Czarny Staw

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Szelest liści, trąconych czyjąś łapą, dotarł do uszu Smoka. Choć chory i obolały, wciąż miał w sobie dość siły, by zachować choćby minimalną czujność... Choć otwarcie ślepi było straszliwym wysiłkiem. Musiał zmobilizować całą pozostałą w ciele energię, by rozkleić ciężkie powieki, powieść spojrzeniem po otoczeniu.
I wtedy ją ujrzał. Serce uderzyło jakby mocniej. Była tutaj... A może po prostu bardzo pragnął ją zobaczyć, a umysł, by przynieść ukojenie wyczerpanemu ciału, obdarzył go tak cudowną halucynacją? Koniec ogona poruszył się lekko, uderzając parę razy w ziemię. Zupełnie jak u psa – bo i czy w jakimś sensie nie był psem? Zwykłym burkiem łańcuchowym, niewolnikiem, własnością. Wiernym zwierzęciem.
Nie był pewien, czy ją widzi. Ale nawet, jeśli nie była prawdziwa, czuł się znacznie lepiej, mogąc skierować udręczone ślepia na jej smukły pyszczek. Była taka piękna... Przypominała boginkę lasu, której nawet kolorowe robaczki oddają cześć.
Zdrowa z przednich łap wyciągnęła się powoli do przodu, w jej kierunku. Znalazła punkt zaczepienia, a szpony pogrążyły się w ziemi, by nieludzkim wysiłkiem, cal za calem przesunąć ciężkie, odrętwiałe ciało w jej stronę.

– Sejsej... – wyszeptał.
W jego ślepiach mogła wyczytać bezgraniczne uwielbienie, coś na kształt tego, z jakim normalne smoki spoglądały na swe bóstwa.
Kolejny, przepełniony bólem ruch. I kolejny, aż zbroczony krwią łeb dotknął jej idealnych łapek. Nie śmiał ruszać się dalej. Jedynie przytulił pysk do jej przednich łap, przymykając przekrwione ślepia.

– Przepraszam...
W jego głosie usłyszeć mogła, jak ciężko było wziąć każdy kolejny oddech. Upływ krwi wprawił samca w straszliwe zmęczenie, namawiające, by zamknąć oczy, zasnąć. Już ich nie otworzyć. Teraz, gdy była obok, nie bał się już śmierci. Jedyne, czym się przejmował, to że nie uzyska przed nią wybaczenia od tej, która jawiła mu się jako bogini, zarazem straszliwa przez swe zamiłowanie do ciemnych mocy, jak i cudowna przez czyste serce i cudowność postaci.
– Nigdy... Przez całe życie... Nie spotkałem istoty wspanialszej od ciebie... – każde słowo opuszczało krtań z trudem, zabierało cenne sekundy – Nie uważam... żebyś była gorsza... Byłem głupi... Nie chciałem... Nie chciałem cię zranić...
Nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Jedynie z wysiłkiem otworzył ślepia, pragnąc po raz ostatni spojrzeć jej w oczy. Mogła dostrzec płynące ze ślepi łzy. Nie smutku jednak; radości, że dane mu było po raz ostatni ją zobaczyć.

Licznik słów: 379
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Widok czołgającego się Smoka, bo chyba tak można to określić, miała fazowe działanie na samiczkę. Wpierw? Zdziwienie. Mrugała intensywnie, próbując zrozumieć co właśnie miało miejsce. Następnie pojawiła się złość. Miała ochotę.. ochotę zdzielić go po głowie! Na pewno się wygłupiał. Takie rany nie powodowały aż takiego stanu, wszak ona wiedziała to najlepiej. Kiedy zaś złość minęła, wypełniło ją jedynie (a może aż?) zmartwienie. Niezależnie od tego czy go lubiła po tym co jej mówił, nie życzyła mu śmierci. Ba, nie życzyła mu w ogóle źle. Po prostu nie chciała mieć z nim wiele wspólnego po tym jak ją tak otwarcie zranił.
Czy to oznaczało, że jej zależy? Skoro przejmowała się jego zdaniem..
Znieruchomiała totalnie kiedy przytulił się do jej łap. Nie, nie, tak nie może być. Jak robak, jak żywe zwłoki leżał u jej kończyn, a ona wyglądała jakby się jej to podobało. Od razu zrobiła krok do tyłu, aby siąść, a następnie wyciągnąć przednie łapy przed siebie. Położyła się przed nim. Nie chciała patrzeć na niego z góry, nie zasłużył sobie na to.
"Przepraszam".
Chyba pierwszy raz tego doznała. Wyrażenia skruchy i tego, że komuś przykro po tym jak jej coś powiedział lub zrobił. Chciała bardzo móc powiedzieć to samo o swojej mamie czy bracie. Nawet jeżeli żadne z nich (ani nawet sam Smok) nie wyrządziło jej większej krzywdy, przynajmniej nie cielesnej, to jednak miło by było usłyszeć cokolwiek. Skuliła uszy.
Daj spokój.. – wydusiła z siebie, trochę na siłę, ale przecież nie będzie w takiej sytuacji dalej się upierać, że maddara to dla niej rzecz najważniejsza. Owszem, była, ale życie rozumnej istoty było istotniejsze. Wiedziała to.
Westchnęła. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Że mu wybacza? Ale co, tak właściwie? Że miał własne poglądy? Lepiej było to taktycznie przemilczeć. Uspokoić się, pozbierać myśli. Ale jego stan niezupełnie na to pozwalał.
Co.. co Ci się stało? – zapytała cicho i nachyliła się nad jego głową, węsząc. Próbowała wyłapać jakieś zapachy. Może zaatakował go inny smok pod barierą? Biorąc pod uwagę jakie 'prawdy' głosił równinny, z pewnością ktoś mógł chcieć złoić mu łuski. Tylko czy coś wyczuła..?
Wezwę uzdrowiciela. Poskłada Cię w kilka chwil, dobrze..? – nie wspomniała o maddarze, lepiej, by nie wiedział jak działa kuracja.

Licznik słów: 369
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Jedna rana może i by nie powodowała. Jednak trzy tak mocne... Cóż, z pewnością stanowiły znaczne zagrożenie dla życia. Jeśli dodać do tego niezatamowany krwotok żylny, a w efekcie znaczną utratę krwi, zaczyna się robić nieciekawie. Smok, nieprzyzwyczajony do obrywania i nie znający się na leczeniu, co prawda był trochę mniej odporny na ból, w tym wypadku jednak miał pełne prawo się czołgać.
Gdy Sejsej się położyła, oparł ponownie łeb o jej przednie łapy. Wystarczyło, by lekko dotknęła jego szyi, żeby zobaczyć, jak szybko bije mu serce, tłocząc te resztki krwi, jakie jeszcze pozostały w ciele.
Na przekór szybkiemu pulsowi i ranom jednak Smok wydawał się spokojny, wręcz senny. Zdołał nawet wydać z siebie cichy pomruk zadowolenia, odczytując jej słowa jako wybaczenie. Zrezygnował z wysiłku związanego z trzymaniem oczu otwartymi.
Niedobór krwi skutkował niedoborem tlenu. Szybki, urywany oddech nie wystarczał, by natlenić umysł, a ten w efekcie pracował coraz wolniej. Dlatego Smok dopiero po dłuższej chwili zauważył, że zadane mu zostało pytanie.
Co się stało?
Chyba sam już nie wiedział. Najpierw tamto dziwne Spotkanie. Tam oberwał w bark, nawet nie wiedział jak i dlaczego. Ta sama rana, która teraz ropiała i cuchnęła zakażeniem. Tak... Już wtedy wiedział, że coś jest mocno nie tak. Że takie rany nie goją się bez śladu.
A mimo to, jak głupi, postanowił się rozejrzeć po okolicy. I... Co właściwie go ugryzło? Czym była ta dziwna istotka śmierdząca zgniłymi jajami? Nie miał pojęcia... Jak ma udzielić odpowiedzi Sejsej, jeśli sam jej nie zna?
Czy czarownica wybaczy mu niewiedzę?

– Coś mnie ugryzło... Nie wiem, co...
Po udzieleniu odpowiedzi na moment uchylił jedno ślepie. Kręciło mu się we łbie, więc czym prędzej je zamknął.
Początkowo nic nie zdradzało, że kolejne pytanie w ogóle do niego dotarło. Niedotleniony mózg przetwarzał sygnały niechętnie, opornie. W końcu jednak uszy Smoka lekko drgnęły, jakby dopiero po takim czasie wpadł przez nie dźwięk.
Uzdrowiciel? Gdyby Smok miał siłę na zaskoczenie, zaskoczyłoby go, że smoki takowego posiadają. Nie zauważył, by korzystały z jakichkolwiek narzędzi... Choć z drugiej strony, po co narzędzia, gdy ma się kły, pazury i ognisty oddech?
Czy jednak potrzebował uzdrowiciela? Nie był w stanie obecnie myśleć jasno. Jednak rany bolały jakby mniej, w miarę jak kolejne partie mózgu ograniczały zużycie życiodajnego tlenu. Czuł tylko zmęczenie i dziwne odrętwienie. I zimno, przenikające kości. Jednego był pewien – jeśli Sejsej pójdzie wzywać kogokolwiek, zostawi go tutaj samego.

– Już nie boli... – zamruczał, tuląc łeb do przednich łap Sejsej – Zostań, proszę...
Chciał mieć ją przy sobie. Przynajmniej na tak długo, dopóki nie zaśnie. Mimo ostatniej sprzeczki, nie miał nikogo bliższego, niż ona.

Licznik słów: 431
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Miała nieprzyjemne wrażenie, że Smok się poddaje. Jakby już był jedną łapą wśród bogów, a jego jedynym (i to dziwnym!) życzeniem przed odejściem było z nią porozmawiać. Źle się z tym czuła. Nie chciała wbrew jego woli wołać uzdrowiciela, ale i tak to zrobi. Posłała lekki impuls prosto do umysłu uzdrowicielki ziemi, o ile w ogóle pozwoli go do siebie dopuścić.
~ Feerio, jeden ze smoków jest dość mocno ranny. Nie wiem czy należy do jakiegokolwiek stada. Jesteśmy nad czarnym stawem. – Przesłała wiadomość, licząc, że samica była w pobliżu.
Teraz pozostało jej tylko grać na czas. Nie znała się na uzdrawianiu ale raczej samiec nie był w bardzo niebezpiecznym stanie. Widziała o wiele gorsze rany. Pewnie po prostu nie przywyknął do jakichkolwiek uszkodzeń ciała. Sama początkowo miała z tym niemały problem.
Coś? – powtórzyła za nim. Czyli nie smok. Jakiś drapieżnik. – Mówiłam Ci, że sporo tu drapieżników. Poza wolnymi terenami, tutaj się nie zapuszczają..
Przełknęła cicho ślinę gdy mocniej ścisnął jej łapy. Myślał że chciała odejść? Pokręciła lekko pyszczkiem, a potem trąciła delikatnie nosem jego czoło. Wysunęła spomiędzy warg koniuszek języka i oblizała jego ciemne łuski. Zaraz potem zerknęła na jego bark. Rana po kwasie. No tak, to jeszcze to ze skał pokoju, jak ten szary półgłówek zaczął pluć żrącym oddechem na barierę. Smok musiał oberwać rykoszetem. Sama ziała tego rodzaju płomieniem, ale nie powiedziała o tym. Nie było to jej główną bronią w zwarciu.
Spokojnie, nigdzie nie idę. – Zapewniła.

Rany Smoka:

2x średnia (krwiste rozcięcie na prawym boku, między żebrami, brakujący kawał skóry, przerwane żyły, nieprzyjemne pieczenie i odczuwalny ból podrażnionych żeber) ; (głębokie ugryzienie na lewym pośladku, brakujący kawał mięsa, przerwane żyły, ból przy poruszaniu tylną lewą łapą, krwawienie)

1x rana średnia ]

Licznik słów: 290
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Feeria Ciszy
Dawna postać
Szamanka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1049
Rejestracja: 03 lip 2017, 20:18
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 117
Rasa: Skrajny
Opiekun: Nieprawidłowy Element [*]
Mistrz: Teoretycznie tata, praktycznie Płomień Świtu
Partner: Żer Zwierząt

Post autor: Feeria Ciszy »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,MO,MA,Skr,Śl,Kż,M:1| W,MP:2| Lecz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Opiekun
Jakiś smok? Nie wiadomo skąd?
Ok. Kogo ona nie wyleczy? Feeria nie zwlekała. Szybkim krokiem minęła linię drzew w Wielkiej Puszczy Północnej i wraz z Kerriganem wzbiła się w powietrze. Słyszała za sobą jego niezadowolone burknięcia na temat tego, że znów lecą na drugi kraniec bariery, bo jakieś smoki zechciały się pobić... Cóż, tym razem raczej nie chodziło o jedną z takich sytuacji, ale i tak będą musieli się porządnie przelecieć. Cisza nie narzekała. Wcale nie dlatego, że jest niema, więc nie ma jak...
Wylądowała w pewnej odległości od Czarnego Stawu i zaczęła mijać to kolejne pnie drzew. Wypatrywała wśród nich błysku złotych łusek Sayperith.
Nie było to wcale takie ciężkie. Zatrzymała się w pewnej odległości od smoków, dając im chwilę na ogarnięcie się. Może w czymś przeszkodziła...? Ale przecież sami ją wezwali... A więc sami sobie byli winni!
– Dobry dzień. Ziemne pogotowie na miejscu – rzucił Kerrigan, sadowiąc się na prawym rogu swej kompanki.
Brązowołuska nie mogła być pewna tego, czy obcy smok na pewno zgodzi się, by go leczyła... Może Maestria jakoś jej pomoże? Chyba już się trochę znali lepiej. Nie byli sobie całkowicie obcy. Chyba...

Najpierw zioła. Cisza musnęła swoją łapą łuski obcego smoka. Posłała do jego wnętrza maddarową sondę, by wypadać, co właściwie mu dolegało. Trzy rany średniego stopnia... Jakoś to ogarnie. Nie powinno być tak ciężko!
Przede wszystkim coś przeciwbólowego. Była to cecha, która łączyła wszystkie trzy rany i która w tej chwili zdawała się najbardziej nagląca. Elesair przywołała więc do siebie dwie kamienne miseczki, mając już na uwadze to, co będzie robić później. Potrzebowała też sporo dziurawca. Z pomocą maddary skropliła powietrze ponad obiema miskami i wrzuciła do jednej z nich wspomniane zioło. Do drugiej dorzuciła listek melisy. To mogło się okazać pomocne...
Gdy wywary się gotowały, brązowołuska postanowiła zająć łapy czymś jeszcze. A mianowicie – pojawiły się w nich liście nawłoci, które Uzdrowicielka lekko zgniotła, by wypuściły soki i obłożyła nimi krwawe rany. Czyli te dwie, które nie miały w sobie śladów po kwasie.
– To jest od krwi. Tamuje jej uciekanie – rzucił Kerrigan dalej trwający na swoim posterunku.
Jeszcze przez kilka uderzeń serca dziurawiec i melisa się gotowały. W końcu jednak, obie mieszaniny były gotowe.
– Masz je wypić. To pierwsze w niewielkich dawkach. Wiesz, tak powoli, bo inaczej ci łuski powypadają.
Feeria upewniła się, że ranny należycie upora się z zawartością naczyń, po czym lekko przyłożyła swoją łapę do jego piersi w miejscu, gdzie nie było żadnych ran i zaczęła zbierać swoją maddarę. Kruk wytłumaczył swoimi słowami, co właściwie tworzy jego kompanka, ale te słowa córka Daimona zignorowała. Już była skupiona na leczeniu.

//1. rana: 1x nawłoć, 1x dziurawiec
2. rana: 1x nawłoć, 1x dziurawiec
2. rana: 1x dziurawiec, 1x melisa

Maddara przebiła barierę obcego smoka i zajęła się swoim zadaniem. Najpierw oczyściła każdą ranę z brudu. Skoro i tak był to stały element leczeń, to mogła to zrobić od razu przy każdym z cięć oraz przy oparzeniu. Dopiero wtedy, może się bawić w subtelności z każdą kolejną raną...
Najpierw dwie krwawe szramy. Energia w pierwszej kolejności zajęła się przeciętymi naczynkami krwionośnymi. Skrupulatnie wyłapała każdą wyrwę i załatała ją swoją twórczą siłą. Niestety, nie było tutaj radia polarnego. I jak tu słuchać śpiewających niedźwiedzi? Potem maddara zajęła się przerwaną skórą. Warstwa po warstwie wypełniała rany nową tkanką. Pilnowała, by każde włókno posiadało odpowiedni zasób nerwów, gruczołów i właściwości. I z każdą chwilą była coraz bliżej powierzchni... Aż po cięciach, zarówno na żebrach, jak i na zadzie, nie pozostał nawet ślad. No, chyba że będziemy liczyć brak łusek, ale i tym się zajęła. Energia pobudziła wzrost łusek i zajęła się ostatnią raną.
Skoro nie było tu już żadnego brudu, pozostało jedynie leczenie same w sobie. Kwiat Uzdrowicielki zaczęł więc odnawiać uszkodzone tkanki. Ich połączenia nerwowe oraz uszkodzone gruczoły i tkanki. Z każdym uderzeniem serca na barku samca było coraz mniej sczerniał skóry. Było za to coraz więcej zdrowych, wytrzymałych włókien. Również mięśnie zostały odpowiednio naprawione, a na sam koniec, energia Uzdrowicielki przyspieszyła wzrost łusek. Tyle powinno wystarczyć.

Feeria upewniwszy się, że jej źródło wypełniło każde polecenie, odsunęła się od leczonego. Odetchnęła głębiej i wstała na równe łapy. Cóż... Chyba nie było sensu przyglądać się dłużej skutkom swojej pracy, bo nie ważne jak poszło i tak już więcej w tej chwili zrobić nie mogła. Brązowołuska zgarnęła wiec brudne miski i odesłała je do swojej groty. Później je wyczyści. A teraz... A teraz czas na to, by wrócić do wcześniejszego zajęcia. Wyprawa. Ich składzik dalej chwalił się zawzięcie swoją pustą przestrzenią.
– Wybaczcie, ale chwasty same się nie powyrywają. My musimy już iść – pożegnał Kerrigan Mestrię i obcego smoka, po czym odleciał w ślad za swoją kompanką, która już kroczyła między drzewami.

Licznik słów: 781
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
KRUSZYNA
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa.

SZCZĘŚCIARZ
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/leczeniu (tylko w jednym etapie).

ZIELARZ
+2 sztuki do zbieranych ziół.

WYBRANIEC BOGÓW
+1 sukces do akcji raz na walkę/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji.

OPIEKUN
-2 ST dla kompana.


Obrazek

#24853F
#5C3839

1x srebrny za konkurs świąteczny 2018
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Słysząc zapewnienie Sejsej, zamruczał cicho, jakby był wielkim i bardzo zadowolonym kotem, a nie ciężko rannym smoczyskiem. Ból zdawał mu się czymś odległym, a jej obecność koiła strach. Zasadniczo więcej mu nie było trzeba...
Gdy go dotknęła, polizała, Smocze serduszko uderzyło nieco mocniej. Dawno, bardzo dawno, nikt go nie dotknął w ten sposób. Wystarczyło to lekkie dotknięcie, delikatna pieszczota, by w piersi Smoka rozlało się ciepło. Potrzeba kontaktu, tak właściwa wszystkim pisklętom, była w nim wciąż bardzo mocna – wszak nigdy nie miał okazji, by dorosnąć psychicznie. Mimo groźnego wyglądu, był wciąż mentalnym pisklakiem, potrzebującym przytulenia, pragnącym poczucia przynależności.
Nie miał dość sił, by się podnieść i przytulić samiczkę. Jednak w tej chwili, mimo ran i bólu, tego pragnął najmocniej.
Bardziej wyczuł, niż zobaczył przybycie dwóch istot. Małej, gadającej i dużej, która przed jego zmęczonymi ślepiami zlewała się w jedną, burą plamę na tle ciemnego lasu. W jego nosdrza uderzył zapach ziół... Przynajmniej tak podejrzewał. Nie znał tych konkretnych. Nie był zbyt dobrym zielarzem... Odróżniał koperek od szczypiorku, znał też dziwny zapach liści lubczyka, zioła czarownic. Jednak rośliny, które czuł teraz, były dlań obce.
Jak przez mgłę zarejestrował, że ktoś go dotyka. Zaraz potem uszy wyłapały wytłumaczenie tego faktu. Ziołami zaklejali rany, żeby krew nie uciekła... Dla zamroczonego Smoka brzmiało to bardzo logicznie. Czemu sam na to nie wpadł? Może, gdyby napchał czegoś w rany wcześniej, nie zostawiłby tyle krwi w lesie? Nie był głupi – wiedział, że krew jest potrzebna i lepiej jej nie gubić.
Usłyszawszy polecenie, zastosował się do niego bez pytania. W końcu to tylko zioła, prawda? Zioła nie są groźne... Powoli, bo ciężko było poruszyć czymkolwiek, uniósł ciężki łeb, z wysiłkiem wsadzając pysk do pierwszej z misek. Zgodnie z poleceniem, pił powoli. Bo i jak miał pić szybko, gdy napar był gorzki i cierpki? Przełykał po troszku, mając nadzieję, że łuski zostaną na swoim miejscu.
Drugi napar znacznie bardziej mu smakował. Przypominał trochę nawet herbatę, co Smokowi się spodobało. Tylko po wypiciu poczuł się jakby bardziej oszołomiony, zmęczony. Zaległ więc znów nieruchomo, nie przywiązując większej wagi do tego, że obca brązowa istota go dotykała.
Czy czuł, że coś się dzieje? Ciało robiło się lżejsze, nie tak nieruchawe, jak na początku. Ból ran przeszedł w paskudne swędzenie. Jednak wszystkie te rzeczy przypisał ziołom i zmęczeniu. Jedynym znakiem, że cokolwiek się zmieniło, był ruch uszu samca, którymi teraz zastrzygł trochę żywiej, słysząc pożegnalne słowa małej, czarnej istoty.
Zaskakująco łatwo przyszło mu unieść łeb, spoglądając na odchodzących. Choć czuł się dziwnie przymulony, teraz odbierał świat wyraźniej. Zobaczył więc, że mniejsza istota jest nikim innym, jak ptakiem, krukiem. Większa tymczasem... Trudno było mu ocenić. Smok? Nurt? Coś innego? Nie wiedział.
Obrócił lekko łeb, by spojrzeć na pokrywające go rany i zioła... Po czym nagle skamieniał. Rany na barku nie było wcale. A spod zielonej papki kryjącej dwie pozostałe, błyskały łuski. Gdyby nie to, że znajdował się pod wpływem melisy, zapewne zacząłby wrzeszczeć.
Czy to była magia? Tamta nie sprowadzała piorunów na ziemię, nie recytowała szatańskich inkantacji... Ale ukradła mu rany! I zapewne wyciągnęła przez nie duszę! Co prawda nie w sposób, w jaki wyobrażał sobie magię Smok, niemniej...
Powoli dźwignął się na łapy. We łbie szumiało mu od ziół, spojrzał jednak na Sejsej pytająco.

– Czy oni byli czarownicą?
Gonitwa spanikowanych myśli w głowie samca nie mogła się jakoś przełożyć na działanie. Wiedział, że powinien czuć strach, lecz odurzone ziołami serce biło równo, miarowo. A może to skutek utraty duszy? Nie wiedział... I było mu jakoś zbyt spokojnie, by próbować się tego dowiedzieć. Dlatego tylko patrzył na Sejsej. Liczył, że ta mu pomoże, jakoś wyjaśni. Nie była zła... Może pomoże odzyskać duszę?

Licznik słów: 602
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
To dziwne, ale.. nie wiedziała jak go uspokoić. Sama znosiła rany dzielnie ze względu na podwójne nauki u Nauczyciela, przed nimi nie miała sposobności ucierpieć. Szczęśliwy zbieg okoliczności. Dlatego też nie pozostało jej nic innego jak od czasu do czasu gładzić miękką brodą szorstkie łuski samca na głowie. Tam nie powinno go boleć.
Odsunęła się od niego nieznacznie kiedy na miejsce dotarł Kerrigan z Feerią. Był tak gadatliwy, że czasem bardziej go uważała za osobę niż samą uzdrowicielkę – lecz nigdy do tego się nie przyzna, to mało przyjemna wiedza. Czarodziejka cierpliwie wyczekiwała zakończenia kuracji. W myślach modliła się do Erycala o łaskę, aby Smok nie musiał cierpieć (no i by nie miał dodatkowych powodów do narzekania..). Odetchnęła z ulgą zauważywszy, że wszystko przebiegło zgodnie z planem. Pożegnała uzdrowicielkę skinięciem głowy. Pewnie była zajęta, nie było sensu jej tu trzymać dłużej.
Wróciła spojrzeniem do skonfundowanego samca. Ugryzła się w język. Zapomniała że nadal nie znosił maddary, dalej uważał ją za coś złego, a jej to niekoniecznie odpowiadało. Może on był w stanie lubić Sejsej bez względu na wszystko, lecz ciężko powiedzieć by było to obustronne. Maddara była dla samicy jak część ciała. Ba, wszak nią faktycznie była!
To była Feeria Ciszy, uzdrowicielka mojego stada, oraz jej kompan – Kerrigan. – Wytłumaczyła pokrótce. – Nie znam się na uzdrawianiu. Wiem tylko, że działa i kilka razy Feeria leczyła mnie. Nie mam się na co skarżyć..
Zamilkła. Nie wróciła bliżej Smoka. Był zdrowy, więc i ona mogła sobie pozwolić na to zdystansowanie. Skoro było z nim dobrze to może powinna się ewakuować? Nie chciała się znowu niepotrzebnie denerwować a coś czuła, że już ta rozmowa ku temu zmierza. Ku kłótni.

Licznik słów: 279
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Smok potrząsnął kilka razy łbem, jakby liczył, że wywołane ziołami otępienie wypadnie uszami. Potrzebował czystego umysłu, by ocenić, co tak właściwie się stało... Jednak szumienie w uszach i uporczywy nacisk na skronie, przypominający efekty samogonki z ziemniaków, nie chciało ustąpić. W końcu lekko przechylił łeb na lewo, w geście niezrozumienia. Feeria Ciszy? To dopiero było dziwne imię.
– To dlatego nic nie powiedziała? – zapytał niepewnie.
Wszak Sejsej powiedziała, że imiona tutaj wyrażają osobowość. Czy Feeria Ciszy nazwała się tak, bo nie mówiła? To wydawało się logiczne... Ale jak miałaby wybrać imię, jeśli nie mówiła? A może wybrali jej je inni?
Imiona tutaj były bardzo skomplikowane...
Parę razy poruszył łapami, pozwalając schnącemu opatrunkowi na kruszenie się i odpadanie. Jakby upewniał się, że rany zniknęły...
To było takie nierzeczywiste, nienormalne. Wszak jeszcze przed chwilą krwawił i wszystko go bolało! Gdzie podziało się to wszystko? Owszem, był świadomy, że rany się goją. Te słabsze, w każdym razie, a i tak jest to proces długi i bolesny. A tutaj... Wciąż jeszcze miał łuski brudne od własnej krwi!

– Dokąd oni zabrali moje rany?
Rany nie znikają same z siebie. Dla zamroczonego umysłu Smoka stało się więc oczywiste, że rany mu ukradziono. Ale po co? I dokąd? Czy milcząca Feeria Ciszy przechowuje je w jakichś słojach, jak inne czarownice przechowują oczy żaby, czy kamienie z żołądków kóz? Pewnie przyrządza z nich potem straszliwe wywary, którymi kradnie życie małych dzieci, by przedłużyć własne!
Łuki brwiowe Smoka, pokryte większymi, jaśniejszymi łuskami, zmarszczyły się powoli.

– Zabrała mi duszę. Pomożesz mi ją odzyskać?
Wypowiedział te słowa z absolutnym spokojem. Do jego tonu i spojrzenia wkradły się najwyżej błagalne nuty. Nie bardzo wiedział, po co mu dusza... Ale z tego, co się orientował, dusze były ważne. Dobrze byłoby, gdyby odzyskał swoją, zanim czarownica złoży ją w ofierze jakimś strasznym stworom, od których czerpie swą moc.
Zaraz jednak się cofnął. Nawet otumaniony ziołami dostrzegał, że samica niekoniecznie go lubi... W jej pięknych oczach dostrzegł chłód i dystans, który kazał opuścić uszy i podkulić ogon. Nadal była na niego zła... Ta myśl nawet poprzez zasłonę z ziół sprawiała ból. Dlatego też Smok cofnął się o krok, opuszczając łeb.

– Oczywiście, jeśli chcesz...
Ostatnim, czego by teraz chciał, byłoby denerwowanie Sejsej. Czarownica, czy nie, zależało mu na niej.

Licznik słów: 377
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Zasadniczo nigdy nie zastanawiała się nad tym dlaczego Feeria nie rozmawia. Po prostu uznała, że nie lubi.
Chyba.. tak. – Przytaknęła, nie chcąc się w to zagłębiać. To przecież nie była tak naprawdę jej sprawa.
Potem przyszło jej obserwować dziwne zachowanie Smoka. Jakby panikował. Nie do końca rozumiała dlaczego tak się dzieje. Przecież powinien się cieszyć, że nic mu nie jest. A on doszukiwał się w tym jakiegoś spisku. Lub – co gorsza – próbował oczerniać Feerię. Bardzo to rozgniewało Sejsej, lecz jej wiecznie sympatyczne, wesołe 'ja' zabraniało krzyczeć. Raz się uniosła i do dzisiaj miała do siebie o to żal.
Maddara przyspiesza proces leczenia. Ciesz się. Wolałbyś leżeć miesiącami, nie móc się ruszać i zwijać się z bólu, czy od razu być gotowy na sadzenie ziemniaków czy co tam sobie robisz w wolnym czasie? – spytała, a na jej pysku pojawił się skwaszony uśmiech.
Kolejne stwierdzenie było dla samiczki tak absurdalne, że wytrzeszczyła ślepka. Wyglądała niczym bardzo upośledzona sowa. O czym on znowu gadał? Cofnęła łeb, wyginając szyję w dość nieprzyjemny dla kręgosłupa sposób. Jakoby to miało jej pomóc zrozumieć z której góry urwał się ten samiec. Co raz dziwniejsze rzeczy wygadywał!
Zabrała tylko ból i zagoiła Twój organizm. Powinieneś być wdzięczny, a nie mówić takie okropne rzeczy.. – skrzywiła się, nie mogąc powstrzymać tego grymasu. – Bez duszy nie można żyć. Gdyby Ci ją zabrała, nie rozmawiałbyś ze mną, nie ruszałbyś się. W ogóle by Cię nie było. Dalej twierdzisz, że magia jest zła? Mówiłam Ci, że ratuje też życia. I niczego nie zabiera. Poza bólem.
Ależ miała ochotę wziąć jakiś kamyczek i cisnąć go między jego oczy! Świerzbiące palce wcisnęła pod miękką warstwę gleby. Dalej leżała. Naprawdę starała się nie pokazywać po sobie, że jest na niego zła. Dlaczego nie mógł być normalny? Odejmując ten jego światopogląd.. był on naprawdę miły i fajny. Ale nie mogła czasem znieść tego gadania, zarzucania wszystkim dookoła samych złych rzeczy!
Przestań wszystkim dookoła wmawiać, że są źli albo wyrządzili Ci krzywdę, kiedy chcą Ci tylko pomóc. To nie jest miłe. – Wydukała z siebie w końcu.

Licznik słów: 349
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Uszy Smoka przykleiły się ciasno do czaszki. Sejsej wciąż była na niego zła... Widział to coraz wyraźniej. Dlatego cofnął się, najpierw o jeden krok, potem o kolejny.
Dlaczego nawet ona, choć miała w sobie więcej dobra i ciepła, niż ktokolwiek inny, kogo by Smok spotkał, nie potrafiła mu wybaczyć? Pochodził z innego świata, posiadał inne wartości. I tylko przykro mu było, że zaprzepaszcza to szanse na jakąkolwiek pozytywną relację w tym opuszczonym przez ludzi miejscu, gdzie szerzyła się dzicz, drapieżniki i czarna magia. Gdzie można było tylko umrzeć, lub gorzej.
Jeszcze nie tak dawno był szczęśliwy, że trafił na jakiekolwiek żywe istoty, które nie boją się go. Teraz powoli zaczynał rozumieć, jak bardzo nie ma tu dlań miejsca. Dlatego tylko zwiesił łeb niżej, nosem niemalże dotykając liści ścielących ziemię.

– Wybacz. Może również powinienem zamilknąć.
Czy gdyby przestał otwierać paszczę, byłaby szansa, że ktoś tutaj go zaakceptuje? Chociażby przestanie pragnąć jego śmierci? Na pewno było to warte wypróbowania. Może, jeśli będzie gadać mniej, Sejsej przestanie mieć mu za złe to, co myśli i w co wierzy?
A święcie wierzył, że milcząca czarownica ukradła mu duszę. Nie wierzył natomiast, że magia może bezinteresownie ratować życie. Zawsze musi być jakaś cena do zapłacenia – chociażby strata duszy. Czuł się w jakiś sposób gorszy, skażony. Jakby Feeria Ciszy, kradnąc mu rany, wszczepiła w zamian jakiś mrok, jakąś skazę w serce, sprawiającą, że już nigdy nie będzie dobry i czysty. Teraz był przeklęty – wszak czarownica na niego wpłynęła!
Długimi, ostrymi szponami, zerwał resztki opatrunków. To przez rany, które były pod nimi, do jego krwi i ciała wlazła magia. W miarę, jak umysł pozbywał się wpływu ziół, ślepia rozszerzały się w lęku. Coraz więcej rozumiał.
Musi zaczekać, aż w pełni się pozbiera. Potem... Wytropi czarownicę. I coś jej zrobi, żeby oddała mu duszę. Nie zrani, to na pewno... Ale mógłby związać! Zwiąże ją i powiesi głową w dół. To nie jest wcale takie groźne dla życia. Albo... Albo ją nastraszy. Powie jej o wszystkich rzeczach, jakie się robi czarownicom. I wtedy ona odda mu duszę, nieświadoma, że nigdy nie zdobyłby się na spełnienie swych gróźb.

Licznik słów: 351
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Szanse zaprzepaszczał bo miał klapki na ślepiach i nie dał sobie nawet nic powiedzieć. Nawet nie próbował zrozumieć jak działa świat pod barierą. A skoro w nim był, to on powinien dostosować się do panujących tutaj zasad – nie zmieni przecież tego, co miało miejsce przez pokolenia. Skoro mu się tu tak nie podobało to.. co tu jeszcze robił..?
Westchnęła.
Feeria wielokrotnie mnie leczyła. Inna uzdrowicielka też. Czy wyglądam na osobę bez duszy? Złą? Skażoną? – pytała wprost, zastanawiając się jaką logiką kieruje się samiec.
Zauważyła, że rozpruwa swoje opatrunki. Nie miało to teraz znaczenia, ale gdyby leczenie się nie udało to postąpiłby bardzo nieroztropnie. Sejsej już nie wiedziała co ma mówić lub robić by przekonać Smoka, że ten świat jest inny, ale to nie oznacza że jest zły. Nabrała powietrza w płuca, aż się jej pierś nadęła jak u pawia. Wypuściła dwutlenek węgla nosem.
Dlaczego nie możesz po prostu zaakceptować, że w naszym świecie, pod barierą, magia nie jest zła tak jak tam skąd pochodzisz? – zapytała w miarę łagodnie, wciąż będąc jako – tako cierpliwą do tego tematu. – Jasne, może być destrukcyjna, na przykład tacy jak ja czyli czarodzieje używamy jej do walki zamiast używać pazurów czy zębów, ale służy tez do leczenia lub.. po prostu tworzenia. Jest uniwersalna. Jak wręczysz komuś złemu broń, to pozabija innych. Ale czy to oznacza, że sama broń jest zła? To tylko narzędzie. Zmienia się w zło jedynie przez nieodpowiedniego użytkownika. Tak jest ze wszystkim. – Próbowała wytłumaczyć.
No, założyłaby się, że i szyszka może zabić. Albo nasionko. Albo trawa. Potrząsnęła lekko głową, wolała nie myśleć o wykorzystaniu natury w celach mordowania innych smoków. Ale może kiedyś wciśnie w ramach ataku magicznego trochę szyszek do gardła jakiemuś drapieżnikowi, by rozsadziły go od środka? Hmm.
Tu nie jest jak tam skąd pochodzisz. Zrozum to w końcu. Nie oznacza to, że smoki tu żyjące są złe czy nieczyste. Wszędzie znajdziesz osoby o parszywym charakterze, chcące krzywdzić innych. To nieunikniona część życia..

Licznik słów: 331
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
A Smok milczał. Pysk trzymał zamknięty jak zaspawany, jak zaszyty. Milczał. Tylko uszy przyklejał coraz mocniej do czaszki, widząc, że Sejsej nie jest z niego zadowolona.
Bo i co miał powiedzieć? Że świat, który go wychował, był skrajnie inny? Że nie rozumiał, nie potrafił rozumieć tego, co go otacza? Miał wyjaśniać, jakim poczuciem winy napawała go choćby ulotna myśl o odejściu od tego, co wpoił mu Pan?
Milczał więc.
Był sobą, był Smokiem. Był nim tak długo, jak długo zachowywał wszystko, czego go nauczono. Musiał się więc trzymać tego, co miał. To, co wiedział, w co wierzył, co myślał, stanowiło tą cienką linię między byciem sobą, stworzeniem wychowanym, wytresowanym i względnie rozumnym, a przemianą w zwierzę, mordujące inne zwierzęta po to, by żyć. To pamięć i ścisłe trzymanie się reguł pozwoliła mu nie stracić jasności umysłu podczas długiej wędrówki.
Poza tym, Pan nie byłby z niego zadowolony, gdyby porzucił wychowanie i wyszkolenie. A nie było na świecie gorszej rzeczy, niż zawiedzenie Pana, nawet, gdyby miał go już więcej nie spotkać.
Nosił wszak obrożę. Był własnością, ulubionym pupilem, najlepszym, wybranym. Choć obroża ta wraz ze wzrostem wbijała mu się w kark coraz mocniej, stanowiła też jego nieodłączną część. Dowodziła, że nie jest dzikim zwierzęciem, że gdzieś tam, ktoś na niego czeka. Że ma dom, w imię którego jeszcze żyje. Ma dokąd wracać... A to wszak nie jest powszechne.
Tak, rozumiał. Wykorzystanie magii w złym celu było gorsze, niż wykorzystanie magii. Ale... Oba czyny jawiły mu się jako złe. Jeśliby ktoś ukradł worek ziemniaków, by sprzedać je i mieć dużo pieniędzy dla siebie, to niewątpliwie byłoby bardzo złe. Gdyby jednak ten złodziej ziemniakami nakarmił własne, głodujące dzieci, ratując je od śmierci głodowej, byłoby to mniej naganne. Wciąż jednak byłby to rodzaj kradzieży, prawda?
Korzystanie z magii jawiło mu się bardzo podobnie – jako kradzież, choć nie był pewien, czego i komu. Jako sięgnięcie po moce, po które nie należało sięgać. Złamanie praw, których nikt nie ustanowił, a każdy za nie będzie odpowiadać. Coś sprzecznego z sumieniem.
Milczał więc.
Milczał, choć rozumiał, jak daleko od domu się znalazł. Tutaj wszystko było inne... Ale czy to musi znaczyć, że on zbłądził? Pożerali ciała niewinnych zwierząt i korzystali z magii... Czy to na pewno on był w błędzie? Nie uważał wszystkich tutejszych smoków, nurtów i innych stworzeń za nieczyste... Jedynie za zdziczałe. Może po prostu nie rozumieli?
Milczał więc.
Lekko uniósł łeb, podchodząc do Sejsej. W jego ślepiach mogła zobaczyć zmieszanie, jakiś rodzaj skruchy, może strach. Ale tylko przez chwilę, bo gdy się zbliżył, ślepia się przymknęły. Delikatnie, z wahaniem, oparł nos o jej nosdrza. Trochę z potrzeby kontaktu, trochę w nadziei, że zatrzyma ten monolog, nim stanie się monologiem wewnętrznym.

Licznik słów: 446
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Trudno aby widziała siebie – i swoich bliskich – jaki dzikusów. Urodziła się pod barierą, znała tylko ten świat. Smok miał o tyle 'wygodniej', że nie bazował tylko na opowieściach Sejsej – miał dowody przed nosem. A ona miała tylko jego słowa za zapewnienie. I tak mu wierzyła. Tylko była świadoma tego, że jego świat to nie jej świat. Nie mówiła mu jednak, że jest gorszy.
Nie wiedziała co krąży po jego głowie. Sama do niedawna miała mętlik. Wcześniej była na niego zła. Naprawdę zła, aż jej kwas wyciekał z gruczołów – sam z siebie! Ale widok jaki tu zastała.. ranny, niemalże przypominający konającego smoka. Serce się jej krajało. A jednocześnie była zła. Dalej nie wiedziała kto mu wyrządził taką krzywdę, lecz gdyby się dowiedziała od razu poszłaby go poszukać i zrobiła z niego kupkę popiołu. Smok może był z dziwnej wsi, hodował kartofle i był aż za łagodny, ale to był jej wieśniak i tylko ona mogła mu dokuczać. Nawet jeżeli robiła to tylko w myślach bo nie miała serca mówić mu wprost co ciśnie się jej na język.
Jej wewnętrzny monolog przerwał dziwny gest samca. Kiedy on się znalazł tak blisko? Serce zabiło jej szybciej. Nie podejrzewała go o atak. Był równie czystą i nieskazitelną osobą co Niebotyczny Kolec. Tylko bez kostura. Raczej z ziemniakiem. Tak go widziała. Z aparycji wyglądał groźnie, ale w środku był łagodny niczym łania. A jego dotyk był.. przyjemny. Wcześniej jak przytulał jej łapy czuła się dobrze (pomijając zmartwienie jego stanem zdrowia). Teraz, jak potarł nosem o jej nozdrza, poczuła się jeszcze lepiej. Zawirowało jej w żołądku. To pewnie nieświeże melony Kwitnącej.. no bo co innego powodowało taki ścisk żołądka?!
Znieruchomiała.
Ale też, ewidentnie, się rozluźniła.
Pozwól mi pokazać mój świat. Spójrz na niego moimi oczami. Proszę. – Wybełkotała, jakby zawstydzona.
Czy on zasadniczo miał cokolwiek do stracenia? Z domu go 'Pan' wygonił, a skoro dalej się tu kręcił to coś kazało mu tu zostać. Nie przypuszczała że mogło chociaż w ułamku chodzić o nią samą. W głębi ducha liczyła, że to instynkt nakazuje samcowi tu siedzieć. Mimo tego czego uczono go całe życie.
To dla mnie jest raj, dla ciebie.. to śmierć. – Przełknęła cicho ślinę. – Tak było przed laty – dalej jest tak. Magią kipi mój świat. – Opuściła wzrok. Czemu czuła się źle z tym, że on nie chce, lub nie może, tego zaakceptować?

Licznik słów: 397
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
A Smok milczał. I widział, że milczenie to przynosi efekty. Sejsej nie była na niego już aż taka zła – to z pewnością efekt ważny, wart odnotowania! Ewentualnie, podziałało nie milczenie, a dotknięcie jej nosa.
Jak by nie było, przebieg wydarzeń upewniał, że zachowanie milczenia jest dobrym wyborem i pomysłem.
Milczał więc dalej, choć gdy nie wzdrygnęła się przed kontaktem, coś w nim chciało mruczeć, jakby był zadowolonym kocurem grzejącym się na słońcu. Jedynie przymknął lekko ślepia, rozluźniony, zadowolony.
Dopiero, gdy się odezwała, lekko drgnęły mu uszy. Przymknięte ślepia się otworzyły, a pysk lekko cofnął. Na pysku za to odmalował się wyraz zamyślenia, zastanowienia. Bo i Smok rozważał.
Z jednej strony, bał się, oczywiście. Niewiele rzeczy na świecie przerażało go równie mocno, jak magia i przemoc. A tymi właśnie cechami najmocniej charakteryzował się świat Sejsej. Ponownie wystawiłby się na zagrożenie. Zaryzykowałby życie, zdrowie, oraz to, że ktoś ukradnie mu więcej ran.
Jednak czy Sejsej by na to pozwoliła? O dziwo, choć była czarownicą, czuł się przy niej bezpiecznie, jak przy nikim innym. Coś mu mówiło, że nie dałaby go zranić.
Co więcej, była czarownicą! Co może jej zagrozić? Na tym świecie nie było niczego potężniejszego i groźniejszego, niż czarownica.
Milczał więc.
Tak naprawdę wszystko sprowadzało się do jednego pytania – czy jej ufa?
Wyklarowanie z rzeki wątpliwości jednego, konkretnego pytania ułatwiło decyzję. Choć nic nie powiedział, uśmiechnął się ostrożnie, niepewnie. Lekko skinął łbem.
Pójdzie za nią. W ogień, mróz, magię, nawet do lasu.
Czuł, że jest zestresowana. Nie był pewien, z czego ten stres wynika. Czy to przez to, że był ranny? A może przez to, że ją wcześniej zdenerwował? W każdym razie, miał nadzieję, że nie przez jej plany. Szczerze wierzył, że nie okażą się bardzo niebezpieczne.
Milczał więc.
Jednak nie dzieliła ich wielka odległość. Mógł więc z łatwością otrzeć się pyskiem o jej szyję, praktycznie zaraz za szczęką, tam, gdzie łuski są cieńsze. Jego uspokajał konkakt z innymi żywymi stworzeniami – może z nią będzie tak samo?

Licznik słów: 329
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Przynosiło efekty z dwóch powodów: a) Uran zwykle milczał, a ona z nim spędzała stanowczo za dużo czasu. Oraz b) było po prostu głupio rozmawiać samemu ze sobą. A co jeżeli Smok w ogóle jej nie słuchał..?
Oczekiwanie na odpowiedź było tragicznie długie i bolesne. Jakby mogła przyrównać to do tortur. Smok nie udzielił jej jednak tej odpowiedzi bezpośrednio, ale lekkie skinięcie głowy i uśmiech wystarczyły. Czyli jej pozwoli. Musiała się więc poważnie zastanowić jak to rozegrać. Rozpierała ją wewnątrz taka radość, że miała ochotę wystrzelić z siebie mnóstwo tęczowych motyli ku niebu, na podobiznę fajerwerków. Uśmiechnęła się, po raz pierwszy tego dnia. Tak wesoło, szczerze.
Nie musiał już jej uspokajać. Zastrzygła uchem gdy otarł się w pobliżu zakończenia jej szczęki. Jak dotąd dotyk znała tylko maminy, a ten samca nie był taki sam. Był inny, bardziej.. egzotyczny. Podobało się jej to. Tak samo jak fakt, że sam Smok chyba nie wiedział co robi.
Samiczka w przypływie swojej radości nie skontrolowała tego co nastąpiło po chwili. Obróciła głowę w jego kierunku i namierzyła nosem policzek bezskrzydłego, aby go pomiziać koniuszkiem języka. Dała mu swojego pierwszego w życiu buziaka, nie wiedząc o tym! Zorientowanie się przyszło zaskakująco szybko, więc na moment mrugała intensywnie we własnym zdezorientowaniu. A końcówka ogona, ta puszysta, drgała delikatnie.
Jeżeli kiedykolwiek ktoś Cię zaatakuje. Smok czy drapieżnik, zarycz. Usłyszę. – Poprosiła. – Choć najchętniej nauczyłabym Cie jak mnie wzywać tak, by nikt tego nie słyszał.. – westchnęła.

Licznik słów: 241
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Choć milczał, uszy drgały mu za każdym razem, gdy rozpoczynała wypowiedź, a i spoglądał na nią z zainteresowaniem za każdym razem, gdy akurat pokornie nie wbijał wzroku w ziemię. Słuchał, słuchał bez wątpienia.
Bo i jak miał nie słuchać? Jej głos był dla niego niczym melodia. Nie miał nic wspólnego z warknięciami wydawanymi przez inne smoki (choć może warczały, bo za nim nie przepadały?), czy podobną do chrząkania mową ludzi. Gdyby mógł, słuchałby jej zawsze, każdego dnia i każdej nocy.
Była jego Panią, choć jeszcze tego nie wiedziała.
Widząc jej radość, również wyszczerzył zębiska w szerokim uśmiechu. Każdy przejaw jej szczęścia cieszył i jego. No i nikt nie uśmiechał się tak pięknie, jak ona...
Choć ciekawość nie była najbardziej chwalebną cechą, ciekawiło go, co takiego chciała mu pokazać. Określiła swój świat rajem... Dotychczas dane mu było zobaczyć jedynie jego ciemną, przesyconą przemocą stronę. Przy niej prawdopodobnie nie groziło mu nic takiego... Teraz więc, gdy wyraził zgodę, nie mógł się doczekać tego, co miała mu do pokazania. Liczył po cichu, że będzie równie piękne, jak ona... Choć też cichy głosik z tyłu głowy szeptał mu, że w takim świecie szanse na to są niewielkie.
Gdy go polizała, nie umiał się już powstrzymać. Mimo planu zachowania absolutnej ciszy, jego pierś zawibrowała, a Sejsej mogła usłyszeć głębokie, zadowolone mruczenie. Najchętniej spędziłby cały dzień, doświadczając tego przyjemnego zjawiska, jednak (niestety!) samiczka szybko się wycofała.
W reakcji na jej słowa ostrożnie skinął łbem. Tutaj już musiał rozdziawić pysk, by wyjaśnić.

– Zwykle jeśli nie uda mi się dogadać z tym, co mnie gryzie, uciekam.
Nie będzie miał raczej zbyt wielu okazji, by ją wzywać. Ale to dobrze, prawda? Nie chciał jej narażać na niebezpieczeństwa! A wszystko, co było niebezpieczne dla niego, z pewnością było takie również dla niej. Była drobniejsza, delikatniejsza. Czy to nie on powinien jej bronić? Gdyby coś jej się stało... Smok nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Licznik słów: 315
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Jakże jej życie było spokojniejsze i weselsze z braku wiedzy o tym co siedziało w głowie Smoka. Nigdy nie traktowałaby go jak własność, nie chciałaby aby robił coś wbrew swojej woli. Określanie jej jego 'Panią' było po prostu bardzo nie na miejscu. Sejsej wierzyła w wolność każdego dziecka bogów, nawet jeżeli to dziecko było nieco zagubione i nie wiedziało o istnieniu bogów.
Podobało się jej jego mruczenie. Uśmiechnęła się kątem pyszczka i sięgnęła znów do jego policzka, ponawiając czynność. Potem, o ile nic nie stało na przeszkodzie, chciała język wsadzić do jego.. ucha. Albo tego co je przypominało. Dla niej ten narząd był niezwykle czuły i jak dotąd nie spotkała – poza bratem – smoka który miałby anatomię podobną do jej własnej. Zaciekawiona połaskotała jego małżowinę (???) koniuszkiem języka, a potem końcówkę samego ucha przygryzła pieszczotliwie. Nie wiedziała dlaczego, ale jej się to spodobało.
Jej pieszczoty względem samca przerwało jego dziwne wyznanie. Zabawne, że samicy nie ciągnęło do samca-protektora, tylko kogoś uroczego. A może tak powinno być? Zamiana ról?
Nie przed wszystkim da się uciec. Niektóre drapieżniki są bardzo niebezpieczne. Na przykład hydra, ma kilka głów. Albo demon, co może atakować Cię i magią i fizycznie.. – wyliczała na palcach. – Tutaj nie przetrwasz długo nie umiejąc się postawić napastnikowi. Walka o swoje życie nie jest czymś haniebnym.
Przeniosła się do siadu, wspinając przodami wyżej. Odrętwiał jej brzuszek od takiego leżenia. Kichnęła gdy jakaś drobinka dotarła do jej nosa.
Pozwolisz mi nauczyć Cię magii? – zapytała wprost, patrząc na niego wielkimi, błagającymi wręcz oczyma.

Licznik słów: 256
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Prawdopodobnie jest to powszechne w relacjach, bo i Smok by był znacznie mniej szczęśliwy, gdyby znał myśli Sejsej. Bo i jak spokojnie przyjąć wiadomość, że ta, której chciał służyć, nie chciała jego służby? Ta wieść, gdyby dotarła do jego uszu, zapewne złamałaby delikatne serduszko, bijące pod pancerzem z kolców i łusek.
W jego świecie wszystko, co żyje, dzieliło się na właścicieli i zwierzęta. Przyzwyczajony do tego, by uważać się za zwierzę, istotę niższą, czyjąś własność, nie umiał pojąć, że ktoś mógłby uważać go za równowarte stworzenie. Ten status, oczywisty dla niego jak cykl dnia i nocy, nie wydawał się nawet czymś złym – ot, po prostu istniał. W jego naturze było należenie do kogoś tak samo, jak jedzenie, spanie, czy oddychanie. Dla niego bogiem na ten moment była Sejsej – czegóż więcej można chcieć? Była idealnym bóstwem – piękna i taka dobra!
Mruczenie przybrało na sile i głośności, gdy samica dotknęła go ponownie. Z trudem opanowywał drgnięcia ucha, gdy jej ciepły języczek łaskotał go w to jedyne nieosłonięte łuskami miejsce. Aż łuski wzdłuż kręgosłupa samca nastroszyły się lekko z przyjemności – na skutek każdego jej dotyku przez ciało Smoka przechodził dreszcz, jakby nieprzywykłe do takich doznań nerwy nie mogły sobie poradzić z nadmiarem bodźców.
Nie pozostawał jej dłużny, oczywiście. Końcem nosa odnalazł jej szyję, by przesunąć jęzorem po cieńszych, delikatniejszych łuskach pokrywających to miejsce, kończąc na szczęce. Tam, leciutko, by przypadkiem nie sprawić jej bólu, potarmosił pyskiem mięciutką grzywę, ciepłym powietrzem dmuchając w miejsce, gdzie jej szczęka łączyła się z szyją.
Zasadniczo nie umiał powiedzieć, co kierowało jego ruchami. Możliwe, że prowadził go instynkt, podpowiadając najczulsze punkty pod łuskową zbroją i najpewniejsze sposoby, by sprawić Sejsej przyjemność.
Słysząc jej słowa jednak, cofnął łeb. Hydra... Nigdy nie słyszał nawet o czymś takim. Nie bardzo też rozumiał, na co jednemu stworzeniu kilka głów. Czy od tego lepiej myślała? Jak to w ogóle działało – wszystkie głowy myślały razem, czy każda z osobna? Nie kłóciły się między sobą? A może każda zajmowała się czymś innym, na przykład jedna jadła, a druga mówiła, podczas gdy trzecia myślała? To byłoby nawet wygodne rozwiązanie; taka hydra mogłaby mówić podczas jedzenia i nie byłoby to poczytane jako brak manier.
Słowo "demon" było dlań już bardziej zrozumiałe. Choć nie miał pojęcia, jak taki demon wygląda, słyszał o nich... Choć to, co słyszał, zapewne by się Sejsej nie spodobało. Mówiono mu, że czarownice czerpią siłę od demonów i trzymają je jako swoje zwierzęta, karmiąc duszami...

– Nie chciałbym zranić kogoś, lub czegoś. – powiedział więc cicho, nie wyrażając swoich wątpliwości odnośnie demonów – Nie jestem w niczym lepszy od takiej hydry. Dlaczego miałbym zagrażać jej życiu, jeśli gdy ucieknę, przeżyjemy obydwoje?
Zabijanie było Smokowi wstrętne. Wychowano go w przeświadczeniu, że każde życie jest święte i ważne, od najmniejszej mrówki po największą bestię. Zabijanie zaś, uzasadnione tylko, gdy pozostawienie zagrażającej istoty przy życiu przyniesie więcej śmierci, a wszelkie próby rozwiązania konfliktu drogą pokojową zawiodły.
Gdy usiadła, on również się uniósł, sadzając swój pokryty łuską zad obok.
I wtedy padło to straszne pytanie.
Spuścił wzrok, by nie patrzeć jej w oczy. To spojrzenie kłuło go w serce, sprawiało, że źle się czuł z tym, co musiał powiedzieć. Bo przecież pragnął, by była szczęśliwa! A widział jasno, że odmową zburzy to szczęście...
Ale jak mógłby się zgodzić? Nie było na tym świecie rzeczy, która bardziej by go przerażała, niż magia. Oczywiście, tutaj nikt go nie wygna na pożarcie wilkom, jeśli ktoś chociażby pomyśli, że mógłby się rzeczoną magią parać... Jednak gdzieś w środku, sumienie nie dałoby mu spokoju. Chciałby być dobrym Smokiem. Żyć w zgodzie ze wszystkimi, ale przede wszystkim – z własnym sumieniem.
Jednak w jego głosie mogła dosłyszeć wyraźny smutek.

– To... Niemożliwe. Przepraszam.
Świadomość, że jej odmawia, bolała. Ale... Czy miał wybór? Czy istniała inna opcja, po której wciąż umiałby spojrzeć sobie w oczy?

Licznik słów: 635
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Odpowiedź na zaczepki skwitowała lekkim uśmiechem, a nawet chichotem. Łaskotał ją, to na pewno. Nie przywykła do tak delikatnego dotyku, a że żaden z niej wojownik, to na bodźce zewnętrzne – fizyczne – była jakoś tak bardziej wyczulona. Zwłaszcza że nie miały na celu połamać jej kości tylko sprawić przyjemność.
Gdy się cofnął, znów przybrała smutno-neutralną mimikę pyska. Znowu wracali do rozmów. Eh. Nie umiała z nim rozmawiać. Za bardzo żył przeszłością i czarodziejka czuła, że nic tego nie zmieni. Bardzo ją to bolało bo uważała to za swoją pierwszą wielką porażkę.
Nie możesz wiecznie uciekać. Mówiłam Ci, że tutaj zwykle żyje się pokojowo, jeżeli nie liczyć drapieżników, ale czasem dochodzi do wojen między stadami. Wtedy nie możesz uciekać. Musisz walczyć za swoją grupę. Bo ich bezpieczeństwo to Twoje bezpieczeństwo. Poza tym.. – urwała na moment by się zastanowić jak to ubrać w słowa. – Wilki rywalizują z innymi drapieżnikami o tereny czy dominację. Smoki to drapieżniki. Tak jak hydry, wilki, minotaury, demony, dzikie koty.. to część życia, walka o swoje. Ucieczka kiedyś się odbije na Tobie w nieprzyjemny sposób. Któreś zwierzę okaże się szybsze i Cię zabije gdy nie będziesz mógł się bronić. – Opuściła głowę. – Nie chcę, aby coś Ci się stało. Obrona przed napastnikiem i zabicie go w afekcie to nie to samo co morderstwo. Skąd wiesz, że hydra przed którą byś uciekł nie ubije młodszego, słabszego od Ciebie smoka? Wtedy ty będziesz miał krew na łapach, bo zwiałeś, gdy mogłeś coś temu zaradzić. – Westchnęła i potrząsnęła głową, zarzucając grzywę na lewy bark. – Rozumiem, że pochodzisz z miejsca gdzie nie musiałeś walczyć czy polować. Ale tu jest inaczej. Nikt nie każe Ci chodzić i szukać innych zwierząt by je zabijać dla zabawy. Ale zabijanie dla przetrwania to co innego. Zimą nie ma owoców. Ogółem są one tutaj stosunkowo rzadkie, więc zebranie zapasów na tyle czasu graniczy z cudem. Jeżeli nie dostosujesz się do tutejszych realiów, nie przetrwasz.
Znowu zamilkła.
A ja naprawdę nie chcę Cię stracić. – Powiedziała tak cicho, że gdyby był dalej od niej to mógłby tego nie usłyszeć. Oczka zrobiły się takie jakieś wilgotne. Sejsej po raz pierwszy płakała na samą myśl o tym, że mogłaby kogoś stracić. O mamie tak nie myślała no bo.. to mama. Poradzi sobie ze wszystkim. Czy to stadem dzików, czy to plagą. Była dzielna i silna. Ale Smok? On.. był jak dorosłe dziecko. Zależało jej na nim i nie wiedziała już co robić aby przestał być taki uparty.
Nie nalegała w sprawie maddary. Tylko dlatego, że nie chciała aby uczył się jej na siłę. Kiedyś na pewno go namówi, w inny sposób. Albo sam dorośnie do tej decyzji.
Może kiedyś zmienisz zdanie.. – wydusiła z siebie w końcu, co kosztowało ją naprawdę wszelkie pokłady sympatii i tolerancyjności względem Smoka.

Licznik słów: 467
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Powoli skinął łbem. Sejsej miała rację... Gdyby puścił takiego dużego, groźnego drapieżnika wolno, on mógłby pozabijać inne smoki. A to stanowczo nie byłoby dobre...
Poza tym, nie musi od razu zabijać, prawda? Ile głów by nie miała hydra, ze złamaną łapą nikogo już nie zabije. Będzie zmuszona żywić się owocami i warzywami, jak porządne zwierzę.
Ogłuszyć – bez problemu. Okaleczyć? Jeśli nie ma innego wyjścia.
Ale zabić i zeżreć? Na samą nawet myśl żołądek podjeżdżał do gardła. Smok wolał nawet sobie nie wyobrażać spożywania ociekającego krwią, śliskiego, włóknistego mięsa. Najzwyczajniej w świecie go odrzucało.
Czemu miałby jeść coś takiego, gdy może sobie zrobić zapas ziemniaczków, wysuszyć owoce... Ziemniakom zima nie przeszkadzała. Nie mnożyły się co prawda, ale usypane na kopczyk w jakiejś głębokiej piwnicy i regularnie przesypywane przetrwają. No i były pyszne! Upieczone, z chrupiącą skórką, najlepiej jeszcze z pokruszonymi listkami czosnku niedźwiedziego... Pachnące i smakowite! A jakie zdrowe!
Nie powiedział jednak tego wszystkiego. Im więcej będzie mówił, tym bardziej Sejsej będzie smutna, lub, co gorsza, zirytowana.

– Nie stracisz, obiecuję. – zamruczał więc tylko, ocierając się o jej szyję. – Masz rację. Nie dam się zabić... Nawet, jeśli to będzie czasami wymagało uderzenia kogoś łapą.
Nie miał pojęcia, jak ją pocieszyć. Jakich słów użyć, by sprawić, że Sejsej poczuje się lepiej. Dlatego tylko oparł łeb na jej karku, pyskiem gładząc jej mięciutką grzywę. Nie wiedział, czy to poprawi jej nastrój na tyle, by znów się uśmiechnęła... Ale warto było spróbować!

Licznik słów: 241
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Zastanawiała się kiedy powiedzieć mu o zdobytych ziemniakach. Zapewne by je przeklął gdyby znał ich źródło pochodzenia. Lepiej będzie to przemilczeć, albo same warzywka przytoczyć w nieco innej sytuacji. Tutaj.. ledwo myślała o czymkolwiek!
Cieszę się. Bardzo. – Odpowiedziała, szczerze. – Ale pamiętaj, że możesz mnie zawsze zawołać.
Liczyła tylko, że to wcale nie jest mówienie tego na odwal się by samica dała mu już spokój. Naprawdę jej na nim zależało. Nie wiedziała czemu. Może to właśnie jego odmienność? Naśladowała go troszkę i również cicho, gardłowo, zamruczała kiedy otarł się o jej szyję. Końcówka długiego ogona Sejsej owinęła się niezbyt mocno o tylną łapę samczyka, jakby chciała go usidlić.
Skubnęła go w policzek, przy kolcu który wyrastał z krawędzi żuchwy. Zaraz potem polizała to miejsce koniuszkiem języka. Nie wiedziała co robi, kierował nią instynkt. Było jej bardzo ciepło w środku, jak żaden ogień nie mógłby jej ogrzać. Denerwowała się jednocześnie. A co jeżeli ją odrzuci? O ile po tym, co robią, może w ogóle dojść do odrzucenia.

Licznik słów: 168
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej