A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
// kiedy Rudzik jest nieogarniającą bułą + zaległe odpowiedzi
Rudzik siedział na zadzie, trzymając obydwiema łapami swój kij zdobiony kryształem rubinu, a swój kanciasty łeb opierał o jego trzon. Ślepia miał zamknięte, oddech był spokojny, równomierny, podobnie z biciem serca. Zaś wokół jego ciała wirowała jego Cealm'io, we wspólnym języku Maddara.
Czarodziej przez cały czas, w trakcie którego nieobecni byli jego podopieczni, próbował z pomocą swojej magii zastąpić zmysł, którego został pozbawiony. Niecodziennie projektował podobne sondy, lecz miał kilka tworów stworzonych na swoim koncie. Lecz dzisiaj, zadziwiająco było to bez efektów.
"Może to moja magia dzisiaj psoci?" pomyślał. I naruszał swoje Źródło dopóty, dopóki nie przeszył go upiorny ból głowy, krzyczący "stop".
Zacisnął powieki z bólu. Nie wykluczał również możliwości, że Maddara nie chciała spełnić jego życzenia przez jego Klątwę. Jeżeli coś wniknęło w jego ciało i odebrało mu wzrok, kto wie, czy nie uszkodził również mimochodem jego magii?
Nic nie działało. Otworzył ślepia, a przed nimi jedna, wielka masa rozmazanych plam i natężenia światła. Nic. Nic się nie działo.
W międzyczasie pojawiła się Inurta, która również przyszła z niczym. Młode, Wodne Dziecię wysunęło prośbę, którą istotnie Czarodziej spełnił, lecz niestety – nie doczekali się odpowiedzi.
– Przykro mi, moja droga Teirwedd. – rzekł do niej, jednocześnie informując o braku informacji zwrotnych. Nawet nie ukrywał przykrości w głosie.
Niedługo po tym przybyły kolejne smoki, które wcześniej wyruszyły w poszukiwaniu wskazówek. Rudzik uniósł swój łeb, chcąc nasłuchiwać kto i z jakimi wieściami przyszedł na Skały Pokoju, sukcesywnie określając ich miejsce i zwracając się przodem do nich, nie podchodząc nawet kroku. Wiedział, że wrócili ci, którzy opuścili wcześniej to miejsce oraz ... pewien smok, którego Czarodziej nie miał okazji poznać.
Oh, biada mu, albowiem nie miał pojęcia kim jest sam Kaltarel.
~ Drogi Kalejdoskopowy Kolcu... Inurta, młode Dziecię Wody, odkryła coś, co pozwoliło mi w części odzyskać skradzione mi Oczy... nie widzą wiele. Nie otula mnie już ciemność, lecz nie potrafię rozróżnić kształtów...~ telepatycznie odpowiedział zdecydowanie nielakonicznie Adeptowi Ziemi, który zadał mu pytanie.
Lecz ten smok, od którego biła tajemniczość i potęga... Coś podkusiło Rudzika, by porozmawiał z tym osobnikiem. Mając mniej więcej przed sobą źródło głosu postaci, którą zwą Nauczycielem, Ziemisty zaczął stawiać powolne kroki w jego stronę, próbując choć w przybliżeniu oceniać odległość między nimi z pomocą tego, co mu po wzroku zostało. Być może chociaż ciemna plama z Kaltarela mu w tym pomoże.
– Ah, wspaniały smoku... – zaczął typowym dla siebie flegmatycznym, lekko chrapliwym głosem. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że czarna plama... nie pachniała żadnym ze stad.
Stanął, gdy uznał, że znajduje się około ogona od postaci.
– Zwą mnie Rudzikiem Płowym... Wraz z moją magią bronię bezbronnych Wolnych Stad. Jak zapewne wiesz... Niektórych z nas pozbawiono zmysłów.. Mi odjęto możliwość postrzegania świata z pomocą wzroku. Ah, drogi nieznajomy – czyś w stanie udzielić nam pomocy lub informacji jak ją dostać? Z pokorą proszę Ciebie w imieniu wszystkich dotkniętych złem. – pochylił swój łeb w geście szacunku.
Licznik słów: 489