Młode Spotkanie XII

Szare kamienne wzniesienie otoczone kręgiem monumentalnych, sterczących głazów. To na nim zbierają się Smoki Wolnych Stad, by podejmować najważniejsze decyzje. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Ostatnie Ogniwo
Dawna postać
Ten, który przeżył
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1868
Rejestracja: 08 maja 2017, 21:43
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 53
Rasa: Skrajny
Opiekun: Opoka Ziemi
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Ostatnie Ogniwo »
A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Czempion; Wybraniec Bogów;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wylegiwałem się pod jednym z wulkanów, było tam ciepło ale do tego można było zauważyć pełno ciemnych chmur. Musiałem się przenieść, lecz nie chciało mi się wstać. Nagle usłyszałem coś co postawiło mnie na równe łapy. Głos, który wzywał mnie na spotkanie, znałem ten dźwięk, wiedziałem kto to mówił.
Od razu zebrałem się do lotu i w mgnieniu oka znalazłem się na Skałach Pokoju, to tutaj zebrało się pełno pisklaków i znalazłem się też i ja, byłem prawie największy i najstarszy, a i tak Bóg Śmierci mnie tu zawołał.
Widziałem go już chyba dwa razy w życia, raz mnie wskrzesił, a drugi raz na spotkaniu młodych, teraz była już jego trzecia wizyta. Usiadłem gdzieś z boku, żeby nie robić zbyt dużo zamieszania i przyglądałem się zbiorowisku, chyba nikogo stąd nie znałem.

Licznik słów: 131
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Obrazek ~ Szczęściarz ~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~ Czempion ~ Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. ~ Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.

Fabularne: Naszyjnik z rogową łuską Przeklętej
Mechaniczne: Kryształ Nieśmiertelnego
Głos Grzmota
Masochistyczny Kolec
Dawna postać
Już po mnie :c
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 10 cze 2017, 0:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 67
Rasa: Skrajny
Opiekun: Południowy Deszcz
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Masochistyczny Kolec »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A:1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,W,Kż,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Silny, Szczęściarz
Usłyszał kolejne wezwanie, które rozbrzmiało mu koło ucha. Nie mógł powiedzieć, że był zadowolony z tego faktu. Odwrócił łeb w bok, sprawdzając, czy kogoś tam nie ma, czy mu się czasami nie wydawało. Może zwariował i zaczął słyszeć głosy?... Nieee, przecież to całkowicie normalne.
Tak czy inaczej, nie był w stanie odpowiedzieć na wezwanie, ale przynajmniej rozwinął skrzydła i wzbił się w powietrze, lecąc w kierunku miejsca zwanego jako Skały Pokoju. Wylądował nieopodal miejsca, w którym zleciały się wszystkie smoki, rozglądając się po zgromadzeniu. Sporo się tu gadów zleciało... Zaczął szukać dla siebie miejsca w tym tłoku, w końcu zdecydował się, że usiądzie obok złotołuskiej smoczycy o ładnej grzywie, która pachniała stadem Ziemi. Trochę młoda była, ale nie szkodzi...
Przysiadł obok Wierzbowej Łuski, uśmiechając się lekko, po czym przeniósł wzrok na szarołuskiego, który podawał się za boga. Co też tym razem oszukaniec ma do powiedzenia?

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#3E4042
#696969
#CC1653 (MG)

Hidan zawsze używa Twardego Bloku!

Szczęściarz
To wszystko dzięki mojemu Panu...
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.

Junko
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 19 kwie 2018, 22:18
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 12
Rasa: Skrajny
Opiekun: Perspektywa Wieczności, Zew Płomieni

Post autor: Junko »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 3
/czasoprzestrzeń who

Wezwanie. Drgnęła minimalnie, kiedy usłyszała głos, którego – czysto teoretycznie – słyszeć nie powinna. Zmrużyła oczy. Nie mogła powiedzieć, iż była zaskoczona czy, więcej, przestraszona. Nie zrobiło to na niej wrażenia. Co i rusz słyszała rzeczy, których nie powinna słyszeć jako zwykła śmiertelniczka. Tym razem nie były to jednak niezrozumiałe jęki, powyrywane z kontekstu. Tym razem było to pełne zdanie skierowane właśnie do niej. Wypuściła powietrze z płuc głośno, nim zwlekła swoje smukłe cielsko. Rozejrzała się najpierw, acz nigdzie nie dostrzegając swoich podopiecznych – ruszyła tam, gdzie ją ciągnęło. Bo, och, ciągnęło i to bardzo; każdy jeden krok nadawał coraz większego wrażenia, iż idzie tam, gdzie powinna, iż coś, magia, ciągnęła ją w prawidłowym kierunku. Czy to niosło za sobą zagrożenie? Czy miała się czego obawiać? Tego nie wiedziała, niemniej jednak ciekawość była w niej silniejsza, aniżeli jakiekolwiek obawy o własne bezpieczeństwo, zdrowie. Życie.
I zjawiła się. Nieco później, aniżeli jej skrzydlaci bracia. Odsapnęła nieco, przejeżdżając spojrzeniem po wszystkich obecnych, analizując ich wygląd, zachowania. Oswajała się z otoczeniem, wszystkim co obce i... Czekała. Czekała, bowiem została wezwana, więc nie była tutaj bez powodu.

Licznik słów: 185
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Ateral
Bóg
Bóg
Awatar użytkownika
Posty: 417
Rejestracja: 15 sty 2014, 15:56

Post autor: Ateral »
Przybywały. Smoki Ziemi, Wody, Ognia i Cienia. Jedne powoli i niechętnie, inne z większą dozą entuzjazmu. Niektóre z pewną świadomością znaczenia tego miejsca, lecz większość po prostu podążyła za zewem usłyszanego głosu. Co samo w sobie wymagało sporo odwagi. Któż by dobrowolnie zdecydował się ruszyć za wezwaniem głosu, którego właściciela nie znał, a który kazał mu przybyć w jakieś nieznane miejsce w bliżej nieokreślonym celu.
Odwagi... czy szaleństwa?
Wraz z przybyciem ostatniego z gości, runa zaprzestała swojego przyzywającego pulsowania. Przez kilka uderzeń smoczych serc panowała cisza i spokój, kiedy obecni tu mogli przyzwyczaić się do nowej sytuacji i, być może w niektórych przypadkach, poczuć pewne podekscytowanie perspektywą rozpoczęcia podróży w nieznane.
Śnieznobiały znak odlepił się od skały i uniósł w powietrze na wysokość piersi dorosłego smoka. Przez chwilę tak wisiał, niczym pustynny miraż, po czym podryfował w stronę Szklanej Melodii i spoczął na jej łuskach, oklejając podstawę jej szyi jakby był specjalnie stworzony do ozdobienia tej części ciała. Szklana Melodia nawet nie zdąąyła na nikogo spojrzeć ani wydusić z siebie połowy sylaby, kiedy jej postać najzwyczajniej w świecie zniknęła z oczu zgromadzonych. Bezszelestnie.
W jednej chwili, z szybkością błyskawicy, z centrum miejsca zgromadzeń rozeszła się fala zimnej energii, którą poczuł każdy, nawet niezaznajomieni ze smocza maddarą w żaden sposób. Fala dotarła na obrzeża zgromadzenia, sięgając poza miejsca, w których spoczęły najbardziej oddalone od reszty smoki, po czym wzbiła się w powietrze, powodując zauważalne zamglenie krajobrazu znajdującego się poza nią. Kontynuowała ruch, tworząc kopułę nad zebranymi, a jej krawędzie z błyskiem zbiegły się dwie wysokości smoka ponad jej źródłem na skałach.
Zapanowała cisza. Wcześniej pełgający po zebranych wiatr zamarł. Cóż to była za magia? Gdzie podziała się Szklana Melodia? Co mieli teraz niby zrobić?
Bo oto z nieba na smoki ruszyły dziwne macki gęstej szarej mgły. Twory te rozsiewały palące zimno, takie, które przeszywało serca i usztywniało kości. Ich barwa, mdłej szarości pozbawionej jakiegokolwiek życia, mogła budzić tylko najgorsze skojarzenia. Dodatkowo bił z nich zapach rozkładu, ale gnicie to kojarzyło się bardziej z wyniszczającą chorobą niż jakąkolwiek inną śmiercią.
Macki ruszyły z nieba w stronę ziemi, na konkretne smoki zgromadzone w tłumie innych zebranych. Wśród ich celi znaleźli się Głębinowy Kolec, Słoneczny Kolec, Masochistyczny Kolec, Grzmot, Wierzbowa Łuska, Niebotyczny Kolec, Skowronek oraz Tialdreith. Czy ktokolwiek zdecyduje się im pomóc? Czy wszyscy przeżyją te bliskie spotkanie z najwyraźniej wroga im magią?!



/Oto parę zasad naszego Spotkania.
Prawo do odpisu mają wyłącznie smoki, które tu przybyły w I turze:

Głębinowy Kolec
Urągliwy Kolec
Słoneczny Kolec
Smok
Moran
Rionnag
Tialdreith

Masochistyczny Kolec
Careth
Reokhandrathell
Nihilius
Parasomnia
Garruk
Skowronek
Khuran

Wierzbowa Łuska
Niebotyczny Kolec
Suileivre

Obsydianowa Łuska
Grzmot


– Każdy z was ma prawo do 1 odpisu na turę.
– Dbajcie o realizm. Wasze postaci nie wiedzą wszystkiego. Nie będą w stanie zareagować na wszystko. Nie jesteświe wszechmocni i wszechzauważający. Więc nawet nie próbujcie :) Ważne jest, by odegrać swoją postać jak najlepiej tylko potraficie. Będę oceniać przede wszystkim jakość odpisu, a na to w dużej mierze składa się realizm!
– Jedynie aktywni uczestnicy spotkania otrzymają nagrody. Post opisujący przybycie nic wam nie da, dalej trzeba w tym uczestniczyć na miarę swoich możliwości.
– Na zakończenie tej tury mój odpis pojawi się za 48 godzin. Podobna wiadomość będzie wyświetlana pod każdym moim odpisem i to podane w niej ramy czasowe będą was obowiązywać!

Powodzenia :)


Licznik słów: 550
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Dziwne... Tak, dziwne. Nie miał na to innego słowa. Dziwne wydarzenia miały miejsce, coś pożarło jedną z istot. A teraz sięgało po kolejne!
Smok nie potrafił siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza, że jedna z macek ruszyła na piękną istotę, której tropem tu przybył. Potężne łapy sprężyły się do skoku. Jego cel? Odepchnąć samicę, zasłonić. Wiedział, że nie zdoła uratować wszystkich. Ba, nie był nawet pewien, czy swoim działaniem nie przeszkadza w jakichś ważnych obrzędach!
Mocną, pokrytą łuską łapą odepchnął istotę, o której nie wiedział nawet, że nosiła miano Wierzbowej Łuski na bok, po czym skoczył, lądując miękko tuż przed nią. Wypiął pierś, jakby prowokując mackę.

– Chodź do mnie. – zamruczał głębokim, gardłowym głosem, schrypniętym od rzadkiego korzystania ze strun głosowych.
Gdyby miał uzasadnić swoje działanie w tej chwili, nie potrafiłby. Może to kwestia tego, że nie umiał patrzeć, jak innym dzieje się krzywda? A może to przez to, że w jakiś sposób zależało mu na życiu dopiero co ujrzanej istoty? A może to coś głębszego, instynkt samca, nakazujący chronić samicę?
Nie wiedział. Nie miało to dla niego nawet znaczenia. Działał, nie myśląc, wyszczerzonymi czarnymi kłami prowokując mackę.

Licznik słów: 186
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Ostatnie Ogniwo
Dawna postać
Ten, który przeżył
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1868
Rejestracja: 08 maja 2017, 21:43
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 53
Rasa: Skrajny
Opiekun: Opoka Ziemi
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Ostatnie Ogniwo »
A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Czempion; Wybraniec Bogów;
Wszyscy zdążyli zebrać się na miejscu i wtedy miało zacząć się miłe i pogodne spotkanie, ale niestety tak nie było. Ateral zmalał i zniknął razem ze Szklaną, puf! Wyparowali. Poczułem jak fala zimna przechodzi przez moje ciało, a następnie na niebie pojawiła się mglista kopuła. Zrobi się dziwnie zimno, ja znałem to zimno, nie raz je czułem i dokładnie takie było od Aterala, a może to elfy znowu maczały w tym palce?
Nagle mgła przeobraziła się w macki i leciała prosto na mnie i, niektóre smoki. Rozejrzałem się próbując wymyślić jak najlepszy plan wyjścia z kłopotów. Jeden pisklak właśnie odepchnął innego pisklaka i stanął pod macką, dziwny jakiś. Sam nie wiedziałem co robić, macka mogła w każdej chwili skręcić i wlecieć prosto na mnie, więc ucieczka była złym pomysłem. Wiedziałem na pewno jedno, coś trzeba było zrobić. Za cel obrałem smoka, około piętnaście księżyców, na pewno był ze stada wody. Tialdreith był niedaleko, więc podniosłem się i jednym szybkim susem skoczyłem prosto do niego, żeby wylądować z jego lewej strony. Chciałem zakryć go całego skrzydłami i resztą ciała, byłem też tak ustawiony, że gdyby macka chciała zmienić tor lotu to ja będę gotów na szybką reakcję skrzydłem i obronę pisklaka.

Licznik słów: 200
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Obrazek ~ Szczęściarz ~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~ Czempion ~ Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. ~ Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.

Fabularne: Naszyjnik z rogową łuską Przeklętej
Mechaniczne: Kryształ Nieśmiertelnego
Głos Grzmota
Wędrówka Słońca
Dawna postać
sun is deadly laser
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 561
Rejestracja: 07 sty 2017, 22:47
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 103
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wzburzone Wody*
Partner: Morowa Zaraza*

Post autor: Wędrówka Słońca »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 2
U: L,W,B,Pł,MP,MA,Skr,Śl,A,O: 1| M,MO: 2| W: 3
Atuty: spostrzegawczy, szczęściarz, altruista, opiekun, znawca terenów
Świetnie. Świetne! Musiałeś gadać, co? I wprowadzać wszystkich w błąd? Bóg Śmierci odpowie na wasze pytania, mhm. A ten miły Ziemny, Niebotyczny, wydawał się taki radosny!
Zaraz. Zaraz. Bóg Śmierci.
Ateral oszalał, zwabił ich tutaj, a teraz wybije starsze smoki żeby pokazać że pisklaki mają być pracowite i dobrze się szkolić.
Czując, że w tej sytuacji jego uczucia są uzasadnione, Słoneczny przeklął. Szlag by trafił tą zaszczaną runę, kelpia jej mać! Szklana Melodia zniknęła jak siwy dym, a teraz byli zamknięci pod kopułą. Rozejrzał się szybko, w chwili zamarłej ciszy i bezruchu. Piskląt było sporo. Najmłodsze wyglądało może na dwa księżyce! I jak mieli je stąd wydostać? Nie mógł liczyć na wsparcie z zewnątrz, za długo zajęłoby im przylecenie. Z resztą, kopuła mogła nie przypuszczać maddary.
Gorączkowo przetrząsał pomysły, gdy nad nimi uformowaly się macki z mgły. O Immanorze. Jeszcze, cholera, lepiej. Było ich osiem, pachniały okropnie, bił od nich chłód. O, nie. Jedyne macki które był w stanie tolerować Słoneczny należały do kalmara, a i one sprawiały że miał odruch wymiotny.
Dwie upiorne twory ruszyły na... Neptuna i jego. Ej, dobra, Słoneczny był stary, ale Neptun? Ktoś życzył tak niewinnemu smokowi złego? Jasne, pachniał okropnie, ale to żaden powód!
Słoneczny za dużo się nie namyślał. Wyobrazil sobie pojawiającą się nad soba i Neptunem tarczę. Nie pachniala, nie wyglądała ślicznie, nie byla ciężka ani lśniąca. Była przezroczysta, twarda powierzchnią o strukturze przypominającej diament. Miala nie pozwolic przebic się mackom ani przez nią przeniknąć. Zawisnac miala dwa szpony nad ich lbami. Zaczerpnal sporo maddary ze zrodla i tchnal ja w czar, modlac sie do Naranlei zeby sie pojawila. To nie byl wymyślny czar, ani zapewne zbyt pomyslowy, jednak mial kupic im chwile czasu.

/mikroedit zeby uwzglednic przywitanie z niebotycznym

Licznik słów: 288
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
_
____________Mam wrażenie, że nie posiada pan żadnej pożytecznej umiejętności ani talentu.
____________Czy myślał pan, żeby zająć się nauczaniem?

__________Szczęściarz → odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie. nast. użycie: 30.09
__________Altruista → -2 ST do wszystkich akcji towarzysza Piastuna na polowaniu.
__________Opiekun → -2 ST dla kompana.
__________Znawca Terenów → znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego raz na 2 tyg.
__________nast. użycie: 26.09

______________.mantykora Valisska
______________.S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1
______________.A,O,Skr,Śl: 1
______________.głód: 25.09
______________.Karta kompana

__________Słonko w wykonaniu: Szabli, Mr.Furiu, Caretha

_
Rudzik Płowy
Dawna postać
Iznu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 199
Rejestracja: 17 kwie 2018, 15:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 100
Rasa: Skrajny
Opiekun: Fedelmid, Éibhear
Mistrz: Aen Aard
Partner: Ból za mostkiem

Post autor: Rudzik Płowy »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Niebotyczny zwrócił uwagę na panującą tu ciszę, lecz niestety był zaaferowany zgoła czymś innym – towarzystwem. Ddraige, których ilość zwiększała się z każdym uderzeniem serca. Przyznać trzeba, że każdego z nich lustrował tak zafascynowanym wzrokiem, jakby nigdy wcześniej nie było mu dane widzieć przedstawicieli własnego gatunku. Od członka Aen Aard biła radość i miłość do bliźniego, którą z ogromną chęcią dzielił się z tymi, których na ślepia widział pierwszy raz.
Każdego nowo przybyłego obdarowywał szczerym uśmiechem i skinieniem głowy w geście szacunku. Tym, którzy dołączyli do jego małego kółka towarzyszy, podał raz jeszcze swe miano oraz pochodzenie, pamiętając o kulturze osobistej i tego, że wymaga ona przedstawienia się każdemu nieznajomemu, niezależnie od jego intencji – a mogłyby być przeróżne.
W pewnym momencie, smok nawet jeszcze starszy od niego – co było dla niego zaskoczeniem – poinformował o prawdopodobnym powodzie zbiórki, która miała tu miejsce. Ah, zatem spotkanie w takim przyjemnym celu, w dodatku z jednym z Bogów, o których tyle zdążył usłyszeć? Cóż za wspaniały dzień! Jego humor był tak radosny.
Im dłużej stał w tym konkretnym miejscu, tym więcej dowiadywał się o całych terenach pod barierą poprzez zwykłą obserwację. Krok po kroku oswajał się z przeróżnymi zapachami charakterystycznymi dla poszczególnych stad, poznawał zachowania tutejszych, ich kulturę i stosunek do siebie... ba, nawet to mistyczne miejsce mogło mu wiele powiedzieć. Jego kontemplacje jednak przerwało mu to, co zaczęło się dziać, gdy wszyscy Ddraige w końcu postawili tutaj łapę.
A zaczęło się dziać nieciekawie.
Pierw zniknięcie tej perłowej smoczycy, potem ta zimna, nieprzyjemna Cealm'io, magija... Que an ess'et?! Pułapka? Nie, przecież... przecież to miejsce jest bezpieczne, miało być bezpieczne! Czyżby sam bóg przygotował to dziwne wydarzenie na znak demonstracji czegoś, co będzie tematem dzisiejszego spotkania?
Nie, przecież miało być tutaj bezpiecznie!
Piwne, smutne ślepia Niebotycznego rosły z każdym uderzeniem serca, w trakcie których patrzył co snuje się na niebie. Szara mgła, przeszywający mróz, gnijący zapach dobiegający z tego, co widział przed oczami...
...i ci wszyscy Ddraige, ci bezbronni Ddraige. Dzieci Wody, Ziemi, Ognia i Cienia.
– Va vort, thae pest! – z gardła Niebotycznego wydobył się niski, acz silny głos, któremu towarzyszył głośny stukot kija, którym uderzył o kamienną ziemię.
W jego umyśle zupełnie intuicyjnie zaczęła pojawiać się przezroczysta bariera, czy też kopuła, która miała szczelnie otoczyć całą atakowaną grupę smoków oraz kilka kroków sięgających poza nią. Miała być ona stosunkowo nisko, tak, aby macki tej obrzydliwej mgły nie zdążyły sięgnąć ofiar – czyli kilka łusek w górę od pyska najwyższego smoka, który pod nią się znalazł.
Maddara Niebotycznego wylewała się z źródła na bieżąco, materializując ochronę krok po kroku, nie czekając na ukończenie wyobrażenia w jego głowie. Ochronna tarcza miała spełniać swoją funkcję – czyli miała być odporna na zarówno fizyczne, jak i magiczne obrażenia, nic nie mogło przez nią przeniknąć – nawet powietrze. Była cienka, acz właśnie tak wytrzymała jak najtwardsza stal, zupełnie przezroczysta, lecz falująca lekko jak para w upalny dzień. Maddara w końcu opuściła swoje źródło, by móc w pełni utworzyć barierę, a Niebotyczny raz jeszcze uderzył swoim kosturem o ziemię.
– Cáemm a me, cealm'io... – wymruczał pod nosem Niebotyczny, czekając, aż jego ochrona zatrzyma tę siłę nieczystą.
Oby tak się stało.

Licznik słów: 526
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
~Mmm! Rybke!... Nie rybke?!~

"Tego wieczoru wielki ogień na piaszczystej mierzei bił jasnym światłem, docierającym do, zdawać by się mogło, najdalszych obszarów świata. Wysokie bierwiona opatulone pomarańczowymi płomieniami tworzyły wysoki trójkąt równoramienny. Kolejny wiec miał zadecydować o tym, który z młodych adeptów będzie gotowy na miano wojownika. Mieli walczyć na śmierć i życie. Przybyło całe stado morskich. On także- mimo, że zawsze był podszyty tchórzem, lubił patrzeć jak biją się inni. Skulony na ciepłym piasku, leżał obok Nazuza, z cierpliwością oczekując widowiska. I wtedy przyszedł on- wątły, cuchnący, nakryty futrami fok oraz naszyjnikami z rybich ości. Wstąpił między zebranych, wywołując walczących. Nastała chwila ciszy, spośród której można było dosłyszeć jedynie szum fal oraz trzaskanie rytualnego paleniska. I wtedy szaman wyjął spod szat wyryty w skale symbol, unosząc go nad łeb..."

Głębinowy Kolec nie wiedział jak się zachować w takiej sytuacji, więc po prostu obserwował. Patrzał jak runa będąca najwyraźniej symbolem wezwania, nagle uniosła się nad ziemię, a potem podryfowała w stronę dorosłej smoczycy z innego stada. A potem... no cóż. Potem to już zgłupiał kompletnie. Wszechogarniający chłód. Wspomnienia, które wróciły do niego kaskadą. Nie- on na pewno nie da się zabić w jakiejś tajemnej ceremonii. Na pewno nie!
Widząc jak z góry zaczynają napierać mistyczne siły w postaci macek, ruszył do ucieczki. Co jak co, ale on nie miał zamiaru z nikim oraz niczym walczyć. Przynajmniej tak długo, jak nie była to morska bestia (gdzie samo stwierdzenie "morska" oznaczało w jego mniemaniu, że mógł ją bez problemu zabić).
Ostatkiem tchu ryknął jedynie w stronę Urągliwego:
– Chyżo, chyżo! Myk, myk! Uciekać! Tak, tak!
A potem puścił się pędem w kierunku z którego przylazł- byle do wody. Oby jak najdalej od tego miejsca i chłodnych objęć nie wiadomo czego. To wszystko za bardzo śmierdziało magią. Tą czarną, złą, mroczną oraz przepełnioną obietnicą ponurego losu, który mogli poznać tylko Ci, którzy na swoje nieszczęście znaleźli się w zasięgu niszczycielskich mocy. Nieistotne, że klatka miała opaść właśnie na nich. Korzystając ze swej wrodzonej zręczności, miał zamiar prędko czmychnąć między mackami, popełniając ślizg na brzuchu po gładkiej ziemi, nim chłodne sidła zatrzasną szczęki na dobre.

Licznik słów: 351
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Nie odwracał wzroku nawet na krótką chwilę. Zmęczonym, pustym wzrokiem obserwował każdą scenę jaka odgrywała się zaraz przed nim – oglądał jak runa przemieszcza się z miejsca w którym się znajdowała, dryfowała w powietrzu bez najmniejszych problemów... aż w końcu zatrzymała się na białych łuskach jednej ze smoczyc.
Serce wężowego zabiło szybciej. Znał ją. On ją znał! To była Rek!
Lekko otworzył pysk, jakby przygotowując się do krzyku, ale z gardła młodzika nie wydobył się żaden dźwięk. Podłużne ciało zadrżało, a przez jego pysk przemknął cień szoku i zdezorientowania... choć co czuł tak naprawdę? Czy smoczyca, której nie widział od tak dawna mogła mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie? Czy... ktokolwiek miał dla niego jakiekolwiek znaczenie?
Już od dawna zdawał sobie sprawę, że każdy, kto choćby na moment zagości w jego sercu, w końcu zniknie. Wciąż tkwiła na nim trwała, niezmywalna blizna, pozostawiona po ranie wyrytej mu przez ojca. "Nigdzie się nie wybieram". "Pozostanę w swojej grocie na terenach wspólnych". Z pyska skrajnego wydobyło się ciche parsknięcie a kąciki ukształtowały się w niewielki, krzywy uśmiech. Dlaczego miałby na to, żeby ktokolwiek doprowadził go do takiego stanu?
Lecz mimo to wciąż rządziła nim pewna ciekawość. Spojrzenie lazurowych ślepi spotkało się z szarą barwą mgły, która najwyraźniej zaczęła zbliżać się w jego stronę. Cofnął łeb, mrużąc oczy w geście lekkiego zainteresowania, a końcówka jego ogona zaczęła drgać na boki.
Wtedy dotarła do niego ta moc. Całe jego ciało drgnęło, a świat przed jego oczami delikatnie zawirował, gdy poczuł obecność zbliżającej się do jego maddary. Pierwszy raz miał z nią jakąkolwiek styczność. Wziął głębszy oddech i zrobił kilka kroków do tyłu, starając się ustać na wyprostowanych łapach. Poczuł jak robi niedobrze, słabo, miał wrażenie, jakby za chwilę miał upaść i prawdopodobnie już nigdy więcej nie wstać... ale to wszystko jeszcze bardziej wzmagało jego ciekawość. Czym to jest? Dlaczego sprawia, że czuje się w ten sposób? Co się stało... z Rek?
Zacisnął zęby i ruszył ponownie przed siebie. Otworzył szeroko ślepia, w których nie było widać nawet krzty strachu. Podniósł lewą, przednią łapę do góry i rozcapierzył palce, żeby skierować jeden z błyszczących szponów w stronę macki, tak jakby chciał się z nią zetknąć. Pazury u drugiej łapy mocno wbił w ziemię, starając się utrzymać równowagę. I czekał...
Aż został wytrącony z równowagi. Czerwonołuski smok wskoczył przed niego, zasłaniając go swoim skrzydłem, co sprawiło, że fioletowołuski gwałtownie wycofał się do tyłu. Zakaszlał cicho i pochylił łeb, starając się złapać oddech, a wszystkie poprzednie odczucia wróciły. Szpony oderwały się od ziemi, co sprawiło, że cała reszta fioletowego cielska znalazła się na ziemi.
Coś w nim pękło. Cała pewność siebie, ciekawość... Wszystko zniknęło. Zamiast tego przybył strach. Kolejne, nowe emocje i odczucia, które zaczęły targać niewielkim, drobnym ciałem wężowatego.
Młodzik przyciągnął kończyny do siebie i lekko zwinął całe ciało, które następnie przykrył błękitnym skrzydłem. Skulił się i zamknął ślepia, starając się ignorować wszystko co działo się dookoła niego.
To było takie... dziwne. Tak bardzo chciał żeby już się skończyło.

Licznik słów: 492
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Erupcja Epidemii
Dawna postać
Careth Wirulentny
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 408
Rejestracja: 12 mar 2018, 18:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 43
Rasa: Skrajny
Opiekun: Perlisty Śmiech
Mistrz: Popiół & Feeria & Kerrigan team
Partner: Kerrigan lover

Post autor: Erupcja Epidemii »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pl,L,W,M,A,O,Skr,Sl,Kz,MA,MO: 1| MP: 2
Atuty: Ostry węch; Szczęściarz; Obrońca;
Tym razem na międzystadne zebranie przybyło znacznie więcej smoczych osobistości. Widać nieznajomy, tajemniczy głos w czaszce znacznie bardziej zachęcał niż wspólna nauka mediacji... Chociaż nie wiadomo było nawet kto stał za zwołaniem całego towarzystwa. Careth ewidentnie stawiał na jakiegoś męskiego, starszego osobnika. Następne słowa złotołuskiego Wodnego dodatkowi wywołały niepokój w Cienistym, który co prawda jedynie baczniej się tłumaczącemu przyjrzał, jakby rozważając czy przypadkiem ich tu nie nabiera, ale poza drganiem końcówki ogona i delikatnie bardziej błyszczącymi z niecierpliwości ślepiami nic po sobie nie pokazywał, starając się raczej wyglądać na znudzonego.
Przybywały smoki. Coraz więcej i więcej, a czuły zmysł węchu szalał coraz bardziej z każdym kolejnym przybyszem. Przygarbił się nieco, acz tylko odrobinkę, spostrzegając, że nieświadomie usiadł w centrum. Chciał się nawet przez dwa uderzenia serca wycofać, lecz wtedy też, omiotnąwszy teren czujnym okiem, dotarło do niego w jak szybkim tempie ich mała dotychczas grupka się rozrasta. Zwyczajnie nie było za wiele miejsca.
Szur.
Szary kłębek tłuszczyku i maleńkich,szarych łiseczek czmychnął zaskakująco blisko czarnołuskiego samczyka, omal go nie zachaczając. Spiął się momentalnie, w pierwszej chwili nie zdołając zarejestrować powolnymi źrenicami co też się za nim skryło za strachliwe stworzenie. Obejrzał się za siebie podejrzliwie, wzdychając z pewną dozą zaskoczenia. Ach, to ty. Nihilius. Pisklę z Cienia. I na młodziku spoczęła na dłuższą chwilę uwaga starszego, który zastanawiał się czy jako swego rodzaju tarcza nie mruknąć czegoś determinującego i zachęcającego swoim czystym, dziecięcym tenorem, ale szybko wyrzucił ten pomysł w niepamięć. Nie nadawał się do motywowania, a z młodszym niewiele poza stadem go łączyło. No i może poza chęcią pomocy pisklętom, by nie były aż tak daleko ze swoim wykształceniem jak on sam. Musiał tylko dostatecznie szybko się doszkolić by w końcu wyprowadzić to stado ku lepszemu. Bądźmy szczerzy, sytuacja w Cieniu nie miała się najlepiej, a lekko podupadła. Czymże jednak byłaby wspólnota, gdyby i w razie chwilowych upadków się nie wspomagała? Nie mogli zachowywać się jak indywidualiści polujący sobie na górzystych terenach i dzikusy chowające się chciwie ze swoimi skarbami w cieniu groty, łypiąc jedynie świecącymi nienawistnie ślepiami na sąsiada z większym bogactwem. Nieważne, jak pociągające na pierwszy rzut oka mogłoby się to dla Caretha wydawać. Wiedział, że to nie tak działa. Dlatego też – wracając już do sprawy schowanego przed światem malca za jego grzbietem – nie skwitował tego tchórzliwego zachowania żadnym sarkastycznym, dołującym słowem. Miał prawo, przecież ledwie tu przyszedł na swoich kluskowatych łapkach, bez mamusi, bez tatusia... rozumiał, że nie każdy jest takim samotnikiem, który nie przejmuje się zagrożeniem jak on sam.
Przybywali kolejni Cieniści, co niejako radowało Caretha. Nie był już taki osamotniony wśród w większości obcych z pozostałych trzech stad. Miło było wiedzieć, że w razie czego armia piskląt Cienia była gotowa zawrzeć szyk i... bronić się? Tymi kluskowatymi kończynami i nieposłusznymi skrzydłami? Ledwie wyrastającymi kiełkami? Nie znając absolutnie żadnych zasad walki?
Nie zarakło i paru starszych, nawet trzy- lub czterokrotnie starszych od samego syna Perlistego Śmiechu. Zaskakujące. Widocznie nawet oni zostali zaproszeni zachęcającą maddarową wiadomością. Dalej odbywały się jakieś przedstawienia i powitania, które młodzik szczerze zignorował. Bardziej interesował się obserwowaniem, analizowaniem otoczenia oraz ukradkowym zerkaniem na szarołuskiego malca. Niezbyt przejmował się panującą ciszą, choć na sto procent ją zauważył już wcześniej, tuż po przekroczeniu progu tego dziwnego miejsca. Lubił ciszę, choć ta z pewnością wydawała się nad wyraz niepokojąca.
Pyk, i piastunka Ognia zniknęła pojmana przez znak, który znikąd pojawił się przed nią i ją dosłownie pochłoną. Cienisty wzdrygnął się nagle, wpatrując się z zupełnie nową dawką zdziwienia oraz podejrzliwości na pyszczku. Cóż to, czyżby gospodarz spotkania wkurzył się na Szklaną Melodię i czym prędzej zabrał ją ze spotkania jak najdalej, ostrzegając ją gniewnie? Długo nad tym nie rozmyślał, bowiem anonimowość tego, który tobwszystko zaaranżował intrygował go z każdą chwilą coraz bardziej. Musi to być niezwykle potężny mag, skoro potrafi takie cuda jak teleportacja czy też... zaraz, momencik, czy to jakiś żart? Pole siłowe wokół niewinnych smoków, w tym wielu piskląt? Czerwona lampka w mózgu samczyka jeszcze na dobre nie zdążyła się zapalić, a tu już coraz to więcej i więcej anomalii napotykały jego neonowe ślepia. Wstrzymał oddech, wpatrując się w nieboskłon. Rodziła się tam mgła i opadała w dół, tworząc coraz to bardziej ciasne... macki. Niczym olbrzymia ośmiornica na morzu zamierzała schwytać Bogu ducha winnych żeglarzy ze statku. W tym wypadku z pułapki bez wyjścia. Zerwał się na równe łapy, szukając desperacko wszelkich Cienistych w tłumnie, licząc, że oni będą wiedzieć choć trochę więcej niż on sam. Choć odrobinkę. Jednak wyglądało na to, że nie tylko i w jego szalenie bijące serce wdarła się panika. Strach przed nieznanym. Rozłożył swoje ozdobnie pręgowane duże skrzydła, chcąc tym samym jakoś pomóc pisklęciu za nim w razie, gdyby jedna z macek postanowiła zbliżyć się i do nich. To najwyraźniej się nie działo, bowiem Careth mimo ciągłego starania się lustrowania każdej z nich naraz, nie ujrzał żadnej, która zadecydowałaby polecieć w jego kierunku. Mimo to stał gotów w każdej chwili zareagować, ostrożny i uważny, na delikatnie zgiętych kończynach, mogąc w razie czego doskoczyć do któregoś z pozostałych piskląt by również i je obronić. Co tu się, do licha, dzieje?!

Licznik słów: 842
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
♜♟♟♜
ᴀᴛᴜᴛʏ
ᴏꜱᴛʀʏ ᴡęᴄʜ..
Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte
na węchu mają dodatkową kość.


sᴢᴄᴢęśᴄɪᴀʀᴢ
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na
walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1
etapie leczenia.
Ostatnie użycie: 28.10.2018


oвrońca.
+1 sukces do obrony magicznej raz na walkę

Obrazek

2x srebrny żeton |
ɢŁᴏꜱ | ᴅɪᴀʟᴏɢɪ #83aeb0 | ᴍᴇɴᴛᴀʟᴋɪ #4d6d6f
| od Błyszczącej Łuski | od Sosny | od Strażnika Ostępów |

Nihilius
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 05 maja 2018, 0:50
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 2
Rasa: Skrajny
Opiekun: Masochistyczny Kolec

Post autor: Nihilius »
Wyglądając zza pleców swojej nowej, żywej tarczy czuł się dużo bezpieczniej. Mógł powąchać trochę powietrza wypełnionego obcymi zapachami i poobserwować kolorowy korowód smoczych osobowości. Nie wiele rozumiał z tego wszystkiego ale... nutka ekscytacji zakwitła gdzieś w jego sercu. To chyba dobrze, że wszyscy są tak razem w jednym miejscu? W większości wyglądali na całkiem zadowolonych. Może poza tym właśnie osobnikiem, za którym postanowił się schować. Runa, której prawie dotknął wcześniej, powoli przestała zaprzątać jego myśli.... Gdy nagle przypomniała o sobie w bardzo zaskakujący sposób, unosząc się w powietrze i anihilując jednego ze smoków.
Wychylił się zza pleców Caretha, żeby widzieć wyraźniej. Nie potrafił ocenić, czy to co właśnie się stało było złe, czy dobre. Może właśnie taki był plan? Może to jedna z tych sztuczek, które widział w zastosowaniu przez mamę? Panika zgromadzonych poddała mu jednak pomysł, że to co się działo nie było niczym dobrym. Nihilius został łaskawie ochroniony przez skrzydła samca ze swojego stada i przez to nie widział już zbyt dużo z tego, co działo się naokoło. Udało mu się dostrzec tylko część złowrogich smug cienia, spływających z góry jak burzowe chmury, w które nagle wstąpiło życie. Kolejna magiczna sztuczka. Ale ta pachniała bardzo źle. W tej sytuacji powinien zrobić to, co robił zawsze gdy coś chociaż minimalnie wzbudziło jego niepokój. Uciekać. Jednakże to, co działo się naokoło, było tak przytłaczające, że mały smok odkrył, iż nie jest obecnie zdolny do niczego więcej, jak siedzenia na zadku i wpatrywania się w meandrujące macki mgły. Zahipnotyzowany i zmrożony, podziwiał potęgę żywiołu, o którego pochodzeniu i naturze nie miał najmniejszego pojęcia. To zagrożenie było wyjątkowo... piękne.

Licznik słów: 267
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Ileż się tu działo.. smoki przychodziły jeden po drugim. Jedne starsze, drugie młodsze. Dla niej to na plus bo może chociaż z widzenia pozna jakieś gady z innych stad, a to wszak cenna informacja. Kiwała się lekko na boki dla zabicia czasu, beztrosko. Spostrzegłszy Masochistycznego Kolca siadającego obok, zadarła pysk. Posłała mu potem sympatyczny, ale ciągle głupkowaty uśmiech. No hej.
Słuchała też każdego. Jakiś staruch z patykiem rzekomo z Ziemi – a nie znała go więc uznała, że kłamie! –, kolejny złotołuski staruch mówiący o bogu śmierci, a jeszcze inne dziwadła gadały do kogoś, kogo tu nie było. Ateral.. a może on nie miał postaci fizycznej, ona jej po prostu nie wyczuwała i to było jej faux pas, że się tak rozleniwiła na tym spotkaniu. Dziwna sprawa.
Potem runa przestała pulsować. Przeskoczyła w jednej chwili na Rek, która zniknęła. Co do..? Zamrugała oczkami i liczyła na to, że to tylko omamy. Ale najwidoczniej tak nie było. Później mgła, czy też ciemne chmury, zebrały się w kształcie kopuły nad zebranymi. I zaczęła się panika. Nie każdy może reagował jak Głębinowy Kolec, ale nie dało się nie wyczuć zaniepokojenia. Sama też się wystraszyła. Bo może.. może ich tu wezwano oszustwem? Zwabiono niczym dziki na rzeź. I nikt im już nie pomoże. Nikt poza nimi samymi i..
Ała! – burknęła gdy poczuła, że coś uderza ją od boku i wywraca na ziemię. Wysunęła przednie łapy, toteż nie zderzyła się z glebą pyskiem. Potrzepała głową. Nie miała czasu patrzyć czy ktoś ją ocalił czy może podłożył świnkę. W oczy rzucił się jej uciekający Neptun. O nie!
Stój! Czekaj! – zawołała i próbowała biegiem go dogonić i chwycić za ogon żeby go przytrzymać. – Jak się rozproszymy, to coś nas wyłapie jak szczury. Trzymajmy się razem! – poprosiła adepta Wody, zerkając jednocześnie na Uran. Oby i on nie próbował w panice uciekać.
Mimo dudniącego w piersi serca, Sayperith chciała nie dać się strachowi. Głównie napędzała ją jej własna beztroska i pozytywne nastawienie do wszystkiego. Czasem prowadziły do naiwności, lecz w tym przypadku – odwagi. Tylko na jak długo? Przełykała głośno ślinę, a wzrok przeskakiwał ze smoka na smoka. Niektórzy próbowali ochronić innych, drudzy siedzieli bezczynnie, zaś ten staruszek z patykiem zrobił to, o czym pomyślała ona sama. Tylko czy to zda egzamin..? Uh..
Skupiła się. Starała się, serio. Koncentracja u przyszłego maga to ważna rzecz, a póki co szło jej dość kiepsko. Mimo to, chciała pomóc Niebotycznemu Kolcowi. Chciała użyczyć swojej własnej maddary aby wzmocnić tarczę adepta na zewnątrz, ulepiając grubą, świetlistą warstwę przy krawędziach jego własnego tworu. Nie miała pewności czy to zda egzamin. Czy tak w ogóle można. Mieszanie maddar dwóch obcych ciał mogło być niebezpieczne, lecz czy zostało im cokolwiek innego? Nie chciała siedzieć i patrzeć jak coś ją oblepia, nie ważne co się miało stać! Warstwa tarczy Sayperith miała być świetlista w taki sposób, że gdyby macki się próbowały przez nią przebić – promienie ów światła błyskałyby od tarczy w kierunku źródła ciemnego dymu niczym wyładowania elektryczne na niebie nocą, podczas burzy. Być może próba zwalczania ciemności i macek o nieznanym pochodzeniu poprzez użycie światła nie miała większego sensu, lecz teraz nie był czas na badanie z czego są te.. ustrojstwa. Zacisnęła zęby. Tchnęła maddarę w swoje wyobrażenie licząc, że im przynajmniej nie zaszkodzi..
Pozwalając sobie na odrobinę dekoncentracji, liczyła na to, że otaczające ją smoki skutecznie wezmą te macki przy ziemi 'na siebie'. Jak ten, który ją popchnął. Sama była brzuchem blisko podłoża, jakby się skradała. Oczy dalej skakały w przerażaniu na różne smoki szukając tego, który potrzebował pomocy najbardziej. Trudno było jednak coś dostrzec w tej gęstwinie gadów!
O Immanorze, pomóż nam.. – szepnęła cicho. A może trzeba było po prostu wezwać dorosłych? Chociaż nie. Jeszcze sobie znikną jak Rek, a nie chciałaby, by coś zniknęło jej mamę czy Kwitnącą..

Licznik słów: 634
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Zaciekły Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 864
Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
Płeć: Samiec
Księżyce: 64
Rasa: Skrajny

Post autor: Zaciekły Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
Chociaż nie był jednym z pierwszych smoków które tu przybyły, o dziwo nie był też ostatnim. Co raz więcej piskląt przychodziło, odnajdując swoje stada i przysiadując do swojej grupki. Nie inaczej było z Cieniami i z tego powodu był poniekąd zadowolony. Może i on nie świecił przykładem idealnego socjalizowania się, skoro przez 6 księżyców postanowił prowadzić samotne życie w dziczy, niemniej chęć powrotu zawsze gdzieś na końcu jego świadomości była, przypominała o sobie, zatłoczona całą tą fascynacją jaką dawały mu zabawy życia codziennego. Garruk potrafił spędzić pół dnia licząc mrówki, by w końcu policzyć że jest ich bardzo dużo, zjeść coś dobrego co rosło w krzewach i wędrować dalej, podziwiając niesamowite widoki na jakie natrafił.
Parę z Cieni już znał. Przede wszystkim Parasomnie i Khurana, jego rodzeństwo. Ich obecność tutaj go podnosiła na duchu. W razie czego, zawsze mógł się ich trzymać, choć będąc niby tym najstarszym, to pewnie oni będą wymagać tego bardziej. Brakowało mu więc jeszcze jakiegoś dorosłego z Cienia który w razie czego by ich poprowadził.
Kiedy Khuran przybył, Garruk spojrzał na niego zadowolony.
Cześć Khuran! – Odpowiedział mu, po czym ten zadał mu pytanie. Gdyby nie wcześniejsza wypowiedź kogoś starszego z innego stada, Garruk mógłby co najwyżej wzruszyć barkami. Zbliżył się do niego by mieć go dosyć blisko.
Ponoć wezwał na Bóg Śmierci Ateral. I coś będzie nas uczył.. – Odpowiedział szeptem. Powtarzanie na głos tego co już ktoś powiedział byłoby dziwne. Oczywiście nawet nie miał pojęcia czym jest Bóg, ale to słowo wydawało się.. "mocne". Tak jakby to był tytuł dla kogoś na prawdę ważnego i silnego.
Przychodziły kolejne smoki. Te z Cienia poznawał po zapachu. Był poniekąd zadowolony że znalazł się tu jeden z dorosłych Cienistych. Teraz był w pełni usatysfakcjonowany. Pokładał w Masochistycznym wielkie nadzieje.
Była jeszcze jedna osoba, oddalona od wszystkich tak bardzo jak tylko się dało. Nie znał jej, a również jej zapach był trudny do wychwycenia. Miała na sobie sierść jak dzikie zwierzęta, co go w pewnym stopniu ciekawiło. Nie była pierwszym smokiem u którego takie futro widział, ale sam fakt że tu była i miała podobny wzrost co on sam mogło dać dobrą okazję do wreszcie zaspokojenia swojej ciekawości na temat futra, a także poznania jej samej.

W końcu coś się zaczęło dziać, ale taki rozwój sytuacji nie podobał mu się w ogóle. Najpierw zniknął jeden smok, tak po prostu. Jak to było możliwe? Umysł Garruka napotkał potężną przeszkodę która wprowadziła go w poważną konsternację. Chwilę później odczuł zakłopotanie, bo atmosfera była wyraźnie niepokojąca. Czy jego wcześniejsze obawy były jednak słuszne?
Sytuacja rozwinęła się bardzo szybko a fakt że wszystko wyglądało na to że zbliża się wielkie niebezpieczeństwo, wcale nie pomagał Garrukowi. Czuł powoli rosnący stres i nie miał pojęcia jak się miał teraz zachować. Uciec nie było gdzie, bo mgła wyraźnie ich otoczyła. A gdy nad nimi zaczęły wychodzić macki, samczykowi zabiło mocniej serce. Czy to jest koniec?
To wszystko było bardzo nienaturalne. Wynaturzone. Z pewnością ktoś to stworzył w jakimś celu – oprócz oczywistej próby wyrządzenia krzywdy. Nie chciał skończyć jako pokarm dla Bogów, nawet ich nie znając.
Co tu się dzieje?!? – Wrzasnął głośno, oczekując że znajdzie się ktoś kto będzie się lepiej orientował w obecnej sytuacji.
Nie mógł stać w miejscu. Bał się że któraś macka również będzie chciała go porwać – dlatego zaczął ich wypatrywać Pierwsze co dostrzegł to że na odosobnioną samiczkę jedna z macek postanowiła ją... wymacać. Miał dziwne wrażenie że również była Cienistą, albo tak chciał żeby było – przy takiej mieszance zapachów z różnych stad, jej prawie nie było czuć.
Tak, Garruk patrzył wyłącznie na swoje stado póki je miał.
Ej, futrzaku! Biegnij do nas! – Zawołał głośno w jej kierunku, samemu ruszając również do niej. Mógł od razu ją uświadomić że pewna macka chce ją pomacać, niemniej to już byłoby zbyt dużo słów, a reagować trzeba było już teraz. Kto wie czy w ogóle zdąży w razie czego ją złapać gdyby jednak to coś ją złapało.
Nagle sobie uświadomił, że blisko nich też zaczęła się wić macka, wyraźnie głodna na dorosłego z ich stada. Świetnie. Jaki więc był plan na dłuższą metę? Mają uciekać bez końca w kółko w okół tej polanki?
Tia, Bóg Śmierci będzie nas uczył..

Licznik słów: 704
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obsydianowa Łuska
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 90
Rejestracja: 14 gru 2017, 18:32
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 20
Rasa: Skrajny
Opiekun: Krwawa Żądza

Post autor: Obsydianowa Łuska »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,W,Śl:1
O nie... O nie o nie o nie!!! Taka była pierwsza myśl Etny, gdy zniknęła Ciocia. Co to była za magia?! Uwagę jej jednak potem zwróciły formująca się kopuła, a także ta mgła ten... Bezruch... Macki sięgające w stronę ziemii nie napawały jej szczególnym optymizmem. Widać było, że one kierują się w stronę tylko co po niektórych smoków... Jednak nie chciała wiedzieć, co im zrobią. Ale teraz tym bardziej zaczęła pluć sobie w pysk, że nie uczestniczyła w lekcji magii... Teraz mogą być dziwne zdarzenia... Najbliżej jej był głębinowy... Ale co zrobić... Nie znała magii... Chyba wręcz instynktownie rzuciła się do ucieczki, raczej powolnej, by uciekać i mieć w razie potrzeby Głębinowego niedaleko... Ale usłyszła kogoś odprawiqjącego zaklęcia... Może się uda...
-Wszyscy pod adepta ziemia rzucającego zaklęcia!!! Już, ochraniać go!!! – Rzuciła szybko do okolicznych smoków i udała się do niego biegiem.

Licznik słów: 142
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Parasomnia
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 27 kwie 2018, 0:50
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny

Post autor: Parasomnia »
A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,W: 1
Siedziała cicho i próbowała nie zwracać na siebie uwagi. Nawet, gdy dostrzegła swoich powoli przybywających braci, nie podeszła do nich, a jedynie kiwnęła głową. Dopóki runa pozostawała nieaktywna, mogła spokojnie obserwować zbierające się smoki. Była czujna, póki co nie zawracała sobie głowy rozmowami, ani spekulacjami. Nie wiedziała czym może być tajemniczy znak i nie próbowała tego rozszyfrować. Przekona się o tym dopiero wtedy, gdy coś się stanie.
A coś się stanie na pewno.

Poruszyło się! Ale nie to zaskoczyło ją najbardziej. W pewnym momencie ta dziwna rzecz przylepiła się do jednej ze smoczyc, a później...
Znikła wraz z nią.
Parasomnia nie miała nawet czasu, by z niedowierzania przetrzeć ślepia, gdyż po chwili fala chłodu lekko zachwiała pisklęciem. Nie przewróciła się, a potem wiatr jakby ucichł. W ciągu tych kilku sekund "przykleiła się" do podłoża, by tym razem nie spotkało jej coś tak nieoczekiwanego. Próbowała przyszykować się jak najlepiej do kolejnych nieszczęść.
Lecz nic, co dotąd zobaczyła nie przygotowało jej na coś takiego.
Z nieba wyrosły olbrzymie macki. Były szybkie i zręczne, a wiły się niemiłosiernie. Źrenice smoczątka diametralnie się zmniejszyły, a jej tułów jeszcze bardziej przylgnął do podłoża.
Gdy spostrzegła, że macki próbowały wyłapać co poniektórych, nie mogła stać bezczynnie. Owszem, bała się, lecz co jej da siedzenie w miejscu? W pewnym momencie i ją zechcą dorwać. Wcześniej, czy później – nie ma to znaczenia.
Poza tym... śniły jej się znacznie gorsze koszmary.

Widząc czyhającą nad członkiem jej stada mackę, ruszyła w stronę Masochistycznego Kolca. Nie miała pojęcia, co mogłaby zdziałać, ale lepsze to, niż stanie w miejscu! Był starszy, bardziej doświadczony, ale nie mogła tego zignorować. Chciała go przynajmniej ostrzec, mając nadzieję, że ocali mu w ten sposób życie.
– Uważaj!

Licznik słów: 282
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Scylac
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 42
Rejestracja: 23 mar 2018, 10:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 9
Rasa: Skrajny

Post autor: Scylac »
A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 3
Bum. Wszystko się zmieniło. Spokojny obraz nieznanych stworzeń, nagle jeden znika, jakaś mgła, ciemność, ograniczenie widoczności. Cuchnący odór. Strach. Dużo strachu. Wszystko to działo się tak nagle. Reokhandrathell nie wiedział jak sięzachować. Gdy tylko dostrzegł mgłę zbliżającą się w jego stronę odskoczył wybijając się z łap do tyłu by być przodem do ewentualnego niebezpieczeństwa. Macki. Dziwaczne macki zaczynały otaczać wszystkie istoty. Nie było czasu na myślenie. Odbiegł bliżej środka by mgła go nie dosięgała. Masa niewyraznych i rozmytych kształtów biegała naokoło jak szalona, a Reok czuł się strasznie zdezorientowany. Syczał i warczał za każdym razem gdy tylko coś przebiegło przed jego pyskiem. Nagle coś go dotknęło i się przy nim zatrzymało. Było to małe, ciemne i ruchliwe. Był to Careth. Rozłożył dziwne płaty skóry na boki, które zwiększały wielkość malca. W głowie pełnej szaleństwa pojawiły się instynktowne myśli. Stwierdził, że jest to atak, a sam spłoszony nie czekał długo by odpowiedzieć. Momentalnie zachaczył pazurem ze swojego skrzydlastego ramienia w ciało malca, po czym rozwarł szeroko szczękę i wbił swe kły w jego delikatną skórę. Ścisk był wyjątkowo mocny. Jednakże nie szarpał, ani nie miotał się, a jego zrenice stawały sięcoraz większe. Nieruchomo stał dociskając zaciśniętymi szczękami malca do ziemi, aby ten nie mógł się ruszać. Krzyki z jego strony zdawały się przechodzić koło Reokha obojętnie, a podświadomie sprawiały mu wręcz przyjemność. Nie polował nigdy na nic większego od salamandry, a nagle w pysku poczuł krew wiekszego kręgowca i jego krzyk. Było to przyjemne uczucie. Podniósł więc łapię i aby upewnić się, że malec nie wstanie dociskał go też pazurami prawej kończyny. Ślepia jednak wciąż bacznie obserwowały wszystko naokoło. Był tak duży zamęt, że nie był w stanie stwierdzić co się właśnie dzieje. Zwłaszcza kiedy obraz był tylko rozmytymi plamami skaczącymi na przemian podczas jakiegokolwiek ruchu.

Licznik słów: 295
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Przemierzyć, Zapomnieć, Zwyciężyć



Umrzeć
Nocny Tropiciel
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 758
Rejestracja: 04 maja 2018, 20:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Skrajny

Post autor: Nocny Tropiciel »
A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,O,MP,MA,MO,Kż,W: 1| Skr,Śl: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Czempion; Wybraniec Bogów
Słysząc wyjaśnienia brata na pytanie co tu się w ogóle dzieje, lekko przekrzywił łeb nic jednak nie odpowiadając. Bóg Śmierci? Ten od jeziora Aterala w ich obozie? Słyszał bardzo niewiele o bogach, głównie to że jeden z nich stworzył jakąś barierę ponad wolnymi stadami. Ale znał koncept śmierci i jak każda żywa istota, nie podobała mu się wizja umierania. Tak więc poczuł się bardzo nieswojo słysząc że przybył na spotkanie zorganizowane przez coś czym śmiercią dosłownie się zajmowało. Rozejrzał się wokół patrząc czy inni nie zdradzają czasem jakiś objawów niepokoju, jednak nie wyglądało na to. Czy inni nie wiedzieli, byli głupi, czy faktycznie nie było się czego obawiać? Zauważył że jest tu też ich siostra ze stada Ziemi. Wyglądała na spokojną, a jej nie podejrzewał o głupotę biorąc pod uwagę że szkoliła się na czarodzieja... no i że była jego siostrą, córką Iskry.
Wciąż jednak nie do końca uspokojony, odwrócił się do brata, chcąc zapytać co teraz, gdy okazało się że nawet nie musi pytać. Dziwny rysunek, uniósł się, przywarł do dorosłej samicy z obcego mu stada... i zniknął razem z nią. Chwila. Co? Smoki po prostu nie znikają od tak. Czyżby to była ta słynna magia o której opowiadała mu Delirium? Innej opcji nie widział. Co się stało później było o wiele gorsze. Obrzydliwa, wstrętna energia przeszyła jego ciało, a wokół rozpostarła się jakaś kopuła, wydawałoby się stworzona właśnie z tej okropnej energii. Zdawało się że coś odcięło im drogę ucieczki. Teraz naprawdę się zląkł, a najgorsze miało dopiero nadejść. Wokół nagle zmaterializowała się mgła, tak samo jak bariera stworzona z dziwnej energii. Co gorsze nie była to zwykła mgła, gdyż ewidentnie była ewidentnie pchana jakąś siłą w kierunku kilku smoków, w tym w kierunku starszego smoka z cienia!
Khuran obejrzał się szybko na Wierzbową, by zobaczyć czy jego rodzeństwo z Ziemi sobie radzi i nie zawiódł się. Jego siostra chyba nad wszystkim panowała. On sam nie chciał być gorszy. Widząc że jego brak pobiegł komuś pomóc, on sam pognał do starszego smoka z ich stada. Całe szczęście że już nauczył się biegać. Gdy dobiegł do Masochistycznego, rzucił mu szybkie spojrzenie myśląc co teraz... Mają do czynienia z mgłą. Mgła to jednak powietrze, nie uderzy jej, nie maja jak przed tym uciec, a tata zawsze powtarzał że z problemami namierzy się mierzyć, a nie przed nimi uciekać. Po chwili wpadł już na JAKIŚ pomysł. Może nie był zbyt dobry, może nawet był śmieszny i beznadziejny ale zawsze to jakiś plan.
-Hej, to tylko mgła! Spróbujmy ją rozwiać! -rzucił do starszego kolegi i rozczapierzył swoje skrzydła których nigdy jeszcze nie używał do niczego praktycznego Nie były też zbyt wyćwiczone ale musiał spróbować. kilkoma niepewnymi ruchami zaczął zagarniać powietrze do przodu, początkowo bardzo niezgrabnie, szybko łapiąc jednak wprawę w używaniu trzeciej pary kończyn. skierował się w kierunku najbliższej macki próbował ją od nich odpędzić. Jeżeli adept, o dużo większych skrzydłach, które były już rozwinięte i wyćwiczone, mu pomoże, to może nawet uda im się coś w ten sposób osiągnąć.

Licznik słów: 498
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
Przychodzili kolejni. Innej rasy, innego wyglądu, innych wyznań, innych przekonań, innych snów, wszyscy przyszli z tego samego powodu. Autorytarny szept przyprowadził wszystkich, jacy usłyszeli dźwięczność żelaznych strun głosowych. Wszakże Uran nie miał zamiaru rozglądać się po zgromadzonych. Słyszał ich, to było wystarczające. Bezimienne kroki, szepty jak na targu przekazywane pomiędzy pokoleniami, gorączkowo ruszające się żuchwy. Wszystko na miarę huraganu rozkoszowało się posmakiem cichych traw obrastających ziemię terenu.
Runa nieoczekiwanie wzniosła się w powietrze.
Nastało zimno.
A niebo obrosło w powłokę idolatrii.
Niezwłocznie filary porośnięte dymem spadły z niebios, gdy tylko Uran podniósł leniwie swój łeb. Krzyki, piski, wszelkie słowa odbijały się echem od bębenków słuchowych młodzieńca. Nic, naprawdę pustka, nic nie przechodziło obok, nic nie wchodziło, nic nie wychodziło. Diametralna cisza, czysta jak łza ropuchy o poranku. Smoki wydzielały odory, bały się cienistych wodospadów, lecz on tylko obserwował jak czarna brać spada gniewnie na zielonkawy puch. Wiła się szaleńczo, emanowała zimnem, rozprzestrzeniała swe cielska.
Nad powłoką patrzył on, Xiuhcoatl, o uśmieszku złowrogim. Łuska turkusowa mieniła się nad magicznym kurhanem, zdziczałe oczyska, dwie kropki, wlepiały się w jego ślepia. I tak patrzył na twór swojej wyobraźni, oblizujący swe pękające wargi.
Niemniej stoicki spokój nie ustępował, głaz stał jak przedtem.
I nic go nie interesowało, oprócz następnej linii tekstu. Kolejny poemat, kolejny dramat, kolejne słowa spadające kaskadą, kolejny werset i traktat. Moment. Łza spływała po poliku, czując wszystko i nic. A w środku pożądanie, hołd i latria, tańczyły razem na rosie wylewającej się z oczodołów. Chciał rozumieć „macki“.
Wdychane powietrze jakby raniło jego nozdrza.
Jednak nie chciał przestawać.
Neptun uciekł. Coś krzyczał, jęczał, lecz to nie dla Uranu.
Uran żył.
Oddychał, czuł, kochał.
Przez chwilę.
Mrugnąwszy dwa razy, otępiał nie ze strachu, lecz też z samotności tej emocji. Był sam, jedyny który chciał zrozumieć dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Nic nie słyszał. Nadal. Rozejrzał się, zauważył armagedon. Krew, zima, strach, ból, przerażenie. Próby.
Właśnie, próby. Dym atakował poniektóre istoty zgromadzone, toteż widząc to, wstał leniwie. Rozmazany obraz iskrzył, martwił zapachami... oczy skierowały się ku Niebotycznemu Kolcowi. Starszemu z kosturem, który ochraniał wszystkich swą maddarą. Później zauważył Sayperith, jak zawsze piękną, która próbuje im dopomóc. Już przymknął oko na jej pozycję oraz mężną postawę jakiejś linii na horyzoncie.
Nie miał wyboru.
Westchnąwszy, wyobraził sobie osnowę kilkuset cienkich linek o kolorze cynobru, jaka powstaje na karapaksie gigantycznej osłony. Miała się dymić, równie dobrze co macki, wiercić niecierpliwie, acz czekać spokojnie na dotyk innej mocy. Bariera... oplata ją wzdłuż i wszerz, a jej siła równała się ze skałą, bądź nawet najwyższym szczytem na całych terenach Wolnych Stad. Mimo to, kurczowa sieć miała być wilgotna, a jej zadaniem było tylko i wyłącznie wzmocnienie stworzonej obrony. Po trzymaniu tworu w mózgu, podszedł do górskiego, mocarnego smoka, skinął mu łbem na zapomniane powitanie, po czym zadrżał wąsiskami, przelewając Maddarę w wyobrażenie. Jeżeli to jest gęsty dym, to niech stoczy chwilowy bój z jego mocą o podobnej postaci.
I uśmiech znowu rozwidniał na martwej twarzy.

Licznik słów: 488
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Skryta Łuska
Dawna postać
nieznana
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 302
Rejestracja: 03 kwie 2016, 19:24
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 63
Rasa: Skrajny

Post autor: Skryta Łuska »
A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,L,A,O,W,MP,MA,MO,Kż,M: 1|Skr,Śl: 2
Atuty: Zwinny, Oporny magik, Lekkostopy, Pechowiec
Bardzo nie podobała jej się ta sytuacja. Obserwowała wszystko czujnie, cały czas zastanawiając się, czy nie lepiej jednak uciekać, dopóki ma szansę. Jednak widok smoków krwi północnej ją hipnotyzował... Przyglądała się po kolei każdemu, zaskoczona jakimiś dziwnymi emocjami, które się w niej budziły. Pewnie dlatego nie zauważyła, że weszła w zasadzkę.
Tajemnicze pulsowanie ucichło, przez moment przynosząc smoczycy ulgę. Niestety zaraz potem rozpętało się piekło. Nawet tak daleko widziała dziwny znak, który zbliżał się do jednej ze smoczyc porośniętych futrem. Samiczka wstrzymała oddech, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi. I właśnie wtedy... północna zniknęła, a po okolicy przeszła zimna fala energii. Na grzbiecie Skowronka zjeżyły się wszystkie włosy, a ona pożałowała swojej chwilowej odwagi. Nagle zupełnie przestało ją interesować, co tu się dzieje. W jej oczach była to egzekucja północnego smoka. Pewnie zaraz to samo spotka innych.. i ją... Zrobiło jej się niedobrze, ale nie zdążyła już się ulotnić. Nagle cała grupa została odcięta od zewnętrznego świata. Samica automatycznie skoczyła, kręcąc się wokół własnej osi z obłędem w oczach. W jej głowie działo się to, co przeżywała w najgorszych koszmarach!
Nagle uświadomiła sobie, że macki, które utworzyły się wokół nich, ruszyły w jej kierunku. Zaczęła przeciągle warczeć i ryczeć, próbując wydusić z siebie jakieś zaklęcia, ale niewiele mogła zdziałać przeciwko takiemu.. czemuś. Kątem oka widziała, że w grupie zapanował kompletny chaos, co jeszcze spotęgowało jej panikę. Nie była w stanie w tym hałasie wyłapać konkretnych słów, wiedziała tylko że wszyscy są tak samo przerażeni, jak ona.
Jakiś smok coś krzyczał, zbliżając się do niej. Na moment przypadła do ziemi, czując, jak sytuacja ją przerasta. Cały jej instynkt krzyczał, by zwiększyć dystans od obcego jej samca, lecz poczuła, że to może być jedyny ratunek. Przykleiła uszy płasko do czaszki, wyglądając teraz jak kompletnie przestraszony chart i skuliła się, cały czas odruchowo unikając nadchodzących macek. Co on krzyczał? Futrzaku? To brzmiało jak obraza, co nie pasowało do jego próby ratowania jej. Kolejna rzecz, która ją całkowicie wyprowadzała z równowagi.
W tym pośpiechu jej wahanie na pewno wydawało się trwać wieczność, choć tak na prawdę wszystko działo się dużo szybciej. Po chwili samica nisko pochylona nad ziemią skoczyła w stronę zgromadzonych z nagłym poczuciem, że jednak przy grupie smoków jest bezpieczniej... na pewno bardziej niż przy tych mackach!

Licznik słów: 377
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#FFF6DE Obrazek
Wygląd Skowronka

I zwinny

II oporny magik
+1 ST do ataków magicznych przeciwnika.

III lekkostopy
+1 sukces do Skr raz na tydzień.

IV pechowiec
raz na walkę/bitwę/dwa tygodnie polowania/misji, po niepowodzeniu (zero sukcesów) następna akcja jest łatwiejsza o -2 ST.

Obrazek
Harrush
S: 1 |W: 1 |Z: 1 |M: 1 |P: 1 |A: 1
B,A,O,Skr: 1
karta kompana
Masochistyczny Kolec
Dawna postać
Już po mnie :c
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 10 cze 2017, 0:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 67
Rasa: Skrajny
Opiekun: Południowy Deszcz
Mistrz: Gonitwa Myśli

Post autor: Masochistyczny Kolec »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A:1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,W,Kż,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Silny, Szczęściarz
Czy smokom naprawdę aż tak się nudziło, skoro przychodzili na tak nudne spotkanie? Ah, no tak, on też tutaj przyszedł, też nie miał co robić.
Przeniósł wzrok na białołuską smoczycę ze stada Ognia, którą spotykał na swojej drodze częściej niż by chciał. Czyżby ją zdegradowali, że również jest na tym zebraniu? Jego przemyślenia przerwała jednak nagła akcja, a chodzi oczywiście o runę, która odkleiła się od ziemi i wylądowała na samicy. Zniknęła razem z runą, która ją zaatakowała. Czyli jednak nie było tutaj tak nudno, jak się spodziewał, że będzie, a to była nowość.
Wyniósł łeb w górę wyczuwając coś, czego zdecydowanie nie powinno tutaj być. Na jego oczach nad wszystkimi zgromadzonymi powstała bariera, chcąca odgrodzić ich od świata zewnętrznego. To od samego początku było podejrzane, najpierw nietypowe miejsce (przecież poprzednim razem spotkanie było przeprowadzane na Skałach Pokoju, nie u ich podnóży), no i ta nietypowa runa narysowana na ziemi. Hidan zmrużył oczy wpatrując się w magiczną kopułę. Zmarszczył nieco nos, zastanawiając się nad sensem tego całego zamieszania.
Wtedy jednak nad ich łbami pojawiło się kolejne nietypowe zjawisko, czyli mackowata mgła. Wszyscy wybuchnęli paniką, jedni uciekali, jedni budowali tarcze, jeszcze inni w geście sztucznego bohaterstwa zasłaniali innych własnymi ciałami lub też formowali się w zwarte grupki, jakby to cokolwiek miało dać. Ba, dwójka piskląt z jego stada nawet podbiegła do niego, jedna ostrzegła go, drugi zaproponował śmiesznie banalne rozwiązanie, polegające na rozwianiu mgły... Rozwiać macki, które najwyraźniej trawiła jakaś choroba? Nie wydawało mu się to możliwe.
Przechylił łeb w bok obserwując uważnie mackę, która najwyraźniej za cel obrała sobie właśnie jego. Hidan nie zamierzał nikogo ratować, wszyscy znaleźli już sobie schronienie, więc on zamierzał zatroszczyć się o siebie. Pobudził gruczoły ukryte wewnątrz pyska do pracy, zmuszając je do wyprodukowania żrącego kwasu. Uśmiechnął się delikatnie, czekając na dogodny moment po czym szarpnął łbem, splunął w kierunku odnóża. Chciał, aby substancja uderzyła w mackę, jakieś dwa szpony od jej końca. Miał nadzieję, że kwas wypali kończynę oraz urwie ją. Wtedy też macka powinna spaść na ziemię bezwładna. Czyż to nie była dobra obrona?
Hahaha, a Ateral i Szklana Melodia, odpowiedzialni za cały ten burdel zmówili się, aby się pozbyć tych, którzy im przeszkadzali. Szkoda, że nie miał okazji urwać im łbów...

Licznik słów: 369
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#3E4042
#696969
#CC1653 (MG)

Hidan zawsze używa Twardego Bloku!

Szczęściarz
To wszystko dzięki mojemu Panu...
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.

ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej