OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jak Azura mojej mamy? Na chwilę zapomniał o powadze zdarzenia i zmrużył ślepia, gotów skrytykować Dziką, gdyby nie fakt, że tak samo szybko przypomniał sobie o tym, że nie żyje. No tak. Przynajmniej jej wielokolorowe dzieci mogą hasać zdrowo pod popsutą barierą.Pokręcił łbem, wracając myślami do rzeczywistości i odruchowo podążył za ciągnącym go smoczęciem. Nie znał odpowiedzi na jego wcześniejsze pytania, więc jedynie smętnie pokręcił na nie łbem, z wyraźną niepewnością wypisaną na pysku.
Podprowadzony pod drzewo także spojrzał na badany przez młode przedmiot, choć on sam nie wzbudził w nim żadnych skojarzeń, nawet przy głębszych oględzinach. Zamiast logicznych myśli, jego łeb wypełniał tylko hałas bólu głowy.
– Weź to ze sobą– polecił, przy okazji szponami przeczesując trawę wokół znaleziska, jakby chciał ocenić czy podobnych przedmiotów, mogą znaleźć więcej. Jeśli nie, mógł przynajmniej na własnej łusce przekonać się o właściwościach pyłu. Jeśli zostawiał ślad, bowiem trudno było go usunąć, być może ścieżka którą zostawił duch da się odczytać w innych miejscach, zachowana w taki sam, szczątkowy sposób jak przy białym drzewku.
– Musimy sprawdzić czy drzewa i inne rośliny w okolicznym lesie także mają na sobie znamiona pyłu, w ten sposób wciąż mamy szansę ocenić przelot tego... czegoś– wytłumaczył zrezygnowany, spoglądając w stronę zagajnika. Właściwie jeśli żadna ze smoczyc nie podsunęłaby mu nic innego, zacząłby zmierzać w tamtym kierunku. Wspomniał wcześniej o Atauir i do niego także zamierzał się skierować, lecz skoro jego towarzyszki nie miały pewności co do kierunku przelotu stworzenia, zapewne bezpieczniej będzie jeśli zbadają wszystkie okoliczne, leśne posterunki.


















