A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 1
U: B,L,P,A,O,MO,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Nieugięty;
Do jakiejkolwiek kategorii nie zaliczał się leżący przed nią smok, wyraźnie nie należał do tych czujnych. Dosłyszała gromkie ziewnięcie i trzask zamykanej po nim paszczy. Nieostrożny, spokojny. Uśpiony swoim poczuciem bezpieczeństwa.
Czekała. Czekała długo, wiele uderzeń serca. Czekała, aż spokojny oddech nie utwierdził jej w przekonaniu (prawdziwym, lub też błędnym), że znalezione przez nią mięso śpi. Dopiero wtedy poruszyła skostniałymi łapami. Było jej przeraźliwie zimno... Jednak teraz nie mogła sobie pozwolić na błąd w postaci zużycia choć odrobiny Mocy. Musiała pozostać czujna, skupiona. Stawiała więc przemarznięte łapy ostrożnie, uważnie. Zbliżała się do celu, skradając się niczym dziki kot, choć nigdy żadnego nie widziała na oczy. Niemalże sunęła swym delikatnym brzuchem po śniegu, tak głęboko uginała łapy, amortyzując każdy krok, dbając by pazury, wąskie i cienkie, nie zgrzytnęły na niczym.
Zachodziła od strony tylnej, wiedząc że podejście od strony łba byłoby nadmiernym ryzykiem. W końcu dotarła do tylnych łap istoty, obwąchując je ostrożnie, ciekawie.
Czy mogę to zjeść?
Było ciepłe, takie ciepłe... Czuła to ciepło, promieniujące tak blisko, obiecujące, że gdy rozerwie ciało i dobierze się do smakowitych wnętrzności, kąpiel w krwi i mięsie i ją ogrzeje. A przy tym było duże, obiecywało dużo mięsa, smakowitego, świeżego mięsa, tak niepodobnego do stęchlizny, którą waliły resztki odnalezionych w obozie zapasów, tych, które utrzymały ją przy życiu w drodze.
Długi, różowy język oblizał równie długą paszczę ponownie. A potem, tknięta czymś pomiędzy myślą, a pragnieniem, schyliła łeb, by polizać jedną z łap ogromnego samca. Ot, sprawdzić, posmakować. Delikatnie, z nadzieją, że go nie zbudzi, nim podejmie decyzję – posiłek, czy zagrożenie?
Licznik słów: 258
#c3dada_#ffffff_#9b9aa1_#8eaaff
Żetony: 0x platyna, 0x złoto, 0x srebro, 0x brąz
MG miesiąca: grudzień, luty