A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Wcale przecież nie opierałam się, aby oddać kamień, nawet go położyłam koło Eurithowego. Nie rozumiałam zatem spojrzenia Kaltarela.
A potem działy się cuda, wiatr, fruwające kamienie, dwa złote karpie i wszystko to zamieniło się w złote jajo. Oh, niby Immanor miał złote łuski. Ciekawe z kim spokrewnione będzie młode boże pisklę?
Kiedy inni odchodzili od jaja, ja będąc dosyć blisko, podeszłam jeszcze bliżej i musnęłam opuszkami gładką skorupkę. Uśmiechnęłam się, bo to było cudowne uczucie uczestniczyć w narodzinach Boga. Skupiłam myśli, aby przelać wspomnienie:
Wiatr wył na zewnątrz, deszcz zacinał o skały, niosąc swoje werble do środka. Istotka wewnątrz za to zaczęła bardzo się niecierpliwić. Często słyszała poprzez barierę swojej egzystencji głosy, te jednak były dużo ciekawsze, rytmiczne, mające w sobie troszkę czegoś niepokojącego. Serduszko tętniło żywiej w piersi, a drobne łapki oparły się o gładkie ścianki, plącząc się w błonach, które ją otaczały.
Dotąd czas płynął dosyć monotonnie, jednak w tej chwili ona poczuła, że to już. Czas wyjść, chociaż nie wiedziała, co to tak naprawdę oznacza. Instynktownie jednak zastukała pazurkami o jajo, a potem zaczęła prężyć swoje ciałko, wić się i zapierać, niczym mały obślizgły węgorz błotny. Jajo zakolebało się, a wraz z nim cały świat, który dotąd znała. Znieruchomiała zaskoczona tym doznaniem, nie wiedząc co to lęk, a jednak to własnie go poczuła, gdy jej świat przechylił się, stukając skorupką o kamień. Pośród gładkości zaś pojawiła się szczelinka, niewielka raczej, wystarczająca jednak na tyle, aby przezeń przecisneło się perłowe, niezbyt intensywne światło. Istotka zlękła się z początku, gdyż powieki miała zamknięte, ale ten mały blask sprawił jej ból.
A mimo wszystko widziała różową poświatę i sieć naczynek, które pulsowały własnym życiem. To właśnie oraz tętnienie krwi zachęciło ją do wznowienia swego tańca narodzin.
Szparka powiększyła się systematycznie, aż kawałek boczny jaja odpadł, tak po prostu, a na liście spłynęło nieco tylko śluzu. Drobna łapka zamacała w półciemnościach, zaciskając zielone pazurki z chrobotem o krawędź jaja. Zaskoczona tym powiększeniem się małego ostatnio świata, przysunęła bliżej głowę wyrwy. To przeważyło jajo i gruchnęła pyskiem w mech, zaś pozostałości jaja rozsypały się wokół niej, przerywając delikatną membranę błony. Nozdrza zafalowały, uwolnione, wciągając pierwszy haust powietrze. Zabolało. Zaczęło się od drapania w nozdrzach i gardle, a potem napełniające się pęcherzyki płucne rozkłuły ją w piersi. Pierwszą reakcją na ból był więc rozdzierający pisk maleństwa, które zaczęło potrząsać łebkiem na boki, dysząc wściekle.
IAAAOOO. Zabrzmiało ponownie.
Wtedy z cienia wyłonił się grzmot. Podłoga drżała, gdy coś schwyciło drobne ciałko, unosząc je do góry, przerzucając, sprawdzając, oglądając. Ale te niedogodności szybko zostały zastąpione przez cudownie ciepły, lepki język, który uważnie i z czułością wylizywał drobne ciałko, masując je, znacząc swoim zapachem. Pazur muskający czoło, gdy padły pierwsze słowa pięknego potwora:
– Przypominasz mi... surfrinie, wiesz? – Wymruczała, przebiegając palcem po drobnym czole nowonarodzonej istotki. – Sufrinah będzie do ciebie pasować.
A gdy pisklę spojrzało na swoją matkę, nie widziało poza nią świata, tylko mleczne ślepia wpatrzone w nią.
Oderwała palce od jaja i przesunęła się bliżej swoich.
Licznik słów: 494
Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.
Inne: wywar z chmielu
Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.
Głos Suf