Spotkanie Młodych i Starych

Szare kamienne wzniesienie otoczone kręgiem monumentalnych, sterczących głazów. To na nim zbierają się Smoki Wolnych Stad, by podejmować najważniejsze decyzje. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Trująca Jagoda
Dawna postać
long live the king
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 127
Rejestracja: 24 lip 2019, 15:06
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 44
Rasa: Skrajny
Opiekun: Puryfikacja Piromancji
Mistrz: Bendzie
Partner: Samotność

Post autor: Trująca Jagoda »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 3
U: W,B,Pł,L,A,O,MP,Skr,Śl,M: 1| Kż: 2
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Tropiciel

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Siostra ruszyła przed nią, a sama Scorpia ruszyła tuż za nią. Przedstawienie jakie odprawił bóg w formie czarnego smoka, dla pręgowanej smoczycy był niezwykły, lecz sam w sobie wydawał się w jej ślepiach za krótki. Gdy czarny smok powiedział, że potrzebują serca, to Scorpia miała lekką panikę, że bóg poprosi ich o ofiarę w postaci smoczego serca bijącego.
Tyle dobrego, że to nie było to, czego czarny jak smoła stwór chciał. Rozetka podeszła do jaja i wykonała polecenia jakie podał im starszy smok. Samica sama nie pamiętała swojego wyklucia, lecz wspomnienia z matką, czy też z bratem lub siostrą same w sobie powinny zadziałać. Matka nosiła ją na pleckach, a do tego uczyła ją myślenia i nawet pływania, by się nie utopić... Ah. To były czasy. Szafirowa woda i wyspa skalnego giganta, a w nim biblioteka. Biblioteka wiedzy, biblioteka wspomnień przodków. Wspomnienia z matką były chyba tymi lepszymi. Oh, a tamta wpadka w jaskini ciocii, gdy popsuły jej ślizgawkę lodu? Hah! Jeszcze raz by się to chciało przeżyć.

Licznik słów: 168
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości

→ Szczęściarz
→ Tropiciel
Wyzwolony Rozrabiaka
Dawna postać
Zielono mi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1458
Rejestracja: 14 maja 2019, 22:56
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 80
Rasa: Drzewny/Wężowy
Opiekun: Strażnik Gwiazd
Partner: Lisia Mistyfikacja

Post autor: Wyzwolony Rozrabiaka »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,W,Pł,M,A,O,Kż,MP,MA,MO: 1 | Śl,Skr: 2
Atuty: Zwinny, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Wybraniec bogów
Żwawy powoli podszedł do jaja, rzucając swojemu ojcu zdziwione spojrzenie. Nie mówił mu wcześniej, że jest prorokiem, albo pół prorokiem. Może się zawahał, po tym jak postanowili ograniczyć relacje. No nic, teraz adept już wie, nie zmienia to jego opinii na temat rodzica. Ale tu nie chodziło o niego, tylko o boga lata. Przyjemne wspomnienia z dzieciństwa, gdyby tylko Zefir takie miał. Wyklucie pamiętał jak za mgłą, nie znał detali, ale pamiętał władające nim wtedy uczucia. Skupił się na swoich wspomnieniach, kładąc łapę na skorupie. Uczucia ciekawości i determinacji, chęć poznania wszelkich dźwięków i bodźców, które do niego docierały. Pierwsze zaczerpnięcie świeżego powietrza i widok słońca, niepowtarzalne doświadczenia. Pyski przyjaznych smoków, ich zapachy, ich zachowania. Tylko tyle pamiętał ze swojego wyklucia, potem już tylko pochyła w dół. Tymi uczuciami się już nie podzielił, nie chciał popsuć bogu ponownych narodzin. Przejechał łapą po skorupie i zdjął ją z jaja. Skinął łbem do Świadka i odszedł w stronę reszty swojego stada. Może nie był najprzydatniejszy na misji, ale liczą się intencje, przynajmniej taką miał nadzieje.

Licznik słów: 173
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek"Sometimes it's best to stop and appreciate the little things."~James "Smoke" Porter»Chytry Przeciwnik W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji
smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST Następne użycie (20.05)
»Poszukiwacz Raz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (21.10)
Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
»Wybraniec bogów Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania/misji/bitwy/dla uzdrowicieli raz na tydzień w dowolnie wybranym miejscu. Następne użycie (19.05) Narracja #7a4c25Dialogi #609170Mentalna #ab2c44
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3678
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 303
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »
A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Kuszenie skrzywiła się. Miała podzielić się wspomnieniami z wyklucia? Miała wrócić wspomnieniami do życia przed życiem, do tego całego syfu, który wywołał lawinę wydarzeń, w której ostatecznie jej rola była znikoma? Mruknęła coś pod nosem. Ależ czy wszystkie wspomnienia z wyklucia musiały być dobre? Może powinna dołożyć coś od siebie, aby nowa bogini nie pomyślała, że świat usłany jest różami. Że nie wszystkie pisklęta rodzą się szczęśliwe. Nie wszystkie są błogosławieństwem.
Poruszyła się, a różowe, podeszłe krwią blizny na żebrach pociągnęły nieprzyjemnie za łuski. Zerknęła na córkę, która właśnie odchodziła od złotego jaja. Dała jej dobre życie, prawda? Takie jakiego jej odmówiono. Głupcy, głupcy.
Przytknęła bielutką łapę do skorupy, przymykając powieki. Czuła się jak wtedy przy kwarcu, również dzieliła się wspomnieniami, ale teraz musiała sięgnąć głębiej.
Zimno zmusiło ją do rozklejenia ślepek, mimo to widziała jak przez mgłę. Wokół pulsował pomarańcz i czerwień, przetykany żyłkami płyn zalepiał pyszczek, ale chłód sprawiał, że drętwiały kończyny. Nie podobało jej się tu, musiała wyjść. Pierwszy świadomy ruch sprawił, że płyn zawirował, a ciężar ciała spoczął na jej boku, pozwalając obkręcić się na cztery łapy. Jedno uderzenie, potem drugie, miotała się coraz silniej, jakby z każdą chwilą nabywając większej determinacji i siły. Przez szparę w skorupie przeświecało złociste światło, instynktownie lgnęła w jego stronę. Praca mięśni rozgrzewała drobne ciałko, ale gdy wydostał się na zewnątrz wcale nie było cieplej. Chaust świeżego powietrza wdarł się w jej pysk i nozdrza, odpowiedziała wściekłym skrzekiem, zła, że kazano jej podjąć tyle trudu, po co?! Wypadła na zimny kamień, skrzecąc piskliwie, już nie tylko na chłód, ale też na wiatr i na ssanie w żołądku. Rozkleiła mokre powieki, zalśniły białka skrzące się jak śnieg w słońcu. Podniosła rogaty łeb do góry, drżąco na wątłej szyjce i napotkała dwa inne, skrzące diamenty. Nieruchomy wzrok był pierwszym wspomnieniem, które pamiętała tak dobrze. Granatowy pysk wygięty w brzydkim grymasie, który później interpretowała jako niesmak, rozgoryczenie, ból. Pochwycił ją masywny ogon, niedelikatnie, miażdżył żebra, zapierał dopiero co zebrany dech w piersiach. Pisnęła, napotkawszy inny kawałek zimnej ziemi, wokół biel, śnieg, wiatr suszył mokre ciałko, wysysał ciepło. ~ Pokrzyk, pokrzyk, pokrzyk. Wstawaj, podejdź, raz dwa. ~ Nie rozumiała. Drżące kolana zgięły się pod nią, prowokując nerwowy krzyk, polecenia, rozkazujący ton. Karcił ją. Robiła źle. Ja ci pokażę źle. Drobne szpony stuknęły o kamień.
Oderwała łapę od jaja, w milczeniu wracając na miejsce.
Nie było jej przykro. Powróciła jedynie wspomnieniami do dnia, kiedy pożegnała ojca. Dawno jej się to nie zdarzało. Na biały pysk wstąpił uśmiech. Sprawiedliwość smakowała lepiej niż najlepsza zdobycz.

Licznik słów: 418
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »
A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Kolejna seria wydarzeń przepłynęła przez Skały Pokoju równie szybko co poprzednie. Karpie, odebrane kryształy i wreszcie jajo... Zew obserwował wszystko z lekko uchylonym pyskiem zapominając na moment o zimnie jakie go otacza. Zdążył jedynie uśmiechnąć się do Aank i wyłapać moment, w którym zbliżyła się do ich piskląt.
Uderzyły nagle w niego słowa boga zimy. Wspomnienie? Z czasów, o których niewielu pamięta tak dobrze jakby chciało, a sam Fern większości nie chciał pamiętać wcale. Było jednak takie wspomnienie z wczesnego życia, które wciąż wydawało się Fernowi przyjemne. Mimo samotności w jakiej przyszedł na świat było coś co rozjaśniło ten najważniejszy moment w jego życiu.

Zbliżył się do jaja. Nie spieszył się pozwalając sięgnąć wpierw innym. Westchnął cicho sięgając do miejsca we własnym umyśle, do którego nigdy nie chciał sięgać... Do wspomnień. Wszystkie znajome i drogie mu pyski smoków, którzy odeszli na przestrzeni życia Zewu. Każde zwłoki rodziny które znalazł i widział, każde słowa pożegnania które wypowiedział. Wiele nieprzyjemnych wspomnień uderzyło go na drodze do tego jednego. Przymknął ślepia chwytną częścią skrzydła układając na skorupie. Zew przypomniał sobie uderzenie... Jedno, drugie, upadek i ślizg do upragnionej wolności... upragnionego życia. Dalej wszystko było dla maga niejasne. Dopiero moment, w którym zjawiło się w jego zimnym otoczeniu pierwsze żywe stworzenie mocniej wryło mu się w pamięć. Białe pióra, bystre spojrzenie... Wspomnienie hipogryfa przywołało uśmiech na pysk samca. Jednak nie był sam bowiem za nim do groty wkroczyła delikatna samica budową przypominającą adepta. Zew pamiętał jej ciepły dotyk, przyjemnie drapiący język i równie ciepłe co dotyk słowo jakie padło z jej pyska.
Fern. To jedyne co usłyszał, lecz nie to było najważniejsze. Sam dotyk jakim został obdarzony, ciepło które mogła dać tylko matka. Oczami wspomnień widział teraz je wszystkie. Wszystkie, które próbowały być dla niego matką i każdej z nich trochę się to udało.

Zew otworzył dwubarwne ślepia odsuwając w tym samym momencie skrzydło od jaja. Oddychało mu się ciężko przez nagły ścisk w gardle jaki poczuł. Może to nie był najlepszy pomysł? To wszystko co widział zdawało się tworzyć niezabliźnioną ranę, a każda myśl zdawała się być tkwiącą w niej drzazgą. Czarodziej wrócił na miejsce próbując się uspokoić. Już nawet zapomniał o śniegu...

Licznik słów: 360
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Lawina Obłoków
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 19 wrz 2019, 16:47
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Opiekun: Echo Istnienia na zawsze w serduszku
Partner: Szukam kawalera

Post autor: Lawina Obłoków »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 5| A: 2
U: W,B,Pł,M,L,Skr,A,O,MP,MA,MO,Kż,Śl: 1
Atuty: Ostry wzrok; Empatia; Przybrany rodzic;
W podskokach podeszła do jaja, z uśmiechem położyła na nim łapę. Wyklucie pamiętała jak przez mgłę, ale nawet te mgliste wspomnienia chciała przekazać, jeśli miały w jakimś stopniu pomóc.
Nie są zbyt wyraźne, ale może pomogą ci.
Zbliżyła pysk do jaja, mówiąc szeptem. Zaraz zamknęła oczy i zaczęła przelewać wspomnienia.

Wykluła się samotna, a czas mijał jej na oczekiwaniu. Tylko właściwie na co czekała? Mała istotka leżała w cieniu krzewu, między źdźbłami trawy, co jakiś czas je podskubując, jakby chciała sprawdzić czy to da się zjeść i czy jest smaczne. Nie było to zbyt wykwintne danie, ale raz po raz ponawiała czynność z nadzieją, że może tym razem będzie inaczej. Niestety efekt zawsze był ten sam. W końcu zaczęła jej doskwierać nuda i głód. Rozwarła młodziutkie szczęki, wydobywając z nich krótkie, skrzeczące dźwięki. Jakby starała się zwrócić czyjąś uwagę. I właśnie wtedy przyleciał Tancerz.

Uśmiechnęła się na mgliste wspomnienie błękitnych płomieni i ciepła jakie jej zaoferował.

A później na horyzoncie pojawiła się czerwonołuska bezskrzydła, wywołując w pisklaku zafascynowanie. Szkarłatna wzięła ją na grzbiet i razem wróciły do jaskini. A feniks z nimi. Teraz wiedziała, że to właśnie na nich czekała. Na mamę, która zabierze ją do domu i na przyjaciela.

Dotknęła lekko skorupkę czubkiem nosa, chcąc się pożegnać z Latem i wróciła na miejsce.

Licznik słów: 214
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

I. Ostry Wzrok – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
II. Empatia – -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi.

Inne:

»Czapeczka firmy "Chochlik Miłości" (Jednorazowo; Chroni łeb przed smoczym oddechem)
»
Skarpetki na wszystkie cztery łapy firmy Chochlik Miłości (Jednorazowo chronią kończyne przed lodowym oddechem)

KK: Dzióbek
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 1 | P: 2 | A: 1
L, A, O, Skr: 1
Błysk Przeszłości
Dawna postać
Od dziś na zawsze.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2784
Rejestracja: 30 maja 2019, 1:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 117
Rasa: Morski
Opiekun: ...
Mistrz: ...
Partner: ...

Post autor: Błysk Przeszłości »
A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Wracając się na swoje miejsce nie zorientował się, że własnie jego ojciec wylądował tuż za jego ogonem, w dodatku pełniąc już rolę w Wolnych Stadach, o której nie miał zielonego pojęcia. Nie zdążył jednak dostatecznie się zdziwić, gdyż rozpoczęło się czarowanie, o jakim nawet nigdy nie śnił. Pragnął trzymać swoje ślepia otwarte jak najdłużej, aby dostrzec co takiego dzieje się z dwoma rybami i kamieniami wirującymi wokół siebie, ale w końcu się poddał, nie chcąc sobie uszkodzić trwale wzroku. Dobrze, że to zrobił, bo nawet po zasłonięciu swoich ślepi dodatkowo łapą nadal bijący blask był prawie nie do zniesienia dla jego oczu.
Nie zdając sobie sprawy z czasu, jaki upłynął nim był w stanie ponownie odsłonić ślepia przyzwyczajające się ponownie do delikatnego światła wschodzącego sło... co, to już? Dałby sobie łapę uciąć, że nim kamienie zaczęły lewitować i kipieć energią noc nawet nie chyliła się jeszcze ku końcowi. Dziwne, ale jeszcze bardziej dziwił go widok, jak oto ogromne, złote jajo zostaje przekazane do łap ojca, który nawet swoimi dziećmi zaopiekować się nie potrafi, a co dopiero... um, nowym bogiem?! Ten potwór przeszłości miał właśnie w łapach coś tak ważnego i miał się tym... opiekować? Koniec świata. No trudno, każdemu się zdarza popełnić błąd, nawet bogowi w wyborze proroka. Proroka, który nawet swoim pisklakom nie raczył powiedzieć, że stał się prorokiem.
Chociaż może faktycznie się zmienił... Cóż, Mętny dał mu szanse, to dlaczego by bóg i wszystkie inne stada nie mogłyby zrobić tego samego? Swoją drogą ciekawe, jaki Świadek jest dla innych. Zdecydowanie musiał traktować ich lepiej, bo w innym przypadku musiałby się nawet bać pokazać w tym miejscu.
Tak się zamyślił, że dopiero jak minął go brat w celu przekazania swoich wspomnień do nienarodzonego jeszcze boga ocknął się i zorientował, że pragnął zrobić to samo. Skupił swój wzrok na Świadku i wręcz z prawie że złowrogim spojrzeniem cały czas wpatrywał się w jego ślepia. Ciekawe czy myśli o tym, jakie wspomnienia zamierza przekazać jaju smok, którego traktował przez większość życia jako plątającego się pod łapami śmiecia? Niech sobie myśli, a Mętny już od samego początku wiedział dokładnie czym i jak się podzielić. Dokładnie, oj tak, dokładnie pamiętał sam początek swojego istnienia, w sumie nie wiedząc dlaczego. Czy te wspomnienia nie powinny już dawno zamazać się w jego pamięci i ulecieć jak woda z Gorącej Zatoczki? Może, ale jego łeb uporczywie je trzymał, jakby były czymś ważnym, czymś, co przyda mu się w odległej przyszłości. Może miał rację?
Podszedł do jaja i płynnie położył swoją morską łapę na owalnym obiekcie bijącym magiczną energią, nie odrywając wzroku od Ojca. Po chwili zamknął swoje srebrne ślepia i skupił się już na przekazaniu swoich wspomnień.Otaczająca go zewsząd ciemność, narastające zimno i cisza wprawiała go już w lekki niepokój. Zwłaszcza, że pierwsze zarejestrowane dźwięki brzmiały jak swego rodzaju krzyki o wysokim, wręcz kującym w uszy tonie. Miał już tego dość, trzeba w końcu sprawdzić, co kryje się za tą nieprzebijaną dotąd barierą. Trach. I jeszcze raz, i jeszcze raz i... udało się. Łebek malutkiego samczyka został zalany chłodniejszą od jego ciała cieczą, całe jajo się ją wypełniło a on przecisnął się przez powiększającą się szparkę w osłonie, w której się znajdował. Chwilowe poczucie zagrożenia automatycznie przemieniło się z powrotem w ciepłe bezpieczeństwo, kiedy to istota prawie że dokładnie taka, jak on podpłynęła do niego i wzięła w swoje ciepłe, miłe objęcia. Nagle usłyszał jakiś głos w swojej głowie, nie pamiętał zupełnie nic z tego, co zostało mu przekazane oprócz jednego słowa. "Malstrom". Tak brzmiało. To było tak dawno temu, a on wciąż pamiętał... Zupełnie tak dobrze, jak widok innych, wykluwających się zaraz po nim morskich istot na dnie jakiegoś zbiornika wodnego. Nieme piski dochodzące do jego uszu i ten... uspokajający go, ciepły głos. Pamiętał również, że niektórzy z licznych braci zachowywali się... dziwnie. Rzucali się po wyjściu z jaja na wszystkie strony, po czym przestawali się ruszać, wypływając nieruchomo na powierzchnię zbiornika. Ale to go wtedy nie interesowało. Interesowały go uczucia, które nim wtedy targały. W krótkim czasie zjawiła się u jego boku druga istota, której uwagę przyciągał w całości. Wyrwał się wtedy z rąk prawdziwego, biologicznego ojca i samodzielnie, oczywiście po wielu niezbyt logicznych ruchach wpadł w objęcia matki i uściskał jej łapkę jak najmocniej potrafił. Wszystko było takie ciepłe, szczęśliwie... podwodne. Ale nie na długo.
W pewnej chwili przeskoczył swymi myślami w miejsce wysoko, bardzo wysoko nad ziemią. Spoglądał wtedy z grzbietu swojej lecącej matki w dół, na ten ogromny, zapierający dech w piersiach świat, o którym nawet nie śnił. Lasy, łąki, rzeki, jeziora, góry, wszystko było takie duże, ogromne, interesujące... Dzikie. Zastanawiał się wtedy całą drogę czy możliwe jest zbadanie tych wszystkich ziem? I dlaczego w ogóle leci on z całym rodzeństwem gdzieś daleko od domu? W jakim celu? Nigdy nie poznał odpowiedzi na to pytanie.
Kolejnym urywkiem jego wspomnień była gonitwa za złotoskrzydłym motylem, który doprowadził go do nikogo innego jak do... Świadka. Tak, pamiętał nawet, jak pomylił go z drzewem! To było nawet dość zabawne, aczkolwiek niestety jedyna zabawna rzecz, z jaką go na razie kojarzył.
Czas na ostatnią rzecz, którą zamierzał przekazać. A raczej osobę i wszystkie pisklęce wspomnienia wyraźnie wyryte w jego duszy dzięki niej, ratujące jego rozsypującą się osobowość. Chodzi o Żwawego. Mętny doskonale pamiętał tą radość, kiedy ojciec zostawiał go samego w gnieździe razem z jego biologicznym synem, który za każdym razem dzielił się z morskim smokiem swoją większą porcją lepszej jakości mięsa, rozmawiał z nim na głupie, pisklęce temat i bawił się z nim wspólnie w przeróżne, dziwaczne gry i zabawy. Na przykład w chowanego czy w "Strażnik Patrzy!".
Na pysku morskiego pojawił się mały uśmieszek. Istniał tam, dopóki ten nie otworzył z powrotem ślepi, które ponownie ujrzały podobno prawie-proroka. Zdjął swoją łapę z jaja po przekazaniu mu tych wyselekcjonowanych miłych wspomnień i odezwał się do ojca.
Jeszcze o tym porozmawiamy. – Rzekł poważnie i zrobił miejsce pozostałym na przekazanie swoich własnych wspomnień. Poszedł potem do brata i kręcił się wokół niego przez cały czas. Heh, ciekawe, co z tego wyjdzie? Albo raczej kto?

Licznik słów: 999
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Give me something to go on...

Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Przesilenie Północne
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3574
Rejestracja: 04 sie 2019, 12:49
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 88
Rasa: Olbrzymi
Opiekun: Sztorm Stulecia
Mistrz: Sztorm Stulecia
Partner: Sosnowy Pocisk

Post autor: Przesilenie Północne »
A: S: 5| W: 4| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,L,Skr,Prs,Śl,Kż,MP,MO: 1| Pł,O,MA: 2| A: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Chytry przeciwnik; Twardy jak diament; Przezorny; Pierwotny odruch
Toń przylgnęła do niego, a on objął ją skrzydłem, niezadowolony z tego, że prawdopodobnie podobnie jak i on, zauważyła używaną skórę. Łowca Ziemi odezwał się do nich po raz kolejny, ale odszedł zaraz, a on siedział spokojnie, wbijając spojrzenie w stojącego przed wszystkimi Kalterala.
Sunął wzrokiem za uniesionymi w powietrzu dłońmi, zafascynowany obserwując rytuał, który wydawał się być magią, której nigdy wcześniej nie miał okazji poznać. Nigdy nie czuł się zbytnio związany ze swoją maddarą; jego własne twory były przede wszystkim praktyczne, nie piękne i tak jak potrafił docenić piękno walki i smoczego ciała, tak teraz był to pierwszy, a może i jedyny moment, w którym doceniał też piękno samej magii.
Dwa złote karpie sunęły w powietrzu, a światło, którym promieniowały, lśniło coraz jaśniej i coraz mocniej. Zmrużył zaraz ślepia i zwiesił pysk, nie mogąc patrzeć na nie dłużej, zasłaniając nim widok i siostrze; i gdy tylko jasna żółć i czerwień zza powiek zniknęła i zamieniła się z powrotem w czerń, zamrugał i nieśmiało wyjrzał z powrotem na łapska boga.
Wpatrywał się w jajo, zaskoczony. Nie był pewien, czego się spodziewał – dorosłego smoka? Boskiej mocy, która przybierze dowolną dla siebie formę, tak jak nimfa przybierała formę zbliżoną do człowieka?
Złote jajo trafiło do rąk proroka, a on zawiesił wzrok wpierw na jego pysku, a potem na mówiącym Kaltarelu.
A więc wspomnienia z wylęgu? Nie miał żadnych. Nie pamiętał swojego wyklucia i zapewne wielu wybryków, które byłaby w stanie z pamięci przywołać jego matka; ale wciąż potrafił przywołać kilka z nich.
Podszedł do jaja za Nanshe, nieświadomy, że tak wiele ze smoków nie przekaże wcale wspomnień radosnych i ciepłych. On, wydawało się, pamiętał jedynie takie; przynajmniej do pewnego momentu. Przyłożył łapę do jaja, przymykając ślepia, tłumiąc słaby uśmiech.
Jego dzieciństwo, przede wszystkim, kojarzyło mu się z Awanturą. Sztorm Stulecia, chociaż będąca jego matką, miała w jego głowie pozycję kojącego azylu, ale jednak nieco wyidealizowaną i niedostępną, gdy zajęta była sprawami stada, które dla niego jeszcze nie istniały. To właśnie kelpie zostawała przy nim, gdy wojowniczki nie było, a on niekoniecznie puszczał to płazem.
Podrygujący, odganiający owady koński ogon zawsze wydawał się mu trafionym celem; sięgający niemal do ziemi, poruszający się hipnotyzująco, był nim zaaferowany jak udomowiony kot. Tak jak podczas jednego z zupełnie zwyczajnych dni w Przystani, który, z jakiegoś powodu, dobrze pamiętał – gdy rzucił się na ogon klaczy, a ona użyła swojej magii, by swoje własne włosie oplątać dookoła jego pyska i łap. I zdradził jej wtedy największy sekret – że skoro nie będzie mógł puścić tego ogona, to całego do zaślini, a właśnie lizał ściany!
Nie znosił też, gdy za nim chodziła, był w końcu duży i zupełnie dorosły. Dlatego za każdym razem, gdy wymykał się z groty, wybierał najdłuższą dla siebie trasę, łażąc po lasach i bagniskach, by zwieść konia i nie dopuścić, by odnalazła jego ślad. Szło mu nawet nieźle; raz w końcu spóźnił się na ceremonię, ale jak był wspaniale zakamuflowany! Śmierdział tak, że wszyscy chcieli się odsunąć. Sztorm potem kazała mu się umyć, ale za to zmusił ją i Nanshe, że umyje się tylko, jak i one się umyją.
Nanshe też była jego wspomnieniem z dzieciństwa; wiązała się z nią przecież pierwsza wyprawa bez nadzoru Awantury. Szło mu całkiem dobrze, jeżeli chodzi o sprawdzanie się jako starszy brat; w końcu zgubił się tylko raz, dwa, a może trzy razy, zawsze szedł przodem i niemal nie zapominał, by jej pilnować. Dotarli na Spotkanie i wrócili z niego, a to było osiągnięcie, prawda?
Oderwał łapę od jaja, uśmiechając się lekko. Otworzył ślepia i odszukał wzrokiem Nanshe. Chciała wrócić do reszty grupy, ale on pociągnął ją w kierunku Kaltarela, gdy usłyszał tylko, że stary samiec zbiera wokół siebie pisklęta i zaczyna opowieść, zachęcając resztę Wody do dołączenia.

Licznik słów: 621
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Obrazek
B Ó J K Achmurnik
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 2 | P: 3 | A: 1
L, Skr, MP, Śl: 1| MO, MA: 2


B A J K Ażywiołak powietrza
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | M: 3 | P: 2 | A: 1
L, Skr, MA, MO: 1
I. OKAZ ZDROWIAodporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycuII. CHYTRY PRZECIWNIKraz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnikaIII. TWARDY JAK DIAMENT-1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość, raz na miesiąc podczas modlitwy otrzymuje dar od swojego patronaIV. PRZEZORNY+2 ST do kontrataków przeciwnikówV. PIERWOTNY ODRUCHraz na walkę -2 ST do obrony
BŁYSK PRZYSZŁOŚCI Ostatnie użycie: 10 / 06
kryształ szczodrobliwego 05 / 07
kryształ ideału - / -
kryształ kolekcjonera - / -

kryształ poskramiacza -1ST do walki z hydrami, lewiatanami
Despotyczny Ferwor
Dawna postać
Ruhm der Revolution!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2030
Rejestracja: 24 sie 2019, 15:18
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 73
Rasa: bagienny
Opiekun: Axarus... A przynajmniej próbował,
Mistrz: Wszyscy, tylko nikt ze stada wody xd

Post autor: Despotyczny Ferwor »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,B,Pł,L,Prs,O,MP,Śl: 1| Kż: 2| Skr,A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Znawca terenów; Utalentowany;
Wspomienie narodzin? Ciekawe... Mułek doskonale je pamiętał. Gniew, rozpacz... Żal i obietnica. Tak można było określić jego narodziny.
Bagienny leniwym krokiem podszedł do złotego jaja, wpatrując się w nie znudzonym wzrokiem. Po czym położył na nim swoją łapę przelewając w nią wspomnienia.
Uczucie zagubienia, niesprawiedliwości... Oraz gniewu na otaczający świat. Wspomnienia, kiedy to wykluł się samotnie na bagnach. Przelał w swoich wspomnieniach uczucie determinacji... Buntu przeciwko temu światu... Obowiązującym w nim zasadą. Przelał w nie, swoją potrzebe zmieniania świata. Przelał w nie, początki swojej idei, która właśnie miała korzenie w miejscu jego narodzin.
Gdy skończył, odsunął swoją łapę wpatrując się w jajo, po czym zaczął iść w kierunku swojego brata. Poprzednio nie zdążył się z nim przywitać, a przecież był dla niego bardzo ważny. Otarł się o bok Krwawego Oka mówiąc. – Witaj bracie. Co tam u ciebie? – Rzekł przyjaznym tonem, uśmiechając siędo niego.

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
♣ Grupa I. Ostry Wzrok ♣
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
♣ Grupa II. Szczęściarz ♣
sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie(31.03)
♣ Grupa III. przyjaciel natury ♣
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
♣ grupa IV. znawca terenów ♣
znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na 3 tygodnie w polowaniu/wyprawie. (07.04) następne użycie.
♥ Bonus z loterii: ♥
-1 ST we Wtorki!
Obrazek Despotyczna miłość łaknie aprobaty nawet od świata, który skazuje na zagładę.
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Z niemałą fascynacją przyglądała się widowisku. Udało się! A więc było warto, prawda? Spojrzała na swoje skrzydło i uśmiechnęła się do siebie z rozbawieniem. To żałosne, że tak się nad sobą mazgaji. Zagoiło się, mogła lecieć, jej stado jej nie wyśmiało, a im wszystkim udało się – przywołali młode Lato do życia.
Obserwowała jak wszyscy podchodzą przelać swe wspomnienia, samemu potrzebując chwili, by ułożyć sobie coś w głowie. Wiedziała, że to jak opowie tą historię, będzie ważne.
Że może wreszcie komuś jej mądrości na coś się zdadzą.
Widziała bowiem po pyskach smoków bardzo wiele różnych emocji i, co wcale nie az tak dziwne – wiele z nich myśląc o pierwszych dniach swojego życia nie było wcale wesołe.
Z jednej strony z martwiło ją to, z drugiej ucieszyła się, że nigdy wcale nie była z tym sama, a jeszcze z kolejnej...
Nie tak się zachęca kogoś do przebudzenia.
Odetchnęła głęboko i wstała, podchodząc do jaja miękkim, bezszelestnym krokiem.
Najpierw pochyliła łeb przed Bogiem Zimy, odwzajemniając jego krzywy uśmieszek, a zaraz potem jej wzrok utknął na pysku i pazurach nowego Proroka.
Znała tego smoka.
Właśnie z pierwszych księżyców swojego życia.
Próbował zjeść ją w czasie snu, a potem wystraszył się, myśląc, że jest duszkiem.
Jej oczy błysnęły zaskoczeniem, zmieszaniem i.. Bliska była roześmiania się, dla rozładowania tej nerwowej atmosfery.
A jednak zachowała powagę, skinęła mu krótko głową i położyła palczastą, chwytną dłoń na wielkim złotym jaju. Jej dotyk był czuły, a jej palce ciepłe. Czuła życie, niemal takie jak w jej własnym jaju, ale jakby bardziej wybrzmiewające mocą.
Przelała wspomnienie.
Jej świadomość budziła się do życia, z jej perspektywy – bardzo powoli. Co raz mniej leniwe, co raz bardziej kształtne, wciąż abstrakcyjne myśli kłębiły się w samym jądrze jaja. Zaczynała czuć cel, jakiś wewnętrzny bodziec, przymus, by opuścić ten niekończący się, jakże wygodny sen. Drżała. Drżenie sprawiło, że zaczęła czuć czym jest ciało, w którym się znajduje. Że nie jest czymś obłym, miękkim i bezkresnym (jak jej się do tej zdawało), a bardzo konkretnym, pełnym własnych sił i słabości.
Lekko wyprostowała podkurczony ogonek – to coś, czego początek wyczuwała tuż pod głową. Jej ruchy były krótkie, gwałtowne i słabe. Mechanicznie i nierówno, jak zepsuta pozytywka, poruszały się paliczki jej skrzydeł. Zaczęła testowo i raz za razem napierać na otaczające ją ze wszystkich stron ograniczenie. Nie kierowała nią żadna konkretna myśl, tylko jakaś ciekawość. Mogła się ruszać! Jakież to było nowe, jakie niezrozumiałe i bez sensowne. Fascynujące! Nie bała się, bo nie miała pojęcia co ją czeka. Właściwie nie była nawet w stanie wyobrazić sobie, że jej zabawa może mieć jakiekolwiek konsekwencję. Że akcja wywołuje reakcję.
Odkrywała co raz to nowsze partie własnego, maleńkiego ciałka. Może własnie dlatego, że nie czuła presji, a jedynie niekończącą się, bezcelową zabawę – nie męczyła się i mimo zbyt krótkiego czasu na rozwój, miała całkiem dużo siły. Nie wyobrażała sobie jeszcze co prawda, że na świecie istnieje jakiś inny zmysł niż dotyk, inne uczucie niż miękkość i niższa temperatura niż ta w jaju. To była jej wieczność. Zmieniona teraz tylko i wyłącznie tym, że mogła osobiście nawiązywać z nią kontakt.
Kiedy przewracała się w jajku, jej ciałem wstrząsnął dziwny dreszcz. Poczuła coś zupełnie nowego – twardość. To jej maleńkie różki zderzyły się z twardą częścią skorupy jaja. Przedziwne było to uczucie, gdy fala maleńkiego zderzenia przemknęła aż do końca jej ogonka. Ale zaciekawiło ją to jeszcze mocniej. Spróbowała to powtórzyć świadomie, na początku niezdarnie, nie umiała nawet trafić. Już zaraz jednak kilkukrotne uderzenie w to samo miejsce sprawiło, że poczuła drżenie, ale nie na sobie, a.. W jaju?
Pisklę wydało z siebie dziwne sapnięcie i samo sparaliżowało się ze strachu na nowy bodziec, na dźwięk. Oddychała szybciej, kręciła zdezorientowana łepkiem.
Za dużo. Musi odpocząć.

Młode na chwilę zapomniało o całym świecie i zasnęło. Nieświadomie szykowało się na to, co musiało nadejść. Musiała zebrać dużo, dużo siły, by pokonać przeszkodę ponad jej wiek. Kiedy jednak odzyskała świadomość, nadal leżała, zbierając do kupy zdobyte pierwsze w życiu informacje. Dotyk, który może być tak różny, którym odbiera tak niesamowicie wiele różnych wiadomości. Dźwięk, który sama wydała, przy wibracji w gardle, odbierany ruchomymi płatkami siebie gdzieś nad głową.
I właśnie wtedy stało się coś dziwnego. Usłyszała... Wibrację... Nawet nie z jaja, a spoza niego. Dalej. A więc jest coś jeszcze? Jest świat po za nią? Jak to! Jak to! Musi wiedzieć, musi! Aaaaah!!!
Zaczęła drżeć z niezrozumiałej dla samej siebie ekscytacji. Ruszała łapkami, skrzydłami, machała ogonkiem. Wydawała z siebie ciche, bardzo wysokie piski. Niech ten świat ją w końcu usłyszy! Co to ma być, że ona tak się stara, choć jeszcze nawet nie wie po co, a świat na to nic?! Czuła oburzenie, choć jeszcze koncept emocji nawet do niej nie dotarł, przegapiła ten fakt. Za dużo na raz, za szybko...

TRZASK. JASKRAWE ŚWIATŁO. ZIMNO. KAKOFONIA DŹWIĘKÓW. PARALIŻ.
Dokładnie tam, gdzie wcześniej naruszyła je rogami, teraz, pod naporem skrzydła, skorupa pękła i uchyliła się lekko. Wystarczająco, by zburzyć cały jej świat. Ohhh po jaką cholerę tak bardzo chciała wiedzieć?!
Przestała się ruszać. Tak bardzo się bała, że nawet nie reagowała na zimno, które owiewało skrzydło, skrzydło które wypadło po za krawędź jej świata. Leżała jak martwa, uklejona przezroczystą mazią, w której się do tej pory rozwijała. Z uchylonym pyszczkiem, pełnym naprawdę tycich igiełek, spomiędzy których wypływał mokry, różowy języczek. Rodzice mogliby przerażeni zacząć już smucić się nad swym niedoszłym potomkiem, gdyby nie to, że martwe pisklęta raczej nie piszczą...

I tak właśnie Presja po raz pierwszy wpakowała się w tarapaty. Świat. Przerażający, wielki i tak strasznie zimny!

***

To jednak nie było wszystko.
Świat wcale nie był straszny – był fascynujący. Każda nowa czynność, nowa świadomość, nowa rzecz. Wszystko to było niesamowite, a ciekawość zawsze ostatecznie zwyciężała strach.
Przede wszystkim jednak jej przykład pokazywał, że nawet słabe i strachliwe pisklę, bez właściwej opieki i szczęścia – jeśli tylko miało wolę przerwania – mogło przetrwać dziesiątki księżyców i stać się niezwykle wytrzymałe na zniszczenie.
I właśnie w tą ostatnią myśl, wolę życia, siłę przetrwania i samodzielność, Aank włożyła najwięcej mocny, chcąc na zawsze wyryć tą potrzebę w świadomości Lata.

Licznik słów: 1007
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Wysłanniczka Nieba
Dawna postać
kucharz pułku
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 226
Rejestracja: 02 lis 2019, 19:24
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 96
Rasa: Skrajny
Opiekun: sama sobie sterem
Mistrz: żeglarzem, okrętem
Partner: wszystkie żony moje

Post autor: Wysłanniczka Nieba »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,L,M,A,O,MP,MA,MO,Kż:1| Śl: 2| Skr: 3
Atuty: Bogaty z rodu; Szczęściarz; Poszukiwacz; Wybraniec bogów;
Podczas drogi na Skały bardzo uważała na perłę. Praktycznie nie spuszczala z niej wzroku, chłonąc oczyma ten niesamowity przedmiot. Taki dar...
Oddała ją Przesileniu, czując uklucie niechęci. Zaraz się za to zganila – perła nie była dla niej ani dla Wody. Miała posłużyć do stworzenia innego życia.
Obserwowała poczynania Kaltarela szeroko rozwartymi slepiami. Taka magia... Mogła tylko o niej marzyć.
Zachlysnela się z zachwytu, widząc lśniące jajo. Od razu zrobiła krok do przodu, zanim Pan Zimy zdradził im kolejne zadanie.
Szczęśliwe wspomnienia z wyklucia. Liana nie była pewna, czy jej wykluczone zalicza się do szczęśliwych. Ojciec był zadowolony że wyszła z jaja. Zajął się nią dobrze. Czuła się bezpieczna, przynajmniej jako świeżo wyklute piskle. Ale miłość jej rodzica nie była żywym płomieniem. Co najwyżej letnim.
Mimo tego, podeszła do jaja. Z namaszczeniem dotknęła jasnej powierzchni. Jej czarna łapa ostro odcinają się od złota.
Wokół trajkotaly głosy: opowieści, powarkiwania, śmiechy. Jeden z pierwszych wieczorów, które Fale spędziły w obecnym, pełnym składzie. Ognisko płonęło jasno, żar buchal od niego niewidzialnymi podmuchami. Liana czuła za sobą ciepłe ciało Brzasku, czuła jej gryzacy w nos zapach. A między jej łapami leżał mały pierzasty wężyk. Szuwarek patrzyła na wszystko z ciekawością i zachwytem, bez cienia przestrachu. Pierś Liany wypełniali dzikie, opiekuńcze uczucie. Była pewna – gdyby coś stało się jej piskleciu, zabilaby wszystkich sprawców a potem siebie.
W tamtej chwili czuła się jakby pierwszy raz zobaczyła świat. Prawdziwie, na nowo. Gotowa krzyczeć z radości, że wydostala się z ciasnej skorupy...

Z cichym westchnieniem zabrała łapę i odsunela się, robiąc miejsce dla następnego smoka. Miała nadzieję, że jej wspomnienie będzie wystarczająco dobre dla nowej boginii.

Licznik słów: 269
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A jeśli będzie trzeba
nauczę się dokładnie
czytać mapę z nieba
i umieć milczeć zgrabnie

→ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/
→ poszukiwacz – +1 sukces do Percepcji (bez Śl) raz na tydzień.
→ wybranka bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.

Karta Kompana
Tecuani, żywiołak wody, niebieski tygrys (art Honi)
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, PŁ, Skr, MA, MO: 1


Liana od Przebłysku Wspomnień
Grabieżca Fal
Dawna postać
yo ho bottle of rum
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 367
Rejestracja: 23 gru 2018, 19:54
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 98
Rasa: Morski
Partner: Lepka Ziemia

Post autor: Grabieżca Fal »
A: S: 5| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,M: 1|O: 2|A: 3
Atuty: Silna; Szczęściarz; Twardy jak diament; Opiekun; Furia niebios;
Po całej nocy spędzonej na zabawianiu Nimfy, próbach dogadania się z nią i budzeniu wulkanu, Morien była zmęczona. Reszta przyleciała na Skały, ona musiała biec. Łuski niesamowicie ją swedzialy, a nie chciała w tej chwili zajmować łba Urzarze. Będąc już na miejscu usiadła koło reszty Ognistych i zwyczajnie... przysypiala.
Skupiła się nieco bardziej i otworzyła ślepia, kiedy smoki zaczęły się ruszać. Wspomnienia? Do złotego jaja? Hmpf. Niech będzie. Morska dyskretnie się przeciagnela i ustawiła się w kolejce do samca trzymającej jajo.
Wszechogarniajace ciepłe wody i ostry, świeży smak ryby w pysku. Krew wirujaca przed nią. Adrenalina, która wypelniala jej żyły kiedy uciekala przed obcą bandą, której skarb ukradła. Była mniejsza i piękniejsza, szybsza od starszych smoków. I mogła bez trudu lawirowac wśród ukwialow. Była najlepsza! Atut każdej bandy. Herszt na pewno ją pochwali, nagrodzi. Następnym razem zabierze że sobą na ważny napad.
Morze czekało, a ona była pełna sił i pomysłów. Świat pełen bogactw, które tylko czekały, by przepchnela sobie do nich drogę i zacisnela na nich lapy.

Mimowolnie wyszczerzyla kly. Ile miala wtedy ksiezycow... Pięć? Sześć? Ha. Pełna ambicji smarkula, taka była.
Wróciła do Ognistych, teraz już naprawdę gotowa zasnąć.

Licznik słów: 191
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
No matter how many lies we tell ourselves, no matter how many stories we convince ourselves we’re a part of, we’re all just thieves awaiting a noose.

Morien w pełnej krasie 1 2

szczęściara / 1 sukces zamiast porażki raz na walkę/polowanie/misji (ostatnie użycie 13.06.)
twarda jak diament / -1 ST do testów na Wytrz.
furia niebios / raz na walkę, + rana lekka dla przeciwnika.
opiekunka / -2 ST dla kompana.


fanty:
Łza Driady – naszyjnik z kryształkiem z łzy driady, zużyty

Strażnik
Dawna postać
Drzewo
Dawna postać
Awatar użytkownika

Theme Obrazki Vibe
Obrazek
Drzewa nie chcą się zamknąć
Posty: 4467
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Wzrost: 1.46m
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik »
A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Czarów się spodziewał, ale czy złotego jaja wsadzonego w łapy? Spojrzał na nie zaskoczony, tak bardzo przejęty uwagą Kaltarela, co do swojej punktualności, że nie ważył się nawet drgnąć, aby zmienić pozycji, do której został zmuszony. Trzymanie błyszczącego, ciężkiego owalu zesztywniałymi paluchami nie było wygodne, bo ani odrobinę nie przypominało pozycji, którą powinien przybrać bądź co bądź, czworonożny gad. Strażnik był jednak zadaniowcem i o ile ta idiotyczna pozycja była fizycznie wykonalna, mógłby stać w niej i przez dwa księżyce, skoro już nie musiał się odżywiać. Dla zwiększenia stabilności rozłożył niebieskie skrzydła i palcami oparł się o chłodny grunt, zaś tylne łapy owinął długim ogonem, na tyle sprytnie, że dwa zakrzywione kolce wypadły akurat pod jajem, więc mógł delikatnie je o nie oprzeć.
Podchodzące smoki nie ułatwiały mu zadania, kładąc dłonie na gładkiej powierzchni, tak że lekko obniżało się pod ich naciskiem i tak jeden po drugim, w nieskończoność. Z każdym jako tako utrzymał kontakt wzrokowy, chyba że smok nie próbował go pozyskać, tedy po prostu przyjrzał się powierzchownie jego mordzie, żeby ją zapamiętać. Domyślał się, że jako prorok będzie musiał mocniej wyćwiczyć pamięć, żeby nie załamać się przy pierwszej lepszej okazji. Takowa nadeszła całkiem szybko, bo gdy czerwonołuska samica z Plagi podeszła, żeby mu podziękować, w pierwszej chwili nie wiedział nawet kim jest. Nie okazał tego, na równi traktując wszystkich poważnym, nieco zmęczonym wyrazem pyska, chociaż na parę oddechów stracił kontakt z rzeczywistością, próbując w przeszłych wydarzeniach odnaleźć okoliczność w jakiej się poznali. Olśniło go w końcu, że to córka Szydercy, ale nie doszedł do tego, za co mu dziękowała. Czy to mógł być jakiś parszywy sarkazm?
Wracając do reszty zdarzeń, kolejnymi którzy nieco wyróżnili się z tłumu byli oczywiście jego synowie. Nie mówił im o proroctwie, bo wiedział że prędzej czy później się dowiedzą, a być może nie koniecznie zainteresuje ich wizja jego... potencjalnego sukcesu. Zefir zachował się profesjonalnie, toteż mimo skinięcia mu łbem nie zareagował w żaden odmienny sposób. Inaczej sprawa miała się przy Mętnym, który wdział na pysk niemal wyzywający grymas. O co mu chodziło? Strażnik przekrzywił łeb sztywno, jakby w zapytaniu, chociaż nie zastanawiał się zbytnio nad konsekwencją jaka mogła wynikać z obecności morskiego przy jaju. Jego dzieciństwo mogło być średnie, ale... ah. Cholera.
Sam spojrzał na jajo, akurat w porę żeby zignorować kolejne podchodzące i odchodzące gady i zaczął zastanawiać się czy i on nie mógłby przelać mu jakichś wspomnień. Kaltarel prosił o coś dobrego, więc poczuł potrzebę, żeby właśnie tego mu dostarczyć. Dziwne. Zupełnie jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że właśnie tym były dzieci. Nie miały wpływu na wspomnienia, które się im ofiaruje, ale ostatecznie to one były tymi, które je ukształtują. Jeśli będą złe, zimne i smutne, jaka będzie osoba, która z nich wyrośnie? Jak będzie wyglądał smok, który nie dostanie ani odrobiny ciepła?
Ścisnęło go w żołądku na myśl, że nie zdawał sobie sprawy z czegoś tak fundamentalnie oczywistego. Płonący borze. Niech przynajmniej ta istota, o ile zamierza rosnąć jak zwyczajny smok, nie będzie nieszczęśliwa. Skupił się na jaju i choć sam nie miał przyjaznego wyklucia, ani ciepłych rodziców, postanowił przekazać mu pozytywne wspomnienia z wędrówek po lesie. Gdy był młodszy zdawało mu się, że powstał po to aby w przeciwieństwie do reszty rodzeństwa nie należeć do smoków, tylko do drzew. Głupie wspomnienie, ale dawało mu komfort. One były ciche i zawsze słuchały, nie dawały mu rozkazów. Może Lato przynajmniej będzie lubił drzewa.

Licznik słów: 563
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji

♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników [color=#585858] [color=#755252] [color=#B69278] [color=#C63C3C] [color=#B88576]
Bagienna Gawęda
Dawna postać
Uczona Czapla
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 398
Rejestracja: 02 lis 2019, 19:18
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 108
Rasa: bagienny

Post autor: Bagienna Gawęda »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 4
U: W,B,L,Skr,Prs,A,O,MP,MA,MO,Śl: 1| Pł: 2
Atuty: Wierny druh; Empatia; Altruista; Magiczny Śpiew; Opiekun;
Z pewnym zafascynowaniem obserwowała magię, która działa się za sprawą Zimy. Próbowała to zrozumieć... Choć nie bardzo rozumiała dlaczego akurat karpie? Co karpie mają do boga-Lata? No, mniejsza z tym...
Wspomnienia z pisklęctwa... Dlaczego miała wrażenie, że większość tu obecnych smoków nie ma nic optymistycznego do zaoferowania? No, ale to tylko przeczucie... Poza tym ona sama mogła podzielić się jedynie czymś przyjemnym. Zerknęła krótko na inne Fale oraz stado Wody. Spojrzała w stronę piskląt, czy jakoś sobie radzą i sama podeszła do złotego jaja, kiwając łbem z szacunkiem... No, nie miała pojęcia co to za smok, ale pewnie był kimś ważnym, kto zasłużył na szacunek, skoro trzymał jajo przyszłego boga, prawda?
Przez kilka uderzeń serca trzymała jedynie łapę na skorupie, jakby sprawdzając dotykiem, czym się w różni od zwykłego jaja. W końcu jednak skupiła swoją maddarę, przypominając sobie dwa, mgliste wspomnienia. Gdyby nie fakt, że reszta Hurmy lubiła o tym przypominać, pewnie w ogóle nie pamiętałaby nic ze swojego wyklucia...

Ciasnota i ćmok. Ci.pło i jakieś piski w tle... Udyrzenie. Jiszcze jidno.
Światło?
Nie. Noc. Jasna, aly wciąż noc. Mimo tu, wkele zgromadziło się mnóstwo smóków. Radosnych, pogódnych. Zaafyrowanych czymś.
Patrzyły na nią... I jiszcze kogoś. Tyraz dostrzygła inszego piskloka. Inszy pisklok dostrzygł ją. Aly nie zdążyły zrobić nawyt kroku ku sobo, kie ktoś pochwycił młode i z pywnym namaszczyniem wystchnął;
– Brādénne...
– Czapla i... – dodał ktoś inszy.
– Ślepowron? – dorzucił trzyci głos z rozbawieniem.
– Czapla i Ślepowron...? Choraszo!


Wspomnienie się urwało. To tylko samo wyklucie... Ale z tego co zauważyła, to smoki z reguły otrzymywały imię od razu po wykluciu. U niej przebiegało to nieco inaczej, a dzień nadania imienia przecież też był ważnym, szczęśliwym wspomnieniem;

– Ajw jestyś! – Najpirwiej rozlygł się krzyk. Chwilę później ktoś pociągnął ją za ogôn.
Warknęła w odpowiedzi. Nimalże wrażo, aly wcale nie czuła się zdynyrwowana. Lubiła samotność i nienawidziła, kie ktoś ją przerywał... Chyboj że tym kimś był nysty konkrytny smók.
– Zgodził się? – spytała, kierując różowe ślipia na Brata.
– Tak! Już jakiś czas tymu, aly nie mogłem cię znalyźć...
– Czylo już ni... – przyrwał jej nagły ryk z wezwaniem na ałk. – Ha, szybciej, niż można tuszyć!
Był ziecór, więc obycny ríkja pywno wiedział już od dawna. Piskloki ruszyły na Sobar.
Mglisto pamintała co było dalyj. Na pywno się cieszyła. Nie tylo ona – mało chto miał wtedy lichy humor. Gdy usłyszeli swóje imiona, była już noc. Tak, any w chwili wyklucia – Ludanna patrzyła na Rodzeństwo.
– Rucze i Rutil... – To chyboj jidyne słowa, chtóre zapamintała z przemowy ríkji... Quedun...? Tak. To on chyboj był wtedy ríkją.

Bagienna jeszcze przez chwilę skupiła się na tych pozytywnych emocjach, które towarzyszyły jej przez wiele księżycy – ciepło, więź z całą Hurmą, jakieś zadowolenie i... Szczęście. Po prostu.


Cofnęła łapę. Zakończyła wspomnienia. Imię ragana z reguły pociągało za sobą smętne myśli, a chciała przesłać jaju tylko te, które były pozytywne.
Wróciła z powrotem do stada Wody i przysiadła przy Falach, nim te nieprzyjemne myśli na dobre zagnieździły się jej we łbie.
"Zięcyj dajn, mnij raud..."
Nieświadomie zaczęła coś nucić pod nosem. W obecnym gwarze pewnie tylko najbliższe smoki mogły dosłyszeć jakąś pogodną melodię.

Licznik słów: 528
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
EMPATIA
-2 ST do mediacji -2 ST do nakładania więzi

ALTRUISTA
-2 ST do wszystkich akcji towarzysza Piastuna na misji/polowaniu.

MAGICZNY ŚPIEW
raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika -2 sukcesy

OPIEKUN
-2 ST dla kompanów

Darmozjad {kokatrys}
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 1
B/A/O/Skr/L/Śl: 1


Lulek {hipogryf}
S: 1| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
B/A/O/Skr/L/Śl: 1
Berius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 857
Rejestracja: 15 mar 2019, 19:19
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 87
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Rudzik Płowy
Mistrz: Spękany Kamień/ Sztorm senpai

Post autor: Berius »
A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,L,MP,MO,MA,Skr,Kż: 1 | O,Śl: 2 | A: 3
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik, Twardy jak diament, Uzdolniony, Wybraniec Bogów
Blask był naprawdę nieprzyjemny. to chyba była jedyna rzecz którą zobaczył swoim zranionym okiem. Po wszystkim zrozumiał o co w tym chodziło. Kolejny bóg ma się narodzić i on miał zaszczyt być tego światkiem. Słysząc słowa Boga zimy zastanowił się chwilę. Oczywiście że chciał przelać swoje wspomnienia ale nie wiedział które? Jakie będą najlepsze dla jaja? Gdy poczuł na sobie wzrok Zirki uśmiechnął się do niej i lekko kiwną głową. Idąc za nią podszedł do jaja lekko kiwając głową Świadkowi na powitanie. Położył swoją łapę na złotej skorupce i przelał swoje wspomnienia. Nie tylko te z narodzin ale i pierwszy lot z tatą, pierwsza ceremonia i wszystkie przygody które przeżył jako pisklak. Nie pomijając oczywiście pierwszego spotkania ze swoją partnerką. Wszystkie te radosne wspomnienia powinny przekazać istotce w środku całe ciepło serca jakie rozwijało się w Krwawym gdy nazywali go jeszcze Berim. Innymi słowy przelał najszczęśliwsze wspomnienia z całego swojego życia. Po dokonaniu tego razem z Zirką wrócili na poprzednie miejsce gdzie zaczepił go Mułek.
No proszę dawno cię nie widziałem. A bardzo dobrze jak sam możesz zauważyć
Wskazał łapą na małą samiczkę która siedziała przed jego łapami.
To twoja bratanica Zirka
Następnie zniżył głowę do Zirki i powiedział ciepłym tonem.
Zirka, to twój wujek Mułek
Uśmiechnął się ponownie do swojego przyszywanego brata będąc szczęśliwym że mógł w końcu mu przedstawić swoją rodzinę, miął też nadzieję że po całym wydarzeniu będą mogli znów się spotkać i porozmawiać o tym co się w ich życiu pozmieniało, w końcu on też nie wiedział jak on się miewał.

Licznik słów: 255
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
→ Zwinny – brak

→ chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy

→ uzdolniony – brak.

→ twardy jak diament – -1 ST do testów na Wytrz.

→ wybraniec bogów – +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.


Obrazek
Walki wygrane:7 Remisy:1 Wygrane walki bez rany:4
Barbarzyński Pogrom
Dawna postać
Khardah Rozjuszony
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2857
Rejestracja: 21 sie 2019, 5:58
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 68
Rasa: górski x pustynny
Opiekun: Kheldar
Mistrz: Kheldar

Post autor: Barbarzyński Pogrom »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Furia niebios; Pojemne płuca; Wiecznie młody
Cóż, Khardah niewątpliwie zaliczał się do „młodzieży”. Dopiero co wyrósł z wieku, który można byłoby nazwać szczenięcym. Miał jeszcze tę młodość, o którą proszono, by „przywrócić Lato”.
Ale o ile wizja przywrócenia słońca i ciepełka była kusząca i przez wzgląd na nią w ogóle wziął udział w tym wszystkim, mimo niechęci do podobnych dziwactw, o tyle… ani trochę nie korciło go, by wkładać część siebie w to dziwaczne, nienaturalne jajo.
Nie chodziło tu nawet o fakt, że raczej nie uznawał bogów, a w każdym razie w żaden sposób ich nie czcił. Chodziło o włożenie własnej cząstki, jaką w końcu było wspomnienie – fragment umysłu, w coś pulsującego nieznaną mu, potencjalnie mogącą stanowić zagrożenie mocą.
Pozostawał nieufny. I choć widział, że wiele smoków podchodziło, dzieląc się myślą, w tym sporo z jego własnego Stada… sam pozostał na miejscu, siedząc niedaleko ojca. Jeśli padło na niego czyjeś pytające spojrzenie, po prostu potrząsnął lekko łbem, nie tłumacząc niechęci i nie wdając się w dyskusje. Mogli robić, cokolwiek chcieli i uważali za słuszne, ale on wolał nie mieszać się w żadne potencjalne, magiczne bagno. W każdym razie jeszcze bardziej niż zrobił to do tej pory. Wystarczająco zniechęciły go już duchy, truposze, dziwne jednorożce i duszące samą swoją obecnością nimfy.
Poza tym… jego wspomnienie z wyklucia nie byłoby raczej szczególnie wartościowe. Nie był szczególnie wyczekiwanym pisklęciem, ba, przyszedł na świat w momencie, w którym raczej jego obecność zawadzała, stanowiąc niewygodny obowiązek w obliczu tego wszystkiego, co się działo. Tuż po śmierci matki, której nie zdążył poznać, w jej poniekąd opustoszałej grocie, będąc przez pierwszych kilka księżyców wśród rodziny, która jeszcze nie ochłonęła po stracie, w której nie zdążyły nawet opaść emocje. Będąc członkiem Stada, które technicznie nawet wtedy nie istniało. Atmosferę można było wtedy kroić szponem. I nie było w tym nic dziwnego.
Na szczęście w tamtym wieku wielu rzeczy nie był jeszcze świadom… i nieszczególnie chciał do tego wracać, by patrzeć na to z innej perspektywy, bardziej dorosłej. Koncentrował się na tych wspomnieniach, które zaczęły się już po powstaniu Plagi.
Tak, gdyby miał dać jakieś cenne wspomnienie, pewnie byłaby to przede wszystkim pierwsza ceremonia.
No proszę. Nawet jeśli nie zamierzał przekazywać wspomnień temu jaju, i tak mimowolnie wpędził się w pewną zadumę. Zmarszczył pysk i potrząsnął łbem lekko, siedząc na zadzie i obserwując całe to nietypowe zgromadzenie.

Licznik słów: 383
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~~ ~ ~
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 10/12
Karta Kompana


Kalectwo: +1 ST do akcji magicznych
Lekkość Wiatru
Dawna postać
Aderyn
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 705
Rejestracja: 02 lis 2019, 19:23
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 180
Rasa: północno-górski
Partner: Światokrążca

Post autor: Lekkość Wiatru »
A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,Pł,L,Skr,Prs,A,O,Kż,Śl,MA,MO: 1| MP: 2| MO,Lecz: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Pamięć przodka; Błyskotliwy; Utalentowany; Wybraniec bogów;
Co? Naprawdę zgadła, że będą oddawać swoje wspomnienia? Ależ miała niesamowitą intuicję! Szkoda tylko, wypełnienie ostatniego zadania Kaltarela będzie wymagało od niej przejścia przez to zbiorowisko. Może lepiej sobie to odpuścić?... Nie, dosyć tego marudzenia, Aderyn! Rusz się z miejsca i pogłaszcz to jajko. W końcu zależy ci na sukcesie misji, prawda? Pomysł o nagrodzie!
 Smoczyca zacisnęła zęby i kiedy udało jej się trochę uspokoić, przedarła się przez tłum. Stając pyskiem w pysk z "prawie-prorokiem", położyła łapę na złotej skorupie.
 Nie pamiętała swojego wyklucia, ale to wspomnienie uciekło jej z głowy już we wczesnym dzieciństwie. A z nim z kolei wiązało się wiele nieprzyjemności, których wolałaby nie przekazywać nowo narodzonemu bogu. Aderyn sięgnęła najdalej, jak tylko mogła, starając się skupić tylko na pozytywnych stronach życia – pomyślała o wspólnych zabawach ze swoją koleżanką Delwen. Siadały razem przy krzakach i udawały, że są ślimakami. Używały do tego swoich łap – palec wskazujący i środkowy jako różki, reszta palców zaciśnięta w pięść jako skorupa. Kiedy ślimaki były głodne, zrywały liście z krzaków i miętoliły je w łapach... I własnie czegoś takiego Aderyn życzyłaby nowemu bogu: żeby potrafił czerpać radość z drobnostek, jakkolwiek dziwne by nie były.

Licznik słów: 194
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

okaz zdrowia / brak chorób, brak +ST po 100 ks.
pamięć przodka / 2 ST do walki z drapieżnikami
błyskotliwy / 1 ST do drugiego etapu leczenia
wybraniec bogów / +1 sukces do dowolnej akcji raz na tydzień
kryształ zielarza / +1 sztuka do wszystkich zebranych ziół

___________________

Ceredig, leszy
S,W,Z,M:1 / P:3 / A:2
B,MA,MO,Skr: 1

___________________

Przypominajki:
wybraniec użyty 11.02
kr. doświadczonego – wieczny
kr. szamana do użycia 05.03
głód postaci do 16.07

 – – [color=#b1b0be[/size">[color=#8b8a9c
– [color=#b1b0be[/size]
Heroiczna Łuska
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 105
Rejestracja: 01 sie 2019, 12:26
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 43
Rasa: Północny
Opiekun: Milknący Szept
Mistrz: Grabieżca Fal

Post autor: Heroiczna Łuska »
A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: W,B,Pł,M,L,A,O,Skr,Śl:1
Atuty: Silny, Oporny magik,
Samiczka ugięła łapy i zmrużyła lekko oczy, gdy przez Skały Pokoju przebiegł silny wiatr. Długie, gęste futerko skutecznie chroniło ją przed zimnem, jednak dalej musiała utrzymywać pozycję, aby nie poruszyć pod naporem – z pozoru łagodnego – żywiołu nawet skrzydłem. Oczywiście ten cel przyświecał jej wyłącznie po to, aby wyjść na twardziela, nawet, jeśli nikt nie zwracał na nią uwagi z powodu potrzeby zachowania własnej równowagi.
Po chwili wzrok Heroicznej powędrował kolejno na Kaltarela, a potem lśniące, poruszające się z prędkością błyskawicy nimfie klejnoty (jak je w myślach nazywała).
Była świadkiem wydostania się z dziwnego pojemnika dwóch dorodnych (i zapewne smacznych!) rybek, które po dotarciu do wnętrza okręgu utworzonego z świecących kamieni znieruchomiały.
Chwila, czy braciszek nie miał wcześniej podobnego pudełka?
Nieważne! W tamtym momencie całą jej uwagę pochłonęły dwa złote karpie (owe karpie dla Istry były niczym konkretnym, jak po prostu rybkami. Kto by sobie zawracał głowę gatunkiem jedzenia?), na które patrzyła ze smakiem, niemalże śliniąc się. Czy to... czy tymi rybkami mieli się wszyscy podzielić? Nie wiedząc czemu, właśnie takie odniosła pierwsze wrażenie. Dopiero po jakimś czasie uznała ten pomysł za wystarczająco niedorzeczny, aby wyrzucić go ze swojej głowy.
Z każdą chwilą bijące od nich światło było coraz mocniejsze. Zamknęła mocno ślepia, lecz nawet to nie było w stanie uchronić jej przed dokuczliwym blaskiem. Mimo to nie odwróciła pyszczka – samiczka jak zwykle na przekór wszystkiemu, chciała udowodnić nie wiadomo komu, że jest w stanie przeciwstawić się każdemu wrogowi, nawet, jeśli jego postać przybierała jasne do bólu światło. Powoli zaczęła rozwierać powieki, a gdy po raz dziesiąty wygłosiła w myślach przemowę motywacyjną...
Nastała ciemność, tak czarna, jak nigdy dotąd.
Heroiczną Łuskę, delikatnie mówiąc, zaskoczył taki obrót spraw. Nabrała prędko powietrza i podskoczyła niespokojnie. Wówczas stanęła łapą na jakiś kamień, zachwiała się i poleciała prosto na Olchowego.
Kto to? Wróg?! – Krzyknęła instynktownie, odskakując nieco w bok. Dopiero kilkanaście uderzeń serca zajęło jej zrozumienie, że w tamtym kierunku znajdował się jej łuskowaty brat.
Pozwoliła sobie przemilczeć własną reakcję, a gdy w końcu ciemność przestała jej zawadzać, ujrzała jajo. Dokładnie – wielkie, Złote Jajo, mieszczące się w łapach boga.
Wtedy, zupełnie niespodziewanie, Kaltarel poprosił ich o przekazanie swoich wspomnień z narodzin.
Samiczka ruszyła pewnym krokiem w kierunku jaja, a gdy nadeszła jej kolej, położyła na nim miękko łapę. Z wyklucia pamiętała... no właśnie, co takiego?
Rozsadzającą ją od środka energię, mówiącą: "nie pozwalajmy światu dłużej na siebie czekać". Pęknięcie skorupki, a potem nagłe, silne doznania. Większa paleta barw, inna temperatura... dwa nowe, a jednocześnie tak znajome zapachy – jeden należący do mamy, a drugi do wujka Tejfe. Następnie wyklucie się jej braci, jednego – niemal równie puchatego, co ona, a drugiego już mniej. Pamiętała troskę, z jaką ją podniesiono i nadano jej imię. Istra... dzikie, różane kwiecie.
A potem? Potem było już tylko lepiej! Wspólne zabawy z braćmi, wspólne nauki.
Miała doprawdy udane dzieciństwo.
Zanim Heroiczna odłożyła łapkę i pomaszerowała w kierunku brata, uśmiechnęła się dziarsko.
Przekażmy jeszcze parę wspomnień o przekomarzankach z rodzeństwem...

Licznik słów: 495
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
I Silny
II Oporny Magik ~ +1 ST do ataków magicznych przeciwnika
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2707
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
Z zafascynowaniem przyglądał się czarom boga, dwóm karpiom i jaju.
"Może jedynie Ci blisko kresu drogi niech się wstrzymają..."
– Ha! jeszcze czego! – parsknął do siebie z udawanym oburzeniem. Pewnym siebie krokiem podszedł do Strażnika i zerknął na niego lekko szczerząc kły. Zabawne, że stał przed smokiem który akurat był świadkiem jego pisklęctwa.
Przymknął ślepia i położył masywną łapę na gładkiej skorupie.
Mała, tłusta, baryła. I co też miał przekazać, kiedy najlepiej pamiętał czasy bycia adeptem? A wyklucie... nie nie pamiętał nic z wyklucia. Nie pamiętał nawet wyrwania sobie skrzydeł.

Pamiętał...
Jane słońce... gorące lato... smoki Ziemi tłumnie zgromadzone na Szczerbatej skale. Jego rodzina. Dzika Ziemia stojąca dumnie na podwyższeniu i ogłaszająca, że szuka zastępcy... nie interesowało go to. Ale nie omieszkał, wyzwać Maestrii od płaczliwych i urażonych, Szyszkowemu za to wytknąć, że ma brzydki pysk. Popiół! Ale on był nudny! Nie pamięta co mówił pamięta, że był nudny. I Kwitnący Krzew! Była miła, była ładna i mama na nią głosowała. Klapnął przy niej zadkiem, dotknął łapą i oczekiwał uwagi. ... a siedemdziesiąt księżyców później, ta sama Szabla Kniei umarła u jego boku, kochając go bardziej niż własne dzieci.
A potem bogowie! Dzika wybrała Szyszkowego na zastępce! Przecież Kwitnąca wygrała!
"A moja mama wybrała Krzew to znaczy że mam racje! Prawda pani Krzew że będziesz super zastępcą?"
Ale było jeszcze gorzej! Ta Maestria, chciała dzielić stado! Ustawiać rodzinę przeciwko sobie! Tak nie można.
"Twoja mama nie ma racji a ty masz ale robisz to samo co wcześniej! Twoja mama nie jest wrogiem a mówisz tak jakby tak było. Rodzina czasem się myli ale nie można jej nie ufać. Albo...albo ustawiać do walki ze sobą i ją dzielić!" zawołał pięcioksiężycowy Czeluść.

Pamiętał...
Swoją matkę. Najcudowniejszą samice, niezwykle dumną z bycia Ziemistą. Nieugiętą bohaterkę, która opowiadała mu o bitwach, których stoczyła o tym jak Ziemia cierpiała po zdradzie parszywej Wody i jak się odrodziła gdy smoki nareszcie przegoniły mgłę. Jak słuchał jej onieśmielony ale i rządny wiedzieć więcej. Pamiętał wycieczkę na cmentarz, gdy opowiadała mu o rodzinie, o reinkarnacji, gwiazdach i smoczych duszach.
"– Mamo...czy jeśli czegoś nie widać to wciąż tam jest? Czy my też jesteśmy spadłymi gwiazdami?"
" – Już, już, bo ci tak zostanie – położyła na czubku łba Czeluści i nacisnęła, zmuszając do opuszczenia głowy. – Poszukasz gwiazd jak będziemy wracać. Akurat pewnie zacznie się ściemniać. Tak, jesteśmy spadłymi gwiazdami. Ale od momentu, w którym się wykluwasz, to to, czego twoja dusza mogła doświadczać w przeszłości nie ma dla ciebie znaczenia. Teraz jesteś Czeluść, i poznajesz świat jako ty, a nie ktoś kto żył ileś ile księżyców temu. Ta dusza, która dała ci życie nie zmienia się. Ale to, jak rozumiesz świat już tak.–"
I opowieść o zmarłym rodzeństwie, o byciu ostatnim z krwi Gonitwy. "Co oznacza że jestem najlepszym dzieckiem i będziesz ze mnie bardzo dumna. A potem cie pokonam w walce bo masz super silnego syna!" Nie smucił się jednak. Chciał by była dumna, chciał być najlepszy. Dla niej. Dla stada.
Była taka mądra... a jej futro... jej szorstkie futro! O jakby chciał się do niej przytulić. To poczucie bezpieczeństwa, tego, że zawsze go kocha. Tego, że nie ważne jak się narazi innym bezczelnym zachowaniem ona stanie po jego stronie. A na przytyk o pożółkłych zębach ona pociągnie go rozbawiona za ucho, dokładnie tymi zębiskami.
" Nie chce by nasze stado znowu się rozpadło. Mama na nie za ciężko pracowała. Głosuje na Krzew ona będzie jak taki gęsty wycharczany smark który lepi wszystko co dotknie, tak jak Dzika. " wydarł się głos młodziutkiego adepta, stojącego na środku Szczerbatej skały, który tuż przed chwilą krytykował od góry do dołu zgromadzonych. Wyzywał od głupich za to, że nie zadawali dobrych pytań, za to, że zamiast myśleć samodzielnie kierowali się wcześniejszym wyborem Dzikiej Ziemi. A od kandydatów wyrywał odpowiedzi o przyszłość Ziemi o relacje z innymi stadami.

Przypomniał sobie dyskusje o hierarchii z Strażnikiem i mimowolny złośliwy uśmiech wypełzł muna pysk. Pamiętał jak jego słowa sprawiały, że gruczoły kwasowe drzewnego praktycznie dusiły go w środku. Pamiętał jak drzewny próbował na nim wywrzeć presje a on dosłownie prześlizgnął się pod jego łapami jak ryba. Hierarchia? Dobre sobie. Każdy musi sobie zapracować na szacunek, a rangi to tylko puste słowa same w sobie, póki nie stoi za nimi odpowiedni smok.

I jedno z najważniejszych wspomnień... tych które ukształtowały to kim jest, tak drastycznie...
Skalny Gigant.

Podekscytowane bicie serca, adrenalina buzująca w żyłach
Młody śliski adept stanął z gulą w gardle przed chodzącą górą, krzycząc na niewzruszony kamień, który był głuchy na próby komunikacji.
Nie miał skrzydeł i nie potrafił walczyć.
Ale nie mógł odpuścić.
"Matka zleje cię na kwaśne jabłko jeśli ten kawał skały to twoja sprawka. A potem urwie głowę mnie, że cię nie obroniłam. Więc bądź grzeczny i jak tylko wywiąże się walka, to czmychaj w głąb Tdary lub Tsuri. " rozległ się głos siostry we łbie. A on tylko uśmiechnął się chytrze.
Musiał być w centrum wydarzeń. Musiał wiedzieć co się dzieję!
Zawsze!
I nagle przybyła brozowofutra wojowniczka bez oka.
Nie nie nie mamo!
Nad wszystkim panuje!
Nie będę się chował! Nie będę bezużyteczny!
Ręka giganta zaczęła opadać na nich
Pociągnęła go za ucho... mocniej niż normalnie.
ŁUB
ciemność
Obudził się w innym miejscu, ciągnięty przez Gonitwę i przywódcę Wody, Szlachetnego Nurta.
Ale to mu nie wystarczyło, popędził dalej, nieustraszony lecz z sercem bijącym tak szybko jakby miało mu uciec z klatki.
Jaskinia proroków została zmiażdżona, a on. Morski bez skrzydeł wdrapał się na skalnego olbrzyma.
I stanął. Na wysokości, po raz pierwszy ujrzał świat z góry.
Trach
Poczuł ból na plecach, wilgość na łuskach.
Jakaś smoczyca go zaatakowała.
Trach po raz drugi.
Ta sama, rozorała mu plecy.
Puścił się skały.
Zaczął spadać.
Stracił przytomność.
Znowu.
Obudził się uleczony przez Feerię.
Czuł zapach swojej matki, która w tej chwili stała nad Barwą Szkarłatu i dopominała się o jej głowę. Bo śmiała skrzywdzić jej syna.
A on? Przestał?
Ha! Dobre sobie!
Gigant się rozpadł, kaskada kamieni szlachetnych wypadła z jego pleców. Chciwe smoki zgarniały je do siebie. Ale nie on. On badał kamień, obserwował, sprawdzał. Był ciekaw. Był tak cholernie ciekaw wszystkiego.
I chciwi dorośli dostali po łapach. Dosłownie, kamienie ich poparzyły energią.
Śliski uśmiechnął się tylko i pobiegł do Giganta. Znów się po nim wspiął i wlazł do jego wnętrza. A Gonitwa za nim. Pilnowała go.
I...
oh ups!
Granatowe pisklę, prawie by spadło w dół. Ale Śliski złapał je w porę. Kobalt. Równie ciekawy świata co on, lecz nawet wtedy kalkulujący i opanowany. W przeciwieństwie do Śliskiego, wulkanu energii, emocji chęci przeżycia wszystkiego.
Zeszli w dół.
Ku ruiną.
I ujrzeli kule wielkości smoczego łba. Ognista, buzująca magią i pokryta czarnymi plamami. Źródło bariery.

"Spojrzał na zgromadzone smoki i dotarło do niego że badają tą kule. Tą ładną. Święcącą. Kule. Której nie chcą dotknąć.
– Myślicie że byłoby to bardzo niebezpieczne by tam włożyć łapę? Pewnie tak. – powiedział i dotknął kulę łapą. "
Ból.
Gorąc.
Znów padł tym razem w spazmach.
Obudził się w rzece. Z własną zwęgloną łapą w pysku i kikutem zamiast prawej łapy.

Niech ciekawość cie kieruje z rozwagą, drogie lato.

Wystarczy. Otworzył nagle oczy i aż potrząsnął łbem.
Wciąż trzymając łapę na jaju podniósł rozbawiony, złośliwy wzrok i spojrzał w ślepia Strażnika.
Pamiętasz wybory na zastępcę Ziemi? To jedno z wspomnień – zmrużył złośliwie ślepia i wyszczerzył kły.
A następnie cofnął się i usiał przy bgu by posłuchac opowiesci.

Licznik słów: 1228
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rytm Lasu
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 182
Rejestracja: 09 kwie 2018, 18:31
Stado: Umarli
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny

Post autor: Rytm Lasu »
A: S: 2| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 5| A: 1
U: W,B,Pł,M,L,A,O,MP,Skr,Kż:1|Śl:2
Atuty: Ostry Wzrok, Pamięć Przodków, Przyjaciel Natury
Słysząc reprymendę siostry, samczyk stulił uszy, przybierając wygląd podobny do zbitego pieska. "Nie krzycz na mnie siostrzyczko". Przecież wszystko skończyło się miło... Może pomijając Aank, która trochę się przypaliła (i nadal było mu wstyd za wybryki swojej wybranki). Faktem było jednak, że uwagi siostry były tu jak najbardziej na miejscu. I nawet mu nie przeszło przez myśl żeby nie miała racji.
-Będę uważać.
– Odpowiedział jej. Nie chciał żeby się tak o niego martwiła. Zaraz jednak powrócili do dobrego nastroju i zalały go pytania o kamyk.
-Był taki jak rubin, tylko jakby.. Przepełniony magią? Tak jakby Nimfa umieściła w nim swoją moc. To było czuć od niego, niesamowite. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak potężnego.

Nie widział... Do chwili aż Bóg rozpoczął rytuał. Czary, których absolutnie się tu nie spodziewał. Sądził że to odbędzie się... Jakoś tak samo. Będąc szczerym, trochę też powątpiewał w boskość Kalterala.
Wbił pazury w ziemię, opierając się wiatrowi i przymknął ślepia. I jak się okazało, słusznie, bo zaraz rozbłysło światło. To samo, które niedługo później zupełnie zgasło. A może to tylko reakcja ślepi na zbyt silny blask i jego nagłe urwanie?
Tę myśl przerwał mu krzyk siostry. Nie udało mu się utrzymać równowagi, wskutek czego razem wylądowali na ziemi.
-Gdzie?
– Rozejrzał się w mroku, zupełnie bezefektownie. Nic jednak nie wskazywało na obecność takowego w pobliżu. Spokojnie więc odczekał aż ciemność przestanie być taka dokuczliwa. Z lekkim zdziwieniem i zakłopotaniem spojrzał na jajo i zaraz przychylił się do Istry, sciszając głos.
-Hej.. Skoro Nimfa mi to dała... To jestem jakby trochę.. Tatą?
– To byłoby dość dziwne i nie był pewien czy granie rodziny nowego boga to nie nazbyt duży obowiązek. Przynajmniej tyle, że może polubi rośliny. W końcu lato słynie z tego że flora przeżywa swoje najlepsze księżyce.
Cóż... Na prośbę Kalterala ruszył ku jajku i położył na nim swoją łapę. Wspomnienia...
Ciepło rodziny, bliskość, błogość... Rodzeństwo, którym jest nadal blisko. Bezpieczeństwo. Mama, Tejfe... Chciał przekazać jajku jak najlepszą energię. W myślach mówił do niego, tak, jak kiedyś mówił do ziarenka.
Gdyby nie tamte wydarzenia, teraz pewnie miałby obiekcje co do zasadności budzenia jajka wspomnieniami. Ale że uczestniczył już raz w czymś podobnym... Pozwolił sobie działać.
Na końcu zaś podszedł do Kalterala, posłuchać o Nimfach. Przyglądając się mu, cicho jeszcze wymruczał.
-Jeśli potrzebujesz wsparcia, powiedz.

Cóż... Bóg, czy nie Bóg, to nie było tu istotne. Nie wyglądał najlepiej, więc być może będzie coś, co można dla niego zrobić. No i każdemu potrzeba trochę ciepła, prawda? Może nie zawsze tego fizycznego.

Licznik słów: 416
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pamięć Barw
Dawna postać
Zirka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1672
Rejestracja: 23 lis 2019, 11:23
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 100
Rasa: morski × zwyczajny
Opiekun: Beri i Chroma

Post autor: Pamięć Barw »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1 | P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,Skr,Kż,Śl,MP,MA,MO: 1 |O,L: 2 |A: 3
Atuty: Zwinna, Adrenalina, Twarda jak diament, Opiekun, Poświęcenie
Zabrała łapkę ze skorupki jaja i poczekała ma tatę wskazał. Gdy ten też przekazał wspomnienia złotej skorupce, poszła za nim później doganiając go dorównując kroku. Wrócili na miejsce gdzie poprzednio siedzieli. Słysząc głos i słowa zwrócone do taty, spojrzała ciekawa na jeszcze nieznanego jej smoka.
Kiedy Krwawy na nią wskazał, uśmiechnęła się lekko do towarzysza lub jak się później dowiedziała, wujka.
Cześć! – Przywitała się z nim wesoło szurając się po kamieniu. – Jesteś bratem taty? – Zaciekawiła się.

Licznik słów: 80
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#FFD700

ATUTY
Zręczny
Adrenalina
Dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Twardy jak diament
-1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość.
Opiekun
Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów.
Poświęcenie
Raz na atak +1 sukces, ale + rana lekka dla atakującego.
Cała Zirka


Agree
S: 1 W: 1 Z: 1M: 1 P: 1A: 1
B: 1 L: 1 Skr: 1 Śl:1 Kż: 1| A: 2 O: 2

Aparycja Agree

Kalectwo: amputacja prawej tylnej nogi, + 1st do akcji fizycznych.
Despotyczny Ferwor
Dawna postać
Ruhm der Revolution!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2030
Rejestracja: 24 sie 2019, 15:18
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 73
Rasa: bagienny
Opiekun: Axarus... A przynajmniej próbował,
Mistrz: Wszyscy, tylko nikt ze stada wody xd

Post autor: Despotyczny Ferwor »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,B,Pł,L,Prs,O,MP,Śl: 1| Kż: 2| Skr,A: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Znawca terenów; Utalentowany;
Mułek na wieść, że jego brat doczekał sie potomstwa, szeroko się uśmiechnął. Ciepło spojrzał na młodą samiczke. Widać, że wdała się w tatusia. Mała była bardzo słodka, tak, że najchętniej by ją wyściskał, ale zrezygnował z tego. – Witaj Zirko i tak jestem bratem twojego taty. – Odpowiedział, obniżając swój pysk, tak aby zrównać go z wysokością Zirki, po czym znowu spojrzał na swojego brata. – Wiesz, co? Ty też zostałeś wujkiem. Niestyty nie ma tu moich synów, ale z pewnością ich z tobą zapoznam. – Z nie ukrywaną radością, oznajmił to Krwawemu. Po tym wszystkim, będą musieli zaponać ich pociechy ze sobą. No i najchętniej to sam pobawił by się z samiczką. Ogólnie bawienie się z pisklakami sprawiało mu radoche, a z własną wnuczką to już w ogóle.
– Widzę Zirko, że wdałaś się w braciszka. Tak w ogóle, to podoba ci się to całe wydarzenie? I jak tak było z nimfą? Ja o mały włos ogona nie straciłem. – Ostanie zdanien powiedział, lekko się przy tym śmiejąc. Pokazał też swój ogon z dużą poziomą blizną.

Licznik słów: 177
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
♣ Grupa I. Ostry Wzrok ♣
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku
♣ Grupa II. Szczęściarz ♣
sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie(31.03)
♣ Grupa III. przyjaciel natury ♣
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
♣ grupa IV. znawca terenów ♣
znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na 3 tygodnie w polowaniu/wyprawie. (07.04) następne użycie.
♥ Bonus z loterii: ♥
-1 ST we Wtorki!
Obrazek Despotyczna miłość łaknie aprobaty nawet od świata, który skazuje na zagładę.
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej