OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Samiczka dzięki hojności swej matki oraz dziadka, uzbierała całkiem sprawnie sześć cytrynów, których zażądał od niej Erycal.Przeleciała nad tereny wspólne, ale bez tej swojej gracji w powietrzu. Nazbyt wszystko ją bolało, a resztę drogi przeszła spacerkiem.
Weszła do świątyni, posyłając uśmiech każdemu z mijanych posągów, kierując się ku Ołtarzowi poświęconemu Erycalowi.
Dostrzegła tam swojego przyjaciela. Podeszła i liznęła go na powitanie w polik.
– Dobrze cię widzieć, ach, też liczysz na cud? – uśmiechnęła się, błyskajac dwukolorowymi ślepkami.
Przed sobą na ołtarzu położyła sześć lśniących cytrynów.
– Nie było to łatwe, ale się udało, oto kamienie, któle plagniesz – zaszczebiotała.




















