OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Obserwował bez najmniejszego skrępowania i szczerze mówiąc, mało interesowało go co każdy smok po kolei mógłby sobie przez to pomyśleć. Zapewne większość tych myśli byłaby tak przyziemnie płaska, że nawet lepiej iż Yisheng nie zaprzątał sobie nimi głowy. Miał lepsze rzeczy o których mógł kontemplować. Weźmy na przykład tę tu... grozi, łapie za słówka, przekręca słowa, a mimo tych wszystkich rzeczy właśnie pływa sobie brzuchem do góry. Pod wodą co prawda, ale zawsze. Ach to uczucie kiedy nikt nie odczuwa najmniejszego zagrożenia gdy w pobliżu znajdował się uzdrowiciel. Wężowy uśmiechnął się pod nosem odrywając od niej wzrok i wpatrując się w niebo. Nie trwało to jednak długo bo przymknął ślepia i zanurkował nagle. Długie ciało wygięło się i zniknęło pod taflą jeziora, wąsy po bokach jego pyska zafalowały podobnie jak i ogon. Był niżej od niej, widział jak otwiera paszczę i pozwala wodzie wpływać do pyska. On niestety nie miał tegoż komfortu. Czuł się co prawda jak ryba w wodzie, ale chyba bliżej było mu do powiedzmy fok czy delfinów niż faktycznego rekina. W końcu odziedziczył po ojcu geny wężowego, a one nie stroniły od jezior i rzek.Okręcił się wokół własnej osi, podpłynął bliżej samicy i otarł swoim podbrzuszem o jej miększe łuski po czym znów popłynął nieco głębiej by w końcu wygiąć długie ciało kierując je ku powierzchni. Jeszcze nie zabrakło mu powietrza, ale rozmowy raczej pod wodą nie przeprowadzi.
Odetchnął z lubością i otrzepał granatową grzywę.
Uśmiech był szczerzy przez wystające po bokach szablasto wygięte zębiska.
-Strach się bać.
wyjątkowo mało rozbudowany komentarz jak na jego standardy. Niestety konwersacja dotycząca jego rychłej śmierci z łap innych smoków nieco go zaczęła nudzić. Ciężko wzbudzać respekt w świecie gdzie mięśnie i magia mają więcej do powiedzenia. On jednak nie zamierzał się spieszyć czy wybijać. Koniec końców oni zawsze płaszczyli się przed nim, nie na odwrót. Rozbudowane ego, to było coś!
-Pomyśl tylko gdyby jednak mogło być inaczej.
rzucił chłodniejszym głosem niż wcześniej, jakby odległym. Nie był złym, mrocznym smokiem który chciał zabijać niewiniątka do swoich krwawych eksperymentów. Miał inne plany które czasem powodowały, że nie mógł spać po nocach zajęty rozmyślaniami i badaniami.
Ocknął się z tego co powiedział i spojrzał na nią kątem oka.
-Wymieniać uzdrowicielami? To zależy. Słyszałem o przypadkach gdy odmawiali oni leczenia smoków innych stad. Dopóki mogę na was szlifować swoje umiejętności nie mam jednak nic przeciwko leczeniu Ognia czy Wody.
wzruszył barkami i dopiero teraz zauważył, że jakiś wodorost zwisa mu z poroża. Uroki pływania z rozbudowanymi rogami. Odnosił wrażenie, że smoczyca nie wiedziała chyba jeszcze o wszystkich niuansach Wolnych. Zadawanie pytań nie było złe, nic z tych rzeczy ale dawało mu coraz więcej informacji na jej temat. W połączeniu z chłodem ślepi i co chwila pojawiającą się kpiną? Wyglądało to troszkę jakby się z czymś ukrywała.
Słońce przyjemnie ogrzewało pysk i wystające z wody zielonkawe łuski pleców. Granatowe futro dość szybko wysychało układając się na boku wzdłuż kręgosłupa. Brakowało jedynie... tytoniu. Żucie go odprężało. Dość mało pociągająca myśl zwłaszcza gdy przed nosem ma się nieco wychudzoną samicę. Obserwował tył jej głowy, poruszający się nieznacznie na boki zad.
Parsknął śmiechem słysząc jej słowa i machnął łbem na bok.
-Dług u któregokolwiek z was?
Ta myśl była tak niedorzeczna, że nie potrafił o niej myśleć w innym sposób niż jak o żarcie. Zignorował więc komentarz wcale nie odczuwając, że jest coś komuś winien. Jeśli chodziło o wyrzuty sumienia, to samica źle trafiła.
Widząc jej połowiczne zanurzenie znów przymknął ślepia i zniknął pod wodą by przepłynąć tuż pod nią. Ich podbrzusza znów na moment zetknęłyby się ze sobą.
Nieco szalona, nieobliczalna, ale silna... racjonalnie myśląc mogłaby stanowić całkiem niezły materiał na posiadaczkę jaja z jego genami. Jednego, jeśli jakimś cudem i tego ostatniego by nie rozbiła bo widząc jej temperament mogłaby do tego doprowadzić.
Analityczne postrzeganie świata przez Yishenga dość mocno niszczyło wszelkie romantyczne posunięcia. Choć trzeba było przyznać, że nie była brzydką czy głupią smoczycą co stanowiło plus obecnej sytuacji.















