A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
To co działo się ostatnio między nim a Elianą nie było tym czym mógł sobie wymarzyć. Ich relacja nie przypominała tej samej relacji co dawniej, kiedy oboje uwielbiali spędzać ze sobą czas i nie mieli oporów by ze sobą rozmawiać i mówić o tym co czują. Bo zwykle po prostu byli przy sobie szczęśliwi.
Od czasów śmierci Arkany i od czasów ich jednej, prawdziwej i poważnej rozmowy, gdzie uczucia rzeczywiście były, nie rozmawiali ze sobą wiele. Dalej ze sobą mieszkali, dalej zdarzało im się spać blisko siebie, ale mimo to nie widywali się tak często. A kiedy już widywali, to po prostu wymieniali zwykle uprzejmości jakie mogą wymieniać matka z dzieckiem, uśmiechali się do siebie czy decydowali na krótkie otarcie boku o bok.
Jednak w tej dość sztucznej obłudzie była jakaś powinność. Po tym co się stało, oboje chyba potrzebowali takiego czasu, kiedy musieli na spokojnie zrozumieć i przyswoić sobie obecną rzeczywistość. Kiedy musieli zastanowić się nad pewnymi kwestiami, by potem móc znowu do siebie wrócić. Już w nie tak silnych i rozpaczliwych emocjach, jak wtedy. Już spokojnie.
Chociaż właściwie, to nie Eli potrzebowała tego okresu. Kiedy z nim wtedy rozmawiała była spokojna. I zawsze później także taka była. Cechowała się spokojem i cierpliwością.
I może godziła się na te chwile ciszy, nie dlatego, że chciała, tylko ze względu na niego, ale on... on naprawdę musiał przez to przejść. Mimo że nie była to dla niego wygodna sytuacja, mimo że dostarczała mu przykrości, potrzebował tego odsuniecia się.
Musiał porozmawiać z paroma osobami. Musiał przemyśleć sobie słowa, które usłyszał od Eliane, a które wtedy nie dotarły do niego w pełni. I musiał stanąć przeciwko swojemu odbiciu w Kanionie Szeptów i musiał też samemu przemyśleć to co czuje i czego potrzebuje.
I zrozumiał, że potrzebuje swojej matki. Nie dlatego, że jak wcześniej mówił, bez nie nie dałby sobie rady. To co zrobiła dla niego Aerthas, pokazało mu, że wcale nie jest bezsilny. Dałby sobie radę samemu. Byłby samotny, ale żyłby dalej. W gorszych chwilach skorzystałby z pomocy kogoś innego.
Ale on jej potrzebował dlatego, że zrozumiał, że była sensem jego życia. Kiedy tak bardzo szukał powodów dla których warto żyć, kiedy tak bardzo szukał swojego celu, nie zauważył tego, że ma go już przed sobą. Eliana, a także inne smoki, które spotkał w życiu, i które pokochał, były powodem, dla którego warto było żyć.
Żyć po to, by móc kochać innych. By móc być przez nich kochany. By ich rozśmieszać, płakać z nimi, dzielić się swoimi smutkami i radościami, a także słuchać o ich własnych.
Żyć po to by moc wybaczać. Bał się, że nie da rady jej wybaczyć, ale... miłość nie jest w stanie zbyt długo unosić się w gniewie i zawiści. Wybaczył jej tak naprawdę dawno temu, tylko zlękniony, ciągle trwający w swoim smutku i strachu, nie widział tego, że tak się stało.
W zrozumieniu tego pomogła mu z kolei jego przyjaciółka, Miękka. To dzięki niej, a także dzięki temu co powiedziała mu sama Eliana, zrozumiał również, że nie musi rozpaczać nad swoim życiem w stadzie. Nie mógł tego przeskoczyć. Wolne Stada miały swoje podziały, a on musiał się do nich dostosować, nawet jeśli się z nimi nie zgadzał. I nawet jeśli nie kochał Cienia, to kocha część smoków, które w nim jest i to je pragnął chronić i o nie dbać. Musiał odłożyć na bok swoje idealistyczne marzenia i spełniając swoje cieniste obowiazki, rozwijać w sobie to co pragnął rozwijać i być szczęśliwym mimo wszelkich przeszkód.
I może nie zrozumiał jeszcze wszystkiego, nie wszystkiego był pewny. Nie wiedział na przykład czy droga Czarodzieja, przy któej zdecydował się zostać jest tą właściwą, ale... I tak miał już bardzo dużo. Poukładał sobie dużo spraw.
Wiedział oczywiście, że nie zawsze da radę. Wiedział, że przyjdą momeny strachu i bezsilności, że może jeszcze nie raz pokłóci się z Eli, że nie pozbędzie się tak szybko wszystkich koszmarów i że już zawsze będzie bał się ognia... Wiedział, że może go jeszcze spotkać w życiu krzywda, że może zostać oszukany, wykorzystany lub ktoś zechce go popsuć... ale teraz czuł, że da radę piąć sie do góry mimo wszystkiego co chciało go ciągnąć w dół. Chciał być tym pięknem, o którym powiedziała mu jego matka. I zrozumiał, że te potknięcia, chwile słabości, drobne wady, to zawsze istniejące gdzieś obok zwątpienie o którym również mu powiedziała... to jest część jego samego, której nie może się wyprzeć. Może ją zwalczać, osłabiać, ale jednocześnie musi ją też zaakceptować.
Nie obarczam Cię za nic winą, mamo. To co się stało, po prostu się stało. Pogodziłem się z tym i nie chcę byśmy oboje cierpieli więcej przez to wszystko. Przez przeszłość. Zasłużyliśmy oboje na szczęście. Kocham Cię bardzo mocno. Dziękuję, że ze mną idziesz.
– wysłał Elianie, która szła tuż obok, wiadomość mentalną, przyprawiając ja o całą paletę uczuć, które teraz odczuwał: radości, ciepła i miłości.
Szedł z nią powoli w stronę Świątyni, mając nadzieję, że wizyta w boskim centrum, pozwoli mu pozbyć się jego kalectwa. Bo chociaż zdołał jakoś złagodzić ból psychiczny, tak ból fizyczny wciąż mu dolegał.
Licznik słów: 838
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥