OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smoczyca prychnęła z dezaprobatą do samej siebie. Zanim adeptka zdołała wstać i otrzepać się z puszystego śniegu, zobaczyła jak ognisty przystąpił do ataku kolczastym ogonem. W ułamku sekundy udało jej się oszacować, gdzie celuje samiec. Problem był w tym, że nie miała zbyt dużo czasu na zastanowienie się. Musiała zareagować szybko, jeśli chciała uniknąć obrażeń. I wizyty u uzdrowiciela, czego wolałaby uniknąć w przyszłości.Zdawała sobie sprawę, że jeśli wykona odskok w prawo czy lewo, jej nauczyciel może zdążyć zmienić kierunek ogona, a wtedy będzie za późno na unik. Postanowiła więc odskoczyć w tył. Problem w tym, że nie jest to wbrew pozorom takie łatwe.
Nie czekała do ostatniej chwili. Cały czas miała w głowie słowa Złudzenia, kiedy to on jej uczył. Jeżeli ma się wyjście, lepiej nie czekać do końca.
Właśnie dlatego od razu kiedy wstała ugięła mocno łapy i najmocniej jak potrafiła wybiła się z łap. Zadbała o to, aby skrzydła były przyciśnięte do boków. Wiedziała, że ich lepiej nie używać, gdyż także są podatne na atak, a i potrafią ułatwić go przeciwnikowi, o czym przekonała się kilkanaście sekund temu.
Wybiła więc się z całej siły i pochyliła ciało tak, aby uskoczyć w odpowiednią stronę: w tył. Ogon nie plątał jej się pod łapami, a skok był dość długi. Udało jej się tak ułożyć ciało, żeby i tak jakimś cudem wylądować na przednich łapach. W przeciwnym wypadku zaliczyłaby wywrotkę, czego chyba każdy wolałby uniknąć.














