OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uff. Oddechnęła z ulgą. Po części dlatego, że Przywódca był cały, po części dlatego, że się nie zdenerwował. Za to wydawał się zmęczony. Morien przyjrzała się śmieszniej podporce, która wyczarowal samiec. Doprawdy, nie mogla się nadziwic wywernom. Życie bez przednich łap wydawało się jej trudne i strasznie męczące. Właściwie postrzegala to jako... kalectwo. Za co zapewne każdy wywernowaty miał by ochotę walnąć ją w łeb. Nie uzalala się nad nimi, nie! Po prostu, perspektywa niemożności dotknięcia czegoś łapami – na przykład innego smoka – wydawała się jej okropna. A walka? Pewnie dobrze radzili sobie w powietrzu, ziajac z góry i atakując pazurami tylnych łap. Niemniej w... Ugh. Życie w przestworzach i na wysokościach! Nie było tam nic żywego poza paroma ptakami. Pustka i wicher.Otrzasnela się z myśli, mrugajac i ponownie skupiajac wzrok na Zewie. Nie znała go. Był teraz w wieku, w którym ona sama przybyła na te tereny. Była zagubiona, ale pełna ambicji na zbadanie i, kto wie, może podbicie tych terenów. Ha! Pan Fal zweryfikowal jej plany, i to jak!
– To dobrze. Mimo tego, wiesz, takie towarzystwo to całkiem niezła rzecz. Myślałeś o znalezieniu sobie jakiegoś druha? – zagaila przyjaźnie, lekko się uśmiechając. Fioletowo-rubinowe ślepia Zewu były ładne. Szkoda, ze skora wokół nich wydawała się tak napieta od nerwowe.
– Skoro już Cię tu spotkalam... Powiedz, to prawda że Ognisci niby turlaja się w siarce? Tak mi powiedziala ostatnio jedna smoczyca. – Zmarszczyla pysk, widocznie zafrapowana ta kwestia. W pomaranczowych oczach blysnela iskra figlarnosci. Dość tego wiecznego smęcenia.
– I skoro mowa o Ognistych... dużo zachowalo się smoków z czasów twojego pisklectwa? Ktoś mi kiedyś powiedział, ze powinnam się trochę zainteresować historia własnego stada. Tak sobie myślę, kto będzie lepszy niż mój dobry znajomy Zew, hmm? Właściwy smok na właściwym miejscu. I we właściwym czasie.
Mrugnela i lekko odsunela się od brzegu, kładąc się w wodzie na grzbiecie i leniwie płynąc po polkolu. Po kelpie nie było śladu.


















