OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Nie ma skrzydełek? Jej też pewnie jest z tego powodu smutno. Latanie musi być superanckie! – Powiedziała, bo jak coś, dzięki czemu można skakać po chmurach, patrzeć na polany z góry może być niefajne? No nie może być! A ona co ma fajnego? No nic nie ma.Pokręciła głową na pytanie Chmurki odnośnie Szafirka. – Nieee raczej nie jest, a szkoda! Bawilibyśmy się i bym ci go przedstawiła. – Uśmiechnęła się, bo bardzo jej się podobała owa wizja.
W dalszej części rozmowy, kiedy Nivis nieco posmutniała, jej koleżanka postanowiła ją pocieszyć w dość... Dziwny sposób jednak puchata kulka uśmiechnęła się lekko, chcąc pokazać, że jakoś sobie radzi z odejściem taty. Wiek smoków ją wspierało i czuła w nich wsparcie, zawsze się mogło być gorzej.
– O takich rzeczach się zapomina?
Zastanowiła sie nad tym i przechyliła łebek na bok. – Ja nigdy nie zapomnę, jak będę mamusią, że jestem mamusią. – I chcąc to okazać, postanowiła się jak najlepiej zajmować Puszkiem. Na wypalonej plaży było trudno o jakiekolwiek jedzenie, ale jeszcze jakieś znajdzie.
Słysząc, że mama Chmurki jest uzdrowicielem, uśmiechnęła się.
– To świetnie! Będzie mogła leczyć Puszka, jak będzie bardzo chory, ten upadek się nie liczył, zacznijmy od początku! – zaproponowała, zaraz delikatnie biorąc kamień w pyszczek, aby położyć go sobie na grzbiecie.
– Śnieg? Noo coś tam słyszałam. Na pewno będzie super w tym śniegu! – Rzuciła z uśmiechem, nie mogąc się doczekać. Była bardzo ciekawa.
– No! To trzymaj się Puszku. Idziemy poszukać pożywienia dla mojego dziecka. Znaczy dla twojego też coś znajdziemy, jak pójdziesz z nami. – Powiedziała, robiąc delikatne kroki, niestety nawet to nie pomogło, bo kamień zsunął się z jej pleców.
– No nieee! Puszku nic ci nie jest? – Zapytała, przysuwając pyszczek do szarego kamyczka. – Lepiej będzie, jak to ja będę ciebie trzymać... – Powiedziała, ponownie zabierając delikatnie kamyczka w zęby. Trudno jej było teraz mówić, mimo to niezbyt wyraźnie powiedziała, że już czas iść. Jednak to co się wydarzyło zupełnie na przeraziło. Zrobiła parę kroków wstecz przysuwając się do koleżanki.
– C-co się dzieje? Co to jest? Ja chce do braciszka... – Kamień wypadł jej z pyszczka i tylko go lekko przygarnęła do siebie. Nie wiedziała zupełnie co takiego do nich mówi ani kto to jest. Jej serduszko biło szybko, a sama była ogromnie przerażona. Naprawdę nie chciała już tu być. Jej wzrok podążał za każdym szelestem, nie wiedziała którędy ma uciec.
Przerażonymi ogromnymi ślepiami spojrzała na koleżankę licząc na to, że wie jak sobie poradzić z taką sytuacją.






















