A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Ur nie przepadał za więzią, którą nałożyła mu biała smoczyca. Nie przepadał za wykonywaniem jej poleceń, ale musiał zaakceptować to, że okazała się od niego silniejsza. W gruncie rzeczy nie miał już wyboru. Całe szczęście, że nie potrzebowała jego nieustannego towarzystwa i korzystając z tego wrócił do Puszczy, aby zaznaczyć swój teren. Zupełnie nie spodobało mu się to co zastał, a dokładnie drugiego, dorosłego przedstawiciela swojego gatunku, który bezczelnie myszkował na JEGO rewirze.
Zaryczał wściekle, zwracając na siebie uwagę przeciwnika, po czym wstał z przednich łap, stając się dwa razy większy. Racice nieco rozsunął, zapewniając sobie większą stabilność, mięśnie mimowolnie rozluźnił, aby nadto się nie zmęczyły, ale też były gotowe do ruchu. Krótki ogon zakończony kitą nieco uniósł, żeby dodatkowo pomagał mu w zachowaniu równowagi. Błyskawicznie podniósł tylko jedną z zakończonych ostrymi szponami łap. Pierwszy cios zdecydował się wymierzyć prosto brzydki pysk przeciwnika, miał być szybki i precyzyjny. Chciał długimi pazurami przejechać po jego poliku, zostawiając dość płytkie, ale rozległe rany, może nawet zahaczając o wrażliwy nos. Polegał na swoim refleksie, nie sile, co okazało się zgubne. Nie wyszło mu to zbytnio i właśnie wtedy pierwszy raz w życiu dopuścił do siebie myśl, że mógłby spróbować inaczej. Może to więź ze smoczycą sprawiła, że był zdolny do takich myśli. Nie miał jednak wiele czasu na pomyślunek, bo musiał sparować cios drugiego biesa. Ten rzucił się na niego, a Ur korzystając ze swojej siły, złapał jego łapy w locie i odrzucił w bok, uniemożliwiając atak. Zrobił wtedy wszystko, aby nie stracić stabilności. Zaparł się szerokimi racicami w ziemię, ugiął nieco kolana i nie spuszczał wzroku z lecących w jego stronę łap. Musiał je złapać w dobrym momencie, inaczej byłoby już po nim. Rozczapierzył pazury i rozsunął palce, bo jego ruch nie miał na celu zranić przeciwnika, tylko uniemożliwić mu atak. Gdy mu się to udało, poczuł swoją przewagę i zapragnął zabawić się trochę tą walką. Następny cios który wymierzył miał być brutalny, aby go wykonać znów uniósł lewą łapę i zakrzywił palce, aby wszystkie pazury skierowane były w tą samą stronę. Zamachnął się, spinając mocno mięśnie ramienia i usztywniając nadgarstek, po czym skierował cios na szyję przeciwnika. Chciał zanurzyć czarne pazury głęboko w przestrzeń nieco ponad obojczykiem, po lewej stronie. Jego łapa była wręcz do tego stworzona. Szeroka i silna, uzbrojona w grube i ostre szpony, które z łatwością wbiją się w skórę i wyrządzą dużo szkód. Przy odrobinie szczęście trafi w jakąś ważną żyłę. Tym razem mu się to udało i z satysfakcją poczuł jak gładko jego szpony zatapiają się w ciało. Wyrwał je z rykiem na ustach, patrząc jak krew tryska z rany, a jego przeciwnik kuli się z bólu. Nie poddał się jeszcze, zamiast tego wymierzając w oczy Ura kolejny cios. W odpowiedzi, czerwonogrzywy bies postanowił znów skorzystać ze swojej siły, blokując cios za pomocą swojego ramienia. Poczekał na moment, w którym łapa młodszego osobnika znajdowała się w wystarczająco blisko i uderzył ją od spodu, mniej więcej w połowie długości między łokciem a nadgarskiem. Uderzył na tyle mocno, że podbił ją w górę, ale nie na tyle, aby zrobić przeciwnikowi krzywdę. Mogło pozostawić siniaki, ale raczej nic poważnego, nie żeby Ur się tym przejmował. Po bloku od razu przystąpił do ataku. Padł na cztery łapy, wbijając szpony w ziemię, aby zyskać na przyczepności i wyrzucił kosmaty łeb do przodu. Rozwarł szczęki pełne zębów równie ostrych jak szpony i wymierzył cios na przedramię przeciwnika. Chciał zacisnąć kły na ręce i ją zmiażdżyć, całą siłą jaką miał w szczękach. Zaatakował blisko wrażliwego nadgarstka, tak aby wyrządzić jak najwięcej szkód. Poczuł pękające kości i krew zalewającą mu pysk, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Przed następnym atakiem znów obronił się czystą siłą.
Czarnogrzywy bies próbował ugryźć go w kark, pomimo ochraniającej go gęstej grzywy. Ur w odpowiedzi uniósł łeb najszybciej jak potrafił, uderzając twardym łbem w szczękę przeciwnika, być może nawet wybijając kilka zębów. Krew lecąca z pyska młodzika nie należała do biesa, mogła więc świadczyć o przegryzionym języku. Ur czuł, że walka dobiega końca, dlatego wpadł w swojego przeciwnika, swoje szczęki znów kierując w stronę szyi, ale chcąc zanurzyć je w takim miejscu, żeby przebić tchawicę. Zacisnął je mocno i przez dłuższy moment nie puszczał, aby wgryźć się jeszcze mocniej. Gdy puścił, ten drugi chciał jeszcze atakować, ale już się nie bronił. Kontratakował, wbijając mu w oczy szpony obu łap i pozbawiając wzroku. Z wcześniej poranionej szyi sączyła się krew i uciekała wrac z życiem.
Ur z rykiem pełnym zadowolenia zeskoczył z przeciwnika. Obronił swój teren. Podobał mu się zapach krwi. Zostanie tu jeszcze chwilę, a potem ruszy dalej, w poszukiwaniu kolejnego przeciwnika.
Licznik słów: 762
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

♫
Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika
Atka – biały kruk
Kompan fabularny
color=#952c2c