze.
Samce uwielbiały brać, posiadać. Potem tobą gardziły.
Ale ja też byłam dobra w braniu i trochę lepsza w dawaniu. Zresztą, dlaczego miłość miała być czymś złym? Nawet jeżeli jedna z nich była tylko błędem, nieprzekalkulowanym ryzykiem? Przynajmniej zrobiłam wszystko, aby ten drugi raz był przyjemny, nie zostawił po sobie strachu, czy zagubienia.
Uśmiechnęłam się odrobinę szerzej, słysząc jego chichot, oraz widząc podrygiwania, gdy próbował mi umknąć.
Zgadywałam – mrugnęłam do niego ślepiem. – Ale tak po prawdzie wiele smoków dopiero w tym okresie odnajduje w sobie fascynację smoczym ciałem, czy to płci przeciwnej czy do tej samej – uściśliłam, zdmuchując znad czoła niesforne, wilgotne kosmyki grzywy.
Kolejne jego pytanie sprawiło, że mój uśmiech miał w sobie coś z przebiegłego kota. Źrenice niewątpliwie miałam rozszerzone, kiedy przesunęłam szpony na jego pierś, przebierając palcami, jak po dobrze skrojonym instrumencie. Wypróbowałam akordy, sprawdzając jego nastrojenie. Spojrzałam na niego, niby to nieśmiało, chociaż z figlarnym błyskiem w oku, spod powiek. – Cóż może grozić smoczycy za całowanie przystojnego samca? – zastrzygłam frędzlami uszu, drocząc się z nim.

Licznik słów: 223
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Lekko zmrużyłem oczy, kiedy zaczęła mówić jak Uzdrowiciel. No tak. Przecież znała smoczą fizjologię od podszewki. Aż strach pomyśleć, co mogła zrobić z samcem mając takie zaplecze wiedzy. To było przerażające i jednocześnie fascynujące! Zaśmiałem się myśląc o tym.
– Pół biedy jeśli to fascynacja. Przynajmniej jest z tego obopólna przyjemność. Gorzej jak chodzi tylko o... – zająknąłem się. – No wiesz. O jednostronną przyjemność.
W ogóle poczułem się nieswojo schodząc na nieodkrytą dla mnie ścieżkę tematów. Co ja mogłem o tym wiedzieć? Tyle co się czuło i widziało u siebie, czy u innych. Czy tam zasłyszało w grupce przechwalających się i fantazjujących samców.
Zauważyłem jak zmienia się jej mina i przybiera kształt polującego kota. Wywołało to u mnie krótki śmiech, bo było to tak samo podniecające przeżycie dla mnie jak i dla niej. Popatrzyłem na jej łapę, której szpony sunąc do góry wspięły się po żebrze na szczyt klatki piersiowej, chronionej przez pancerz z szerokich płatów łusek. Z zaciekawieniem analizowałem osobliwe uczucie, które wprawiało mnie w zakłopotanie i... fascynację jej talentem do manipulowania samczymi odruchami. Łuski na brzuchu przemieniały się w mniejsze i cieńsze, a im bliżej krocza, przypominały zwykłą, pofałdowaną skórę. Póki co panowałem nad swym ciałem, ale obserwując postępy samicy, nie wiedziałem jak długo to potrwa. To była rozkoszna tortura!
– Czy to było o mnie? – zapytałem z przekąsem, unosząc łuk brwiowy. – Ale twój partner... Niebo? – zapytałem. Chciałem i nie chciałem żeby przestawała. Byłem w rozterce, bo nie wiedziałem nic o "tych" sprawach. Wrzosowiska była piękną, smoczycą. Prawdziwą perłą wśród topornych kamieni i chciałem ją chronić przed konsekwencjami. Bałem się tego co miało nadejść.

Licznik słów: 270
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Obserwowałam spokojnie ruch jego klatki piersiowej. Pod opuszkami palców czułam szybsze tętno, które rezonowało spod łusek delikatnym drżeniem. Kącik pyska wygiął mi się w półuśmieszku. Spojrzałam na niego otwarcie. Był uroczy w swym zakłopotaniu, a jego reakcje tylko utwierdzały mnie boleśnie w fakcie, że musze być ostrożna. Nie mogłam na niego naciskać. Mógł nie chcieć...
Nie wróć, chcieć chciałby na pewno, był młody, a w jego ciele szalały hormony – zresztą, jak i w moim – ale musiałam rozegrać to tak, aby to on podjął ostateczną decyzję.
Wszak nie każdy chciał łączyć się na chwilę z obcym, bądź obcą. Ja przestałam mieć ku temu jakiekolwiek opory, pragnęłam zapomnienia, ciepła drugiego ciała. Ale nie ceną złamania go. Nie był chyba w pełni Wodnym, sam mówił, że nie dawno przybył spoza dawnej Bariery, więc mogłam, a nawet musiałam, być delikatna.
Seks mało kiedy jest przyjemny tylko dla jednej strony, chyba że jest wymuszony, Soreiu – uściśliłam, szponami prześlizgując się leniwie, mimochodem pod mostek, gdzie łuski stopniowo z najszerszych, przechodziły w te mniejsze, a tym samym delikatniejsze, bardziej wrażliwe.
Zaśmiałam się cicho na jego pytanie, każdy z nas miał w sobie coś z nieświadomego narcyza. Nacisnęłam delikatnie mocniej na jego łuski, schodząc tylko kilka niżej. Dla potwierdzenia jego domysłów.
Zabawny jesteś – spojrzałam znowu w jego ślepia, kładąc lekko po sobie uszy. – Nie mam życiowego partnera, wędrowcze. Niebo jest nieboskłonem, latam w jej objęciach. To matka najwyższego Boga, Immanora – skróciłam jego niepewność, przekrzywiając lekko łeb na przedramieniu.

Licznik słów: 248
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Znałem kogoś, kto bardzo cierpiał z tego powodu, ale ugryzłem się w język, bo obiecałem sobie do tego już nie wracać. Spaliłem te wspomnienia kwasem w mięśniach skrzydeł i nie zamierzałem dłużej walczyć z cieniami przeszłości, które ostatecznie pokonałem.
Sfera w którą mnie ostrożnie wprowadzała, należała tylko dla kogoś wyjątkowego. Nie odczuwałem żadnego przymusu, ani nacisku, że musi to być z pierwszą lepszą... To miał być mój wybór. W odpowiednim czasie i z odpowiednią samicą. A patrząc w turkusowo-czerwone oczęta Wrzosowisk uwierzyłem, że to był odpowiedni moment i odpowiednia wybranka.
Uśmiechnąłem się zalotnie i przysunąłem pysk bliżej jej nosa. Wysunąłem szkarłatny język i polizałem ją od wargi do kącika oka. Miał nadzieję, że odbierze to właściwie.
– Niewątpliwie masz dar urody od samych bogów. Ale to twoje wnętrze mnie przyciąga – uśmiechnąłem się do niej ciepło. I spojrzałem w dół ponad swoją piersią, gdzie muskała mnie łapą, a potem znowu przekrzywiłem łeb kiwając lekko głową. Drżałem na samą myśl o tym co mnie czekało. Jej palce były ciepłe, ruchy koliste i intrygujące. Chciałem przewidzieć dokładną trasę pieszczot, ale samiczka bez przerwy mnie zaskakiwała.
Oddychałem równo i ciągle walczyłem o zachowanie trzeźwości myślenia. Walczyłem z własnym oporem. Z własnymi kompleksami i nie mogłem sobie poradzić z tym samemu. Potrzebowałem kogoś, kto obudzi we mnie pierwotne instynkty. Kogoś takiego jak Sufrinah, której dotyk przestał mnie krępować.
Otulony miękkim śniegiem. W ustronnym zaciszu pod baldachimem gwiazd, nie mogłem sobie wyobrazić lepszego klimatu na inicjację. Skąpany w błogosławieństwie białej poświaty księżyca mogłem oddać się zmysłowym pieszczotom najpiękniejszej istoty, która stąpała po tej ziemi.

Licznik słów: 259
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Czułam chłód śniegu, który otulał nas, niczym najmiększe skóry. Nie przeszkadzał mi, byłam skrajną dwóch chłodnolubnych ras. Zimno, noc, to było to, co kochałam.
Dawkowałam nam napięcie. Było słodką torturą, chociaż marzyłam o czymś więcej. Dużo, dalej, bardziej. Ale cierpliwie czekałam, korzystając z miękkiej perswazji, powoli przebijając się przez opór, ugłaskując sobie jego ciało oraz umysł.
Chciałam, aby pragnął tego tak mocno, jak ja w tej chwili. Aby to zapamiętał, bo było to jedno z najważniejszych doznań, które rzutowało na dalsze dorosłe życie. I ode mnie nie zazna potem potępienia. Wprowadzę go rozkoszą w ten świat, pokażę czym może się stać, jak daleko zawędrować.
Sama zmażę z siebie poczucie winy, które ktoś próbował we mnie zakorzenić.
Może nawet sama sobie przypomnę tą beztroskę z czerpania oraz dawania?
Bezbłędnie wyczułam moment, kiedy podjął decyzję, a moje serce ścisnęło się ze słodką udręką, bijąc chaotycznie, przeganiając posmak porażki, cierpienia, rozpraszając je częściowo w niebycie. I kilka z głębokich ran poczęło się z wolna zasklepiać. Ulga.
Kiedy uśmiechnął się pewniejszym, zalotnym wygięciem warg, a potem wysunął czerwony, wilgotny jęzorek, przymknęłam powieki, przyjmując to zaproszenie. Jego słowa były piękne, całą sobą chciałam wierzyć, że ma rację. Chciałam, aby ta chwila trwała, nim się na mnie zawiedzie, a jego niewinne spojrzenie odmieni się na dobre. Jak te czarno czerwone.

18+
Przysunęłam bliżej mlecznoperłowy pysk ku niemu, wdychając jego świeży zapach. Potarłam nozdrzami o jego nozdrza, rozsuwając wargi. Ciemnofioletowy jęzor o rozwidlonej końcówce wysunął się spomiędzy rzędów zębisk. Musnął jego wargi, najpierw delikatnie, sugestywnie, zapraszając go do otwarcia własnych – do pocałunku.
W tym czasie moja prawa łapa sunęła w dół mostka, delikatnie, powoli. Dawałam mu czas na oswojenie się. Chciałam, aby czerpał z tego przyjemność. Zaznajomił się z gorącem, które ogarniało jego ciało, bo wyczuwałam te resztki niepewności. Musiał wiedzieć, że jego ciało jest piękne, jest jego zbroją, naczyniem, nim samym. A ciała trzeba było celebrować, czcić je, pieścić, całować.
Jeżeli otworzył swój pyszczek, złączyłam nasze języki, liżąc go najpierw delikatnie, pogłębiając pocałunek, muskając zęby i przednią część podniebienia. Podparłam się na lewej łapie, piersią muskając bok jego żeber, ogonem sunąc po jego własnym ogonie, rozplątując złączone dotąd końcówki. Futrzastą końcówką sunęłam ku nasadzie jego ogona, ale zwodniczo przesunęłam ją ku prawemu udowi, drażniąc się z nim. W tym czasie moja łapa dotarła do miękkiego brzucha, zmniejszających się łusek. Sunęłam od prawej do lewej, zataczając leniwe koła. Czułam jego ciepło, zachęcałam aby gorało odważniejszym płomieniem, nagradzając mnie z czasem tym, co w sobie krył.
Przerwałam pocałunek, przytulając policzek do jego policzka.
Nasze ciała są piękne, nie musimy się ich wstydzić. Potrafimy nimi dawać oraz brać, to niemal boska moc, móc złączyć się w jedno, razem wspiąć się na szczyt – wyszeptałam do jego ucha, zerkając na niego.

Licznik słów: 453
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Może to i czas na przerwanie udręki i wsłuchanie się w melodyjną symfonię ściszonych dotąd pragnień. Trudno było mi się dziwić. Bo większość życia opierała się na migracji i walce o przetrwanie. Jedyną przyjemnością było podziwianie zachodów i wschodów Złotej Tarczy.
Nie wiedziałem z jakim bagażem traumatycznych przeżyć przybyła do mnie ta piękność. Ale nawet gdybym znał jej historię, to czy zachowywałbym się inaczej? Bez wątpienia nie. Koniec końców okazało się, że oboje tego potrzebowaliśmy.

18+
Zamrugałem przypatrując się jej, gdy zbliżała pyszczek w moją stronę. Zrobiłem to samo i przymknąłem oczy, gdy poczułem na nosie jej ciepły oddech. Powietrze załaskotało mnie i a ścinający parę mróz szczypał rozkosznie me policzki. Poczułem na wardze dotyk gorąca, który drażniąc się z nimi błagał o wpuszczenie do środka. Rozchyliłem lekko pysk zapraszając go i od razu witając się z nim swoim językiem. Spod przymrużonych powiek obserwowałem jej hipnotyzujące oczy z których biła... radość. Odczuwałem to samo. Do tego stopnia, że pozwoliłem jej na połączenie świadomości i podzielenie się z nią swoimi doznaniami. Sunąłem językiem po jej wnętrzu, muskając dziąsła i namiętnie gładząc podniebienie. W pocałunkach nie byłem dobry, ale bardzo mi się to spodobało.
Mruknąłem coś cicho, kiedy jej łapa zsunęła się do brzucha, a czubek jej ogona otarł się o nasadę i skręcił do uda drocząc się, albo po prostu miarkując doznania. Bicie mojego serca stawało się jeszcze szybsze, gdy łapka samiczki przyjemnie błądziła po mym brzuchu wywołując przyjemny dreszcz. Czułem jak moje przyrodzenie nie pozostaje obojętne na taki rodzaj pieszczot i stopniowo rosło nabrzmiewając i wysuwając się z spod zadziwiająco miękkiej fałdy imitującej łuskę.
Wsłuchałem się w jej szept, poruszając uchem. To było coś, co otworzyło mi oczy. Dosłownie i w przenośni. Popatrzyłem w głęboko w jej połyskujące w świetle księżyca, rozszerzone ślepia i próbowałem uporządkować ten chaos, który wywołały jej słowa. Ich głębokie przesłanie przecięło wszystkie kajdany, którymi byłem zniewolony. Spojrzałem na nią jak spragniony żebrak, co błaga o łaskę zanurzenia języka we wodzie.
– Pokaż mi. Pozwól mi to poczuć – wyszeptałem przez ściśnięte gardło.

Licznik słów: 337
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
18+
Nie mogłam mieć pewności, co do finału tego, co znowu rozpętałam. Nie wiedziałam, czy moje ogłupiałe serce to wytrzyma, ale w tej chwili nie pragnęłam niczego ponad to, aby złączyć się z nim w jedno. Zapomnieć i znowu smakować, bez wstydu.
Kiedy odpowiedział na zaproszenie, rozkoszowałam się tańcem naszych języków, który był równie upajający, jak niedaleki lot pod niebiosa.
Westchnęłam głęboko, gdy przez moje wnętrze rozpłynęło się rozdygotanie. Czułam, jak jego podbrzusze porusza się zdradziecko, a uśpione pożądanie przebudza ukryte narzędzie potrafiące dać przyjemność. Chciałam tej przyjemności, chciałam mu ją dać. Ogon przerzuciłam na wnętrze jego uda, drażąnią delikatną skórę wokół wysuwającego się członka, dłonią jednak wolno wędrowałam w dół, bez pośpiechu, muskając podbrzusze, okrążając wysuwającą się wilgotną magiczny patyczek, jak naiwnie nazwałam go w rozmowie z ojcem.
Uśmiechnęłam się do jego warg na to wspomnienie.
Kiedy wyszeptał swoją prośbę, nie potrzebowałam już niczego więcej, zamierzałam zabrać nas na szczyt. Przesunęłam pysk do jego szczęki, skubiąc zębami żuchwę. Językiem znaczyłam wilgotną ścieżkę po jego szyi, aż do zagłębienia gardła, gdzie również skubnęłam go zaczepnie. Dłonie wróciły do jego piersi, przesuwając się na barki, gdy przysiadłam stopniowo na zadnich łapach, składając skrzydła.
Czaromgła zaś przemieniła się, tworząc wokół nas nieprzejrzysty od zewnątrz kopulasty kształt.
Całowałam jego pierś oraz mostek, pazurami wznawiając jego drogę, wędrowałam niżej do miękkiego, falującego brzucha, wciągając przez nozdrza gorący zapach jego ciała. Liznęłam podbrzusze, drocząc się z podrygującym członkiem, całowałam dookoła, aż nie schwyciłam i jego, smakując esencji jego męskości. Przesunęłam znowu się ku górze, palcami przebiegając po jego żebrach, wsparłam się po jego bokach, unosząc głowę, a potem znowu go pocałowałam.
~ Spróbuj, tak właśnie smakujesz ~ szepnełam w jego myślach. Oparłam się o niego, przysiadając, chwilę się jeszcze z nim drocząc, aby uświadomił sobie, co mu ofiaruję, kiedy moja własna kobieca gorączka ocierała się o jego przyrodzenie. Był to powolny ruch, w górę i w dół, a przy tym ciągle patrzyłam mu w ślepia, by zaraz potem otrzeć się pyskiem o jego pysk, delikatnie zaciskając zęby u podstawy jego szyi, kiedy pozwoliłam, aby odnalazł drogę do mojego wnętrza. Wpuszczałam go powolną torturą, opuszczając się na tylnych łapach, wczepiając przednie pazury w jego ramiona. Oddech mi sie urwał, niczym zdmuchnięty płomyk. Zacisnęłam kurczowo powieki, czując wzbierające pod nimi łzy, ekspozycję nadmiaru emocji, rozdzierających moją pierś. Wzięłam go w siebie całego, chwilę trwając tak nieruchomo, oddychając głęboko ze słyszalnym miękkim jękiem, gdy lizałam jego szyję. A potem wzniosłam się równie powoli, aby zaraz opaść, nieco tylko szybciej. Przedłużałam to niestosownie długo, smakując powolnych rozkoszy seksu. Dotąd wszystko odbywało się gwałtownie, szybko i mocno, lubiłam to, ale w tej chwili właśnie to mi wystarczało, byle jeszcze chwilę, jeszcze troszkę.

Licznik słów: 442
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
+18


Oddałem jej duszę i ciało i nie miałem wątpliwości, że znalazły się teraz w dobrych łapach. Jej finezyjne ruchy budowały napięcie, które wreszcie musiały znaleźć ujście w czystej postaci miłosnego aktu. Bo choć nasza przyszłość była wielką niewiadomą, to tej właśnie nocy dane nam było zapomnieć smutkach przeszłości i troskach przyszłości i dać się ponieść namiętnym uniesieniom.
Odczuwałem jej rosnące podniecenie objawiające się uwodzącą wonią, którą przyćmiła inne zapachy. Wstrzymywałem wchłanianie odurzającego feromonu ilekroć zbłąkana łapka przysuwała się bliżej wrażliwego wzniesienia na kroczu. Bawiła się ze mną, napawała się moją reakcją ilekroć prowokacyjnie okrążała wysuwającą się główkę mego przyrodzenia.
Zadarłem głowę do tyłu zanurzając rogi w mięciutką śnieżną poduszkę oddając jej do pełnej dyspozycji swoje gardło. Wargi wygięły się w rozanielonym uśmiechu, gdy skubnęła mnie w brodę. Przymknąłem oczy, gdy poczułem gorący język na krtani, ale zaraz je otworzyłem, gdy samica podniosła się i oparła przednie łapy na mych barkach. Ciekaw co teraz nastąpi wpatrywałem się w nią jak zniżała pieszczoty przez pierś do brzucha. Uniosłem głowę i stęknąłem, gdy czubek mojego członka został otulony gorącym językiem i na moment zniknął gdzieś za pochylonym nosem wrzosowej samiczki. Zacisnąłem kły i wychrypiałem coś niezrozumiale. Moje przyrodzenie pulsowało, a brzuch wznosił się od napiętych mięśni, tworzących smukłe linie wzdłuż ciała do podbrzusza. Nie liczyłem czasu, ale dla mnie to trwało całą wieczność. Wieczność rozkoszy. Odetchnąłem głęboko, gdy przerwała i wróciła nade mnie zbliżając nasze pyski do siebie. Popatrzyłem na nią z dołu sapiąc jak po wyczerpującym treningu. Ale samiczka nakręcała mnie jeszcze mocniej, dzieląc się ze mną wszystkimi zmysłami, nawet zmysłem smaku. W momencie, kiedy nasze języki spotkały się na nowo, wyczułem smak jakiego wcześniej nie próbowałem. Wiedziałem skąd pochodzi, i zostałem o tym powiadomiony. Zlizywałem swoje soki z jej języka i podskubując ją za policzkiem.
Popatrzyłem w dół, między nasze podbrzusza, gdzie w dole błyszczał ciemny kontur mojego penisa, a nad nim dane mi było pierwszy raz w życiu dostrzec mieniącą się w świetle księżyca wilgotną z podniecenia samiczą "fałdkę" – bo tak to kiedyś sobie nazwałem, nie zastanawiając się na tym zbytnio z braku zainteresowania anatomią samic. Teraz, choć była noc, widziałem prawie dokładnie jak ona wygląda, otoczona po lewej i prawej gęstym futrem na wewnętrznej stronie ud.
Jej pysk odebrał mi możliwość dalszego, bezczelnego przyglądania się jej kobiecości, bo wcisnęła mi kły w szyję delikatnie przytrzymując w miejscu. Poczułem muśnięcie na czubku członka i emanujące na podbrzusze ciepło. A potem wymowny bezruch. To było zaproszenie.
Więc uniosłem lekko biodra, a mój członek dotknął czegoś wyjątkowo gorącego. Zachęcony tym uczuciem uniosłem podbrzusze jeszcze wyżej przymrużając oczy z niewysłowionego podniecenia. Całe moje przyrodzenie wysunęło się na wierzch i tkwiło w samiczce ledwie w jednej trzeciej długości. A ja już czułem się jakbym umierał z nadmiaru bodźców. Gorąco, ucisk, pulsujący miękki kożuszek... Zapach jej ciała, jej soków i odgłosy jej przerywanego oddechu, to było za dużo! Za dużo i za mało – jak się potem okazało, wiele jeszcze przede mną.
W momencie, gdy opadała na mnie i powolnym ruchem wpuszczała mnie do swych ogrodów rozkoszy, czułem niewiarygodny ucisk, który otaczał się wokół mnie w jej wnętrzu i zdawał się już nigdy stamtąd nie wypuścić. I znowu się myliłem.
Bo gdy już szczęśliwie połączyliśmy się w namiętnym dosiadzie, samica przeniosła ciężar ciała do przodu naciskając przednimi łapami jeszcze mocniej na moje barki, i zaczęła unosić zad ku górze, a potem – jakby tego jeszcze było mało – z powrotem i znacznie szybciej niż za pierwszym razem opuściła go nabijając się na mojego członka jak na jakiś pal.
– T-to. Yh – chciałem się wysłowić, ale słowa więzły mi w gardle. Telepatycznie też nic za mądrego nie byłem w stanie powiedzieć. Przednie łapy uniosłem i objąłem nimi szyję samicy wplatając palce w gęstą grzywę aż nie doprowadziłem do spotkania pazurów z jej skórą pokrytą drobną łuską. Zacisnąłem je. Może trochę bez wyczucia i przez to boleśnie, ale nie zrobiłem jej krzywdy. Chciałem ją trzymać. Mieć w łapach i przysunąć do siebie.
Mój członek pęczniał jeszcze trochę w jej wnętrzu, a rozmaite wypustki na nim stymulowały ją od środka.
– N-ie... przestawaj... – wysapałem z drżącym głosem. Otworzyłem szeroko oczy, trochę bardziej trzeźwo spoglądając na dosiadającą mnie perłowo-fioletową samiczkę.

Licznik słów: 695
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
18+
Byłam ogłuszona. Chyba tak najlepiej mogłabym oddać stan, w którym się znalazłam. Mój ból topniał, a może i jego własny po przeżyciach za dawną Barierą, również nieco zmalał, odleciał na chwilę do krainy zapomnienia.
Smakowanie go było czymś... niesamowitym. Dotąd wzbraniałam się przed tym sądząc, że pragnę tego jedynego samca. Czułam się winna po tym, co wydarzyło się w grocie Iluna, poczułam się jak nic, gdy Khardah zgniótł moje serce. Odwrócił się ode mnie przy pierwszym problemie. Jak wyglądałoby zatem nasze dalsze życie, skoro nie potrafił przeskoczyć pierwszego z wielu problemów, jakie kładło przed nami życie? W tej chwili byłam mu wdzięczna. Uwolnił mnie od tego ciężaru. Być może i mnie zgnoił, ale nie złamał. Obiecałam sobie wszak, że nigdy nie dam nikomu, ani niczemu, dać się złamać. A chociaż moje serce krwawiło, los, bogowie, ślepy traf, cokolwiek to było, postawiło na mojej drodze tego samca. Niespodziewany łut szczęścia, czyste zaskoczenie. I chociaż kolejny raz odbierałam komuś niewinność, było to tak cholernie ekscytujące. Czułam go.
Czułam jego oddanie w tym momencie, jak bezradnie kładł głowę w śniegu, poddając się mi bez reszty. Ten smak władzy podniecał mnie od najmłodszych księżyców, gdy tylko poznałam go ledwie, jako siedemnastoksiężycowa młoda uzdrowicielka. I pragnęłam więcej.
Cieszyłam się, kiedy czerpał z własnych smaków, nie wzdrygał się. Był czysty, niczym nie zapełniony kamienny blok, który tylko czekał, aż ktoś zapełni go runami. I to będę ja. Znowu ja. Uśmiechnęłam się na tą myśl, splatając z nim języki.
Tylko gdzieś tam pozostawał nieświadomy cień, że on będzie tam, ja gdzie indziej. Być może nie spotkamy się więcej, lub za jakiś czas, przypadkiem, chowający tą słodką tajemnicę.
Więc gdy wchodził we mnie nieśmiało, ale z zapałem, wypychając biodra, napinając mięśnie brzucha, zadrżałam w jego uścisku. To było prawie, jak pierwszy raz, gdyż różnił się tak diametralnie od moich seksualnych partnerów. Był szczuplejszy, bardziej gibki, ale niczego mu nie brakowało. A jego piękny członek, oh, to było dopiero małe cudo Bogów. Te zaskakujące wyrostki, które ocierały się o moje wnętrze, gdy zaciskałam się na nim w niekontrolowanym spazmie. Za każdym razem przyjemność szczypała odrobinę bardziej, rozlewając się wzbierającym ciepłem, a potem odpływała, aby znowu zaatakować, troszeczkę mocniej.
Kiedy zacisnął szpony na moim karku, warknęłam z aprobatą, ciesząc się z tej odrobiny bólu. Ból i przyjemność niejednokrotnie szły ze sobą w parze. Uwielbiałam tą mieszankę. Docisnęłam się do niego, przywierając ku niemu.
Nie przestanę – zapewniłam z nieskrępowanym jękiem, który wyrwał się mi pomiędzy słowami.
Uniosłam się znowu, powoli, ale gdy opadałam ku niemu, a mój brzuch falował, ruch był zdecydowany, szybszy i gwałtowniejszy, stanowił jednak harmonijną całość. Powolna tortura, a potem szok, gdy znowu znajdował się we mnie, w pełni, pulsujący, gorący.
Już nie panowałam nad oddechem, podgryzając jego szyję, liżąc ramię i znowu je gryząc na granicy bólu. Nie pozwalałam mu jednak dojść. Nie, nie to miałam w planach. Gdy czułam, że ten pierwszy raz zbliża się do wybuchu, a on pęcznieje bardziej i twardnieje, nieruchomiałam, oddychając nieco chrapliwie, unosząc nieco głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnęłam się leniwie, stykając się z nim nosem. Dopiero, gdy emocje troszkę opadały, zaczynałam poruszać się znowu, a płomień buzował w mych żyłach, zbiegał się do brzucha, zacieśniał się wokół jego członka rozedrganymi mięśniami, które tuliły go hojnie. Nie był to jednak koniec, nie mógł być.
Więc rzucając mu przewrotne spojrzenie, pociągnęłam go, wspomagając się swą mocą, abyśmy mogli się przetoczyć. Dyszałam chwilę, gdy nagle opadł ku mnie. Przesunęłam łapy na jego żebra, ku plecom, wpijając pazury w jego skórę.
Daj się ponieść, Sorei – wyszeptałam, rzucając zaklęcie. Chciałam czuć jego ciężar na sobie, jego zęby na swoim ciele, chciałam czuć, jak się otwiera, aby przejąć kontrolę. Oddawałam mu stery, aby mógł nabrać wiatru w skrzydła.

Licznik słów: 619
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
+18

Wiele mogłem powiedzieć o sobie, ale nie miałem pojęcia o tym co się ze mną teraz działo. To ciało którym teraz władałem było tak odmienne, jakbym śnił na jawie, w jakimś zupełnie obcym miejscu, w innym ciele. Ale to byłem ja, tylko tym razem jakby mnie było więcej. Jakby... Mgliste Wrzosowiska mnie dopełniały. Tworzyliśmy jedność. Nasze ciała i dusze splotły się w magicznej harmonii zmysłów.
Obejmowałem ją z całych sił, a gdy niewerbalnie tego chciała – luzowałem uchwyt pozwalając jej przewracać grzywę w zmysłowym ruchu szyi i głowy. Poruszała się jak wąż. Wyciskała się do mnie brzuchem i podbrzuszem oraz nasadą ogona, aż dalej już nie mogłem. Wypełniałem ją po same brzegi, a ona nie przerywała zaciskając się na mnie każdym z wielu wewnętrznych mięśni o których istnieniu nie miałem pojęcia. Kilka razy wzbierało we mnie oszałamiające uczucie napięcia pulsującego w biodrach aż po same trzewia. Nie wiedziałem co to było, ale czułem, że to spełnienie i kulminacja burzy niepojętej mieszanki przyjemności. Ekstaza.
Ale kiedy już byłem na skraju... ona przerywała wszelkie ruchy, pozostawiając mnie pulsującego w swym wnętrzu. Zgadzałem się na to, chłonąc z przyspieszonym oddechem. Cierpiąc niewiarygodne katusze, dawałem się podgryzać i lizać dla ukojenia rozpędzonego tętna.
Najpiękniejsze było to uczucie, kiedy do siebie przylegaliśmy. Gdy łączyliśmy się w całość i dzieliliśmy wewnętrznym ciepłem emanującym przez rozpalone ciała. To była czysta magia. W której mógłbym trwać do poranku.
Dotknąłem nosem jej nosa i trąciłem językiem czubek jej warg, a ona uśmiechnęła się dwuznacznie i złapała nas w magiczne szczypce, które pomogły przewrócić nas tak, że teraz to ona była pode mną. Popatrzyłem na nią pytająco, a ona tylko niewinnie się uśmiechnęła i poprosiła o więcej.
– Powiedz jeśli mam przestać – zaproponowałem, choć byłem przekonany, że bez potrzeby. Z całą pewnością tego właśnie razem pragnęliśmy. W nowej pozycji musiałem najpierw opuścić jej wnętrze, aby ustawić odpowiednio łapy. Przednie ustawiłem po obu stronach szyi przy barkach, a tylne lekko ugiąłem opuszczając zad nad jej nasadą ogona. Otarłem się swym nabrzmiałym przyrodzeniem o jej kobiecość i trochę ją naśladując, zacząłem się z nią trochę drażnić, tym razem przejmując na swoje barki rolę pana, który decydował co i kiedy. Wypustki na członku ruchem rytmicznym pobudzały jej wilgotną łechtaczkę doprowadzając do szaleńczych spazmów mięśni na brzuchu samicy.
Pochyliłem głowę niżej i przytknąłem ciepły nos do jej ucha i tym samym opadłem całym ciałem na brzuch samicy. Chciałem poczuć co ona czuje, kiedy w nią wnikam i to doprowadziło mnie do szaleństwa. Złączenie jaźni w trakcie współżycia to nie był najlepszy pomysł, ale chciałem wiedzieć!
Delikatnie zahaczyłem czubkiem członka o wejście i zaczekałem aż minie pierwsze wrażenie. Władza nad tym była niesamowitym przeżyciem. Ocierając się mocno spodem i splatając nasze ogony zacząłem się w nią zagłębiać powoli. Bardzo powoli. Jak sadysta, bo odczuwałem graniczące z szaleństwem cierpienie niezliczonych zmysłów. Chciałem dać jej to co miałem, więc nie przerywałem. Kiedy naparłem na nią do samego końca, delektowałem się jej drgawkami, samemu ledwo utrzymując wzbierające we mnie ciśnienie, a potem znowu się wysuwałem cofając zad do tyłu.
Za każdym następnym razem wsuwałem się w nią szybciej, aż za którymś z kolei popatrzyłem jej prosto w oczy zamierając jak skała. Zacisnąłem kły sapiąc krótkimi seriami. Samica czuła jak pulsuję w środku i co zaraz nadejdzie. Jeśli mnie nie chciała, to miała jeszcze czas by to zakończyć. Dosłownie dwa uderzenia serca. Jeśli jednak nie zareagowała... Nie wytrzymałem i wpuściłem do niej całą zawartość swoich płynów, które pod wielkim ciśnieniem wypełniły gorącem wszystkie jej zakamarki. Drżałem jak przy gorączce i zresztą tak się czułem. Jakbym wlewał się w nią i nie mógł nad tym zapanować. Naparłem na nią nasadą ogona nie cofając się ani o milimetr, a łeb wtuliłem w jej szyję nos wtykając w podmokłą grzywę. Było mi teraz obojętne, że włosy właziły mi do nosa. Właściwie nic nie czułem poza gorącem na członku.

Licznik słów: 638
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Uwielbiałam kiedy seks łączył w sobie pewną poddańczość, a jednocześnie dominację na granicy agresji. Lubiłam ten moment, kiedy umysł po prostu się wyłączał, a ty mogłeś poddać się wszystkim dzikim instynktom. Nie znałam nic innego dotąd.
Tym razem jednak było inaczej. Praktycznie od samego początku ta władza spoczywała w moich łapach, niosła w sobie pewno upojenie, satysfakcję, jednak nie bez przyczyny przerzuciłam wodze ku jego łapom, czy też rozgorączkowanemu młodzieńczemu ciału.
Nie wiem, czego się spodziewałam, ale chyba nie tego. A mimo to, to co robił, było słodką torturą. Oddychałam ciężko, kiedy droczył się ze mną, a gdy myślałam, że zacznę warczeć z frustracji zawieszona na pograniczu szczytu, ten ułożył się na moim ciele. Sapnęłam cicho, a moje mięśnie zadrżały, podbrzusze boleśnie pulsowało, a on dalej się bawił. Kawałek po kawałeczku, aż w końcu...
Tak, właśnie tak – wyszeptałam zdławionym głosem, zaciskając pazury na jego karku, oplatając z moca jego ogon, przynaglając go. A on przyspieszył, w końcu przyspieszył, więc w momencie gdy znieruchomiał, a ja czułam co się dzieje, odchyliłam łeb do tyłu wskakując w objęcia rozkosznego pulsowania, gorąca, które rozlało się od najwrażliwszej głębi, przez brzuch do łap i serca. Nie wiem kiedy z moich oczu popłynęły łzy, wsiąkając w grzywę na skroniach, kiedy jego ciepło zalało mnie od środka.
W końcu zaczęłam się rozluźniać, gdy wtulił się zmęczony w moją grzywę, ciągle we mnie.
Myślałam, że to zbliżenie ukoi całkowicie mój ból, ale tylko go przytłumiło. Przewrotnie w moim umyśle pojawiło się poczucie winy, bo związałam ze sobą zdradziecko kolejne samcze serce. Nie myślałam o konsekwencjach. Znowu.
On jednak musiał wiedzieć...
Pogładziłam palcami jego kark, bawiąc się splątanym, mokrym włosiem.
Wszystko w porządku, Sorei? – spytałam cicho, trochę z troską, bo jakby nie było odebrałam mu część z jego niewinności.
Zastanawiałam się, jak potoczy się jego życie. Jak bardzo będzie to rzutować na jego przyszłość. Miałam tylko nadzieję, że ukoiłam jego bol straty, a on będzie potrafił wzlecieć dalej. Najgłębsza z nocy stopniowo traciła ze swych mrocznych barw, bo gdzieś tam powoli zbliżał się szary wschód. A ja w końcu będę musiała wrócić, zmierzyć się z tym, co nawarzyłam. Delikatnie oswobodziłam się z jego objęć, przetaczając się na brzuch. Przeciągnęłam się, rozstawiając zdrętwiałe skrzydła, wzdychając. Spojrzałam na brzeg jeziorka, by ruszyć ku niemu leniwym krokiem, chociaż w moich mięśniach zalegało zarówno napięcia, jak i to charakterystyczne rozdygotanie. Stanęłam na zmarzniętym brzegu, a czerwona mgiełka mocy wypłynęła spod moich łap, topiąc warstwę lodu. Stworzyłam dosyć szeroki przerębel, w którym zanurzyłam się.
Zadrżałam, kiedy lodowate wody obmyły rozgrzaną skórę. Posłałam moc dalej, topiąc ciepłem kolejne tafle lodu, aż mogłam przysiąść, by wodą spłukiwać swoje łuski oraz futro. Robiłam to powoli, rozczesując splątane futro, pozwalając mroźnym, świeżym kaskadom zmyć nasze zapachy.
Będę musiała niebawem wracać – mruknęłam, opłukując w końcu perłowy pysk w złączonych dłoniach.

Licznik słów: 468
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Opadłem z sił. Dosłownie. Położyłem się na rozgrzanym ciele samiczki raczej nie odbierając jej tchu swoim ciężarem, gdyż zaliczałem się do tych lżejszych smoków. Otuliłem nas szczelnie skrzydłami, jakbym chciał zatrzymać ją jeszcze chwilę dla siebie, a potem z niewysłowionym żalem wypuścić z objęć i pozwolić odejść jak mglistym snom. Była eterem wypełniającym mój cały wszechświat. Ona otworzyła mi oczy na wymiar, którego dotąd nie dostrzegałem – albo dostrzec się bałem.
– Zrobiłaś to – wychrypiałem jej do ucha. Patrzyłem w cień, który przesłonił mi oczy grubymi zasłonami. Mogła odebrać dwuznacznie te zdanie, ale szukałem właściwych słów zanim wyraziłem co miałem na myśli. W tym czasie samiczka wyszła spode mnie. A ja położyłem się na brzuchu w śniegu i zgarnąłem skrzydłami sypką śnieżną masę, którą obłożyłem się jak chłodnym okładem. Potrzebowałem ochłonąć, zebrać potłuczone myśli i ułożyć je w witraż, przez który mógłbym na nowo spojrzeć na świat. Poukładać te małe szkiełka ostrożnie, aby nie spaczyły mnie i nie rozmazywały obrazu.
Westchnąłem cicho przyglądając się jej, jak wchodzi do wody. Wyglądała jak tajemnicza zjawa. Taka... nierzeczywista. Ale i tak nie bardziej niepasująca do rzeczywistości niż ja sam. Ciche chlupanie wody były jedynymi dźwiękami w tej pustce. Wpatrywałem się z drgające fale atakowane setkami kropel, gdy opłukiwała pysk.
Musiała wracać. Ja też muszę. Pomyślałem z gorzkim żalem. Do tej pory nigdy nie poczułem tak promieniującego bólu w sercu, gdy pomyślałem o tym, że znowu będzie jak dawniej. Pochyliłem pysk spuszczając wzrok i nic nie powiedziałem. Popatrzyłem na Cienia lewitującego tuż obok i uśmiechnąłem się do stworzenia cierpko prosząc myślami, aby dbała o swoją Panią. Nie byłem pewien czy Czaromgła zrozumie moją prośbę, bo w zasadzie wcale nie musiała mnie słuchać.
Ponownie popatrzyłem w przód na skąpaną w księżycowym blasku smoczycę. Noc już dobiegała końca. Świt gasił ostatnie z najjaśniejszych gwiazd, a niebo przybierało szary odcień.
– Gdzie teraz polecisz? – zapytałem z ciekawości.

Licznik słów: 312
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Uśmiechnęłam się pod nosem, a był to uśmiech zarówno zadowolony, jak i smutny, kiedy przetrawiałam enigmatyczne słowa samca.
Zrobiłam wiele rzeczy, może nie były chlubą, ale były moim życiem. A czy to też nie było ważne, prócz obowiązku względem Stada? Co prawda popełniałam błędy, byłam jeszcze młoda, ale właśnie te niedoskonałości, każde z osobnych pociągnięć pędzla doświadczeń sprawiało, że byłam kim byłam. Oraz smoki, które napotykałam na swojej drodze, a które odgrywały jakieś w nim role.
Gdy skończyłam spłukiwać nasze zapachy, aż pozostał świeży aromat chłodnej wody, wyszłam na brzeg, magią osuszając perłowobiałe łuski oraz fioletowe włosie. Sięgnęłam powoli do torby, podchodząc w okolice leżącego samca, aby móc wyłuskać z niej swoją niezawodną flaszkę z olejkiem. Odkorkowałam ją, by pięknie pachnący wrzosami eliksir wylać na łapy. Rozprowadziłam jego odrobinę na szorstkim od zimnej wody futrze, zmiękczając je, nadając im połysku. Robiłam to wprawnymi ruchami, osadzając czerwono lazurowe ślepia na Soreiu.
Do Plagi. To mój dom, niezależnie od tego, jak bardzo zostałam zraniona. Mam obowiązki, z których muszę się wywiązać – odpowiedziałam miękko, intonując głosem jednak na niższych oktawach.
Przesunęłam opuszkami palców po odstających łuskach na pysku, zataczając krąg nad okręgiem ostrych łusek wokół ślepi. Magia zrobiła resztę, wspomagając mnie w tym procesie. Teraz, kiedy pogodziłam się ze swoją mocą, używałam jej odruchowo, jako przedłużenie własnych kończyn, bądź zmysłów.
Ty musisz wrócić do Wody, tam są nasze światy – dodałam, chowając buteleczkę do torby, zaś Czaromgła przesunęła się koło samca, z ciekawością, rzucając mu badawcze ametystowe spojrzenie, aż spłynęła po mojej lewej łapie ku górze, by umieścić się na mojej szyi, jako gronostaj.

Licznik słów: 264
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Przypatrywałem się jej zabiegom pielęgnacyjnym z nieskrywaną ciekawością. Zrozumiałe dla mnie było dokładne zmywanie z ciała naszych wspólnych zapachów. Ja mogłem sobie to darować. Nikt by nie zauważył, bo praktycznie nie widzę się ze smokami Wody. Kiedy w ruch poszły krople olejku poruszyłem nosem intensywnie wdychając powietrze, które przesiąkło wyrazistą wonią wrzosu. Uśmiechnąłem się mimowolnie, kiedy zaczęła się wyręczać magią w tym całym procesie zacierania śladów. Jednak w pewnym sensie byłem spokojniejszy, bo to gwarantowało, że żaden z zazdrosnych samców nie będzie nic podejrzewał.
Wychwyciłem w jej odpowiedzi coś o zranieniu i moje spojrzenie na powrót stało się bystrzejsze, ale nie pytałem o szczegóły. To co ją spotkało zostawiła za sobą, gdy porwaliśmy się do szaleńczej, podniebnej gonitwy.
Teraz, gdy stała przed nim tak jakby nic się nie stało, odnosił wrażenie, że zrobił krok do przodu, a teraz cofa się z powrotem o trzy kroki w tył. Niesamowite jak ta samiczka potrafiła się kamuflować w tym świecie. W przeciwieństwie do mnie. Ja serce miałem na wierzchu. Łatwo mnie było rozgryźć. Tak łatwo mnie zrozumiała i dała mi to czego chciałem. Ale teraz zachodziłem w głowę, czy na pewno tego właśnie potrzebowałem?
Pytania, które nie znały odpowiedzi musiały zaczekać na odpowiedni czas by się z nimi poznać.
– Ja nie mam świata – powiedziałem trochę do siebie i wstałem ze śniegu. – To znaczy nie miałem, dopóki cię nie spotkałem – podszedłem do niej krocząc w głębokim śniegu, który sięgał mi aż do kolan. Zatrzymałem się przy niej i odwróciłem głowę w stronę jej pyszczka. Uśmiechałem się smutno.
– W Wodzie przyjęto mnie tymczasowo. Miałem przenocować kilka nocy i wyruszyć dalej. Dni przemieniły się w księżyce, a ja nie podjąłem decyzji gdzie mógłbym się podziać. Dopóki nie spotkałem ciebie – powtórzyłem patrząc w jej krwisto-lazurowe oczy. – Chcę żebyś pokazała mi swój dom. Chcę być... żyć przy tobie – wyrzekłem i dodałem po przełknięciu śliny – Jak partner.
Wypadałoby teraz ją pocałować, ale przecież dopiero co się pozbyła mojego zapachu. Wolałem zaczekać na jej decyzję. Tak w ogóle taki ze mnie romantyk, że szkoda gadać. Nie robiłem smutnych ocząt. Wyznałem prawdę. Mogła uwierzyć moim czystym intencjom, albo odmówić. W głębi duszy wiedziałem, że jakąkolwiek podejmie decyzję, zrobi dobrze.

Licznik słów: 367
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Zapewne zaśmiałabym się na spostrzeżenie Soreia, gdybym tylko wiedziała, o czym myślał. Chociaż, z drugiej strony, coś w moich zabiegach było z zacierania śladów. Przede wszystkim pachniał Wodą, a raczej nie patrzyliby na mnie przychylnie w Obozie, gdyby wyczuli na mnie ten zapach i to tak intensywny. A może to przewrażliwienie po spotkaniu z Khardahem?
Sama już nie wiedziałam.
Wiem, że dla niego musiałam wydawać się teraz odległa, chociaż przed chwilą stanowiliśmy jedno. Po prostu... musiałam chronić swoje uczucia. Ale też jego, przed zawodem.
Zastrzygłam frędzlem prawego ucha, słysząc to pełne goryczy stwierdzenie o braku świata, ale gdy powiedział, że znalazł je, spotykając mnie, w moim sercu zrodził się strach.
Naprawdę nie byłam gotowa na podobne wyzwania. Ledwo parę godzin wczesniej wyznałam podobne słowa pewnemu przemądrzałemu, zapatrzonemu w siebie, czerwonołuskiemu dupkowi. Jak to się skończyło? Właśnie tak.
Przełknęłam ciężko ślinę, na chwilę umykając wzrokiem w bok, z zawstydzeniem. Czułam się winna. Znowu to zrobiłam.
Przeczesałam zielonymi szponami grzywę. Zaczerpnęłam tchu, kierując powoli wzrok ku niemu. Musiał mnie zrozumieć, nie zniosłabym kolejnej fali nieporozumień, które rujnują moje życie z upodobaniem.
Sorei... Jeżeli będziesz chciał dołączyć do Plagi, co brzmi cudownie, nie możesz tego zrobić ze względu na mnie. Nie jestem... dobrym materiałem na stałą partnerkę. Jestem roztrzepana, uwielbiam smocze towarzystwo, często działam pod wpływem emocji. Nim spotkałam ciebie musiałam pomyśleć, odsłoniłam przed kimś swoje serce, ale ten ktoś mnie odrzucił, bo parę księżyców wcześniej spędziłam kilka bliskich chwil z jego przyrodnim bratem. Nie wiem, czy jestem gotowa oddać swoje serce tylko jednemu samcowi. A ty wcale nie musisz chcieć zaakceptować kogoś takiego, jak ja. Prawda jest żałosna: potrzebuję w życiu uniesień. Może kiedyś mi się odmieni i zapragnę jednego stałego związku, ale nie w tej chwili – mój głos był nieco wyższy, trochę nerwowy, bo wyłożyłam wszystko takie, jakie było. Trochę brzydkie, trochę żałosne, ale prawdziwe.

Licznik słów: 306
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
Śnieżna Zadyma
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 485
Rejestracja: 04 gru 2019, 5:56
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 42
Rasa: Skrajny

Post autor: Śnieżna Zadyma »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Gdy tak jej słuchałem, poczułem jak rozrywa się me wnętrze od bardzo bolesnej prawdy. Rzeczywiście. Przyznałem jej rację zanim jeszcze skończyła mówić. Nie miałem jej wiele do zaoferowania, bo w istocie byłem nikim. Zwykłym przybłędą, bez kamienia szlachetnego przy sobie. Nie miałem nawet dorosłej rangi! Zero przyjaciół, rodziny, znajomych. Nawet jednodniowe pisklę miało więcej ode mnie. Ale czy to moja wina? Czy zasłużyłem na takie traktowanie? No może i mi się należało, bo co ja sobie w ogóle pomyślałem.
Teraz czułem się głupio, że doprowadziłem ją do takiego stanu. Nie sądziłem, że wywoła to u niej taką reakcję. Gdybym wiedział to trzymałbym mordę na kłódkę.
Ale słowo się rzekło. A za nim odfrunęło w przestrzeń, to co leżało na sercu prześlicznej samiczki.
Zapadła cisza. Zaczerwieniona łuna na horyzoncie wieściła wschód słońca. W świetle dnia jej połyskująca grzywa wyglądała jeszcze ładniej. Lśniła wygładzona jak jednolita błona i pachniała najprawdziwszym kwiatem, co w otaczającej nas, zimowej scenerii, było miłym wspomnieniem lata.
Przerzuciłem wzrok na swoje łapy i uspokoiłem oddech, którym targało drżenie. Gdy się uspokoiłem znowu uniosłem pysk i przemówiłem do niej.
– To prawda. Nie mogę przystąpić dla stada Plagi z twojego powodu. W życiu podejmowałem wiele głupich decyzji, ale nigdy nie będę żałował tego co ci przed chwilą powiedziałem. Nie chcesz być ze mną? W porządku – uśmiechnąłem się przyjaźnie. – Czujesz się dobrze spotykając się z innymi samcami – nigdy bym ci tego nie miał za złe, bo taka byłaś zanim cię poznałem i dlaczego miałabyś zrezygnować z tego co cię napędza? Jesteś najpiękniejszą duszą jaką dane było mi poznać. Zranioną duszą, która oddaje serce innym bez oglądania się na siebie. W jednym masz rację i zgadzam się z tobą w całości: nie jesteś gotowa oddać mi serca w całości. – przerwałem na chwilę by usiąść i podnieść w obu łapach jej łapkę, którą z czułym uśmiechem przytknąłem do jej piersi, w miejscu gdzie żwawo biło jej serce. – Ale jeśli mam być tym, który je zrani, by oderwać z niego tylko kawałek, to go nie chcę.
Zsunąłem swoje łapy z jej łapy i kiwnąłem głową na znak zrozumienia. Doskonale rozumiałem czego się bała i przed czym wzbraniała i byłbym szczęśliwy, gdybyśmy zostali dobrymi przyjaciółmi.

Licznik słów: 366
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek

≡ Atuty ≡

MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy

CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.

NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.

≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia
Mgliste Wrzosowiska
Dawna postać
Sufrinah Frywolna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1905
Rejestracja: 16 paź 2019, 15:30
Stado: Umarli
Płeć: skrajny
Księżyce: 50
Rasa: samica
Opiekun: Frar; Burdig
Mistrz: Mahvran

Post autor: Mgliste Wrzosowiska »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Jak dobrze, że nie potrafiłam czytać w myślach!
A z drugiej strony żałowałam, bo szybko rozwiałabym jego wątpliwości. Nie szukałam wszak samca z majętnościami, nie oczekiwałam drogich prezentów. Błądziłam jeszcze w tej dorosłości po omacku, poznawałam się i innych. Dotąd to seks był tym, co pozwalało mi najlepiej poznać swojego rozmówcę, zwłaszcza samce, które inaczej zachowywały się prowadząc dysputy, a inaczej, gdy musili obnażyć się w bezbronności, gdy druga strona brała cię w posiadanie.
To był mój sposób komunikacji.
Uniosłam powoli łapę, kiedy samiec skończył swój wywód. Nie do końca wierzyłam w to, co powiedział, bo jeżeli dobrze go rozumiałam... Gdybym tylko pozwoliła sobie go pokochać, on. Nie, przecież samce nie lubią się dzielić. Znałam ten punkt widzenia, ciężko było mi sobie wyobrazić... I myśl, że Sorei miałby przez to cierpieć.
Musnęłam opuszkami jego policzek.
Nie jestem pewna, co mi proponujesz, Sorei. Ale mam propozycję. Bardzo cię polubiłam, jest w tobie coś znajomego. Poza tym przeżyłeś swój pierwszy raz, a ja nie chcę cię do niczego zmuszać. Seks czasem sprawia, że mylimy przywiązanie z miłością. Jeżeli chcesz iść ze mną do Plagi, mój Przywódca spotka się z nami na granicą, zaś co do nas – zawiesiłam głos, patrząc na niego z ciekawością, jakby nową wiarą. Bo może, ale tylko może, to mogłoby się udać. – Poznajmy się bliżej. Poznaj nasze smoczyce i inne. Chcę, abyś sam doświadczył czegoś więcej z kimś innym. Nie chcę, byś kiedykolwiek czegoś żałował, Sorei. Możemy robić to wspólnie, ale powoli. Wiesz... lubię też samice, kto wie? – mrugnęłam do niego łobuzerko, uśmiechając się lekko.

Licznik słów: 260
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.

Inne: wywar z chmielu


Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.


Obrazek




Głos Suf
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej