OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Stęknął lekko, gdy Zwierzątko go potrąciła, ale odwzajemnił się drapieżnym uśmiechem. Ognisty futrzak zdobył jego sympatię już księżyce temu. Może zapyta po wszystkim, czy samica chce nadrobić zaległości?Zachwiał się, otrzymując podobne powitanie od Sztorm, ale wyszczerzył się dziko do samicy, mimo bólu, który przeszył jego ciało.
– Nie jeszcze – odparł, pochylając się ku jej uchu, ciesząc się delikatnym łaskotaniem grzywy smoczycy i jej zapachem. – Dowiemy się niedługo, zapewne – dodał, nieco ironicznym tonem, wskazując dyskretnym gestem łba na Dziką, tym samym dając przyjaciółce do zrozumienia, że nie darzy sprawczyni zamieszania zbytnią sympatią. Przewrócił oczami na komentarz o jego zapachu i poruszył się, machinalnie dotykając łapą delikatnie piersi.
– Przyszedłem z Areny – odpowiedział niechętnie, po czym zdjął iluzję, która zasłaniała rany, które zadał mu Ziemny samiec. Całą pierś i część szyi wojownika pokrywały głębokie poparzenia, zwęglone łuski, a gdzie ogień był słabszy, wielkie bąble. Nasada jednego ze skrzydeł była opuchnięta i ewidentnie kość została złamana. Rany nad nadgarstkami nie były zakryte, ale te też zademonstrował, podsuwając Sztorm jedną z łap pod nos. Wszystko to wyglądało nieco drastycznie i widać było, że wojownik ma trudności z oddychaniem, jednak nie powstrzymywało go to od wyglądania na dumnego z ran.
– Chowam je, bo nie wiem, ile tu będzie pisklaków – dodał, nakładając iluzję z powrotem. Nie było to wprawne użycie maddary, zapach spalenizny i krwi pozostał, ale Zgliszcza był zadowolony. Przynajmniej nikt nie będzie komentował i sugerował mu, żeby szedł do medyka, jakby nie wiedział, że musi. A że co jakiś czas kręciło mu się w głowie z bólu – trudno. Wytrzyma.























