A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 1| A: 2
U: Pł,B,L,W,Skr,Kż,A,O: 1
Uśmiechnęła się delikatnie na wiadomość o kierunku podróży – ostatni bóg, który został uwięziony pomiędzy sylwetkami zwykłych śmiertelników. Ma zostać odwiedzony przez świętą czwórkę oraz kolorowego gołębia emanującego spokojem. Ucieszy się, to pewne. Bardzo wręcz. Jednakże o tym, że nie można się skontaktować z innymi bożkami wiedziała od Remedium Lodu, jaki prawdopodobnie próbował od dawna rozwiązać ten problem... pozostaje tylko pytanie w jej główce: czy to na pewno był problem? Niemniej jednak potrząsnęła łbem, gdy po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz realizacji, spoglądając w ciszy na towarzyszów. To nie do końca było w jej obowiązkach by pomagać innym bezinteresownie, a także maczać pazury w pewnych sytuacjach (takich jak nastała), lecz traf trafem była tu. Na początku wbrew swojej woli, a teraz – wsłuchawszy się w słowa łysego – zrozumiała, że pragnie zostać, choć na chwilkę, niezależnie od swojej nienawiści do morskich smoków, czy też włosia na gadziej skórze. To nie była kolejne odczucie, które niczym mgła poranna znika z pierwszymi promieniami światła.
I analizowała każde słowo drużyny, w ciszy, zginając ogon pod swym cieniem, i namiętnie rozrywała słowa na strzępy by znaleźć ich sens, by zrozumieć, że jest tu na nią miejsce, że już ją wdrążyli w plany, a nim zdążyła to wszystko sobie poukładać... Oczy wyszły na chwilkę z orbit, przyglądając się głębi żółtych ślepi olbrzymiego, mówiącego sadła tłuszczu. Coś jej utknęło w gardle, po czym spłynęło wzdłuż z ciepłym śladem za sobą, a komplement jakby wsiąknął w wywernę natychmiastowo. Odwróciła w zawstydzeniu wzrok, uniosła dumnie kozią bródkę ku przestworzom, uśmiechając się jak głupia bez sensu. Aż w tym zawstydzeniu odruchowo schowała mizerny tułów za błoną skrzydła.
Hexaris wstała wraz z innymi, dość niechętnie w porównaniu do innych, oparła się na tylnych łapach i, na miarę starożytnego gada, łapy jej przyległy do boków. Stała na baczność chwilę, lustrowała wzrokiem każdego z nich, po czym poczęła przypisywać imiona każdemu z nich, bowiem takie padły podczas ich zażartej konwersacji.
— Uważam, że jeżeli wam zależy na naszym życiu to powinniśmy poruszać się jak gąski. Urojona Łuska, jeżeli dobrze pamiętam, zwróciła uwagę na niebezpieczeństwa, toteż proponuję... takie, o, o, rozwiązanie. Może to właśnie... um... na litość... — parsknęła cicho, patrząc na samca ze Stada Ziemi, dziwnie gestykulując dłońmi przed swą twarzą. — jakkolwiek masz na imię, tak, TY, według mnie, powinieneś być na przodzie. Masz magicznego ptaka na łbie, nam się śpieszy, jesteś najstarszy i najwyraźniej najbardziej jesteś, ten, no, najsilniejszy-najlepszy-dość-spory. Po tobie najchętniej pójdę ja, gdyż ja, jako ja, mam to coś, czyli, nawet że nie ma... mnie... dużo i śmiedzą-– pachnąco to będę idealnym mięskiem i kąskiem. Poza tym znam podstawy ataku, obrony, lotu, takich tam podstaw podstaw, więc „fajnie“ będzie jak będę KRYĆ... nie, czekajcie. Wyzywające kolory, smoki oraz smoczyce!
Rozprostowała swe mocarne narządy lotne, pochwaliła się krzywizną swego pyska, wieloma zielonymi plamami oraz dwoma ogonami, które obecnie szlachetnie falowały w powietrzu, tuż nad jej trójkątnym łbem.
— Myślę, że NAJBEZPIECZNIEJ jeżeli za mną pójdzie to MORSKIE STWORZENIE w pasy białe, a na samym końcu linii również silna oraz dość rozgarnięta Urojona Łuska. Ach, i oczywiście, odpowiadając na twoje pytanie, to nazywam się, uwaga, uwaga, może to was rozbroić bo imię mam dość ładne w przeciwieństwie do charakteru i tej okropnej twarzy, mówię wam, serio. W ogóle dziwię się, że matka chciała mnie tak nazwać, pewnie by się zdziwiła gdyby mnie wi-– nazywam się Hexaris, a jeżeli przy krótkich informacjach jesteśmy, bo, jak nam ptaszek powiedział, potrzebujemy informacji, jestem córką Szlachetnego Nurtu, byłego przywódcy Stada Wody oraz samicy z jednego z bardziej zamożnych rodów, Graghess.
Począwszy poruszać się zgrabnie na tylnych łapach, przed siebie, chcąc podejść do najstarszego samca by wdrążyć swój plan w życie, szeptała niby do drużyny, niby do siebie, a z każdym słowem jej głowa skakała we wszystkie strony:
— Powinnam mniej mówić, co? Bardziej, to wy gadacie pomiędzy sobą ale kiedy ja się odzywam to każdy nagle milknie i mówię sama ku sobie, sama sobie, prowadząc jakąś jednostronną rozmowę, jakbym znała odpowiedzi na wszelkie pytania. Okropna ze mnie przedstawicielka Stada Wody, hę? Nie no, większość Wody jest okropna ale za to tereny mają ciekawe. Dobra, dobra, już będę cicho, tylko muszę ochłonąć. Hex, ochłoń. Heeex, ochłoń. Hex! Ochłoń! Już. Dobra. Ruszamy. Hexaris być cicho teraz, Hexaris milczeć teraz.
Licznik słów: 703